"Sąd oddali sprawę z powodu braku znamion przestępstwa" - co to za wymysł?
Wersja do druku
"Sąd oddali sprawę z powodu braku znamion przestępstwa" - co to za wymysł?
To chyba w filmach amerykanskich tak jest. Musisz najpierw udowodnic ze zdjecie ktore bylo plagiatem Twojego przyniosło tamtej osobie wymierne korzysci materialne, albo ze przynioslo Tobie straty. Jesli juz to gra idzie o niewielkie zadoscuczynienie. Wieksze pieniadze to w sprawach o naruszenie o dobr osobistych.
Znajdz mi wyrok gdzie publikujac zdjecie jakies osoby bez jej zgody, ale na zdjeciu tym osoba nie jest przedstawiona niekorzystnie w sensie prawnym - osoba publikujaca zaplacila konkretne zadoscuczynienie.
"Na tym właśnie polega problem, trzeba na coś takiego wpaść, patrz np. Facebook"
Owszem jest Facebook , i jeszcze jest grono , nk , google + , jak leci i pewnie wiele pomniejszych też by się znalazło . To też są plagiaty portalów społecznościowych . Każdy ma coś tam innego ale na dłuższą metę chodzi o to samo .
Tak samo jak na fotce. też jest kołdra i jest sznur . Ale robione choćby innym aparatem i w innym miejscu , że o inne parze, kołdrze , innej długości sznura nie wspomnę .
Często porównuję fotografów ślubnych do kapel brzdąkających na weselach (bez urazy, mi też się zdarza popełniać zdjęcia ślubne). I tak się zastanawiam, czy taka kapela, grając własne interpretacje znanych szlagierów (tzw. covery), również popełnia plagiat.
Co to wogóle za porównanie jest :confused: bzdura i tyle.
Skoro fotograf nie widział wcześniej tamtego zdjecia to jakby stworzył swoje pod zamówienie.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Byłem ostanio na plenerze nad morzem i przypadkiem podziwiałem sesję z para mlodą skąpaną w Bałtyku - brrrrrrr :)
Przypuszczam, że takich zdjęć jest mnóstwo i na kazdym jest morze, fale itp......... charakterystyczne dla regionu. Niejeden fotograf takie zdjęcia robi i niewiele w tym temacie da sie wymyślić. Zdjęcia są podobne do siebie i jakoś nikt nie ma zastrzeżeń z tego powodu :)
:D
zgadzam się
imho totalna głupota pozywać kogoś że to niby plagiat
w takim razie każdy kto robi zdjęcia w rogalinie przy dębach to tez plagiat,
kazdy kto robi na starym rynku to tez plagiat i w ogole każde zdjęcie w kościele młodym to też plagiat bo przeciez ktos juz kiedys zrobil takie zdjecie takim obiektywem z takiego miejsca...
Dokładnie nie da się bo nie jesteś w stanie powtórzyć całości warunków, które brały udział w tworzeniu danego dzieła.
Do biznesu to temu daleko, nazwałbym to raczej samozatrudnieniem ;)
Przecież już zostało napisane w tym wątku iż pomysłu się opatentować nie da a jedynie sposób jego realizacji ze wszystkimi szczegółami. Jeśli ktoś użył światła o mocy 1/2 a ktoś inny działał na 2 lampach o mocy 1/4 to w efekcie mamy 2 różne sposoby wykonania takiego ujęcia i nie ma mowy o plagiacie a o własnym sposobie.
A jakie są znamiona przestępstwa?
W przypadku braku znamion czynu zabronionego sprawy się nie oddala!
A autor oryginału tak naprawdę to ma to wszystko gdzieś :P
Koszty sądowe mu sponsoruje jakaś organizacja, więc tak naprawdę może mu zwisać czy wygra czy nie.
A jaka reklama za darmo?? :D Pewnie licznik odwiedzin strony www bije rekordy ;)
Dziwne, że ktoś ma wątpliwości co do plagiatu. Jakieś pitolenie o innej kolorystyce, minach perspektywie... To co wyróżniało oryginalne zdjęcie, to nie kolory i miny, ale użycie rekwizytów, poduszka, kołdra, lina, takie ich użycie, że tworzą wraz z modelami unikalna kompozycję i to zostało wykorzystane przez innego fotografa. Tego się nie nie da nazwać inspiracją...
