Nie no - spytal (ogladalem nie raz ;) ) tylko nie zaprzeczysz, ze zaufac takiemu panu z giwera lub co gorsze bandzie wiwijajacej maczetami i obcinajacej glowe czlowiekowi to chyba trzeba miec... zaufanie :lol:
Wersja do druku
Gdyby facet ze zdjęcia zabił fotografa lub chociaż zabrał mu aparat to więcej by stracił niż zyskał. I tu jest cała filozofia.
jak to niewinny plenerek ze statywem , to proponuje manfrotto to dosc solidny i dobry statyw do walki z napastnikami ;)
No dobra, jade do łazienek focic, jak mnie zabija to zapalcie za mnie swieczke, bo sprzetu tak latwo nie oddam.
Pozdro
IMHO co innego strach na wojnie, przed zrobieniem zdjęcia, ze względu na niebezpieczeństwo sytuacji, a co innego strach przed pospolitymi drecholami. Jak widzę panów w dresach, to zazwyczaj albo odwracam się tyłem, udaje że coś oglądam, chowam aparat do torby i jakby nigdy nic idę dalej, albo przechodzę na drugą stronę ulicy, lub zawracam.
Nam, fotografom przysługuje raczej dobry wzrok, więc prędzej zauważymy dresa niż on nas zauważy[bo jest średnio bystry:p]
Jeśli chodzi o miejsca wojenne - tam o sprzęt raczej nei ma się co martwić. Bardziej o własne życie;)
Do Łazienek dość często chadzam sam, ostatnio bylem sam na Żydowskim w Wawie, Powiślu z aparatem, Śródmieściu i póki co[odpukać] żadnej przygody nie miałem - jestem wysoki, ale chudy:p Wiec dresy się*mnie nie boją:p