Może ja zidiociałem, ale 'polski zdrowy rozsądek' po przyzwyczajeniu się do zwykłej bezinteresownej życzliwości zagranicą kojarzy mi się z ciężką chorobą narodową a nie zaletą.
Wersja do druku
Fakt, w wielu naszych rodakach przygodna uprzejmość nazbyt często wywołuje nieufność co do celowości takowego. Odwiedzając kraj co pół roku zauważyłem, że najczęściej uśmiechającymi się ludźmi są sprzedawcy czegoś tam, a normą jest milcząca obojętność. Pozdrawiamy i uśmiechamy się bezinteresownie tylko wobec znajomych.
Chyba to taki balast pokomunistyczny w obyczajowości.
Tak myślę. Jak pamiętam milicja zawsze tępiła podejrzanie uśmiechających się, "bo skoro ktoś się tak zachowuje to coś kręci..."
Melan nasza "obyczajowosc" jest taka jak jest - rowniez nie stanowi ona dla mnie szczegolnej radosci, usmiech bezinteresowny ktory nic nie kosztuje jest rzadziej spotykany niz w krajach zachodnich - tez tak mi sie wydaje.
Moze rzeczywiscie jest to jakis balast komuny ktory pozostal. Gdzie ludzie-ponuraki to byla normalnosc, lecz w tamtych okolicznosciach naprawde nie bylo sie z czego cieszyc.
Lecz tu odchodzimy troche od istoty watku o ktorym trwa dysputa.
Wracajac do watku, nie sadze aby gdziekolwiek focenie kogos z ukrycia bylo tak swobodnie akceptowane - szczegolnie dzieci.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Ta zwykla beinteresowna zyczliwosc zagranicy to bywa rozna, raczej nie uogolnialbym ze to tak zawsze i taki standard. Owszem w Polsce jest z pewnoscia duzo gorzej ale nie mowmy ze tak zawsze.
Pozwolę sobie odskoczyć
Znalazłem ten link na forum rkf'u. Nie wiem czy były te filmiki czy nie, ale to chyba jest streetfoto ;)
>> Jeff Mermelstein
Nie masz do tego prawa. Dzieci nie są ogólnym widokiem, to nie jest impreza masowa (tu też zazwyczaj potrzeba zezwolneń), to nie są pełnoletni... Nie pisz takich rzeczy, bo ludzie traktuja takie opinie na forach jak wykładnię prawa - niemalże.
Wynajmujesz modeli. W agencjach masz mnóstwo chętnych mamuś, tatusiów i dzieci, których zgodę na publikację wizerunku dostaniesz od ręki.
Potraktowałbym takiego "fotografa" jak jakiegoś amatora, któremu wolałbym nie pozwalac na cokolwiek, bo jak tak traktuje prawo i temat publikacji wizerunku to wolę nie myśleć gdzie może wykorzystać te zdjęcia i komu je sprzedać/podarować...
Raczej rozbija się o prawo. Jak fotograf uzyska pozwolenie na publikację wizerunku nieletnich (lub pełnoletnich) zgodnie z prawem to nie ma żadnego problemu.
Proponuję wysłać takie zdjęcie na stocka. Jestem pewien, że żaden stock go nie przyjmie, tam respektują prawo.
wiesz, to nie jest tak. przeprowadzka do uporzadkowanego, protestanckiego kraju pozwala pewne rzeczy lepiej ocenic, ale ja tu pisze o rzeczach, ktore mnie irytowaly w Polsce jeszcze zanim kraj opuscilem.
z innej beczki: mieszkam tu raptem 9 miesiecy. do Polski nie mam najmniejszego zamiaru wracac, ale zdecydowanie nie mam tez zamiaru oczerniac jej tytulem tego, ze w Holandii mi sie duzo bardziej podoba, bo to jest zachowanie ponizej pasa :) tak ze w ton "bo w Polsce to jest do du..." nie bede wpadal :)
to tez nie jest tak. mowimy tu o kraju jako o spoleczenstwie i standardach zycia. wiele z tych rzeczy jest w Polsce absolutnie wpieniajace, ale to tez zalezy od czlowieka i etapu zycia na ktorym sie znajduje. ale to jest temat na solidnego off-topa :)
mysle, ze nieufnosc to nie jest kwestia narodu. to jest po prostu kwestia nieprzyzwyczajenia do lepszych zachowan i przekonania, ze musi byc tak jak jest.
my nie mamy w krwi takich zachowan jak chocby uparte niewpuszczanie kierowcow probujacych wydostac sie z podporzadkowanej. polscy kierowcy robia to notorycznie bo nasladuja innych dookola, a wiekszosc nie ma dostatecznie rozwinietego mozgu, zeby wpasc na pomysl, ze zrobienie inaczej wcale nie jest dowodem braku meskosci.
polskie spoleczenstwo potrzebuje odhermetyzowania i otwarcia na inne spoleczenstwa. co, de facto, juz sie dzieje. za kilka lat, kiedy dostatecznie duzo ludzi napracuje sie za granica, pewne idiotyczne zachowania wyjda ludziom z nawyku. dojda oczywiscie nowe :)
ale tak jest z kazda nacja...
wedlug moich informacji maja zastosowanie przepisy ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (z późniejszymi zmianami i uwzględnieniem dyrektyw Wspólnot Europejskich)
Art. 81 ust. 1
Rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie.
Art. 81 ust. 2.
Zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku:
pkt. 1
osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych,
pkt. 2
osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza
i jesli fotografuje piaskownice czy plac zabaw, na ktorym na raz bawi sie wiele dzieci a ujecie nie budzi zastrzezen co do tego, ze chodzi o ujecie ogolne miejsca, bez skupiania sie na rozpoznawalnych osobach - zdecydowanie pasuje tutaj punkt 2.
Też nie pasuje, bo fotografujesz dzieci w piaskownicy, dałeś jeszcze przykład zdjęcia do katalogu jakiejś firmy. Dzieci nie są więc szczegółem tylko tematem zdjęcia - czyli ten Art. 81 pkt.2 nie ma zastosowania.
Nikt Ci nie uwierzy np. w sądzie (jak rodzić się zagotuje), że fotografowałeś ogólnie piaskownicę, park czy coś tam, chyba że ta piaskownica naprawdę będzie np 1 % zdjęcia:)
Brnąc dalej w sądy i procesy, w procesie wyjdzie na jaw, że fotka była na zamówienie i co miało być jej tematem.
W mojej odpowiedzi chodziło tylko o to, aby czytający forum nie mieli mylnego pojęcia, że wolno im wszystko, bo fotografują publiczne miejsce, tylko jednak jakiś szczególny wycinek tego miejsca itp. Ludzie potrafia sobie nagiąć termin "ogólne/publiczne/krajobraz" do swoich celów. Muszą być świadomi odpowiedzialności za publikację wizerunku bez zgody. Wizerunek to śliski temat i raczej warto szukać dzieciaków po agencjach modeli lub uzyskać zgodę opiekuna na piśmie.
Aha, dodam tylko, że jedna z agencji prasowych na swoich fakturach ubezpiecza się dodatkowo zastrzeżniem: "sprzedaż zdjęcia nie oznacza zgody na publikację wizerunku osób na nim (zdjęciu) ujętych. Kupujący musi taką zgodę uzyskać w przypadku publikacji zdjęcia."
Zdjęcia z ulicy, polityki itp. Kupujesz od agencji a i tak musisz sam, w razie czego, zadbać o prawo do wizerunku.
To nie tak...
Robić zdjęcia można każdemu, w każdej sytuacji. Niezależnie od tego, czy to jest osoba publiczna, prywatna, pełnoletnia czy niepełnoletnia. Inaczej coś takiego jak fotografia reporterska by po prostu nie istniało u nas (a i tak jest mocno upośledzona).
Problem pojawia się wtedy, gdy chcemy zdjęcia wykorzystać gdzieś indziej, niż np pokazując paru znajomym przy piwie. Wtedy już koniecznie musimy mieć zgodę fotografowanej osoby lub jej prawnego opiekuna.
Zgody takiej teoretyczne nie musimy mieć, gdy:
- jest to impreza masowa i zdjecie nie przedstawia pojedynczego człowieka
- człowiek jest tylko jednym z elementów kompozycji zdjęcia, a główny motyw to np. budynek/krajobraz
- wizerunek osoby występującej na zdjęciu jest zamazany
W praktyce - gdy ktoś nie jest rozpoznawalny lub stanowi część większej zbiorowości/tła, można foto publikować.
Ktoś przywołał tutaj przykład piaskownicy i dzieciaczków bawiących się w niej jako całościowy motyw do sfotografowania - to wszystko zależy teraz, jak zdjęcie byłoby skomponowane, to po pierwsze. Najważniejsze jednak, że nawet jeśli mamy prawo robić takie zdjęcia, to nie zawsze powinniśmy się tego prawa trzymać. Jeśli ktoś sobie nie życzy robienia fot... lepiej odpuścić. Jest dużo innych motywów.
Ostatnio miałem taką sytuację, że robiłem zdjęcie dziewczynce huśtającej się na bardzo mocno obleganym placu zabaw. Podszedłem tak, że mała mnie nie zauważyła - nikogo nie pytając - cyknąłem parę fot i, będąc zadowolony z rezultatu, podszedłem do dziewczynki. Zdjęcie chciałem wykorzystać w prasie, więc musiałem mieć zgodę. W tzw. międzyczasie poczułem na sobie wzrok innych ludzi... I tu pojawia się najważniejsze, czyli wyczucie. Uśmiechnąłem się, przedstawiłem, powiedziałem dlaczego robiłem zdjęcia i że muszę mieć zgodę rodziców dziewczynki. Dziewczynka mnie zaprowadziła do mamusi i tatusia, a ostatecznie fotka ukazała się w prasie.
Gdybym jednak miał możliwość, najpierw podszedłbym do rodziców i zapytał o zgodę, nie przerywając zabawy dziewczynce i nie tracąc jej naturalnego zachowania.
Czasem jednak trzeba najpierw zdjęcia robić, potem pytać, jak np. tu (podczas koncertu czerwonych gitar):
http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbc...arams=Itemnr=2
i
http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbc...arams=Itemnr=4
i http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbc...rams=Itemnr=19
Ot i tyle...
jezu swiety... zdajesz sobie sprawe z tego, ze w tym kraju obowiazuje domniemanie niewinnosci? i ze jesli by doszlo do takiego procesu to pomowiony fotograf jest domyslnie niewinny i to po stronie powoda jest wykazanie popelnienia przestepstwa?
mam wrazenie jakby w tym watku wszedzie byla zakladana wina tego, kto robi zdjecia. przeciez to jest jakas paranoja
akurat w przykladzie o ktorym pisalem bylo wyraznie, ze dla wlasnych, niekomercyjnych potrzeb. rozumiem roznice miedzy wykorzystaniem komercyjnym i niekomercyjnym zdjecia.