Proponuje abyśmy wszyscy zrobili takie sesje - ślubne, dzieci, reportarze, pejzarze z kołdrą i sznurem w temacie.
To będzie taki nowy trend w fotografii.
Dosłownie przełom.
Pokolenia będą się wzorować na tym nowym trendzie.
Temat zamkniemy prezentacją prac na tym forum w nowym wątku.
Co Wy na to?
Tylko czy to był pierwszy taki pomysł na świecie?
Czy może autor "oryginału" również gdzieś to widział i skopiował?
Bo tak się robi w muzyce. Dodatkowo w muzyce najprawdopodobniej istnieje zbiór utworów "chronionych" przez Zaiks i temu podobne. Bo takiemu "iksińskiemu" który nie jest zrzeszony w żadnym stowarzyszeniu twórców i bez kontraktu z żadną wytwórnią trudno jest udowodnić że ktoś mu podebrał utwór.
Bo w branży muzycznej często bierze się gotowy utwór i na jego bazie coś tam robi tu ciężko powiedzieć aby druga fotografia powstała na bazie pierwszego zdjęcia ;)
Proponuję spojrzeć na całość w nieco szerszej perspektywie i odnieść to do ogółu obowiązujących przepisów prawnych bo jak ktoś już tu wspominał prawa autorskie nie mają w tej kwestii nic do rzeczy.
Ps. sznura nie mam ale jak powstanie ten nowy trend to się weń zaopatrzę ;)
Nawet znalazłem hymn pod dzieło lub przyszłe dzieła Tum Orał http://www.youtube.com/watch?v=OQl1aG93Tuw Jak klasyka to klasyka :smile:
Własnie dokładnie tak samo pomyślałem. W dobie internetu wszyscy mają dostęp do galerii i portfolio zagranicznych fotografów i wzorowanie się na innych jest zjawiskiem powszechnym.
Isnieje duże prawdopodobieństwo, że bardzo podobne fotografie zostały już przez kogoś wykonane, pomimo, że samo zdjęcie jest dość nietypowe.
Parę osób stwierdzało, że zdjęcie jest charakterystyczne i nietypowe i że inspiracja/plagiat jest ewidentne.Cytat:
samo zdjęcie jest dość nietypowe.
A ja [przypominam że fotografia istnieje ponad 100 lat i każde zdjęcie było kiedyś nietypowe.
Pierwsze zdjęcie klasowe przed szkołą wiejska z uczniami ustawionymi w trzech rzędach. Pierwsze więc pomysł musi być chroniony.
Pierwsze zdjęcie rodzinne rodzice na galowo na krzesłach dzieci wokoło. Pierwsze więc pomysł ma być chroniony.
Nietypowość zdjęcia nie ma tu żadnego znaczenia. Bo każdy pomysł na zdjęcie i jego wykonanie był kiedyś nietypowy.
Idąc tokiem myślenia niektórych z was to nie można robić zdjęć i się nimi chwalić. Bo wszystko już było.
Ślubnym nie wolno już wykonywac zdjęć z chóru w kościele, z małą GO z ostrością na pannie młodej i nieostrym panu z profilu (obojętnie kto jest na pierwszym planie, zdjęć butów, obrączek na palcach, łez wzruszenia na twarzy matek i babek. W plenerze calkowicei zabronione są: zdjęcia na tle słomy (i siana bo to prawie to samo), z szampanem nad wodą (i bez wody też nie wolno a z koszem piknikowym to już w ogóle, zdjecia w wodzie też już były.
Możecie robić teraz tylko chyba zdjęcia paszportowe.
PS. Na gruncie prawa autorskiego to wniosek szans IMO nie ma. Każde dzieło składa się nie tylko z pomysłu ale i z wykonania i unikalnych cech tego wykonania.
Rozciągając to na inne dyscypliny sztuki to możemy stwierdzić że:
-nie wolno pisać wierszy o polskim heroizmie w czasie obrony westerplatte bo ktoś juz takie dzieło zrealizował
-nie wolno robić horrorów bo film od bana się juz ktoś nakręcił
-nie wolno robić filmów o wojnach w kosmosie (bye bye Gwiezdne Wojny) bo to już było
-nie wolno robic kolejnych filmów o alicji w krainie czarów, trzech muszkieterach, piratach. Sory o trzech muszkieterach i alicji nie wolno w ogóle bo był ten pomysł już w książkach.
