Jesli tak trudno, to lepiej sie nie udzielac niz tak sie meczyc i czytac te bzdury 8-)
Wersja do druku
Nie wyłączam podczas zmian obiektywów/karty/baterii/zakladania i zdejmowania lampy. hmm, aaa i jak dekielek na obiektyw zakladam albo go zdejmuje to tez nie wylaczam aparatu ;)
A tak powazniej, to mysle, ze przycis odblokowujacy obiektyw z bagnetu chyba od tego jest aby rozlaczyc obiektyw od puszki nie tylko mechanicznie? W innym wypadku Canon napisalby o tym w instrukcji ;)
Ale w czym problem? Jak o czymś nie piszą to znaczy można robić dowolnie. Gdyby było to istotne to by napisali np. "...odłączenie obiektywu bez wyłączenia aparatu grozi utratą gwarancji...". Nie piszą również o tym, że aparatem można robić zdjęcia :) bo to "oczywista oczywistość". Chyba tak samo jest z tą zmianą szkieł. Zmieniać i martwić się czy zakładam właściwe do danego zdjęcia a nie tym czy lepiej wyłączyć czy nie.
Aha, wyłącznik też się zużywa. Wytrzymuje ileś tam pstryknięć. Ten w Canonach nie wygląda na najmocniejszy. W mojej najstarszej cyfrze padł wyłącznik właśnie. Naprawdę !!!
Nigdy nie wyłączałem i nigdy nie będę... w żadnym przypadku.
Przed wymianą obiektywu to jedynie poczekam aż IS przestanie kręcić - ale o tym Canon wyraźnie w instrukcji wspomina.
Kiedyś to nawet nie dotykałem wyłącznika, a teraz mając 40D czasami aparat wyłączam - żeby matrycę przeczyścić.
No wlasnie nie do konca, bo jak przeczytac wypowiedzi, to wcale niemalo bylo takich, gdzie cos sie zawiesilo. Nikt jednak nie napisal, ze wyskoczyl mu error gdy wylaczal przy zmianie :roll: Czyli prosty wniosek - nawet jesli mozna i tak i tak, to jednak przy niewylaczaniu, body moze zaliczyc zwis.
Może zaliczyć zwis nawet po wyłączeniu...
Czy ktokolwiek trwale uszkodził aparat przez niewyłączanie go podczas wymiany szkieł?
Z tego co czytam w najgorszym wypadku body zaliczy zwis i wystarczy "reboot" :D
Heh, najgorszym, co spotkało kogoś przez niewyłączenie aparatu, była konieczność wyłączenia aparatu :D To rzeczywiście powód, żeby wyłączać. W przeciwnym wypadku, trzeba byłoby wyłączyć!
Co ma inżynier do elektroniki??? Ja studiuje informatyke mieliśmy takie przedmioty jak miernictwo cyfrowe czy teorie obwodów ale prawde mówiąc byly one traktowane w sposob byleby zaliczyć i nie uważałbym, że jako inżynier możesz miec jakies niewiadomo jakie pojęcie no chyba, że studiowałeś coś związanego z elektronika :) A zresztą za 2-3tyg będe mial tytuł wyższy od Twojego i co za różnica??? Ja nie łącze wykształcenia ze stosunkiem do innych ludzi i sądzę, że tak jest najlepiej :)
Na jak to co, jak kończysz elektronikę na PW to dostajesz tytuł (mgr) inżyniera (ja kończyłem MEiL jakby co). Rzuć sobie okiem ile przeciętna politechnika ma wydziałów - po każdym z nim jest się inżynierem....
LOL :) Zamykasz przewód ?
A nie moglibyscie tak wzajemnych czulosci nt. wyksztalcenia na PW wypisywac? :evil:
dokładnie 8)
jak już ktoś napisał: więcej zaufania do inżynierów canona:
po pierwsze zdaje się, że obiektyw jest zasilany faktycznie non stop i pozycja wyłącznika ma niewielkie znaczenie.
po drugie zauważcie, że styki na obiektywie są różnej długości i wysokości, podobnie jak kołki w body - po to właśnie, aby włączać zasilanie we właściwej kolejności (najpierw masa, potem zasilanie, dopiero potem reszta) i we właściwej rozłączać.
tak więc IMHO nie trzeba wyłączać aparatu przy zmianie szkła.
inna sprawa, że odruchowo zdarza mi sie to dość często robić ;-)
łupsi, widac ze przebijamy tytuły, w takim razie czekamy na kogoś z Massachusetts Institute of Technology :P
a wracając do tematu to ja staram się wylaczac aparat, pare razy mi sie zdarzylo zmieniac szkla przy wlaczonym, ale nie mialo to zadnego wplywu na jego pozniejsza prace badz ewentualne Err.
