O to dokładnie mi chodzi. Standardowe modele 15" miały stanowczo za małą przestrzeń roboczą - palety zajmowały za dużo miejsca. W związku z tym, zamiast pełnych 15" w 220ppi mamy do dyspozycji obszar wielkości ok. 10x15, w zależności od programu (Aperture, Lightroom, Photoshop, wtyczki pokroju NIK software).
I na marginesie, nie neguję samej idei wyświetlaczy w okolicach 220 - 240ppi, ale przydało by się, żeby były większe. O ile 15" jest dla mnie lekko od czapy, bo system zabiera nam w zależności od programu 20-40% ekranu. Do tego dochodzi kwestia np. retuszu, który wymaga powiększenia obrazu do 100-200%, żeby móc wygodnie szaleć wynalazkami pokroju healing brush.
W iPadzie proporcje elementów na ekranie zostały przemyślane przy projektowaniu urządzenia, w przypadku OS X, elementy miały stałą wielkość, przykładowo, belka miała zawsze koło 20px, przez co na np. 13" z rozdzielczością 1280x800 była taka sama jak na 15" z 1440x900, ale już na hi-resach (15", 17") była mniejsza. Tak samo jak miała inne wymiary w MBA 11" i 13" i na ekranach 20", 21,5", 24", 27" i 30". Taka cecha tego wynalazku, tylko dziwi mnie, dlaczego przy stosowaniu nowej technologii zastosowali proporcje systemu sprzed ponad 8 lat? :-) Tym bardziej, że porównując proporcje np. Safari, pole adresu w iPhone czy iPadzie jest wielkością zbliżone do wcześniejszych matryc hi-res, a nie zwykłych.
Sama technologia jest fajna, ale apple zrobiło (MZ) głupotę z zachowywaniem starych proporcji, a raczej, z niedostosowaniem ich do nowoczesnej technologii.