Widzę, że jest tu duża grupa wyznawców "elki" i pewnego stereotypu myślenia o tych szkłach. Słusznie ktoś zauważył, w wątku http://canon-board.info/viewtopic.ph...4&start=15, że klasa L to dzisiaj już bardziej marketing niż faktyczna jakość.
Powracając do testu. Wydając masę kasy na szkło z dumną literą L oczekuję najwyższej jakości w pełnym zakresie ogniskowych i stopniach przysłony, a jak pokazuje test nie mogę jej uzyskać na f2.8 bo jakaś badziewna Sigma o ponad 2k zł tańsza po przymknięciu do 4.5 okazuje się lepsza. Ale to nie koniec. Porównajcie sobie jakość fotografii przy takiej samej dziurze f8 i ogniskowej 18mm. Czy widzicie tu różnicę za którą można by zapłacić ponad 2k zł więcej ? Bo ja nie widzę.
Są dwa rozwiązania. Albo ten model obiektywu Canona nie zasługuje na dumną literkę L w nazwie, albo rzeczywiście Canon jedzie na chwytliwym haśle doczepiając go do wielu produktów byle tylko zdobyć kasę.