droga Pani od kotów - ale patrząc na nosek z linka - wciąż odnoszę wrażenie że skóra się świeci
a Miszcz Kelby w wyzej wymienionej książce zaleca:
skopiować tło na warstwę-> na niej rozmycie gaussowskie -> z warstwy zrobić maskę i oznaczyć na miejscach gdzie ma się pojawiać omijając elementy takie jak rzęsy = wyznaczające ostrość fotki -> zmniejszyć krycie żeby nie wyszła chamsko porcelanowa lala.
tyle. efety nie powalające lecz zadowalające.
zawsze też można użyć delikatnego stempla i przekopiować odpowiedni kolor w świecące się miejsce.
no ale jak mówicie - teraz już widzę - wizaż sceniczny jest nieodzowny.
dziękuje Myszki i Myszorki
próbowałam z CS'em i nawet okej to wygląda, póki co środków na zestaw kosmetyków to makijażu scenicznego nie posiadam, ani takich wymagań nie mam, do studia jeszcze nie gonię, bo patrze też pod kątem ślubnaków gdy aura dookoła jest do niczego a pani młodej buźki smarować chyba nie będę. :)