Zobacz pełną wersję : [wydzielone] kliszak jako pierwszy aparat
A o analogu myślałeś? Sam aparat tani jak barszcz, obketywy pasować będą później pod ewentualny FF a nauka na własnych, kosztownych błędach może nie jest tania, ale za to jaka efektywna=)
obketywy pasować będą później pod ewentualny FF
Chyba jak sobie kupi adapter z FD na EF
jacek_73
27-12-2011, 13:55
Chyba jak sobie kupi adapter z FD na EF
Wprowadziłeś zamęt :confused: Nie wszystko analogowe było na FD, była cała seria EOSów na EF :evil:
FD było chyba do końca lat '80. EF weszło ze 25 lat temu i pod to mocowanie Canon zrobił przecież masę aparatów.
Wprowadziłeś zamęt :confused: Nie wszystko analogowe było na FD, była cała seria EOSów na EF :evil:
Tak.System EOS wprowadził Canon do aparatów analogowych w1987 r.Pierwszy na świecie system obiektywów współpracujący z aparatem tylko za pomocą styków elektr.
FD było chyba do końca lat '80. EF weszło ze 25 lat temu i pod to mocowanie Canon zrobił przecież masę aparatów.
Ja akurat zrobiłam to w odwrotną stronę -- mając 40d kupiłam analogową piątkę i wszystko na EF ślicznie śmiga.
A tak serio... To mam wrażenie, że tutaj lepszy byłby ten pen na początek. Bo jak bakcyl nie chwyci to zostanie zgrabny aparacik nie wymagający specjalnie rozbudowy systemu.
Tak w wersji "dla ludzi" to bym wolała zostać z penem niż z body + kit. Mimo wszystko w lustro trzeba trochę zainwestować, żeby mieć względny komfort robienia zdjęć...
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Jak wiadomo nie zawsze można nosić lustrzankę ze sobą.
Przeważnie można, nie zawsze się CHCE :P
Zależy mi również na filmowaniu i tutaj lustrzanka przebija mniejsze aparaty.
To zależy co chcesz kręcić, mimo wszystko filmowanie lustrzanką jest bardziej wymagające niż to kompaktem lub kamerą, chociażby w kwesti AF.
Jak wiadomo nie zawsze można nosić lustrzankę ze sobą.
To nie do końca jest prawda - zależy, co robisz na co dzień. Wbrew pozorom lustrzanka + stałka wcale wiele miejsca nie zajmują.
Zależy mi również na filmowaniu i tutaj lustrzanka przebija mniejsze aparaty.
To tutaj analog się już nie sprawdzi=)
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Ja akurat zrobiłam to w odwrotną stronę -- mając 40d kupiłam analogową piątkę i wszystko na EF ślicznie śmiga.
To też nie jest złe rozwiązanie - pouczyć się na cyfrówce (w domyśle - brak kosztów poza zakupem aparatu, przynajmniej w teorii) i potem, wedle potrzeb i oczekiwań dokupić analoga. Ja jednak wyszedłem z założenia, że póki co aparat analogowy mi wystarcza. Cyfrówkę kupię w momencie, gdy:
a) będzie problem z wywoływaniem zdjęć
b) zacznie mnie ograniczać
Jednakże punkt b) rozumiem w kontekście zdjęć takich mistrzów, jak choćby Steve McCurry, któremu fakt, że posiadał starego (dziś oczywiście) analoga nie przeszkadzał w robieniu zdjęć absolutnie doskonałych. Jak osiągnę taki etap, to pomyślę nad cyfrówką. Natomiast skoro tak świetne zdjęcia można robić aparatem za 300 czy 500 PLN, to nie widzę potrzeby przesiadki. Jak wystarczać mi przestanie i osiągnę poziom porównywalny, to pomyślę nad nabiciem kabzy Canonowi.
Ok, przepraszam za zamęt, człowiek uczyn się całe życie.
Co do analoga to jednak jest tez trochę droga zabawka, ostatnio kupiłem klisze B&W 100 + wywołanie, to wyszło ok. 26 zł za 36 zdjęć, myśle ze w ciagu roku uzbiera się kwota za same klisze porównywalna do ceny EOSa 450D.
jacek_73
27-12-2011, 15:28
...ostatnio kupiłem klisze B&W 100 + wywołanie, to wyszło ok. 26 zł za 36 zdjęć...
