Jakoś tak przeszedł bez echa... Wszyscy czekają nowej piątki ;)
A co wtedy z AF? Bez lustra lekko (tzn. szybko) nie będzie...
Wersja do druku
Chyba pierwszy raz mamy tak oczywisty obraz tego jak wiele dobrego wniósł DigicIII (ta sama matryca w 400D ale DigicII) oraz tego, że właściwie "legendarna" technologia CMOS Canona już od dość dawna stoi w miejscu...
450D tez ma, a dodatkowo ma high-precision sensor dla 2.8.Cytat:
1000D jest w jednej rzeczy lepsza od 450D, środkowy punkt jest cross type od f5,6
Cross-type centralny to byl juz w analogach serii 300.
>>A co wtedy z AF? Bez lustra lekko (tzn. szybko) nie będzie
Nikt nie mowil, ze bedzie lekko i latwo :-) Przy obiektywach z F1.4 szybkie ustawianie focusa na bazie kontrastu to nie lada wyzwanie. Ale od tego sa mózgi Canona, zeby to rozwiazac. Kiedys nikt nie wierzyl, ze z CMOSa zrobi sie taka dobra matryca.
Przy f/1.2 też nie jest łatwo - za to ciekawie... Ogólnie, jak wiadomo, problemy są dwojakiego rodzaju:
reszta to pikuś... no może poza tym, że trzeba to zrobić znacznie szybciej niż obecnie
- odtworzyć informację 3D z matrycy 2D
- zgubić zakłócenia (świetlówki, szumy matrycy, etc.)
Obawiam się, że obijamy się tu o fizykę.
Policzyłem sobie następującą sprawę. Dla 50 1,4 na cropie. Począwszy od ustawienia obiektywu na hiperfokalną obliczałem DOF dla danej odległości ostrzenia, przestawiałem obiektyw na początek DOF i liczyłem nowe DOF i tak dalej.
Przejechanie od hiperfokalnej do 1 m to niecałe 100 kroków... Każdy taki krok powinien się wiązać z odczytem obrazka z matrycy i przeanalizowaniem go pod kątem wysokich częstotliwości. Przyjmując odczytywanie danych z matrycy 25 x na sekundę to są 4 sekundy... Nic dziwnego, że w lustrzankach AF na kontraście jest powoooolny.
tworze z glowy, wiec pomysl jest na goraco:
po co tak kombinowac? gdyby AF mial byc realizowany przez matryce, to zagadnienie wydaje sie wzglednie proste.
dana jest funkcja f1, ktorej parametrem jest wyciag obiektywu i obraz wejsciowy w czujniku AF (moze byc rozmiaru nawet 50x50 pix, a juz 100x100 z nawiazka starczy). wynikiem jest maksimum z pochodnych kierunkowych (dwuwymiarowych) funkcji f2(r,g,b) (uwzgledniajacej trzy skladowe koloru), wzglednie f3(h,s,l) (dla modelu HSL), dla uproszczenia oczywiscie przyjmujemy model o ograniczonej liczbie kierunkow (co i tak byloby wiecej niz 2 w dzisiejszych AF).
i tak uklad AF wyznaczalby ekstremum funkcji f1 po wyciagu obiektywu :)
trzeba by w to wlozyc kawal proca i pogodzic sie z "goracym" aparatem, no ale... :)
Można dużo prościej. Wystarczy analizować pochodne jednowymiarowe, w pionie i poziomie, wzdłuż pasków, bez uwzględnienia kolorów. Co nie zmienia faktu, że liczba kroków, jakie trzeba zrobić dla wyznaczenia ekstremum funkcji jest duża.