Fotos, naprawdę nie rozumiesz? Odłączony obiektyw EF to ta sama sytuacja co cokolwiek innego wpiętego przez jakikolwiek adapter.
Wersja do druku
Fotos, naprawdę nie rozumiesz? Odłączony obiektyw EF to ta sama sytuacja co cokolwiek innego wpiętego przez jakikolwiek adapter.
>>Fotos, naprawdę nie rozumiesz? Odłączony obiektyw EF to >>ta sama sytuacja co cokolwiek innego wpiętego przez >>jakikolwiek adapter.
A wiesz w jaki tryb pomiaru swiatla przelaczy sie EOS jak straci kontakt z obiektywem ?
Ot i cala logika swiatlomierza zewnetrznego. Zreszta mozna rozszerzyc moj test :-)
Tyle ze nie mam teraz nic z jednocyfrowek :-(
A co robi w takiej sytuacji (brak kontaktu z obiektywem EF) 5D ?
Zeby pomiar byl sensowny to korpus powinien sie przelaczyc w tryb CW. Wtedy mozna jako referencji uzyc inny aparat np. T70. T70 mierzy bardzo dobrze swiatlo na M42, porownywalem wskazania z korpusami M42 i bylo prawie zawsze 1:1. No to jeszcze swiatlomierz do monitorowania tla :-)
Sprawdzilem szybko na 300X:
zalozona Sigma EF: 4.0/45
Sverdlovsk: 4.0/45 (ruskaja maszina za 20zl zadziwia :-) )
odkrecona Sigma: 4.0/45
Ale pamietam, ze z M42 bylo cos nie tak, moze rzeczywiscie zalezy od przeslony.
Sprzęt analogowy powinien przez przejściówkę mierzyć światło bez problemów (np. moje Canony EOS 650 i EF-M, oba po ustwieniu na korpusie wartości przesłony "1"), ale z cyfrowym bedą jaja. Przepuściłem przez korpus 20D ponad 20 obiektywów nie-dedykowanych i jestem absolutnie pewien, że dla każdego obiektywu, dla każdej przesłony należy wprowadzać odrębną poprawkę. Po prostu nie obejdzie się bez zrobienia sobie do obiektywu tabelki z wypisanymi korektami dla konkretnych przesłon.
Bierze się to stąd, że matryca inaczej reaguje na natężenie światła w zależności od średniego kąta jego padania, a ten się zmienia wraz ze zmianą przesłony. Klisza nie ma takich fochów, więc w aparatach analogowych symulator przesłony to jest po prostu liniowy dzielnik przez 2 do potęgi równej kolejnej przesłonie na skali (albo mnożnik w drugą stronę), natomiast w cyfrowym sprzęcie, dedykowany obiektyw ma w mikroczipie oddzielnie zakodowane poprawki ekspozycji dla każdej przysłony żądanej przez korpus.
Zwróćcie uwage, że wraz z pojawieniem się korpusów cyfrowych pojawiły się nowe wersje strarych obiektywów z dopiskiem "DIGITAL"- w ich układach scalonych zaimplementowano inne oprogramowanie sterowania przysłoną i jej symulacji.
Biorąc pod uwagę fakt, że obiektyw jako układ optyczny jest niezależny od jakiejkolwiek elektroniki, czy ją ma, czy jej nie ma, to ta elektronika jest po to, aby w pewnym sensie fałszować nastawy obiektywu i ekspozycji jako takiej. Jeżeli natawiamy na 5D f=5,6 i wychodzi czas 1/125, a po przestawieniu na f=8 czas wyjdzie tak jak powinien, czyli 1/60, to wiemy tylko tyle, że aparat robi z nas wała, bo udaje, że proporcjonalnie wydłużył czas ekspozycji przy zmianie przesłony o stopień, natomiast nie dam sobie ręki uciąć, jaki dokładnie czas migawki został przyjęty w obu przypadkach, bo widziałem już takie jaja, że czas migawki był ewidentnie jednakowy i ekspozycja też przy zmianie przesłony o stopień, mimo iż EXIF twierdził inaczej.
Wygląda to nieco inaczej. Matryca nie ma tutaj nic do rzeczy.
Winowajcą jest matówka, a konkretnie dzisiejsze (jakby nie patrzeć) super-jasne matówki. To co widzimy w wizjerze, jak i to co widzi światłomierz to tylko mały wycinek tego co w rzeczywistości wychodzi z obiektywu. Dzięki temu nawet stosunkowo ciemne obiektywy dają jasny obraz w wizjerze.