Ja mam nieco inne zdanie na ten temat.
Napięcie na styki jest podawane po naciśnięciu spustu przynajmniej do połowy.
Jest takie szkiełko, jak C85 1.2L, który ma jakieś wspomaganie elektryczne fokusa w manualu, i działa dopiero jak wciśniemy spust przynajmniej do połowy.
Nie wciskając spustu, kręcimy pierścieniem ostrości, a ona się nie zmienia.
Jeśli zasilanie byłoby podawane na styki "body - lens" dopiero w tym momencie, tzn że nie ma niebezpieczeństwa w odpinaniu obiektywów bez wyłączenia aparatu.
I tej teorii się będę trzymał :-)
ale to nie ta technologia :roll:
obiektyw (przynajmniej te canona) to nie pralka czy lodówka, które się tylko włącza i wtedy się kręcą.
obiektyw to komputer. jest zasilany cały czas od chwili wpięcia i obrócenia. wtedy rusza zasilanie procesora i elektroniki w obiektywie, a komputer aparatu zaczyna z nim zwyczajową pogawędkę "cze byku, jak się nazywasz?" (żeby wiedzieć co do EXIFa wpisać) "a to znowu ty ziomal" (żeby wprowadzić korektę AF dla danej sztuki obiektywu, jeżeli taką korektę ma) "a jaki masz zakres przysłon?" (żeby wiedzieć, co wyświetlić na LCD, gdy użytkownik pokręci kółkiem) itp. itd.
i tak na okrągło.
zresztą dokładnie takie same pogawędki słychać na stopce lampy błyskowej (na tych dodatkowych stykach). to są po prostu cyfrowe magistrale danych aparatu. tak samo, jak interfejs USB do komputera. pewnie, gdyby sie uprzeć, to da sie zgrać zdjęcia z aparatu przez stopkę :grin:
no, a twój lens rusza dopiero po wciśnięciu spustu dlatego, bo w trakcie ww. pogawędki body wyśle do niego komunikat w stylu "leszcz wcisnął spust do połowy, weź mu tej pokręć, się ucieszy" :wink:
a szkło i digic pewnie mają ubaw po pachy ;)
zasilanie jest zawsze.
no dobra, w tej chwili zmierzyłem napięcie na stykach zasilających obiektywu:
(to te trzy wyższe piny na końcu)
aparat włączony: ON 2,47 V
aparat wyłączony: OFF 2,39 V :!:
dopiero po wyjęciu baterii napięcie spada do 0,00 V.
jednym słowem zgadzam się z tobą - nie ma niebezpieczeństwa w odpinaniu obiektywów bez wyłączania aparatu - bo nie ma różnicy. obiektyw jest zawsze zasilany, a odpowiednie układy zabezpieczające i patenty canona dbają o to, aby nic nikomu sie nie stało przy tej czynności.
a jak ktoś jednak sie boi, to powinien przed każdą zmianą szkła wyjmować baterie :grin:
yes ser :-P
Nigdy nie wylaczam bo nie mam glowy zeby o tym pamiec, a machajac stalkami uwierzcie ,ze po pewnym czasie sie o tym nie mysli ;-) zreszta chyba nie warto bo bym pstryczek zajechal :D
Nigdy nie wyłączam body, zresztą żadnego z moich poprzednich też nie wyłączałem.
Jedyny moment gdy pstryczek idzie na OFF to czyszczenie matrycy.
Ja pamiętam swoją przygodę z nowym canonem 40D i lampą 580EXII. Przy podłączaniu włączonej lampy do włączonego aparatu lampa błysnęła(chociaż nie jestem tego pewien w 100%) i umarła. Już miałem jechać ją wymienić kiedy po ok 2 godzinach cudownie ożyła i działa do dziś. Jednak teraz już zawsze wyłączam zarówno lampę jak i aparat.
