Można się również udać do punktu usługowego i poprosić o wydłubanie końcówki. Na ogół przystają w miarę chętnie - zwłaszcza, gdy się dołączy opowieść o okolicznościach ;)
A ich "narzędzia" są na ogół skuteczne...
Wersja do druku
W moim punkcie są skuteczne (te narzędzia) na 100% ;)
A co do 300V to niestety, on zwija film do końca i nie ma zmiłuj.
Wg mnie (ale to tylko moja dedukcja) body podczas "rozwijania" nowego filmu "liczy" klatki. I jak utraci tę informację to kiszka. Chociaż mam wrażenie, że krótkie pozbawianie zasilania nie resetuje licznika klatek.
Dokładnie. Każdy znany mi lab dysponuje tym banalnym urządzonkiem do wyciągania końcówki kliszy. Nie widzę z tym żadnego problemu, i sam parokrotnie się tak ratowałem.
edit:
Ale czemu? Wystarczy pamiętać co się robiło, i "wypstrykać" je potem na pusto. Owszem istnieje ryzyko utraty i podwójnego naświetlenia 2-3 klatek, ale reszta filmu do dyspozycji ;)
Pamięć o ilości wypstrykanych fotek powinna trzymać małą chwilę bez baterii. Na przyszłość wymieniaj baterie najszybciej jak potrafisz ;)
próbowałam tej metody z dwiema końcówkami kliszy.
Lepiej się nimi pobawić niż zagiętką szpilką (gdzięs wyczytałam taką poradę no i sobie poryswoałam początek filmu :/).
Mea culpa. Czytałem całość, ale rzeczywiście niedokładnie. Gdzieś mit o umknęło.