PS.
a może poczekamy na wynik, zanim sami sobie odpowiemy, kto miał racje? :D
Idąc tym tokiem każdy Rock'n'rollowiec był plagiatorem Elvisa Presleya, producenci sportowego obuwia to plagiatorzy Adidasa a producenci foto to plagiatorzy Leici ?
"Plagiat (łac. plagium - kradzież) - skopiowanie cudzej pracy/pomysłu (lub jej części) i przedstawienie pod własnym nazwiskiem, np. obrazu, grafiki, fotografii, odkrycia, piosenki, wiersza, wynalazku, pracy magisterskiej, pracy doktorskiej, publikacji naukowej.
Plagiat oznacza – w języku potocznym – kradzież utworu lub pomysłu. Plagiatem jest przywłaszczenie sobie autorstwa cudzego utworu lub jego fragmentu (cudzych elementów twórczych), to znaczy ukrycia źródła ich pochodzenia. Oznacza więc kradzież intelektualną. Plagiat z założenia jest umyślny, plagiator (osoba, która dopuściła się plagiatu) przypisuje sobie cudzą twórczość"
z wikipedii.
Sprowadzanie tej definicji do tego iż każdy utwór jest plagiatem poprzedniego jest błędne, bo nie o to w tym chodzi. Plagiatem nie jest tworzenie rock'n'rolla samo w sobie, ale wziecie czyjegoś podkładu melodii czy tekstu już tak.
Identycznie z fotografią.
Problemem jest też mylenie plagiatu z inspiracją, moim zdaniem.
W tym konkretnym przypadku fotograf mógł przytargać łóżko materac czy chociaż inną kołdrę i przywiązać PM naprzyklad skórzanym pasami, taśmą, bielizną czy czymkolwiek innym. Wykreować coś swojego w oparciu o oryginał.
I wtedy dyskusja czy doszlo do plagiatu, miała by sens :-)
http://www.tvn24.pl/24467,1720328,0,...wiadomosc.html
To mi przypomina historię pewnych państwa - dosyć znanych i dobrych fotografów ślubnych. Otóż pewnego dnia na ich blogu pojawił się wpis "Plagiat Sesji", gdzie państwo opisywali jak w programie telewizyjnym jakiś ślubny fotograf chwalił się swoimi zdjęciami z pleneru, gdzie para młoda oblewała się farbą z kubełków. Wyjaśniali, że oni pierwsi wpadli na ten pomysł i pan z telewizji popełnił straszny plagiat. Było im przykro, ze ktoś skopiował ich pomysł i jeszcze śmiał to pokazać w telewizji. Dla porównania zamieścili swoje zdjęcie - rzeczywiście: i tu i tu para młoda cała była oblana farbą i trzymała kubełki w dłoniach. Pojawiło się kilka współczujących komentarzy, aż tu nagle ktoś w komentarzu wkleił linka i zapytał retorycznie: "Czy to na pewno był Wasz pomysł?". Pod linkiem były fotografie wykonane rok wcześniej przez innego fotografa, zamieszczone w jakimś artykule o fotografii ślubnej (para młoda-farba-kubełki). Co ciekawe, wpis zniknął z bloga.
Tak więc ja bym była ostrożna z osądzaniem, czy ktoś mnie skopiował i splagiatował moją pracę. Bo być może ja nieświadomie też zrobiłam plagiat. Nie oszukujmy się, naprawdę nie jest trudno wpaść na ten sam pomysł, na który ktoś już kiedyś wpadł. Więc nie przesadzajmy.
Przesadą to jest dawać ludziom kubełki z farbą albo latać za nimi z pierzyną:):)
Kiedyś były tła scenkowe teraz widać wiadra z farbą i pierzyny z odrobiną sznurka w modzie...
No to nic innego nie pozostaje jak zaopatrzyć się w pierzynę, walizkę ze śmietnika, pralkę, nocnik, taczki, kalosze, przenośne bajoro z błotem. Wstawić w to wszystko PM i mamy + 10 do kreatywności. Normalnie czad:)
A czy właśnie w takim kierunku wielu fotografów nie zmierza? Zdjęcia robi się już w tak niedorzecznych sceneriach, że ruiny zamków i posprejowane ściany blokowisk są już przeszłością.