Nie ma najmniejszego znaczenia czy masz wlaczony aparat, przy wymianie obiektywu czy karty pamieci. Tak czy siak styki obu sa zawsze pod napieciem!
Wystarczy sprawdzic narzedziem pomiarowym i wyjdzie Wam, ze zawsze jest to samo stale napiecie na styku.
Zdrowko
Ja równiez nie wyłączam bo nie pamietam / niechce mi się / czy cokolwiek innego...
ale jak działa tak działą i nigdy nie bylo problemow czy to karta (microdrive - a to jednak dysk twardy i niby inaczej powinien reagowac bo ma kręcące się talerzyki) czy obiektyw czy lampa..
mam nadzieje że Canonmajstry tak to zrobili ze bedzie działąc wiecznie:D
Ja nigdy nie wyłączam aparatu przy zmianie obiektywu/karty.
Korzystając z okazji podepnę się lekko pod temat i zadam pytanie:
Czy korzystacie z funkcji automatycznego wyłączania zasilania? Jeśli tak to ile min. macie ustawione? Ja do niedawna korzystałem z 1 min. ale kiedy zaprogramowałem sobie C1 (40D) i gdy się okazało że po automatycznym wyłączeniu aparat na nowo wczytuje ustawienia przeze mnie zapisane to mnie to lekko...:evil: (problem z ISO). Teraz mam 8 min.
Panowie i Panie - tak mi teraz przyszedł obiektywny mam nadzieję argument, by uciąć już tą dyskusję :]
Czy gdy podłączacie lub odłączacie coś z gniazdka (220V) to wpierw wyłączacie korki w mieszkaniu?
Dodam, że przed wyłączeniem korków, trzeba odciąć zasilanie na słupie :)
Przy zakładaniu włączonej lampy na włączone body padła mi płyta główna w 430 ex :( (chociaż na zestawie 300d i 420 nigdy nie było problemu). Myślę, że w tym przypadku lepiej wyłączać bo naprawa płyty głównej lampy na Żytniej kosztuje 200, -.
Nigdy nie wyłączam, nie mam na to tyle czasu. :mrgreen:
Hymm... Nigdy się nie zastanawiałem czy to źle ale... nie wyłączam:-)
Stara to dyskusja, ale nikt nie napisał jeszcze o tym, co zauważyłem. Więc podzielę się z Wami moim spostrzeżeniem :)
Wierzę, że pomiar napięcia na stykach aparatu dokonany przez jednego z użytkowników jest autentyczny :) Tylko że jak wyłączy się aparat, to nie widać żadnych informacji o obiektywie na górnym LCD i może to właśnie sprawia, że część wyłącza aparat przed zmianą szkła.
Jednak kiedy tylko włączy się podgląd zdjęcia na dużym LCD, górny LCD gaśnie... Czyli aparat nie gada wtedy z obiektywem? Czy jak to jest? Wydaje mi się, że to kwestia oszczędności energii. Czy wtedy napięcie na stykach obiektywu może być mniejsze albo żadne? :)
Napięcie jest cały czas, co więcej, po nakręceniu obiektywu następuje transmisja danych pomiędzy obiektywem a body NIEZALEŻNIE od położenia wyłącznika.
Przez moje ręce przeszło sporo różnych korpusów. Od całkowicie mechanicznych, po współczesne dslr-y. Nigdy nie zwracałem uwagi, na to czy aparat jest wyłączony, czy włączony. Wymieniam obiektyw wtedy gdy mi pasuje. Nigdy się nic złego nie stało.
Myślę, że gdyby był jakiś sensowny powód aby wyłączać, to zapewne w instrukcjach aparatów coś by było na ten temat. A nigdy nic takiego nie przeczytałem.
Tak. A przed odcięciem zasilania na słupie trzeba przerwać dopływ do niego prądu z elektrowni ;)
A tak na poważnie, to po przeczytaniu całego wątku nasuwa mi się pytanie: po co inżynierowie Canona (i innych firm także) skonstruowali i umieścili w konstrukcji aparatu włącznik prądu :?: Czyżby tylko po to, aby go użyć przed czyszczeniem matrycy :!: Chyba z tym pytaniem przedzwonię na Żytnią ;-)
Wyłącznik wprowadza aparat w stan uśpienia od razu a nie po ustawionym czasie. Oraz gdy wyłącznik jest na off to przyciskanie spustu nie budzi aparatu. Po to.