Szpulka velvi to jakieś 40zły do tego wołanie jakieś 20 - to daje niezłe rozeznanie. Ponadto brak możliwości 'podglądu od ręki'. Dolicz do tego jakieś przyzwoite skanowanie...ehhh.
A efekty oczywiście są, ale trzeba już coś umieć...niestety, bo inaczej to wywalanie kaski w błoto (IMHO).
Velvia kosztuje mniej, ok. 30 PLN. Z wywoływaniem też idzie zejść poniżej 20 PLN. Poza tym, mówimy o slajdach, a chyba prościej zacząć od negatywów, które wychodzą taniej (zakładając, że nie robimy odbitek z każdej klatki). Poza tym, ma być drogo, żeby bardziej opłacało się na początku zainwestować jeszcze trochę w literaturę.
Co do podglądu z ręki, pomocny bywa zestaw pt. kartka i długopis i żmudne zapisywanie wartości ekspozycji. Po czasie wchodzi w krew.
Tyle, że to - jak powiedziałem - nie jest tania opcja. Ja osobiście miesięcznie wydaję ok. 150 - 200 PLN na zdjęcia, co w skali roku daje ponad 2'000 PLN. Choć z drugiej strony - czy to aż tak drogo? Nie sądzę.
Niemniej jest coś w nauce fotografii na analogu, co sprawia, że mimo kosztów polecam właśnie tą formę. Zaś wybierając z dwóch przedstawionych przez autora wątku wariantów, wybrałbym wariant z lustrzanką.
wydzielilem dyskusje o kliszaku do osobnego watku... pozdr
wystarczać mi przestanie i osiągnę poziom porównywalny, to pomyślę nad nabiciem kabzy Canonowi
Canon o mnie pewnie nie mysli,wiec i ja o jego kieszeń sie nie martwię ,ani o niczyją :lol:
Co do fotografii to myślałem i zrobiłem tak jak Ty.Póżno przeszedłem na cyfrę Błąd.Duży błąd.Bolało.
Przez ten czas gdy ja robiłem na analogu cyfra rosła i rozwijała się.Analog zastygł.Technika od dawna przyswojona i znieruchomiała.
Gdy sięgnąłem po cyfrę miałem przed sobą ocean niewiedzy.
Fizyka i mechanika pozostała w większości ale reszta to rozpacz.
Najlepiej było "z żywymi naprzód iść" Przeszłość nie istnieje.
Za moich lat młodych lat koledzy starsi o Bułhaku prawili.bromoleje.gumy barwne z pietyzmem praktykowali..Było,minęło.I se ne wrati..
Patrzyłem na kamień litograficzny i rylce w muzeum L Wyczółkowskiego około m-c temu.
Patrzyłem ze wzruszeniem i przyjemnością.I Tyle.
Fotografia żyje,zmieniają się techniki.Jest coraz doskonalsza dzięki temu,coraz bardziej nam odpowiadająca .Jak będzie?
Nie wiem.Przyszłość nie istnieje.
Istnieje terażniejszośc.Doczłapałem do cyfry ..uffff.Jestem.I więcej nie odpuszczę dystansu,o nie.
Niech się tylko te 3d zacznie ,ba hologram powszechny.Powiem żegnaj dwuwymiarze choćby to nie cyfrowe a ponownie na parę wodną i węgiel było.
I choćby znów Canon miał zarobić.
To też nie jest złe rozwiązanie - pouczyć się na cyfrówce (w domyśle - brak kosztów poza zakupem aparatu, przynajmniej w teorii) i potem, wedle potrzeb i oczekiwań dokupić analoga.
To tez nie do końca tak, u mnie najpierw były kompakty analogowe, potem zenit, potem kompakt cyfrowy, lustrzanka cyfrowa i teraz analogowa.
Z kosztów?
Skaner ok 800zł.
Negatywy w granicach 13-23zł, wywołanie cz-b: 11zł, wywołanie kolor: 5zł.
Radość fotografowania bezcenna :)
Muszę przyznać, że przejście z cyfry na analoga, już dość świadome i z pewnym bagażem wiedzy, było dla mnie wielce przyjemne. Zawsze chciałam mieć "piątkę" i w sumie to, że jest to "piątka-bez-de" ma nawet dodatkowy urok :)
I więcej nie odpuszczę dystansu,o nie.
