mam nadzieję na oba, jan.pawlak@onet.pl
jp
Wersja do druku
mam nadzieję na oba, jan.pawlak@onet.pl
jp
Nie, no ja widzę nawet w telefonie. Jest różnica.
Z 6d wyszło w kwadracie, a 80d jednak 3:2
Tak z ciekawości?
A czy masz może takie dwa zdjęcia, robione tymi dwoma aparatami, jednym obiektywem, ale tak, żeby etykieta była na obu zdjęciach tej samej wielkości, bez powiększania jednego obrazu, czyli z różnych odległości. To o czym już wcześniej napisał Heldbaum.
Tak się złożyło że przykład kolegi atsf nie jest przykładem ogólnym, jest graniczny.
Matryca 80D (APS-C) ma wysokość 3648 pix, prezentowany pojemnik zapisany jest w (około) 860 pix i do prezentacji był zmniejszany do (około) 760 pix
Matryca 6D (FF) to wysokość 4000 pix, pojemnik za[isany na (około) 530 pix i do prezentacji był powiekszany do 760 pikseli, do 520 pikseli dodanych zostało 240 "pustych" pikseli powodując owe widoczne rozmycie.
Gdyby w obu przypadkach nie było "dodawania pustych" to byłaby znacznie mniejsza róznica.
Ponadto bardzo duzo zalezy od użytego oprogramowania oraz sposobu prowadzenie postprocesu
Załącznik 7255
Załącznik 7256
Górne to porównanie w DxO, dolne to PS
Na tym przykładzie nie można oceniac rozdzielczości/szczegółowości a praktycznie tylko ostrość.
jp
Napisałeś, że:
...do 520 pikseli dodanych zostało 240 "pustych" pikseli powodując owe widoczne rozmycie.
240 z 520 to jest 46% - tyle zostało dodane a to już jest zupełnie inny obraz.
Chciałbym zobaczyć obrazy z jednego i drugiego aparatu :
- zapisane w obu matrycach na tej samej liczbie pikseli
ale to też chyba nie będzie dobre porównanie bowiem piksele z obu matryc nie są jednakowej wielkości czyli jednak obrazy nie będą takie same tylko podobne.
Na koniec, z tych przykładów które podałeś, wybrałbym zdjęcia lewe pomimo, że mniej ostre.
Kolego Pawlaku Janie! Tak bez ogródek spytam: co ty pitolisz?! Tobie samemu mylą się wysokości matryc, bo jest akurat odwrotnie, i to matryca Canona 80D ma wysokość 4000 pikseli. To jedno, a drugie to fakt, że format w jakim nasze forum wyświetla załączone zdjęcia oglądane w wątku ma niewiele wspólnego z faktycznym formatem załączonego zdjęcia. Właściwy format załącznika można ocenić wtedy, gdy on jest większy od rozmiaru wyświetlanego na ekranie, i po najechaniu na niego myszą ukaże się komunikat "kliknij obrazek aby uzyskać większą wersję". No to wtedy klikasz i uzyskujesz większą, pełną wersję, taką, jak ktoś faktycznie wysłał, i sobie ją możesz oglądać na poziomie pikseli. Ja tu niczego nie zwiększałem, ani nie zmniejszałem, w celu prezentacji; to sposób wyświetlania spowodował, że mniejsze odwzorowanie detalu z C 6D wyszło na ekranie większe, niż w rzeczywistości, a odwzorowanie z 80D wyszło mniejsze. Jak oceniasz oryginalny plik to takie zjawisko nie występuje.
To jeszcze by można było przeboleć, ale kiedy piszesz, że w tym porównaniu można tylko oceniać ostrość, a nie rozdzielczość, to naprawdę chrzanisz. Obraz zawierający więcej pikseli ma z definicji więcej informacji od obrazu zawierającego mniej pikseli. W tym konkretnym przypadku na zdjęciu z C 80D można wyczytać napisy wewnątrz "stempli", np. dość wyraźnie widać słowa "QUALITY ASSURED", natomiast w przypadku zdjęcia z C 6D tam są nieczytelne mazaje. Po co producenci robili by obiektywy o różnych ogniskowych, gdyby każde zdjęcia dało się powiększyć i jeszcze przybywało w nim informacji?! Zdjęcie z C 80D TEŻ MOŻNA POWIĘKSZYĆ! No i ja to zrobię, ale też pewnie trzeba będzie na zdjęcie kliknąć, aby się wyświetliło pełne.
