A to przepraszam:oops:
Wersja do druku
zgadzam się w 100% z bangi i michael_key. Prawnie chyba wygląda to tak, że nie może każdy robić kto przyjdzie do kościoła zdjęć tym bardziej że pojawił się i nie był umówiony na zlecenie ani z nikim nie uzgadniał. To jest już bezczelność tego człowieka i później jeszcze telefon prosić. Taka osoba powinna się spalić ze wstydu, ale widać że go nie ma. Ja napewno bym nie pozwolił wykonywać zdjęć i wyprowadził bądź wyprosił taką osobe bo mnie o to nie pytała czy uzgadniała żeby mojej rodzinie robić zdjęcia jak ktoś tego sobie nie życzy. Tak nie można robić. Każdy by tak zrobił bo to jest osoba postronna i nie wiadomo co mu przyjdzie do głowy i zdjęcia będzie miał oraz nasz wizerunek może gdzieś wykorzystać. Trzeba mieć zgodę na wykonywanie zdjęć osób fotografowanych co innego jest z osobami mediów. Od tego jest umowa i odpowiednie zapisy. A te zdjęcia, które zrobił może zamieścić na swojej stronie, a my tego nawet nie będziemy wiedzieć bo skąd. Wykorzysta je np. do swojego portfolio i co wtedy też będzie oki. Czy ktoś z Was też by tak chciał żeby ktoś nagle wparował bez waszej wiedzy,zgody i robił wam zdjęcia napewno nie. Dla mnie to jest niepojęte jak takim wogóle można być i jeszcze numer prosić. Ja bym poprosił o jego dane jak taki jest odważny i mądry.
Problem zwykle na takich uroczystościach polega na tym, że osoby które mogłyby wiedzieć kto może/powinien robić zdjęcia są zwykle na pierwszej linii strzału i nie mają ani czasu ani nawet możliwości zareagować.
Być może sposobem byłoby zapytać prawnika jak wygląda kwestia fotografowania (mnie, moich bliskich) bez mojej zgody. Wchodzi tu też w rachubę kolejna kwestia czy np. ślub, chrzest to uroczystość publiczna czy prywatna.
To jest uroczystość mieszana - publicznoprywatna :mrgreen:
Do tego dochodzi kwestia ochrony moich danych sensulanych, tzn. jakiego wyznania jestem, bo skoro stoje w kościele na chrzcie, to chyba katolikiem...
Takie nieproszone fotografowanie to jest zwykłe wieśniactwo i ja bym odpowiedział mu z kujawiaka, gdyby chciał mi sprzedać swój szajs. Proste.
Czasem mi się uda spędzić urlop za granica :) i zawsze pojawia się fotograf, pstryka, wywołuje i wywiesza w hotelowym holu. Jak komuś się spodoba to kupuje zdjęcia. Nawet bym nie pomyślał żeby się awanturować jakim prawem działa..
Tutaj identycznie, robi zdjęcia i jak ktoś chętny sprzedaje. Imo pomysłowe wypełnienie luki i tyle.
Jeszcze w czasach analogowych, na przeglądach pewnego rodzaju piosenki krążył z aparatem człowiek, który fotografował różnych ludzi. Wykonawców, jurorów, widzów. Potem oddawał negatywy do labu i z odbitkami krążył potem wśród tłumu, próbując je sprzedać. Jednym z chwytów marketingowych, były pretensję, że przecież poniósł koszty i osoba fotografowana jest mu coś winna...
Pan miał chyba dwie lampy, jedna słabsza skierowana na wprost, a druga mocniejsza do wypełnienia skierowaną do góry :)
A od kiedy trzeba mieć zgodę na robienie zdjęć? Nie można jedynie upubliczniać wizerunku osób fotografowanych gdy nam tego zabroniły, lub gdy nam tego nie zabroniły ale upubliczniony wizerunek naraża daną osobę na utratę dobrego imienia.
Czyli mogę sobie zrobić zdjęcie Tobie czy komukolwiek innemu i umieścić w necie jeśli mi wyraźnie tego nie zabroniłeś :)
W praktyce tylko ksiądz może zabronić fotografowania w kościele, nawet gdy wszyscy fotografowie posiadają zezwolenia z kurii. Bo wg ustaleń episkopatu na uroczystości może być tylko jeden operator foto-video jak jest więcej to tylko dobra wola prowadzącego ceremonię kościelną ;)
W Polsce można robić zdjęcia innym ludziom bez ich zgody. Nie można jedynie bez ich zgody upubliczniać ich wizerunku. Czyli np zasłaniamy oczy tak jak to zrobił autor wątku i już takie zdjęcie może zaistnieć w prasie czy internecie.
Jeśli zdjęcia na których jesteś zostaną użyte w czyimś portfolio to ma on takie prawo dopóty, dopóki mu nie nakażesz choćby ustnie usunąć materiały na których widniejesz. Ale np. już nie możesz nakazać komuś aby usunął zdjęcia np Twojej żony bo nie posiadasz prawa do zarządzania jej wizerunkiem ;)