Ja musze swoja wyczyscic i tez chetnie sie dowiem czy ktos oddawal na zytnia aparat
Wersja do druku
Ja musze swoja wyczyscic i tez chetnie sie dowiem czy ktos oddawal na zytnia aparat
Najlepiej trafione były chyba dalmierze niemieckie i japońskie. Mam na myśli te z Bismarcka i Yamato. I jeden i drugi miał ich całe wieże. I znalazły się tam gdzie ich miejsce. Czas dalmierzy minął. Podobnie jak lustrzanek dwuobiektywowych. Też mi tego trochę szkoda bo dalmierz to mój pierwszy prawdziwy aparat. Ale szkoda mi też Trabantów i Wartburgów ( huk motoru ) czy ze względu na brzmienie płyt analogowych ( tak pięknie trzeszczały, że człowiek się czuł jak w smażalni )
Wiesz ja miałem na myśli te kwadratowe wydania z czasów komuny. Te czarne co mam w domu trzeszczą w granicach przyzwoitości. Nie za każdym razem masz szansę dbać o płytę od początku.
To pisz od razu, że pocztówki dźwiękowe: co to się je kiedyś wysyłało jak jeszcze emalii i rapida nie było :grin:
Dalmierzowe aparaty w pewnym sensie zastąpiły bezlusterkowce i oprócz wątkowej lajki nie prędko doczekamy się czegoś współczesnego (ale liczę na canona...i sam się z siebie nabijam :wink:).
Bezlusterkowce rozwiązały tylko częściowo problem celownika. Wadą dalmierzy jest też mała rozpiętość ogniskowych optyki wynikająca zapewne z ograniczeń kalibracji samego dalmierza.
Gadasz zupełnie tak jakby każdy rodzaj aparatu miał być uniwersalnym x200 zoomem.
Czytanie opinii Sergiusza o Leica M, którą miał 2 tygodnie w ręce i widać że zwyczajnie aparat go przerósł jest po prostu pozbawione sensu.
Przykład - paralaksa. Ten problem NIE WYSTĘPUJE w Leica i świadczy tylko o niewiedzy Sergiusza, którego praktycznie każde zdanie w tym wątku można podważyć i włożyć między bajki. Później ktoś przeczyta i będzie powtarzał mity.
Tak to jest jak się mierzy swoje siły ponad możliwości. Leica to nie jest łatwy aparat i nigdy nie miał być łatwy tak jak Olumpus Mju2.