No więc mamy dwa zdjęcia mające tyle samo pikseli, ale zdjęcie z C 6D jest powiększone o 350 % (najpierw 175% dla wyrównania do zdjęcia z 80D, a potem 200%), a zdjęcie z C 80D powiększone zostało o 200%:
Załącznik 7258
Załącznik 7259
Jeżeli dalej twierdzisz, że można tu oceniać tylko ostrość, a nie ilość informacji, to ja naprawdę nie wiem, jak do Ciebie dotrzeć.
Jeszcze raz, ale dobitniej.: mój przykład NIE JEST GRANICZNY, lecz JEST OGÓLNY, czyli odwrotnie, niż piszesz, Janie.
Aby sprawdzić, jak będzie się prezentowało zdjęcie z 6D w takim rozmiarze w pikselach, w jakim je rejestruje 80D, naturalnie trzeba było do niego dodać pustych pikseli, ale tylko do niego. Żadne inne zdjęcie nie miało ani dodawanych pustych , ani odejmowanych pikseli. Zdjęcie z pustymi pikselami nie zyskało na czytelności, to znaczy ona się nie pojawiła tam, gdzie jej nie było na oryginale, ale na 80D jest czytelne to, co nie jest czytelne na 6D. Dalej zamieściłem jeszcze bardzie powiększone oba zdjęcia i zdjęcie z 6D jest dalej nieczytelne w tych samych partiach, co poprzednio, a jego jakość pogorszyła się już do żenującego poziomu, natomiast na zdjęciu z 80D jeszcze łatwiej jest odczytać drobny druk i jego jakość nie spadła aż tak katastrofalnie, jak na dużo bardziej powiększonym zdjęciu z 6D. Ergo: przy wyższej gęstości matrycy otrzymuje się więcej informacji, czyli szczegóły są wyraźniejsze, robiąc zdjęcie ta samą ogniskową i z tej samej odległości. Co było na początku to i na końcu. Amen!
Podsumowanie OK. Cały czas powtarzam, że ważna jest tylko (? no nie bardzo) gęstość matrycy. Ale ... trzeba dodać, że przy założeniu, że w obu body mamy podobnie silny (albo w obu brak) filtr AA. I jakość obiektywu jest porównywalna (najlepiej to samo szkło, ale wtedy by musiało być ono FF no i nie byłoby wtedy zysku na wadze zestawu i cenie obiektywu).
Nie mam takich zdjęć, ale gdybym je zrobił i umieścił w tym wątku, to cofnęlibyśmy się do średniowiecza i zaczęli liczyć diabły na łebku od szpilki. Są ściśle ustalone założenia: ta sama ogniskowa, ta sama odległość, różne gęstości matryc, i to ostatnie jest jedyną zmienną.
Robienie zdjęć z różnej odległości nie wchodzi w zakres tego wątku, bo tu się za dużo rzeczy zmienia, nawet do tego stopnia, że można czasem stwierdzić , że ten sam obiektyw pięknie rysuje na 2 metry, ale z metra to już mydli. Naturalne zrównanie zdjęć "w pikselach" powinno wykazać wyższość pełnej klatki nad APS-C, jednakże pytanie jest takie: czy zawsze, czy od pewnego momentu? Czy już przy ISO 100, czy dopiero przy ISO 800? Czy obiektyw daje tak samo radę na APS-C, jak na FF, czy brakuje mu rozdzielczości? A ja tu nie chce porównywać ani szumów, ani tego, jak się obiektyw sprawuje. Gdybym miał 4/500 L to bym jego użył do testów, bo wtedy miałbym pewność, że na formacie APS-C on nie dyszy resztką sił i może różnice w kadrach by były jeszcze bardziej spektakularne.
--- Kolejny post ---
Cały mój wywód się sprowadza do tego, że mając gęstszą matrycę, a matryce APS-C są przeciętnie gęstsze od matryc FF, można uzyskać tę samą lub większą pozorną skalę odwzorowania wyrażoną w pikselach obiektywem o krótszej ogniskowej, niż trzeba zastosować przy mniej upakowanej matrycy. To samo szkło da na różnych matrycach różne efekty (w kwestii tej skali odwzorowania), więc nie chodzi o to samo szkło, ale o ten sam zasięg skuteczny. Mając 100-400 mm na APS-C 24 Mp mam ten sam zasięg skuteczny, co FF 20Mp z 4/500 L +TC 1,4. Pełna klatka góruje tu jakością zdjęć, separacją od tła, wysokim ISO, ale nie zasięgiem, więc nie umożliwia fotografowania z większej odległości. Następne telekonwertery to sobie możemy wszyscy poprzypinać. Jak przypnę TC 1,4 x, to będę miał ten sam zasięg, co konkurencyjny zestaw z TC 2x, ale różnice wagi i kosztów są olbrzymie. I po to m.in jest ten artykuł, żeby czytelnik wiedział nie tylko to, co zyskuje, ale też czego nie traci decydując się na sprzęt budżetowy.