Niech się tylko te 3d zacznie ,ba hologram powszechny.Powiem żegnaj dwuwymiarze choćby to nie cyfrowe a ponownie na parę wodną i węgiel było.
I choćby znów Canon miał zarobić.
Nie jestem chyba aż takim zwolennikiem podążania za trendami. Pewnie - lepiej to brzmi, nazwać moją decyzję świadomym wyborem. Prawda jednak taka, że wybór po części jest świadomy i autonomiczny. Gdyby ktoś bowiem spotkawszy mnie na ulicy zaoferował nowego Ds, nie wahałbym się ani chwili i brał. Tyle tylko, że mnie nie stać. O.
A z drugiej strony, podtrzymuję to, co powiedziałem - jak zacznę robić zdjęcia jak McCurry, któremu fakt, że nie ma żadnych megapikseli na swoim Kodachromie nie przeszkadzał w osiągnięciu stanu nieludzkiej wręcz powtarzalności (btw. odświeżył swoją stronę internetową, na której teraz jeszcze bardziej widać potężną ilość jego prac), to pomyślę co dalej.
Fajnie mieć nowoczesny, highendowy sprzęt, w cholerę megapikseli i cztery ekraniki w aparacie. Pytanie tylko - czy faktycznie jest nam to niezbędne? Czy powoduje to, że nasze zdjęcia są lepsze? Pewnie w przypadku konkretnych gatunków / odmian fotografii (np. moda) tak. Ale dla osób, które - jak ja - zainteresowane są raczej reportażem i ogólnie pojętą fotografią podróżniczą - już niekoniecznie.
Absolutnie i w pełni zgadzam się z Janmarem, nawet chciałem coś takiego napisać, ale nie muszę, bo Janmar zrobił to ładniej niż ja bym umiał. :-D
Wychowałem się i dojrzałem na kliszy (superdolina, zenit, praktica, a1) i w 2004 roku zrobiłem ostatnie zdjęcie na filmie. I mimo to nie rozumiem namawiania do uczenia się na filmie i argumentów typu "bardziej wymagający".
Trzeba stosować to co najnowsze i najlepsze, na jakie kogoś stać. Jak ktoś chce się nauczyć, to cyfrowy aparat mu w tym nie przeszkodzi, a wręcz pomoże. Właśnie przez minimalizację kosztów, natychmiastową weryfikację i możliwość eksperymentów, "ciemnię" bez kuwet i tego chemicznego badziewia.
Mózg i chęć uczenia się - to decyduje.
nie rozumiem namawiania do uczenia się na filmie i argumentów typu "bardziej wymagający".
Nie napisałem, że bardziej wymagające. Że lepsze. Że tańsze czy przyjemniejsze. Ale moim zdaniem - bardziej świadome i efektywniejsze.
Trzeba stosować to co najnowsze i najlepsze, na jakie kogoś stać. Jak ktoś chce się nauczyć, to cyfrowy aparat mu w tym nie przeszkodzi, a wręcz pomoże.
Wszystko prawda. Trzeba stosować to, co najnowsze i najlepsze... Czy aby jednak na pewno? Czy aby jednak muszę kupować aparat za 15 tysięcy i obiektyw za kolejne 5 tysięcy, żeby zrobić portret, do zrobienia którego komuś kiedyś wystarczał sprzęt warty dziś 500 złotych? Rozumiem przesłanie i nie chcę kłócić się na siłę, doceniam też wartość przedstawionych argumentów. Nie dajmy się jednak do końca ogłupić i sprowadzić do roli ograniczonego konsumenta, któremu jego rzekome potrzeby się wmawia, a nie zaspokaja rzeczywiste.
Mózg i chęć uczenia się - to decyduje.
Dokładnie. Pełna zgoda. A czy to będzie małpka, czy analogowa czy cyfrowa lustrzanka - to inna para kaloszy. I z założenia 'mózg i chęć w pierwszej kolejności' wyjść należy. A dopiero potem do tego dobierać środki, jakimi jest konkretny sprzęt. Jednak moim zdaniem, aparaty analogowe wciąż mają sporo do zaoferowania masie fotografów, z pewnością nie przeszkadzają w robieniu zdjęć, a skoro są dziś doskonalsze niż te sprzed 20 lat, to i zdjęcia jak wspomniany przeze mnie McCurry czy cała reszta fotografów z NG czy innego Magnum można nimi wykonywać z powodzeniem.
