Nie byłoby takiej sytuacji. Popatrz na to inaczej. To właśnie umowa jest przyczynkiem do całego zamieszania. A jak by jej nie było?
Wersja do druku
Jak by nie było umowy byłoby po sprawie. Fotograf już by wybulał odszkodowanie za straty moralne a modelka nie szukałaby "pomocy" u znajomych tylko u prawnika. Oboje by na tym zarobili.
Cuś mi się zdaje, że nie masz racji bo fotograf w tym przypadku nie jest stroną.
Coś mi się zdaje, że na siłe chcesz coś poprostu napisać. Owszem nie jest stroną, ale odszkodowanie i tak by było wypłacone (przez wydawce). Z umową, nie ma niedomówień. Więc nie próbuj teraz tutaj wciskać kitu, że lepiej nie sporządzać umów. Bo to nieprawda.
Może i nieprawda ale ja ich nie podpisuje. Nie mam powodu. Tak jak napisałeś to wydawca powinien podpisać umowę z modelką i być może pod tymi zakreśleniami figuruje wydawca a nie fotograf.
Jeśli pod zakreśleniami figuruje wydawca czasopisma erotycznego, to zdziwienie dziewczyny po opulikowaniu zdjęć powinno ogroooomne... :mrgreen:
Niektórym żadne studia nie pomogą.
Moje zdanie po przeczytaniu umowy jest takie - Umowa jest czysta i napisana tak prostym językiem, że bardziej czytelnie nie można. Żadnych odwoływań do paragrafów, ustaw czy rozporządzeń, które czyniłyby umowę niezrozumiałą.
Tematyka zdjęć wyraźnie nakierowuje klienta z czym możemy mieć do czynienia i gdzie mogą ukazać się zdjęcia.
Dla mnie nie ma tematu. Dziewczyna podpisała albo nie czytając w ogóle, podpisała świadomie, albo w ogóle nie rozumiała tego, co podpisuje, choć w tym wieku nie powinna mieć z tym problemu. W pierwszym i trzecim przypadku pretensje może mieć tylko do siebie.
Sprzedała prawa do dysponowania jej zdjeciem i w umowie nie określiła tego, gdzie jej zdjęcia nie mogą się ukazywać. Przeciwnie - dała pełną swobodę wykonawcy. A kimkolwiek by on nie był ma prawo, wg tej umowy, do sprzedaży, rozpowszechniania gdziekolwiek jej zdjęć.
Przykre, ale tutaj nic nie wskóra.