Rozróżniasz rozmiar od gęstości. Używajmy tego samego słownictwa.
Zapewne masz na myśli, że masz tyle samo Mpx, a tym samym małą gęstość body FF i dużą gęstość APS-C. Naprawdę wtedy nie trzeba robić tego całego wywodu, wrzucać zdjęć itp. W każdym razie mnie nie trzeba wtedy tłumaczyć oczywistości.
Zwracam ci jedynie uwagę, że powinieneś zapomnieć o wielkości matrycy, a rozpatrywać jedynie gęstość matrycy body A i B.
Jeśli znajdziesz body różnych formatów o identycznej gęstości to obrazki powinny być identyczne, o ile jest taki sam filtr AA i ten sam obiektyw.
Jeśli zamieścisz zdjęcia z body FF i APS-C o tej samej gęstości pikseli i one się będą różniły to będzie to wynikało z różnic w filtrach AA i ewentualnie obiektywu, jeśli użyjesz 2 różnych.
W międzyczasie coś dopisałeś. Oczywiście. Przynajmniej dla mnie. I wszedłem w ten wątek nie po to by z tym polemizować, ale by doprecyzować, że format jest drugorzędny, liczy się gęstość.
Ty rozkminiasz jeden przypadek, mało gęsta matryca FF I gęsta matryca APS-C. To co ja dodaje to rozciagniecie twoich uwag na wyższy poziom ;) by uwzględniało wszystkie przypadki. Nawet aparaty wielkoformatowe czy 4/3 itd.
Kiedy się ukazał na rynku SONY A7R IV formatu FF z matrycą 61 Mp, to szybko obliczyłem, że jest to taka sama gęstość matrycy, jak w moim 24 Mp APS-C, więc nie zmieniając obiektywu mógłbym z nim osiągnąć ten sam zasięg co ze swoim aparatem mając dwa w jednym- mocno upakowane APS-C, gdy trzeba, i FF jednocześnie, gdy trzeba. Jednakże jakość zdjęć z tak upakowanej matrycy FF SONY jest na poziomie ich aparatów APS-C z matrycami 24 Mp, o ile nie mniejsza, bo piksel mają trochę mniejszy, a zdjęcia z A7R IV nie urywają tyłka w widoku 100% przy wyższym ISO. No więc pod względem moich zastosowań, gdy i tak wszystko się zawiera w wycinku matrycy, kupowanie tego aparatu nie ma sensu (dla mnie). Za lepszy wybór uznałem 2 x tańszą a6600 w formacie APS-C i do niego się przymierzam. Sprowadza się to do tego, że w zależności od gęstości matrycy można uzyskać tak samo kiepską jakość zdjęć bez względu na to, czy jest to APS-C, czy FF. Żeby jakość poprawić, to trzeba rozglądać się za sprzętem o niższej gęstości matrycy (nie bez kozery jedna z najnowszych i najdroższych "alf" FF ma 12 Mp), ale aby robić to samo, to trzeba inwestować w wielkie, drogie i ciężkie obiektywy, a dodatkowo w statywy i inne szpeje. Rozróżnianie i podnoszenie kwestii, czy wybierać APS-C, czy FF, ma jednak sens w sytuacji, gdy aparaty FF o upakowaniu pikseli zbliżonym do APS-C można policzyć na palcach, i to chyba jednej ręki.
Jeżeli mi się udaje uzyskać obiekt duży w kadrze, na tyle duży, że go jeszcze mogę zmniejszyć do prezentacji w formacie pełnego ekranu (zwłaszcza mojego 2560 x 1440), to ja nie mam powodu do rozpaczy nad jakością zdjęć nawet przy stosunkowo wysokim ISO, więc motywacja do ewentualnej przesiadki na FF musi być związana z czymś innym, co już kilkukrotnie opisywałem, ale z racji "transakcji wiązanej" na razie nie idę w tym kierunku.