Kliszak jako pierwszy aparat
Franek IMHO ten tytuł nie jest drogowskazem dla "starych" fotografów.:smile:
Każdy z nas już po swojemu wybrał biorąc pod uwagę wszystkie istniejące okoliczności które zawsze coś determinują i sprawiają że każda z naszych decyzji jest mądra i słuszna.
Mój wywód :oops: dla tych co zaczynają [początkujących] skierowałem.
Ponadto Tobie sobie i Każdemu zdrowia i baaardzo długiego życia życzę :smile:
a to niestety nieuchronnie spowoduje sytuację "pościgu".
Więc po co ustawiać się już na początku daleko za linią startu.:confused:
Muszę przyznać, że przejście z cyfry na analoga, już dość świadome i z pewnym bagażem wiedzy, było dla mnie wielce przyjemne. Zawsze chciałam mieć "piątkę" i w sumie to, że jest to "piątka-bez-de" ma nawet dodatkowy urok
Tak.Możesz pójść we wszystko nawet w szklane autochromy czy ręczne kolorowanie i znależć w tym sens fotografii.Ty już tak.Bo nauczyłaś sie pływać i tylko zmieniasz style.
Jako pierwsze kroki dziś i zawsze, IMHO to co najpopularniejsze ,najbardziej dostępne.
jacek_73
27-12-2011, 16:22
Absolutnie i w pełni zgadzam się z Janmarem...
To chyba jest kwestia latek na karku (nie wypominając nikomu wieku) :-)
Janmar będzie się pewnie orientował; otóż jeden fotograf zapragnął uwieczniać swoje miasto starymi aparatami skrzynkowymi i udało mu się swoje zamierzenie zrealizować. Widziałem - super. Każdy ma prawo do swoich wizji i nie ma w tym nic zdrożnego...ale wygoda to podstawa :lol:
Więc po co ustawiać się już na początku daleko za linią startu.:confused:
Cierpliwość i siła argumentów zrobiła swoje - przyznaję Ci rację. Jak jednak powiedziałem - gdy spotkam kogoś na ulicy, kto wręczy mi swój nowy, cyfrowy aparat, nie odmówię. W obecnej chwili jednak nie stać mnie na taki wydatek, to po pierwsze, po drugie zaś - nie odczuwam takiej potrzeby, mając w świadomości masę zdjęć, których nie zrobiłem jeszcze, a które przy użyciu mojego ponad 15 - letniego sprzętu spokojnie mógłbym zrobić.
Wszystko prawda. Trzeba stosować to, co najnowsze i najlepsze... Czy aby jednak na pewno? Czy aby jednak muszę kupować aparat za 15 tysięcy i obiektyw za kolejne 5 tysięcy, żeby zrobić portret, do zrobienia którego komuś kiedyś wystarczał sprzęt warty dziś 500 złotych? Rozumiem przesłanie i nie chcę kłócić się na siłę, doceniam też wartość przedstawionych argumentów. Nie dajmy się jednak do końca ogłupić i sprowadzić do roli ograniczonego konsumenta, któremu jego rzekome potrzeby się wmawia, a nie zaspokaja rzeczywiste.
Też nie chcę, żeby to zabrzmiało, że tylko sprzęt wartości małego samochodu coś może. (Wiem, wiem, to fotograf robi zdjęcia :-) ). 1100D i legendarny już kit mogą być najlepsze, na jakie kogoś stać, ale ciągle to jest aparat cyfrowy - z wszystkimi zaletami i wadami, o których tu mówimy.
Zaś ogłupienie marketingiem, to np. pogoń za megapikselami. Sam mam aparat 10Mpixów i już trzymałem w sklepie rękę na takim co ma 18. Na szczęście przyszła refleksja, że akurat to nie jest mi potrzebne.
Doceniam fascynację filmem, nawet czasem biorę w ręke poczciwego canona A-1, ale jak pomyślę o tej analogowej udręce...... ;)
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
(do Jacka)
Z aparatami skrzynkowi to jest inna bajka. Tam masz szkło (bo to już nie klisza) o wymiarach małego plakatu i - tak mi się wydaje - odpowiednio przygotowane przedsięwzięcie o nazwie "Fotografia krajobrazu aparatem skrzynkowym" długo będzie wzorem dla cyfrówek.
mając w świadomości masę zdjęć, których nie zrobiłem jeszcze, a które przy użyciu mojego ponad 15 - letniego sprzętu spokojnie mógłbym zrobić.