Czasami wydaje mi się, że trwa jakiś wyścig na najbardziej absurdalny i głupi pomysł na miejsce pleneru.
Wracając do tematu, to chyba w przypadku niekorzystnego wyroku dla pozwanego należałoby się spodziewać kolejnych, podobnych pozwów.
Osobiście uważam, że cały ten spektakl jest niczym innym tylko jedną wielką reklamą. Co do procesu (o ile jakikolwiek proces będzie), to będzie trwał do pierwszego pytania sędziny - "ukradli wam pomysł na zdjęcie - udowodnijcie, że nikt przed wami takiego nie zrobił, a przyznam wam rację".
To tyle - szkoda słów generalnie.
Ludzie ocknijcie się, w Polsce mamy swoje prawo nie jakieś tam hamerykańskie ;)
Ekhm, nie przypadkiem napisałem "na zdrowy chłopski rozum".
Chodziło o sam fakt, że to powód miałby wykazać że takie zdjęcie jeszcze nigdy nie powstało. Niemożliwe do zrobienia, nikt nie ma przecież dostępu do wszystkich zdjęć zrobionych na świecie. Logika nakazuje, by to pozwany wskazał "prior art" (wystarczy jedno zdjęcie).
Oczywiście sędzia niekoniecznie musi się kierować logiką, ale patrz pierwsze zdanie.
Więc generalnie nic mi sie nie pomieszało.
Rozmawiałem przed sekundą z moim kolegą adwokatem. Powiedział, że są wogóle marne szanse na taki proces. Po drugie w polskim prawie obowiązek udowodnienia spoczywa na tym kto ma w tym "interes prawny" czyli w tym przypadku pozywającego.
Oznacza to, że pozywający będzie musiał udowodnić przed sądem, że jego dzieło było najpierwsze, co oczywiście nie jest możliwe.
Zgodnie z treścią art. 115 ustawy Prawo autorskie, kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
Zauważmy, że mamy do czynienia zarówno z autorstwem całości jak i części cudzego utworu. Zakładając, że fotografia jest utworem (a w rozumieniu tej ustawy jest nim niewątpliwie) przyjąć należy, że tak jak i inne utwory (np. muzyczne) składa się z pewnych części. Absurdem byłoby pozywać kogoś o naruszenie praw autorskich, gdyby jako twórca muzyczny dodał do utworu np. linię basu czy smyczków. A stanowią one pewną część utworu. Wywnioskować stąd należy, że część części nierówna. Na naszym przykładzie takimi częściami byłyby np. użyta przesłona, czas naświetlania czy ISO. I absurdem byłoby pozywać kogoś za użycie takiej samej kombinacji. Jednakże, zdjęcie ma więcej składowych. Na przykład kompozycję (młoda para ujęta centralnie, kobieta po lewej, mężczyzna po prawej, trzymający się za ręce na tle pola, gdzie ręka pana młodego jest 'na wierzchu'). Na przykład temat (młoda para przywiązana do pościeli). A to są już istotne części składowe utworu. To tak, jak np. konkretna, praktycznie co do nuty identyczna linia melodyczna do jakiegoś utworu muzycznego. Ok, niech nie zgadzają się słowa piosenki (np. kolor - b&w, kadr szerszy - węższy). Ale melodia jest praktycznie identyczna. A to już w mojej ocenie stanowi naruszenie prawa autorskiego do tej części utworu.
Nadto, kompozycja tych zdjęć nie została uprzednio powszechnie opublikowana w taki sposób, by nie móc jej przypisać konkretnego twórcy (jak w przypadku zdjęć do lustra czy generalnie dość oklepanych tematów fotograficznych).
Dodajmy do tego, że obydwa zdjęcia zostały użyte dla potrzeb prowadzonych działalności gospodarczych, obydwa zostały opublikowane w taki sposób, by można się z nimi skutecznie zapoznać (portfolio w internecie).
I mamy plagiat. Tak przynajmniej ja to widzę, choć prawnikiem (jeszcze) nie jestem.
pozdrawiam!