"Słynna matryca 18 Mp Canona". EOS 550D, EF-S 55/250 STM, f=250 mm, ISO 2000
Załącznik 7262
Tak samo, ISO 3200
Załącznik 7263
Matryca 24 Mp przy tych czułościach potrafi dać niemożebną kaszanę, gdy się nie da zdjęcia zmniejszyć.
atsf
Rozdzielczość matrycy (np. ilość pikseli matrycy na mm) a rozdzielczość prezezentowanego zdjęcia (jakie najdrobniejsze szczegóły można na nim rozróżnic) to 2 różne sprawy których nie należy mylić/łączyć.
Do wyznaczania rozdzielczości zdjęć służą specjalne plansze np. ISO 12233 o coraz gęstszych parach linii które się fotografuje i ocenia na ich zdjęciu jakie najgęstsze daje się jeszcze rozróżnić.
Nie jest prawdą że z dwóch aparatów z tym samym obiektywem zdjęcie o większej rozdzielczości i większej ostrości da automatycznie aparat z matrycą o większej rozdzielczości.
A Twoich zdjęć nie da się o ich rozdzielczości praktycznie nic powiedzieć.
I to by było na tyle.
jp
Janie! Nie spotkałem się jeszcze chyba w życiu z takim betonowym podejściem, żeby z maniackim uporem twierdzić coś zupełnie przeciwnego do obserwowalnych faktów! Czymże jest tablica testowa względem gazety? Jest tym samym, tyle że zamiast tekstu masz linie. Czytelność tekstu to to samo, co rozróżnialność linii na tablicy testowej. Taka zwykła litera "E" ma trzy linie poziome, w zależności od kroju pisma oddzielone nawet identycznej jak szerokość linii odstępami, więc jeżeli na jednym zdjęciu rozróżniasz te linie i czytasz literę "E", a na drugim linie się zlewają i nie czytasz litery, to masz test na rozdzielczość obrazu. W latach fotografii analogowej często obiektywy testowało się na tablicach z tekstem o zmiennej wielkości wyrażonej w punktach drukarskich. Ostrzejszy i bardziej rozdzielczy obiektyw, o wyższym MTF, dawał np. czytelność sfotografowanego tekstu wielkości 3 pt, a słabszy obiektyw wykładał się przy tekście 5 pt.
Jeżeli na moich zdjęciach napisy na normalnym zdjęciu z C 80D są czytelniejsze, niż na powiększonym zdjęciu z 6D, to nie sposób polemizować z faktem, że rozdzielczość zdjęcia z 80D jest większa, pomimo tego że oba zdjęcia mają ten sam rozmiar w pikselach, czyli jest tak, jakby zdjęcie z 80D zostało zrobione obiektywem o wyższej rozdzielczości, niż zdjęcie z 6D.
Natomiast rozdzielczość maksymalna (teoretyczna) dla obu formatów matryc jest wyrażona w tzw. LPH (tj. Lines Per High of the Frame), którą z kolei przeliczyć można na pary linii na milimetr wysokości klatki.
Dla C 6D mamy maksymalnie 3648 LPH, a dla C 80D mamy 4000 LPH. Już z tego porównania wynika, że rozdzielczość matrycy EOS-a 80D jest większa, bo 4000 > 3648
Następnie dzielimy wartość LPH przez fizyczną wysokość klatki:
4000:15= 266,67 linii/mm, co daje 133,33 pary linii/mm
3648:24= 152 linii/mm, co daje 76 par linii/mm
Tych 76 par linii/mm nie da się ekstrapolować tak, aby wyszło 133 par linii/mm. Ekstrapolacja prowadzi tylko do zwiększenia grubości linii, a nie do zwiększenia ich ilości na jednostkę wysokości klatki, więc powiększając obraz o niższej rozdzielczości nie uzyskuje się żadnego przyrostu rozdzielczości, a zdjęcie powiększone wygląda gorzej od zdjęcia niepowiększonego, a wykonanego od razu z wyższą rozdzielczością.
Nie zmyślaj więc, kolego, że zaprezentowanych zdjęć nie da się wykorzystać do oceny rozdzielczości obrazu.
Nota bene z tych powyższych warunków wynika, że do robienia maksymalnie ostrych zdjęć na C 6D wystarczy jakiś lipny obiektyw z rozdzielczością 76 l/mm, natomiast C 80D wymaga szkła o rozdzielczości co najmniej 133 l/mm (oczywiście par linii, ale taki zapis się utarł). Naprawdę ciężko o obiektyw, który ma rozdzielczość powyżej 120 l/mm, więc przeciętne szkło na 80D dość mocno mydli i ogranicza jego potencjał, a na 6D byle słoik po ogórkach robi świetną robotę, i tyle w temacie. Gdybym te zdjęcia zrobił obiektywem 2,8/100 macro to te z 6D nie byłyby praktycznie lepsze, bo on takiej rozdzielczości nie przerobi, natomiast te z 80D byłyby dużo lepsze, i różnica w rozdzielczości byłaby jeszcze bardziej ewidentna.