Mój EOS 50 w szafce w bibliotecznej puszcza do mnie oko a i praktica PLC patrzy pentaconem 50 i ciągle w szafkach różnych aparaty dziwne znajduję.
To bez znaczenia jaki aparat.Zgoda.
Ale...Noce przy oknach kocami zasłoniętych jeszcze w M3.Temp.uciekająca na termometrach w kiuwetach parujących od ciepła powiększalnika, wanna i miski z pływającymi odbitkami,rano suszenie bo tiosiarczan szczegóły w zbyt długim płukaniu wyżre.....A color [panienkonajjaśniejsza],chemia trucizna,filtry do powiększalnika,obiektyw trzykolorowy firmy PZO,wypełzające błyskiem kolory z kiepskich papierów...
obcość i brud wypożyczanych ciemni.Nie,nie żal mi [za Edith Piaf]
Mimo lepszych dziś warunków ,nie ,już nie.
Ciemna noc wokół i tylko ekran monitora przede mną.
jacek_73
27-12-2011, 17:00
No,...ale teraz dajesz do CEWE więć nie trzeba się 'moczyć':confused:
Janmar dobrze prawisz, ale czar kółka fotograficznego w MDK jest bezcenny.
Cyfra daje dodatkowe możliwości np. panoramy sferyczne, łatwiej składać zwykłe panoramy, time laps, zdjęcia z animowanymi elemantami, HDR itd. tylko czy to jest jeszcze fotografia?
A jeszcze z innej strony:
Weekend z cyfrą na wyjeździe to ok 500-1500 zdjęć, w zależności od atrakcyjności miejsca. I potem ślęczenie nad rawami, finalnie wychodzi może 100 zdjęć, o których potem słyszę, że i tak źle obrobione.
Weekend z analogiem: 3-4 negatywy, większość zdjęć dobra, wywołuję w labie, skanuję w domu, jakieś lekkie wyrównanie poziomów i jest szał.
Dla mnie analog jest mniej pracochłonny :)
jacek_73
27-12-2011, 17:13
...Weekend z analogiem: 3-4 negatywy, większość zdjęć dobra...
Marta, a kto Cię zmusza walić cyfrakiem na umór skoro 144 zdjęcia to aż nadto :-D
Dla mnie analog jest mniej pracochłonny :)
a nie, ze po prostu masz awersje na klawisz Delete? :)
Marta, a kto Cię zmusza walić cyfrakiem na umór skoro 144 zdjęcia to aż nadto :-D
To raczej kwestia realnego kosztu klatki analogowej. Cyfrą zrobię fotę czegoś tylko po to, żeby pokazać znajomemu, który akurat tym czymś się interesuje. Nawet jeżeli to zdjęcie jako zdjęcie nie będzie miało wartości. Analogiem już nie. Tu się zawsze pojawia pytanie "czy chciałabym mieć taką odbitkę?". Cyfrą zrobię coś na szybko, a nuż zdążę złapać moment, analogiem odpuszczę. Cyfrą zrobię 5 ujęć tego samego, z lekko różną ekspozycją i/lub kadrem. Analogiem zrobię jedno lub odpuszczę. I tak dalej... ;-)
a nie, ze po prostu masz awersje na klawisz Delete? :)
I tak i tak trzeba to wszystko przejrzeć, żeby zrobić delete ;-) A ekranik 40tki nie jest dobry do tego, więc i tak i tak wszystko ląduje na kompie...
I tak i tak trzeba to wszystko przejrzeć, żeby zrobić delete ;-) A ekranik 40tki nie jest dobry do tego, więc i tak i tak wszystko ląduje na kompie...
z autopsji... jak juz sie pokona ten poczatkowy bol, to potem kasowanie nadmiarowych zdjec idzie latwo. da sie. bo i na cholere trzymac 3 podobne kopie, jesli starczy jedna...
co do wlasciwej ilosci... kwestia kontrolowania sie w trakcie focenia. zeby nie napierniczac bez sensu. ale koniec koncow wole moc zrobic fote, niz modlic sie, czy mi starczy kliszy, kasy na wywolanie potem, albo czy mi tego w ogole w labie nie spiernicza. inna kwestia, ze czasem fota okazuje sie lepsza juz w domu na ekraniku. no, 40D to moze nie, ale w przypadku 5D mkI, naprawde, zdjecie moze byc tylko lepsze na kompie ;)
jacek_73
27-12-2011, 17:37
...wole moc zrobic fote, niz modlic sie, czy mi starczy kliszy,...
