Ja od jakiegoś czasu przestałem się przejmować i używać filtrów UV, jak dotąd nie mam powodów do żałowania tej decyzji.
Wersja do druku
Ja od jakiegoś czasu przestałem się przejmować i używać filtrów UV, jak dotąd nie mam powodów do żałowania tej decyzji.
40-kilka lat i jeszcze mi się nie udało porysować szkła. Filtrów nie używam - mam jedną UV-kę którą zakładam w ekstremalnych warunkach. Od osłony przedniej soczewki to jest dekiel i "tulipan" czy inne podobne ustrojstwo.
Jeden ze starszym moich obiektywów 35-350 jest mocno poobdrapywany na obudowie, stopka od statywu jest już zupełnie bez lakieru na krawędziach. Szkłom nic nie dolega choć często bywały "czyszczone" t-shirtem.
Nie udało się;) Nie stosuje UVek. Obiektyw przecieram irchą, czasem rękawem.
Na szczęście jeszcze nic nie porysowałem.
Czyli jak na razie Ci co nie uzywaja UVek nie porysowali szkiel, tylko jednemu z UVka sie udalo? ;)
Moj kolega juz raz rozwalil filtr, wiec raczej nie przestanie uzywac. Roznie to bywa jak sie nosi aparat na szyi - mozna w cos przydzwonic np. schylajac sie.
Ja ostatnio jakos chodze bez bo jeszcze nie mialem okazji kupic, ale mimo wszystko boje sie troche. W koncu to Lka za 4 patyki i niech sie cos stanie to chyba sie pochlastam (:
Nie wiem, czy coś jest ze mną nie tak, ale nigdy nie próbowałem porysować obiektywu :)
Zgadza sie, ale czasami przydaja sie obie wolne rece. Ja mojego tak nie nosze odkad kupilem 24-70. Ciezkie to jak cholera i po kilku minutach wysiadam (:
Jednak noszenie tak jak mowisz takze moze byc niebezpieczne, bo ktos przypadkiem moze ci go z reki wytracic. Raz juz prawie taka sytuacje mialem.