Jeszcze coś dopiszę, żeby była pełna jasność w temacie Marioli, jakby to powiedział śp. Młynarski: Podzielenie LPH z 6D przez LPH z 80D daje wartość 1,75, CZYLI TAKĄ, JAK UJĄŁEM W SWOJEJ TABELI NA WSTĘPIE. Jest to współczynnik przyrostu względnej skali odwzorowania, lub względnej ogniskowej obiektywu, w zależności od różnicy w gęstości matryc. Howgh!
Jeśli mogę się wtrącić, to pozwolę sobie nie zgodzić się, że format matrycy i jej gęstość nie idą w parze. Idą i to ściśle. Rzeczą nie mniej ważną (o ile nie najważniejszą) od upakowania pikseli, jest charakterystyka pojedyńczego piksela, która bezpośrednio wpływa na jakość obrazu, jego rozpiętość tonalną i zdolność do dużego wzmocnienia sygnału, bez zakłóceń (rejestracji przy słabym oświetleniu). Dlatego im większy format matrycy, tym bardziej można sobie pozwolić na "rozluźnienie" pikseli i co za tym idzie, zastosowanie nieco większych, o lepszej charakterystyce. I tak, przeciętny aparat z matrycą 4/3 cala (Olympus OM-D) ma 16 Mpx, przy czym wielkość piksela to 3,75 mikrona, APS-C (np Canon 750D) ma piksele o podobnej wielkości, więc jest ich już 24M, a FF,taki jak 5D MkIII, ma mniej, bo "tylko" 22 Mpx, ale za to rozmiar jednego piksela, to już 6,25 mikrona. Format średni, taki jak powiedzmy Pentax 645Z, ma już piksele mniejsze (5,3 mikrona), bo nie ma potrzeby ich bardziej zwiększać, a więc rozdzielczość to 50Mpx, czyli nieco wyższa, niż wynikałoby to z powierzchni sensora, która jest 1,66 raza większa, niż FF.
Z powyższego wynika, że mając do dyspozycji większą matrycę, nie ma potrzeby "ubijania" na niej wielu małych pikseli, by uzyskać taką samą gęstość, jak na małej, gdyż zakładamy, że będziemy wykorzystywać całą jej powierzchnię. I oczywiście, zakładając do APS-C obiektyw 35mm, do FF 50, a do średniego 75mm (Mniej więcej. Nie bądźmy przesadnie dokładni, chodzi o zilustrowanie samej zasady), to najwyższą jakość i bogactwo szczegółów, uzyskamy na średnim formacie, dalej na FF, a "najgorszy" będzie APS-C.
Jeśli jednak założymy ten sam obiektyw, o mniej więcej tej samej jakości, do tych trzech aparatów, to kolejność (dajmy spokój liczbom, wystarczy to, co widzimy) będzie odwrotna. Najlepsza jakość (dla tego samego wycinka) będzie na APS-C, później na FF, a najgorsza na średnim. Bo zarówno średni format, jak i FF nie jest po to, żeby coś z niego wycinać, tylko domyślnie, używać całej powierzchni kadru. A żeby wykorzystać całą powierzchnię kadru (np w średnim), trzeba kupić odpowiedni i najczęściej bardzo drogi obiektyw. Ale to już zupełnie inna historia.
Dla mnie, cały ten wywód Kolegi Atsf, jest tak prosty, jak konstrukcja cepa. Naprawdę nie wiem, nad czym tu deliberować...
P. S.
To, że jakość wycinka z 6D, jest gorsza od tego z 80D, widziałem (jak już mówiłem) nawet na telefonie. Oczywiście można się sprzeczać, czy ten sam obiektyw, ta sama czułość, ta sama pora roku, temperatura powietrza i ciśnienie atmosferyczne, ale powiedzmy sobie szczerze, to są obiekcje mocno naciągane. Jeśli pada deszcz, to nie mierzymy masy pojedyńczych kropel i nie ustalamy limitu, poniżej którego to już nie jest deszcz, tylko mżawka. Co konia obchodzi, że się wóz przewrócił i czy są to linie, czy punkty? Przecież to widać!
