Słyszę rozmowę:
- Ty, bierzemy aparat ?
- Eee, na ch.. ci Nikon?
;)
Wersja do druku
Słyszę rozmowę:
- Ty, bierzemy aparat ?
- Eee, na ch.. ci Nikon?
;)
Noo- z tym umysłem to już spore nadużycie :wink: . Dres to raczej stan dysfunkcji ośrodkowego układu nerwowego.Cytat:
napisał muflon:
Dres to nie ubiór - dres to stan umysłu
Troche sie usmialem. Mnie generalnie raczej ziomale/dresiarze nie zaczepiaja (gabaryt: 200/125). Ale post Cichego przypomniaj mi jedna scena jeszcze z czasow dominujacego analoga, gdzie pewnego dnia podeszlo do mnie zimowa pora 3 czy 4 osobnikow z deklarowanym zamiarem darmowgo 'zanabycia' mojego sprzetu. Osobnicy najpierw 'poprosili' czy moga "oblukac' aparat, ja zas zapytalem sie grzecznie:Cytat:
Zamieszczone przez Cichy
- Ale kamizelki ze soba wzieliscie?
- Jakie k... kamizelki?
- No kuloodporne...
haha co oni na to? :DCytat:
Zamieszczone przez Pszczola
Cala ta krotka rozmowe prowadzilem w sposob b. wyluzowany. Po pytaniu o kamizelki prawa reke wsadzilem pod kurtke w strone prawego biodra. Panowie sie zestresowali i szybko odeszli - zapewne ku mojemu szczesciu.Cytat:
Zamieszczone przez Venio
Tylko poproś wcześniej łysych by stanęli na drugim końcu miasta :>
buahaha tez to kiedys wyprobuje :D jesli wogole podejdą (nie daj boze) :P
Widze ze dosyc sporo tych sposobow na dresy...
Zobaczymy co mnie spotka.... :roll:
lepiej zadnego zje^%^# nie spotakc bo po co tlumaczyc sie pozniej ze to bylo w obornie wlasnej
To ja Wam opowiem ciekawostkę :)
Kraków, ul. Starowiślna - w sumie - jakby nie patrzeć centru miasta, zasraz obok redakcji Dziennika Polskiego. Godzina - wczesna poranna (ok. 06.15) wychodziłem zrobić poranne mgły - a skoro były już tuz za rogiem ładne widoczki to aparat na ramieniu. W torbie miałem jeszcze kilka szkieł M42 i trochę 'kart do gry' :) - łącznie ok. 6-8kg... Torbe miałem cały czas na lewym ramieniu (niestety nie przewieszoną przez kark). W pewnej chwili czuję tylko jak ktoś mi ją zrywa z ramienia. Patrze, o to dres w wersji 'mini' - no dosłownie :) wzrost coś ok. 1,50m (no może 1,60m) waga lekka :) ... no i ja - siłą rzeczy - kompletnie zszokowany - pierwszą rzecza która zrobiłęm byl nagły atak smiechu. Wyobraźcie sobie, kurdupla, który zapiernicza z torbą, którą ledwo jest w stanie unieść! :). Gość się odwrócił, zobaczył mnie, że siedze i zawijam sie ze smiechu, bo widok był niebalnalny, ale facet nie przestał biec...
... teraz obraz 10 sekund później...
Ja już płaczę ze śmiechu, dosłownie rozkładam się na ziemii. Śmiech paniczny - wiecie jak to wygląda :), powoli wstaję, podchodze do kolesia....
a teraz opis tych 10 sekund między czasu...
koleś się odwraca, wiedzi mnie, ale biegnie dalej, nagle JEBUT!! ... przywalił w latarnię :) prosto czołem, a torba miała taką bezwładność, że po nagłym hamowaniu pocięgneła go na bok na łańcuch (taki pomiędzy słupkami, aby ludzie nie przechodzili) i owineła sie wokół głowy. Chłopaczek leżał nieprzytomny z wrażenia co mu się k.... przytrafiło :)
Podchodzę do niego, zabieram torbę (bo przez wzgląd na wagę i odniesione obrażenia nie mógł jej z siebie ściągnąć), a ten skubaniec - odrazu wstaje i zaczynie mnie kopać, wyzywać i opluwac - tego już nie zniosłem i dałem chlopakowi nauczke jednym celnym kopniakiem - wkurzył mnie gówniarz...
Co ciekawe - okazało się, że mały mieszka ze mną po sąsiedzku - jedną brame dalej przy Dietla - sprawdziłem z legitce, którą mu zabrałem. Zaciągnełem smarkacza do domu - chciałem jakoś rodzicom 'pociechę do domu odstawić' - ale tam już pełna patologia - szkoda nawet gadać - zostawiłem go przed klatką, z kilkoma 'czułymi słowami'.
Co teraz? Młody cały czas mi się w pas kłania, że matce i ojcu nie powiedziałem nic, tylko go puściłem. Wracał z jakiejś nocki, czy czegoś, a jakby sie jego 'starsi' dowiedzieli o tym co jeszcze chciał zrobic, to chlopak by już pewnie już w szpitalu wylądował... Ba! teraz nawet juz dresiku nie nosi!...
Czy to można nazwać resocjalizacją? ....