M42 uzależnia. Dorobiłam się już kilku szkieł i tylko jednego nie używam (Porst 2,8/35), mydli nieziemsko, ale ma brudne soczewki. Rozłożę go kiedyś i wyczyszczę, może jeszcze ruszy. Był "gratisem" do Tessara (zazem za około 100zl), więc nie narzekam.
Kilka dni bawiłam się Soligorem 135mm (2,8 o ile dobrze pamiętam) - był mydlany i dawał bardzo ciemny obraz. Wymieniłam na Jupitera 37AM i tym samym zbobyłam najbardziej wdzięczne szklo, jakie miałam okazję testować. Na początku odstraszała mnie jego "ciemność", ale obraz to bajka. Moja mała, manualna "elka" :) Nie oddam, nie zamienię, nie sprzedam nigdy.
Prawie takim samym uczuciem darzę kupionego za grosze Heliosa 44-6. To mój pierwszy M42, bardzo skutecznie uzależnił mnie od gwintu. Bosko kręci.
Marzy mi się Jupiter 9 lub Tair 11A, ale potrafią skutecznie zniechęcić cenami.
Za to upolowałam taniego Taira 3 Phs. Pierwszego dnia zabawy poszła przesłona (przymknęła się z hukiem i przestała reagować). Mogłam odesłać lub zreperować. Wybrałam to drugie i po dwóch godzinach dłubania obiektyw znów działał. A i ja nauczyłam się jego budowy. Mam nawet dokumentację fotograficzną owej operacji :)
W mniej lub bardziej odległych planach: Cyclop 1,5/85, Tair 11A, Juipter 9 plus jakiś Takumar.