No i gitara, już co najmniej drugi nie ma wątpliwości, że nie naciągam kondoma na globus ;)
Jeszcze się tylko trochę poznęcam, żeby otworzyć oczy niedowiarkom. Zdjęcie z C 6D powiększone do rozmiaru w pikselach jak z 80D będzie kiepskie (co już naocznie udowodniłem), natomiast zdjęcie z 80D zmniejszone do rozmiarów tego oryginalnego z C 6D będzie lalunia: i ostrość się jeszcze poprawi, i szumy znikną, więc będzie udawało zdjęcie z 6D przeważnie nie gorzej, niż oryginał. Tu by trzeba porobić takie porównania przy wysokich ISO, aby się zorientować na jakim pułapie czułości zaczyna być widoczna różnica, i czy taki pułap w ogóle istnieje. Zmniejszenie rozdzielczości, czyli downscaling, zaciera mnóstwo niepożądanych rzeczy.
Natomiast nie zgadzam się z opinią, że aparaty FF raczej nie służą do robienia wycinanek z kadrów. Zależy komu nie służą. Portrecistom i landszafciarzom raczej nie służą, a jeżeli już, to do niewielkich przycięć aby poprawić kadr, a nie symulować większe zbliżenie, natomiast fotografom przyrody służą jak najbardziej. Wycinek ze zdjęcia jest namiastką przedłużenia ogniskowej, której notorycznie brakuje, i od tego nie są w stanie się permanentnie uwolnić ani użytkownicy FF, ani APS-C, bo każdy kiedyś musi wdepnąć w sytuację, że ani kroku dalej nie zrobi, ani bydlę do niego nie przylezie.
Aż mnie korci, żeby poeksperymentować, bo choć zjawisko jest mi znane, to nigdy nie wpadłem na to, żeby się mu przyjrzeć "organoleptycznie". Ale ja mam aparaty z zupełnie innych parafii. Niemniej jednak spróbuję. Chociaż... Mój (przepraszam za wyrażenie) Pentax, ma w trybie pełnoklatkowym 36 Mpx, a w trybie APS-C (na który mogę go przełączyć), 15 Mpx. To oznacza, że rozdzielczość w APS-C wynosi jakieś 4800 x 3200. W moim (według obowiązujących i tutaj i gdzie indziej kategorii) muzealnym już 60D, mam 17,9 Mpx, a więc rozdzielczość 5184 x 3456. Czyli ten rzęch, jak widać, ma około 8 procent większe upakowanie pikseli. Nie jest to dużo, ale zważywszy, że za Pentaxa zaprzedałem się niemal w niewolę i poza standardowym zoomem, większośc moich obiektywów, to są manualne szkła, które moge podpiąć do obydwóch aparatów... No krótko mówiąc, jak bym chciał zapolować na jakiegoś wróbla, albo kawkę...
To jest zdjęcie wykonane Canonem 80D przy ogniskowej obiektywu 400 mm. Gdybym chciał się skupić na samym dzięciole, to ogniskowej mi tu brakuje jak jasna cholera. Ale ja zdjęć dzięcioła zrobionych prawie z przyłożenia mam po dziurki w nosie, więc ten kadr potraktowałem lajtowo i ochrzciłem jako "Królestwo drewnospsuja" ;)
Załącznik 7264
Albo "Znajdź na obrazku dzięcioła". I do "Misia" :mrgreen:
Kiedyś się udzielałem na forum stricte fotograficznym, gdzie o sprzęcie się nie dyskutowało, lecz o zdjęciach, i notorycznie spotykałem się z komentarzami, że "Co? nie dałeś rady dalej podejść?! To **** jesteś, nie fotograf!", więc miałem tego dość i już tam nie zaglądam. Nie mam potrzeby z każdego ujęcia robić kolejnego portretu i zdjęcia w szerszym kontekście sytuacyjnym często mi się bardziej podobają, a portrety robi się przy innych okazjach. Jednakże dla wyższych gęstości matryc, tak samo jak dla dłuższych ogniskowych, limit możliwości przesuwa się w głąb sceny. Im krótsza ogniskowa lub niższa gęstość matrycy, tym trudniej zrobić portrecik, a łatwiej zdjęcie w szerszym kadrze.
