Wg mnie problem jest bardziej filozoficzny niż techniczny i bierze się raczej z przeniesienia klasyfikacji (analogowy/cyfrowy) z dziedziny audio (płyty czarne i CD) gdzie taka klasyfikacja z technicznego punktu widzenia jest OK, bo dotyczyła jedynie nośników danych. W dziedzinie foto natomiast, taka klasyfikacja wydaje się lekką nadinterpretacją :-) Tu mamy do czynienia z procesami i próbą ich nazwania. Aparat kliszowy ja bym raczej nazwał aparatem chemicznym, natomiast cyfrowy... cóż chyba nie ma lepszej nazwy ;-) Ale wynikowo zdjęcia można prezentować niezależnie od aparatu w sposób cyfrowy jak i "analogowy"