to nie ma byc koncert zyczen a zestaw na wyjazd :)
Wersja do druku
Wiem, ale ilosc elementow sie nie zmienila wzgledem tego, co napisal autor.
Wiec co jest nie tak?
Poza tym.....autor napisal, ze nie bedzie siedzial w pustyni 2 tygodnie zplecakiem, a bedzie przemieszczal sie samochodem od miejsca do miejsca.
A po drugie....smiem pzypuszczac, ze zestaw bedzie uzywany i po wyjezdzie tez:-)
wiesz tak naprawde przez pryzmat czasu patrzac.. a mam dosc spore doswiadczenie z tym forum.. to nie jestem przekonany czy on to naprawde chce kupic..
zestawienie wypowiedzi typu "cena nie gra roli" z tanszymi badz co badz obiektywami, wyglada mi raczej na chcec pogadania z nudow o sprzecie jak rzeczywistym zamiarze kupna choc mam nadzieje iz sie myle :)
poza tym leci przez kraj gdzie ceny sprzetu sa chyba najnizsze na swiecie.. wracajac moze dokupic cokolwiek z tej listy a na wyjazd zabral bym tylko dwa zoomy i to wszystko, bo z doswiadczenia wiem ze nie ma czasu mieszac stalkami a "zoom nozny" tez sie srednio sprawdza w trudniejszym terenie ;)
Może. Któż to wie. Ja zawsze jestem takiego zdania, ze latwiej jest wydac 20.000 PLN na sprzęt, niż zarobić. Ale.....:-)
Nie bardzo rozumiem dylemat czy d700 czy 5D. Dwukrotnie bylem w Australii czysto turystycznie i dwukrotnie żałowalem, że nie mam zakresu ogniskowych 8-600 mm. Najlepiej w jednym, nie za ciezkim, super ostrym zoomie i obojetnie jakiego producenta. . Nie wyobrażam sobie, żebym miał targac staloogniskowe obiektywy + jakieś zoomy. Pierwsze 3 tygodnie pobytu, czlowiek jest tak podjarany, że strzela foty wszystkiemu, co zobaczy i najchętniej równocześnie landszaft i makro. A wieczorem przed lustrem zastanawia się skąd czarny makijaż wokół jednego oka. Ciągła zmiana obiektywów juz po 2 dniach stałaby sie męczarnią.
Jeśli mialbym dziś robić zakupy od zera, do Australii pojechalbym z 28-135 mm f/3.5-5.6 IS USM jako podstawowe szklo + ew. jakieś ultraszerokie + ew. cos okolo 300 mm + lampa + filtry + lekki, mały statyw.
I kompletnie nieistotne mi się wydaje, czy Nikon czy Canon. A do samolotu na długie prawie 30 godzin, wziąłbym dobra książkę na temat kompozycji.
Bedzie wiekszy pożytek i lepszy efekt.
Jeśli tylko 24-70 to na pewno ZBYT często będzie po prostu za krótko.
Z drugiej strony, trudno jest zwiedzać Australię bez samochodu, do którego można wrzucić praktycznie nieograniczoną liczbę sprzętu. Jeździ się tam wygodnie, więc jedyny problem przy zmianach obiektywów, to piaski pustyni i deszcze na Północy kraju. To zupełnie inne zwiedzanie niż trawers. Sam szykuje się właśnie do wyprawy przez dżunglę z plecakiem i kilkoma kilogramami sprzętu foto. Kupiłem szelki, futerały, szmery bajery. Tylko, po założeniu tego wszystkiego na siebie sam się boję, czy da się w tym poruszać przez 8-10 godz dziennie.
Zgoda, jesli mamy zamiar skupić się na krajobrazach, Koala lub Humbakach. :) Ale trudno bedzie szybko reagowac sprzętem, akurat, nieszczęśliwie znajdujacym się w bagażniku, lub zamknietym na suwak w torbie, kiedy nagle przebiegają przez drogę kangury, emu, albo leci nad głową para Rozel Królewskich, a spod nóg uciekaja prześliczne jaszczurki. ;)
No sprzęt trzeba mieć zawsze pod ręką, to fakt. Zresztą sam nie targam ze sobą stałek, bo to nie wygodne i w sytuacjach, które przytoczyłeś zoom jest praktyczniejszy. Sam robię to w ten sposób, że staram się zawsze mieć podpięty tele-zoom, zakładając że zwierzak przy zmianie lensu zdąży mi uciec, a krajobraz nie.
Chyba zrobił się OT
to zostaje podpięcie półtorakilogramowego 28-300mm ;)