No przecież Ci nie zabraniam :).
Tylko przedstawiam swoje zdanie. Jak Ci się podoba, to super.
Z ciekawości, co Ci daje C41 vs cyfra?
Wersja do druku
daje mi (moim zdaniem) bardzo ladny obrazek bez zadnej pracy nad plikiem. to pelen skan z labu po wolaniu w c41 - jednym slowem pstryk i jest, zero wyciagania z cieni, zero ratowania swiatel i dopasowywania balansow bieli. Idealny do fotografii codziennej :)
http://sebastianmalachowski.pl/trash/F1000022.JPG
znam kogoś kto wywołuje c-41 w domu,samodzielnie.
fotografia analogowa jest dla prawdziwych pasjonatów ;-)
Zaczynałem 4 lata temu od analoga...
Pierwsze pstryki, kwiatki, drzewka i wszystko co nie uciekało.
Później poważniejsza lustrzanka i samodzielne wywoływanie czarno-białych w łazience, na pralce;)
Rok temu kupiłem nowy aparat średnioformatowy.
Nowy dlatego, żebym nie musiał się martwić o szybkie naprawy, ponieważ planuje go mieć dożywotnio.
Przyznaje, że mam lustrzankę cyfrową, ale nie lubię jej.
Zdjęcia na imprezie, czy jakieś mało wymagające zlecenia to i owszem, bo szybciej i wygodniej cyfrą.
Jednak zdjęcia dla siebie i poważne projekty tylko w 6x7.
Świadomie i dobrowolnie wybrałem analoga.
Polecam wszystkim choćby przelotny romans z klasycznymi materiałami...
Może niektórym się spodoba ;)
Bo nie można powiedzieć, że się czegoś nie lubi jeżeli się tego nie spróbowało.
PZDR
To może ja też się wypowiem :)
Przygodę z fotografią zaczynałem od cyfry jakieś 6 lat temu.
Lustrzankę cyfrową nabyłem około 4 lata temu.
Świadomie fotografuję dopiero od dwóch lat.
Analoga zacząłem używać na początku tego roku.
Mam bardzo dobry sprzęt cyfrowy (1DmkIV + eLki 24-200/2.8) który na siebie pracuje ale największą frajdę mam robiąc zdjęcia EOS-em 30 z dokręconym 50/1.4
Nigdy nie maczałem palców w chemii :)
Filmy wołam i skanuję w sklepie Czarno-Białe. Preferuję raczej negatywy cz-b i raczej wysokoczułe (neopan 1600, t-max 3200, ewentualnie tri-x 400). Jeśli mam robić kolor to tylko dwa mi pasują - reala 100 i fuji PRO 400H.
Może uznacie mnie za ignoranta w tej dziedzinie ale chyba najważniejsze żeby mieć FUN :)
Dzięki fotografii tradycyjnej (lubię to określenie:)) nauczyłem się, że trzeba poczekać na właściwą klatkę a czasem nawet ją wyczekać. Daje to nieporównywalnie większą frajdę niż strzelenie kilku zdjęć cyfrą i wybranie "najlepszego". Poza tym filmy czarno białe to zupełnie inna bajka niż desaturowana cyfra :)
Reasumując - polecam każdemu zrobienie chociaż kilku rolek filmu. Jednym się spodoba innym nie ale jeśli chce się robić coraz lepsze zdjęcia a nigdy nie miało się styczności z analogiem to trzeba koniecznie nadrobić tą lekcję.
do niedawna nie było dla mnie piękniejszej chwili jak wyciągnięcie ociekającego fotonalem filmu z korexu i pierwszy rzut oka na negatyw, wieszając go suszenia..., ale pieprze, dalej jest to cudowna chwila, tylko coraz rzadziej się zdarza...
@duperel poważnie spróbuj sam wywołać a jeszcze lepiej sam przenieś na papier oczywiście pod okiem kogoś bardziej obeznanego. To też ciekawe.
To uczucie że sam kontrolujesz, że jak coś spierdzielisz twoja wina a jak się uda daje niesamowite uczucie.
ja już jakiś czas temu biadoliłem tutaj o kosztach fotografii analogowej, potrzebuje kasy ale jakoś nie moge sie zdobyć na sprzedanie analoga, rzadko używam ale jak już używam to samo robienie zdjec tym aparatem sprawia mi o wiele wieksza przyjemność niż cyfra , chociaz na tyle mało z nim obcuje że pozostaje mi nawyk zerkania na wyswietlacz po zrobieniu zdjecia, ktorego nota bene nie ma :)
Co do lepszej nauki , i myslenia fakt mysle ze analog sprzyja ku temu, w cyfrze czesto jest tak ze sie robi ile wejdzie, pozniej trzeba nie widzac dobrze co kasowac w puszcze bo sie miejsce na karcie konczy, a jesli z nowu miejsca i kart mamy bez limitu to sie zrobi tyle zdjec ze wybrany zostanie do obrobki maly procent a reszta pozostanie nie ruszonym RAW-em do konca swych dni
Fakt wyrobilem sobie troche nawyk w postaci oszczedzania klatek, zeby za duzo nie robic i tu gdzie kiedys bym nacisnal spust teraz czekam na lepszy kadr, sytuacje, jednak w sytuacji kiedy sa jakies zawody, imprezy to sie czlowiek nie zastanawia, ustawione na serie i sie pstryka ile wejdzie, fakt ze daje to wieksze szanse na ten najlepszy moment, dodatkowo nie wiarze sie z kosztami jednak powraca to o czym mowilem wczesniej, cala masa zdjec, czesto bardzo ciekawych ale ktorych nie chce sie nam juz ruszac bo zaraz dochodza nowe i nowe .
Obecnie mam 40 D ale juz sobie postanowilem ze jesli uda sie w koncu kiedys nabyc 5D to bede do niego podchodzil oszczednie jak do analoga :)
Co mi natomiast przeszkadza w analogu, no tak wspomniane koszta, i efekty z labu ktory znam, kiepskie efekty .
Wolanie kliszy plus podglad, i oczywiscie do drukowania lub tez skanowania nie da sie wszystkich, nie wiele widzac musze wybrac czesc, nie wiem czy najlepsze nie zostalo wlasnie to nie wybrane, wiec juz wole opcje z cyfry ze widze ale nic z nimi nie robie dalej, niz z analoga ze zastanawiam sie i musze wybierac, wiadomo jest opcja drukuje wszystko, skanuje ale to juz na prawde drogo wychodzi .
Odnosnie nauki moje zdanie jest takie, cyfra, najlepiej lustrzanka ale podstawy mozna tez wyuczyc na kompakcie z mozliwoscia pelnej manualnej regulacji ustawien, widac od razu efekty, oszczednosc czasu i pieniedzy, a gdy podstawy mamy juz za soba, czesc najlepszych zdjec wydrukowana to w tedy mozna zakupic analoga, bez strat na wielu zmarnowanych kliszach zaczac z nim pracowac i porownac efekty z tymi uzyskanymi wczesniej na cyfrze, takie jest moje zdanie .
Odnosnie tematu mam pytanie, moze ktoś mi pomoże gdzie w wawie lub okolicach ( piaseczno) jest jakis dobry punkt do wołania C41 ??
ewentualnie od razu robienie dobrych wydrukow, lub tez dobre skanowanie w przystepnej cenie, a drugie pytanie mam odnosnie polecenia jakiegos sprzedawcy, interesuja mnie jakies dobre klisze b&w , ilford np w przystepnej cenie, jak najbardizej po terminie są wzkazane :)
pozdrawiam