Załącznik 7265
Załącznik 7266
lub szerzej
Załącznik 7267
Przywoływany przeze mnie dla porównania możliwości przybliżenia obiektyw EF 4/500 L jest atrakcyjny dla fotografa przyrody nie tylko z tego powodu, że daje fenomenalny obrazek. On ma po prostu ogniskową w dolnym limicie tego, co jest potrzebne, i jeszcze się ją przedłuża telekonwerterami zachowując wysoką jakość obrazu, ale nie jest to zoom, więc jak się nagle zdarzy sytuacja, że ogniskową trzeba skrócić, to niestety- nie da się, ale to się rzadko zdarza. Dla mnie potrzeba skrócenia ogniskowej z 400 mm to święto, jak na tym zdjęciu:
C 80D, 237 mm
Załącznik 7268
--- Kolejny post ---
Twoim zwyczajem, Janie, to dzielenie włosa na czworo siekierą utrudnię jeszcze bardziej:
- czy chodzi Ci o rozdzielczość zdjęć, czy chodzi o rozdzielczość matryc?
- czy rozdzielczość zdjęć chcesz poznać w jakichś konkretnych jednostkach, czy wystarczy Ci stwierdzenie, że mają wyższą rozdzielczość od innych zdjęć, bo to się i tak rozstrzyga organoleptycznie- oczyma trzeba wszak określić, gdzie się te linie na tablicy testowej już zlewają w szarą masę, czyż nie?
- czy lepsza rozróżnialność szczegółów na jednym ze zdjęć o takich samych rozmiarach w pikselach pozwala uznać jego wyższą rozdzielczość, czy nie pozwala?
Skoro nie ma odpowiedzi na pytania zadane przeze mnie, to odpowiem na pytanie zadane mi:
Nie wiem, jaką konkretną rozdzielczość mają moje zdjęcia, ponieważ nie występuje na nich tablica testowa do badania rozdzielczości. Występują na nich tylko wzory, których reprodukcja w obrazie cyfrowym potrafi przez porównanie z innym obrazem cyfrowym ocenić, który z nich ma większą rozdzielczość, ale nie daje możliwości wyrażenia tego w liczbach bezwzględnych. Dotyczy to zarówno zdjęć z C 6D jak i z C 80D, a zastosowany obiektyw nie jest obiektywem wzorcowym.
Jeżeli się chce uparcie budować jakąś piramidę absurdu, to można dołożyć na wstępie zastrzeżenie, że każdorazowo ocenia się zespół matryca + obiektyw, a nie samą matrycę, i nie sam obiektyw. Na tej samej matrycy można porównywać między sobą różne obiektywy, albo jednym obiektywem testować różne matryce, ale tu też wypada złożyć zastrzeżenie, że one muszą być do siebie co najmniej podobne pod względem gęstości pikseli, albowiem jest regułą, że obiektywy lepiej rysujące na FF gorzej rysują na APS-C. W pierwszym wypadku obiektyw daje sobie radę z gęstością pikseli, bo ma większą rozdzielczość od nich, a w drugim nie daje rady, bo jego rozdzielczość jest poniżej teoretycznej rozdzielczości matrycy.
Na stronie https://www.the-digital-picture.com można sobie to dokładnie prześledzić, jak się konkretny obiektyw zachowuje na FF, a jak na APS-C, i wychodzą takie kwiatki, że obiektyw "Łał!" EF 2,8/100 mm L IS Macro na C 7D Mk II traci tyle ze swojego "Łał!", że jego ubogi krewny EF-S 4-5,6/55-250 mm IS STM mu siedzi na zderzaku w całym zakresie ogniskowych i przesłon, które się da porównać, bo nie jest tak samo jasny. A co ten ubogi krewny potrafi na 6D? Żeby go w ogóle założyć potrzebna jest przejściówka w postaci telekonwertera np. 1,4x robiąca z niego obiektyw 5,6-8/77-350 mm. No więc wychodzi z tego taka żyleta, że lepiej nie trzeba.
Na moich zdjęciach obiektyw Tamron 4,5-5,6/100-400 mm, pomimo tego, że gorzej rysuje na APS-C, niż na FF, jeżeli zdjęcia się robi na pełny kadr, jak na w/w stronie, czyli z różnych odległości, to daje radę, i zdjęcie robione z tej samej odległości wykazują wyższą rozdzielczość z racji gęstszego upakowania pikseli, a obiektyw w tym za bardzo nie przeszkadza.
