Odp: Branża ślubna zdycha...
Terminy przeważnie wydłużają się, gdy daje się ludziom wybór (Wybranie zdjęć do albumu, okładki itp.). Znam fotografów, którzy mają w umowach 3 miesiące na oddanie zdjęć ze ślubniaka, a nawet spotkałem się z takimi, co mają 6 miesięcy na to. I wyobraźcie sobie, że nie narzekają na brak klientów.
Są również i tacy, którzy oddają 2k lub więcej zdjęć przy cenach zaczynających się od 7k zł za kotlet (i też nie jest to jakaś super mega "produkcja"). Tak więc nie ma co stękać tylko robić swoje. A jak komuś brakuje klientów, to niech dopiero wówczas zacznie się zastanawiać nad sobą i swoim stylem pracy.
Odp: Branża ślubna zdycha...
Dokładnie tak, ja od dawien dawna mam wpisane termin na realizację zlecenia, kolejna sprawa , że faktycznie im więcej dajemu klientom "pola do popisu" tym więcej pracy, problemów i dłuższy okres wyczekiwania na efekt końcowy :)
Odp: Branża ślubna zdycha...
Cytat:
Zamieszczone przez
xsardas
Długość Oczekiwania na zdjęcia wynika raczej z tego, kto jak podchodzi do fotografii i jaki ma proces obróbki. Jak chcesz podchodzić kreatywnie i szukać nowych rozwiązań to czas się wydłuża. Jak podchodzisz rutynowo i robisz wszystko na jedno kopyto to obróbka może zająć i kilka godzin. Wg mnie gorszym jest to drugie podejście i jak ktoś oświadczyłby mi, że zdjęcia otrzymam następnego dnia po uroczystości to bym podziękował.
z tym nastepnym dnie to zbyt duże uproszczenie, ale przy załozeniu że na slubie robie od 400-500 zdjęc, w niedziele odsypiam i od poniedziałku siadam do kompa to mam około 40-50 godzin na materiał i to bez zbytniego pop....nia-to co mało? no chyba nie.w sezonie nie dzile czasu miedzy foto a inne zajęcia, jest tylko fotografia. Nie ma sie co oszukiwac nasze (no napewno moje) nie trafią na okładke voguea czy paris matrcha a co najwyzej na nasza klase czy innego fejzbuka. a ze na jedno kopyto? no może troche ale jakoś znajduje od kilkunastu lat ok. 30 par rocznie które chcą płacić za moje usługi. wiec chyba nie jest az tak źle
--- Kolejny post ---
Odp: Branża ślubna zdycha...
Cytat:
Zamieszczone przez
tombas
...Nie ma sie co oszukiwac nasze (no napewno moje) nie trafią na okładke voguea czy paris matrcha a co najwyzej na nasza klase czy innego fejzbuka...
To co napisałeś jest po prostu piękne.
Odp: Branża ślubna zdycha...
Cytat:
Zamieszczone przez
akustyk
kotleciarstwo i podazanie za sztuka i poszukiwanie nowych form wyrazow.
kaman... wiedzialem, ze to nastapi w tym watku predzej czy pozniej... ale serio, musimy takie rzeczy wypisywac? :D
I tu jest sedno sprawy. Skoro nawet fotografowie gardzą fotografia ślubną to dlaczego klienci maja myśleć inaczej? :)
Odp: Branża ślubna zdycha...
Cytat:
Zamieszczone przez
xsardas
Skoro nawet fotografowie gardzą fotografia ślubną to dlaczego klienci maja myśleć inaczej? :)
główinie ci fotografowie, którym się w tej dzidzinie nie powiodło (artystycznie, finansowo czy jeszcze inaczej) lub ci, którzy nigdy nie spróbowali jaki to "łatwy kawałek chleba":mrgreen:
Odp: Branża ślubna zdycha...
A mnie się zdaje, że chyba łatwiej by było do tego Voguea niż na fejzbuka. Jak bym tam nie kombinował i nie dłubał to i tak jestem pokonany.
Odp: Branża ślubna zdycha...
Cytat:
Zamieszczone przez
xsardas
I tu jest sedno sprawy. Skoro nawet fotografowie gardzą fotografia ślubną to dlaczego klienci maja myśleć inaczej? :)
nie nie nie.... to nie jest kwestia gardzenia czy umniejszania wartosci. tylko ustalenia priorytetow. kotlet to jest zdjecie robione na zlecenie - ono ma
sie podobac przede wszystkim zamawiajacemu, bo za jego pieniadze i dla niego do ogladania jest robione. i to w 99% przypadkow nie bedzie Matejka
czy Rembrandt, bo nie ma na to potrzeby ani pieniedzy. mloda ma byc piekna jak matka boska a wujo Kazik ma miec otwarte oczy jak "pyka sledzika"
i tyle - i to jest warunek konieczny i wystarczajacy w ogromnej wiekszosci przypadkow.
ograniczeniem fantazji dla uprawiajacych ta dzialke fotografii sa ramy czasowo/finansowe, na jakie zgadza sie klient. a te sa jakie sa - nie oszukujmy
sie, ze kazdy zleceniodawca zaplaci kilka tysiecy PLN i da kilka miesiecy czasu na wykonanie raptem albumu zdjec.
dawno, dawno temu, istnialo tez cos takiego jak profesjonalna fotografia podroznicza. fotograf dostawal budzet na wyjazd i obfocenie jakiejs miejscowki
i swobode kreatywna, zeby w kilka dni porobic foty. i faktycznie, mozna bylo poogladac swietne raportaze.
ale fotografia cyfrowa i internet rozwalily ten biznes, bo nawet amator moze zrobic dostatecznie dobre foty do publikacji w gazecie. budzet dla dedykowanych
fotografow zaczal spadac, wiec w konsekwencji spadl tez poziom "wypasu" ich fot, bo w 2-3 dni nie zrobi sie w biegu takiej dokumentacji, jak majac do
dyspozycji tydzien.
na dzien dzisiejszy fotografia podroznicza nazywa sie shutterstock.com badz inny chcetanialegalnapocztowkezinternetu.com ;) a jedynym powodem tego,
ze ten sam los nie spotkal kotleciarstwa jest "personalizacja". natomiast parcie spowodowane cyfrowa ewolucja tez jest, bo niby dlaczego mialoby go nie byc?
Odp: Branża ślubna zdycha...
Entymologia okreslenia "kotlet" jest chyba nieco inna i tak na prawde zaczelo sie od "grania do kotleta".
Odp: Branża ślubna zdycha...
Nie ma co ukrywać, że w ostatnim czasie sama fotografia ślubna trochę straciła na marce z uwagi na wysyp fotopstrykaczy. Nie mam tu na myśli osób, które na serio wchodzą w tą dziedzinę fotografii, ale chodzi mi o fotografów z mega pakietami za 400 zł idących na ilość klatek z uroczystości.
Psucie rynku (finansowe) przez takie osoby jest oczywiste, ale jak już wyżej wspomniałem... sama dziedzina się zdewaluowała w wyniku działalności takich fotografów.
Jaka jest przyszłość? Ciężko powiedzieć. Dodatkowym czynnikiem utrzymywania się na powierzchni fotopstrykaczy jest różna sytuacja finansowa par młodych. Nisza poniekąd została przez nich wypełniona.