Wszystko pięknie i ładnie do czasu... kiedy komuś z was w ten sposób nie "zainspirują" zdjęcia.
Wtedy jakoś magicznie poglądy zmieniają się o 180 stopni :mrgreen:
Tere fere, a gdzie jest powiedziane, że ten kto zrobił pierwszy zdjęcie z użyciem pewnych rekwizytów, elementow krajobrazu itp ma do niego prawo na wyłączność ???
Jeśli nie ma, to całe te dywagacje na temat to jedna wielka ściema :)
Zdjęcia typu 'ckliwe piardy' zostały opublikowane przez twórców z założenia nieodpłatnie. Po drugie - nie jesteśmy w stanie przypisać autorstwa pomysłu żadnemu z tych zdjęć. Zaś w omawianym przykładzie mamy do czynienia ze starannie zaplanowaną sesją zdjęciową, gdzie fotograf musiał wpaść na pomysł i go zrealizować. Wziął za to pieniądze. Następnie drugi fotograf zmienił kilka detali, kombinować nie musiał i też wziął pieniądze. I to jest fair?
Spróbujmy inaczej. Z pewnością masz aparat fotograficzny - wszak mówisz o chowaniu go do szuflady. Załóżmy, że do spółki byśmy ten aparat rozebrali na części pierwsze, skopiowali każdą z nich, lecz pomalowali obudowę na biało zamiast czarnego, wyjęli wbudowany flash, powiększyli wyświetlacz o pół cala i rozpoczęli sprzedaż. Canon pewnie by się do tego przyczepił (zresztą słusznie). Wtedy mówiłbyś, że skoro taka sprawa jest w sądzie, to lepiej do szuflady schować pomysły o produkcji aparatów fotograficznych?
Canon się napracował, tworząc konkretny produkt. Produkt ten składa się z konkretnych części (matryca, system zasilania, mocowanie obiektywu, lustro), skomponowanych celowo w ten a nie inny sposób. Za produkt ten bierze pieniądze. I taki produkt podlega ochronie.
Analogicznie. Fotograf się napracował, tworząc konkretne zdjęcie. Zdjęcie to składa się z konkretnych elementów (kompozycja, temat i sposób przedstawienia), skomponowanych celowo w ten a nie inny sposób. Za zdjęcie to bierze pieniądze. I takie zdjęcie również powinno podlegać ochronie.
Canon nie pozywa Nikona, że ten produkuje aparaty fotograficzne. Kodak nie pozywa Canona, że ten do swoich aparatów wkłada cyfrowe matryce. Fotograf z omawianego przykładu nie pozywa innego fotografa, że ten zrobił jakąśtam sesję ślubną.
Canon pozwałby Nikona, gdyby ten zaimplementował identyczne rozwiązanie do tego Canonowskiego, tyle że rozwiązanie praktycznie nie różniące się niczym. Fotograf pozywa drugiego, gdyż ten dostał pieniądze za zdjęcie jego autorstwa.
Nie wszystkie wytwory podlegają prawom autorskim. Jeśli jednak można ustalić twórcę, który na tym zarabia, a inna firma / osoba wykorzystuje w całości lub części jego dzieło, to takie prawo ochronie już podlegać winno.
Nie ma do niego 'prawa na wyłączność'. Jeśli jednak zdjęcie / piosenka / cokolwiek zawiera istotne elementy, które przez kogo innego zostały wykorzystane do celów innych niż osobiste, to takie zachowanie narusza prawo autorskie.
Jesteś kompozytorem. Układasz utwór składający się z np. 1000 nut. Jeśli ktoś gwizdnie Ci 900 z nich, to masz prawo zażądać, by zaprzestał naruszania Twojego prawa.
W muzyce istnieje zjawisko tzw. samplingu. Jeden twórca jest autorem jakiegoś motywu, który potem zostaje zaczerpnięty w sposób świadomy przez innego twórcę, przerobiony i powstaje w ten sposób nowy utwór. Inną sprawą jest jednak, gdy zamiast fragmentu ktoś czerpie np. całą melodię, lecz dodaje inne słowa piosenki.