Ale przecież tak samo było w czasach fotografii na filmie. Obiektywy od Pentacona Sixa, można było założyć przez fabryczną redukcję M42 do małego obrazka. I o ile z pełnego kadru 6x6 cm, zdjęcia wychodziły świetnie, to z 24x36 mm już dużo gorzej. A taki obiektyw podpięty pod APS-C, to już w ogóle była katastrofa. Powód? Projektując obiektywy pod średni format, nikt nie żyłował rozdzielczości, ponieważ przy robieniu odbitek, powiększenie liniowe z takiego 6 centymetrowego filmu było dużo mniejsze. I tak, przeciętny obiektyw do aparatu małoobrazkowego, miał najbidniej 40 linii/mm w centrum kadru i 25 na brzegu. "Legendarny" ponoć, Sonnar 180/2,8 do średniego formatu, miał w centrum 24 l/mm, a na brzegu kadru 18 l/mm. To wyobraźcie sobie, że założono go do takiej np Praktici i zrobiono ze zdjęcia powiększenie 18 x 24cm. Cóż z tego, że dobry film miał rozdzielczość ponad 100 linii na mm? Wychodziło dziadostwo. Nikt jednak nie narzekał, bo raz, że obiektyw ten rzadko był używany z małym formatem, a dwa, to używany ze średnim, nie zmuszał do nie wiadomo jakich powiększeń.
Ot, taka dygresja z przeszłości...
Dokładnie. Na dodatek zgodny z elementarnym doświadczeniem.
Gdy miałem 5DII (21 Mpix) i dokupiłem M50 to od razu sprawdziłem czy można go użyć jako taki teleextender podpinając do C70-300L w warunkach deficytu ogniskowej na FF.
I wyszło, że przyrost ilości detali jest odczuwalny i warto tak robić.
Fakt, a panuje przeświadczenie, że skoro zdjęcia z aparatów średnioformatowych mają więcej detalu, a obiektywy średnioformatowe skorą są droższe to pewnie one są ostrzejsze. A nie są :) (tam po prostu krążek rozproszenia jest większy)
Choć niektóre są wystarczająco ostre. Kupiłem przejściówkę Hasselblad - Nikon i podpiąłem Sonnara 180 (nie tego z NRD ;) ) pod matrycę Z7II, 45 Mpx i .. jest ostro. Zdziwiłem się robiąc ten test. Ale ten Sonnar jest wybitnie ostry, inne szkła by wypadły gorzej.
Jednak "zmaściłem", teraz "doumiałem" o tym obiektywie, był projektowany pod film.
Z (starych) opisów użytkowników wynika że nie jest ostry.
Ciekawa by była ocena Jacka_Z ostrości i szczegółowosci wydrukowanych zdjeć o szerokości około 80 cm z H i z N czyli jak (i o ile) by było lepiej gdyby nagle w "tamtym" czasie pojwił się Z7II.
jp
Zapomniałem dodać... To, że Carl Zeiss raczył dodać redukcję, do obiektywu średnioformatowego, umożliwiającą użycie gho w małym obrazku, bynajmniej, nie oznaczało, że ktoś tam rzeczywiście się spodziewał, iż znajdzie się bałwan, który będzie chciał to zrobić. To, że można, nie znaczy, że trzeba. I oni prawdopodobnie z takiego założenia wychodzili. A że znaleźli się tacy, co to chcieli ożenić ogień z wodą... Ich problem. :mrgreen:
Wesołych Świąt Panowie...:D
??? Sonnar nie był projektowany pod Nikona. Przecież pisałem, że to szkło Hasselblada i faktycznie z czasów analoga, system V (ja go nie kupowałem do focenia na Nikonie, tylko do mojego Hasela 503). Przy okazji - kupiłem też przejściówkę Hasel- Nikon Tilt-Shift.
Wybierając szkła do Hasela szukałem opinii o ich ostrości i ... właściwie ich nie znajdowałem. Pismo tylko jak się spisują na kliszach, a testów na body cyfrowych było brak. Uznałem, że ostrzejsze na analogu będą ostrzejsze na cyfrze, ale jak ostre vs ostre szkła na cyfrowy mały obrazek? No i tu miła niespodzianka, jego ostrość jest porównywalna do Sigmy Art 85 mm.
Jak gdzieś czytałeś że jest nieostry to nie wierz w to. Zapewne czytałeś o Carl Zeiss Sonnar z Jeny. To nie jest ta optyka. To dwie różne firmy.
Widać jestem bałwanem, ale czuję się całkiem dobrze.
Ależ nie traktuj tego tekstu o "bałwanach" dosłownie. W tym kontekście, ja też jestem bałwanem i czuję się z tym dobrze. To był taki dżołk. :mrgreen: