A co w momencie gdy clipping występuje tylko w 1 kanale, a w reszcie mamy np. jeszce 1,5EV luzu do prawej? Przesuwać cokolwiek czy już zostawić żeby clippingu nie było w żadnym kanale?
Wersja do druku
Nie da się rzeczowo i precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie. Jedyna odpowiedź to: "to zależy" :-). Ogólnie to ma być ładnie a algorytmu na "ładność" jeszcze nikt nie wymyślił. Ogólnie to clippingu należy unikać. "Należy unikać" nie oznacza, że jest on zabroniony bo różnego rodzaju bliki często dodają uroku i życia zdjęciom. Clipping we wszystkich trzech kanałach w druku wygląda paskudnie. To po prostu biały, niezadrukowany papier. A ma być ładnie. :-)
Mam pytanie, które mnie kiedyś nurtowało, ale nie miałam wówczas okazji się z tym tematem "przespać" i jakoś mi to umknęło. Teraz powróciło.
Janusz - czy możesz mi jakoś przystępnie wytłumaczyć jak najlepiej wykorzystać multispot przy ustawianiu ekspozycji w oparciu o system strefowy?
Z reguły rzadko kiedy mam czas na taką zabawę, bo fotografuję (reportaż) raczej "na szybko" i nie mam czasu się modlić nad każdą klatką, ale czasami zdarzają się okazje do takiego dopieszczenia ekspozycji (jak choćby widoczki urlopowe), a wtedy fajnie by było umieć ten ficzer jakoś efektywnie wykorzystać.
Ostatnio mam chyba za dużo czasu więc i na teoretyzowanie mnie bardziej wzięło, więc i w tym temacie wrzuce swoje 2 grosze.
Wszystkie te metody są świetne, sprawdzają się doskonale w scenach statycznych itd. Studio, plener, architektura, krajobraz...nic tylko korzystać!
Z racji, że mnie jednak głównie interesuje że tak ogólnie powiem "reporterka" to zacząłem zastanawiać się nad sensownością tych metod w tej dziedzinie. Wiadomo, zmiana sceny częsta, dynamiczna. Często każde zdjęcia ma inne parametry czasu/przesłony. I co najważniejsze, bardzo często nie ma możliwości drugiego strzału.
Do rzeczy. Skupmy się na 3 najciekawszych metodach: na histogram do prawej, na wewnętrzną część dłoni, na system strefowy.
1) na histogram
Strzał, rzut okiem na LCD, poprawka, strzał.
Ujęcie stracone. Ale jak używaliśmy pomiaru jakiegoś tam matrycowego to jeszcze od biedy mamy te mało profesjonalne zdjęcie z ujęcia pierwszego, jeżeli to ujęcie rządzi. Ogólnie sprawa sprawdza się jak warunki oświetleniowe nie zmieniają się drastycznie, wtedy tryb M, i co jakiś czas kontrolować trzeba.
2) na ręke
Ustawiamy M, Spot, +1EV, i co jakiś czas kontrolujemy sytuację i strzalmy zdjęcia. Przydatność podobna do metody na histogram. Przy nieczęstej zmianie oświetlenia damy radę, przy bardzo częstej możemy jeszcze posiłkować się kombinacją: Av/Tv, spot, +1EV i przed strzałem, zmierzyć światło na dłoni, FEL i strzał. Jak jest to wiadomo. Chyba więcej da się wskurać niż w metodzie pierwszej, ale czasem można stracić dobre ujęcie.
3) system strefowy
Ogólnie jesteśmy w przysłowiowych czterech literach. Jedyne co nas ratuje to, to co opisał MMM: Av/Tv, spot, +2 2/3EV, mierzemy miejsce najjaśniejsze, ale nie prześwietlone (np. niebo), FEL i strzał.
W rzeczywiści metoda podobna do tej z dłonią, tylko na czym innym mierzymy. Wydaje mi się, że pomiar na ręke jest szybszy, bo ręka zawze jest, niebo niekoniecznie. Czy dokładniejszy? Nie wiem, nie sądze szczerze mówiąc.
Wniosek taki, w super szybko zmieniających się scenach, trzeba darować sobie poprawne naświetlanie, a skupić się na kadrze. Wtedy chyba jednak pomiar matrycowy jest najbezpieczniejszy. Jeżeli jednak mamy chwilę na zastanowienie się to warto jednak rzucić okiem na histogram, czy też wyciągnąć tą ręke przed siebie.
Jak bardzo moje przemyślenia są błędne? :)
Szczerze mówiąc to nie wiem co ma wspólnego "szybko zmieniająca się scena" ze zmianą oświetlenia. Na meczu, na ulicy, w Sejmie ;-), w teatrze oświetlenie jest dość stałe choć sceny zmieniają się szybko. Ślub przed kościołem ma bardzo stabilne oświetlenie a zdawanie się na światłomierz ... hmmmmm... raz "złapie" białą suknię a raz ciemny garnitur i dopiero jest problem.
Pomiar matrycowy pozornie jest najbezpieczniejszy. Tylko pozornie - niby uwalnia fotografa od odpowiedzialności samemu przed sobą. To nie ja to ten durny aparat się pomylił :-) Pomiar matrycowy jest mocno nieprzewidywalny i tyle.
Zauważę tylko, że 30 lat temu nie było TTL, materiały światłoczułe były no... po prosu były i jakoś ludziska zdjęcia robili. Nawet wystarczyło czasu na pomiary zewnętrznym swiatłomierzem.
Każdy ma oczywiście swoje przemyślenia. :-)
No tak. Tyle, że my rejestrujemy światło odbite a nie padające. Dlatego powierzchnię ustawioną równolegle do promieni słonecznych będziemy naświetlać dłużej niż tę samą powierzchnię ustawioną prostopadle. Jak będzie ustawiona tyłem, to jeszcze dłużej ;)
Konkluzja jest taka, że wszystkie metody trzeba używać z głową a zrozumienie zasady działania światłomierza jest do tego właściwym kluczem.
No tak, tylko z tych przykładów właściwie "ulica" jest dość inna w stosunku do reszty. W pewien sposób napisał o tym Kolaj niżej:
Na tej np. ulicy, można odwrócić się o 45 stopni i nagle pojawia się wielka przestrzeń między budynkami, którą prawdopodobnie prześwietlimy bez zmiany ekspozycji. Ogólnie dużo może się pojawiać, bo scena zmienia się dynamicznie. Choć przy założeniu, że np. najważniejszy w tym wszystkim jest człowiek to mierzenie na wewnetrzną część dłoni ratuje jakoś problem. Przy założeniu, że to nie plener weselny i zależy nam na białej sukni przede wszystkim :)Cytat:
Zamieszczone przez Kolaj
Nie sposób się nie zgodzić. Psychiczne zabezpieczenie zawsze poprawiało samopoczucie :)
Szczerze mówiąc, nie lubię tego argumentu. To tak samo jak kiedyś nie było AF i zdjęcia sportu przecież też dało się robić. Tylko nie oszukujmy się, jakościowo to te zdjęcia teraz jednak (ogólnie) są zdecydowanie lepsze.