Dodajmy jeszcze jedną rzecz, która moim zdaniem jest dla wielu najbardziej kłopotliwa. Posługując się wciąż przykładami muzycznymi, weźmy taką piosenkę 'Szła dzieweczka do laseczka' albo jakąkolwiek inną melodię, starą jak świat, którą ktoś, gdzieś, kiedyś ułożył. Nie wiadomo kto. Nie wiadomo w ogóle po co, kiedy i gdzie. Po prostu jest. Było to dawno temu. Masz pełne prawo (nie wiem, czy tak jest akurat w przypadku tej dzieweczki, chodzi o szerszy kontekst, kto zna, niech dopasuje sobie do mojej teorii inną piosenkę) z tego tekstu ułożyć swoją piosenkę, nie naruszając niczyich praw. Tak, jak masz prawo robić sesje w lustrze w łazience czy ślubniaki z balonami czy samochodem. Ale w naszym przypadku pomysł cechuje duża doza oryginalności (każdy przypadek musi być traktowany osobno, stąd też nawet, jeśli posypią się kolejne pozwy, Sąd nie musi za każdym razem wyrokować tak samo), możliwość przypisania autora do zdjęcia, niewielki odstęp czasu, bardzo duże podobieństwo utworów, identyczne zastosowanie (sesja ślubna) itd.
Jest to pewna teza w takim samym stopniu prawdziwa jak i dziwna...bo dziwny jest świat w którym żyjemy;)
Spróbuj - jak myślisz że to takie proste. Chińczycy od lat tworzą canomatixy, nikonolty i coś słabo im idzie :D Natomiast co do zdjęcia - można starać się skopiować wszystko, a pomysł na zdjęcie nie jest znakiem towarowym podlegającym ochronie. Może (na pewno!) to jest plagiat, tylko powtarzając za pewnym filozofem: so what?.
Wiadomo coś z tą rozprawą:?:
Kilka razy skradziono mi grafikę strony internetowej i zamieszczono na innej stronie biorąc za to pieniądze, ale wystarczyło stanowcze żądanie jej usunięcia.
Ale zdjęcie to inna sprawa - ja szczerze mówiąc chyba bardzo bym się ucieszył gdyby ktoś skopiował mój pomysł na zdjęcie (co w przypadku dobrych zdjęć jest nieuniknione), bo oznaczałoby to po prostu, że jestem dobry i ludzie chcą się na mnie wzorować.
Dla mnie to jest walka o pietruchę...
O ile pierwszy fotograf nie opatentował pomysłu to można go kopiować do woli.
Nie mówimy tu o wykorzystaniu zdjęcia ale o pomyśle.
A rozkręcenie aparatu na śrubki to też plagiat. Dawno temu w czasach propagandy sukcesu, bracia ze wschodu w ten właśnie sposób kopiowali układy scalone. Przywozili z zachodu scalaczki i ściągali warstwa po warstwie analizując każdy jeden element.
Jeżeli by o mnie chodziło to dałbym wolna rękę każdemu, komu mój pomysł by się spodobał. Poniekąd to pewnego rodzaju komplement...
Pytanie kluczowe czy pierzyna i sznurek to kluczowe elementy - dodatkowo czy unikalnie zastosowane?
Moim zdaniem to doskonała pożywka dla prawników do teoretycznych dywagacji ale praktycznie jest to nie do udowodnienia.
Nie tylko znaki towarowe podlegają ochronie. Nie mówię ponadto o pomyśle na zdjęcie. Pomysłów mam sam w cholerę i jeszcze trochę, i jak zobaczę gdzieś zdjęcie, na które wcześniej wpadłem, to mogę tylko żałować, że jednak nie chciało mi się pofatygować w miejsce x, o godzinie y, robiąc zdjęcie z.
Z fotografią trudniej niż z muzyką, co nie oznacza, że zdjęcia nie powinny podlegać ochronie. Gdyby to był tylko pomysł, historia byłaby inna. Gdyby fotograf 1 pokazał zdjęcie fotografowi 2 w trakcie rozmowy przy piwku, nie publikując go nigdzie, a fotograf 2 zrobiłby podobne, temat też byłby inny. Ale tu nie mamy do czynienia z pomysłem na zdjęcie tylko z gotowym zdjęciem z tej samej branży, którego główne elementy składowe ktoś bezczelnie zajebał.