Ciężko pisać jak się w takiej sytuacji nie było :p
Po pierwsze to nigdy nie zdarzył mi się gość ze szklaneczką na parkiecie ;) a jakby się zdarzył to bym go omijał.
Przede wszystkim to na pewno nie dzwonić po policję :p Bierzesz gościa i parę w jakieś miejsce "ustronne" no i omawiacie sprawę. Na weselu, na parkiecie to może być ciężko udowodnić czyjąkolwiek winę (w sensie kto na kogo wpadł itd.) no ale zakładając rozlanie napoju no to jednak pozostaje argument typu: "po cholerę brałeś tą szklankę na parkiet?".
Ja jak już to czasem dostanę w żebro z łokcia ale to też raczej rzadko i jedyna szkoda to ew. ból następnego dnia :p
Raz tylko gość na mnie wleciał jak stałem i robiłem zdjęcia. Staranował mnie z boku więc go nie widziałem. Ale to nie wiem do końca kto był bardziej skichany tą sytuacją. Bo co godzinę przychodził się pytać czy wszystko ok i czy sprzęt działa ;)
Bardziej boję się o to jak i gdzie położyć sprzęt żeby mu się nic nie stało. Nie zawsze jest jakiś kąt żeby umieścić sprzęt. Czasem się zdarza, że leży pod stołem i wtedy strach (a jak ktoś podejdzie i kopnie, rozleje coś na stole i poleci). Według mnie to jest gorszy problem niż to, że gość w jakiś sposób Ci zniszczy sprzęt na parkiecie.