Dzięki temu również nie było problemem wprowadzenie podświetlania punktów AF, bo pomimo tego że dioda świeci po matówce, my tego praktycznie nie widzimy (choć ponoć czasem górny punkt świeci zbyt mocno). Obecnie (np. 40D) chyba działa to inaczej. Jeszcze nie miałem kontaktu więc się nie wypowiadam.
Z wad: głębia jaką widać na standardowej matówce, używając nawet f/1.2 to ~2.8 oraz bardziej skomplikowany pomiar światła = czyli właśnie problemy z niesystemowymi obiektywami. Właśnie po to jest ta elektronika.
Analogi również mają z tym problem, choćby EOS 30/33.
Niech kolega nie plecie bzdur!
Jasność i inne parametry matówki są wkalkulowane w kalibrację światłomierza, więc jedynie zmiana matówki na niesystemową może wprowadzić zamieszanie do pomiaru światła ciagłego. Do pomiaru światła błyskowego (Off The Film w analogowych EOS-ach) matówka nie ma nic do gadania.
Matryca jednak raguje na kąt padania na nią światła, I DLATEGO obiektywy, które są całkiem przyzwoite na FF w analogu, na FF w cyfrze a nawet na cropie wykazują WIĘKSZE aberracje chromatyczne i winietowanie. DLATEGO TEŻ cyfrowe ścianki aparatów Leica mają przed matrycą układ mikrosoczewek "prostujących" drogę światła, dlatego też na potrzeby aparatów cyfrowych projektuje się obiektywy specjalnie, a nie tylko adaptuje stare szkła.
Matówka nie odróżnia tego, czy założono obiektyw systemowy, czy nie, a światłomierz nie bada przez jaki obiektyw śwaitło wpada, lecz ile go jest. Dopiero dalej, wskazanie światłomierza przeliczone jest przez współczynnik (lub jego brak) podany z mikroczipa obiektywu i to dopiero daje decyzję, jaka ma być nastawa ekspozycji, JEDNAKŻE W APARACIE CYFROWYM TA EKSPOZYCJA JEST WARTOŚCIĄ WZGLĘDNĄ A NIE BEZWZGLEDNĄ (czyli może się różnić od indykowanej) ZE WZGLĘDU NA NIELINIOWOŚĆ REAKCJI MATRYCY NA LINIOWĄ ZMIANĘ WARTOŚCI PRZESŁONY.
Przykładowo, badając obiektyw Zuiko 1,8/50 poprawną ekspozycję otrzymałem na f=5,6 i f=8, natomiast na przesłonach od 1,8 do 4 klatki były niedoświetlone (tym bardziej, im większy otwór), a od f=11 prześwietlone (tym badziej, im mniejszy otwór, ale de facto odchyłki mniejsze niż niedoświetlenie przy dużych otworach). Ta sama tendencja dotyczy praktycznie wszystkich obiektywów, jednak nasilenie odchyłek się różni
Niestety matówka nie jest takim prostym urządzeniem. To kolejny układ optyczny na drodze obiektyw > oko.
Czy ja cokolwiek wspominam o OTF ?
FF FF FF FF...
O jakich ściankach mówisz ? Masz na myśli cyfrowego dalmierzowca Leicy ? W tym przypadku pewnie są konieczne, bo obiektyw jest znacznie bliżej matrycy niż w lustrzance.
Nie trzeba krzyczeć.
Tutaj niestety jest błąd. Nie mam pojęcia w jaki sposób rozwiązuje to Canon, ale każdy obiektyw musi wprowadzać swoją zmienną, która jest wykorzystywana do obliczenia ostatecznego wyniku pomiaru światłomierza. EDIT: zmienna niezależna od późniejszego przymknięcia obiektywu a dotycząca właśnie maksymalnego otworu obiektywu. Bez tego pomiar będzie wariował o czym często można tutaj przeczytać (jak w przypadku np. m42). Jej jasność nie zmienia się proporcjonalnie wraz z przymykaniem obiektywu.
To wynika z takiej a nie innej właśnie zasady działania matówki.
Niestety nie jest ona przedmiotem "idealnie matowym" (jeśli można tak powiedzieć). Jest skonstruowana tak, aby jak najwięcej światła trafiało do oka co niesie za sobą takie właśnie konsekwencje.
Jeśli wtedy, gdy klatki były prześwietlone lub niedoświetlone światłomierz wskazywał poprawną ekspozycję, to jedynie sam potwierdzasz to o czym piszę.