HM:!: na odwrót raczej...wracałem skądś, a w aparacie x klatek do naświetlenia, a strasznie oczy swędzą coby zobaczyć JUŻ efekty :mrgreen:
Dodam jeszcze ze swojej strony, iż nie chodzi mi o słynne 'staranniejsze kadrowanie' analogiem powodujące mniejszą ilość odpadów, gdyż nie jest to prawdą. Rzadziej wyciąga się aparat - to już prawda jest. Natomiast w mojej ocenie pewien opór do wymiany analoga na cyfrę rośnie we mnie z powodu faktu, iż 95 % zdjęć zamieszczanych czy tutaj na CB czy na jakimkolwiek innym portalu, z powodzeniem zamiast cyfry możnaby było zrobić analogiem.
Nie ma sensu w wyścigu, o którym wspomniał janmar, ustawiać się od razu z tyłu. To prawda. Pytanie tylko, czy ustawienie się z przodu cokolwiek daje, biorąc pod uwagę docelowy efekt?
To pytanie choćby do Ciebie, Akustyk. Twoje prace cenię wysoko, sporo tych krajobrazów jest naprawdę bardzo dobrych. Pytanie tylko, czy nie zrobiłbyś identycznych tym samym obiektywem, przy użyciu puszki z zainstalowaną Velvią zamiast 5d (czy innego aparatu, którego używasz, z tym 5d strzelałem). Moim zdaniem, w bardzo wielu przypadkach efekt byłby identyko. Tym bardziej, że na potrzeby strony internetowej publikujesz zdjęcia w wymiarze niewielkim, zaś wiadomo, że slajdy powstały głównie z dwóch powodów - po pierwsze by był szybszy podgląd (taki pre-live view), po drugie zaś - by lepiej się je drukowało. Także w przypadku ewentualnej publikacji prac w prasie, te slajdowe również by się sprawdziły. A biorąc pod uwagę Twój warsztat i umiejętności, myślę, że nie potrzebujesz specjalnie widzieć efektu od razu (wspomniany live view).
inna kwestia, ze czasem fota okazuje sie lepsza juz w domu na ekraniku. no, 40D to moze nie, ale w przypadku 5D mkI, naprawde, zdjecie moze byc tylko lepsze na kompie ;)
40d ma niewiele lepszy ekranik od 5tki, właściwie służy mi tylko do oceny kadru i histogramu ;-)
A tak ogólnie to wszystko zależy od podejścia...
Kiedyś słuchałam mp3jek, potem właściwie tylko cd z wieży, teraz ckni mi się do winyla.
Przy czym w mp3jkach puszczało się listę na tysiąc piosenek i git, ew wystarczyło kliknąć, przy płytach to już trzeba wstać, wziąć pudełko do ręki i zmienić w odtwarzaczu, z winylami jeszcze więcej zachodu...
Ale bajer też większy :)
Podobnie traktuję "cofnięcie" się do analoga w fotografii.
Jakoś tak przyjemniej jest, po prostu :)
Natomiast w mojej ocenie pewien opór do wymiany analoga na cyfrę rośnie we mnie z powodu faktu, iż 95 % zdjęć zamieszczanych czy tutaj na CB czy na jakimkolwiek innym portalu, z powodzeniem zamiast cyfry możnaby było zrobić analogiem.
moznaby. tylko ile by to kosztowalo?
To pytanie choćby do Ciebie, Akustyk. Twoje prace cenię wysoko, sporo tych krajobrazów jest naprawdę bardzo dobrych. Pytanie tylko, czy nie zrobiłbyś identycznych tym samym obiektywem, przy użyciu puszki z zainstalowaną Velvią zamiast 5d (czy innego aparatu, którego używasz, z tym 5d strzelałem).
nie ma szansy. za duzo foce (w sensie czasowym, bo to rocznie idzie w setki godzin) i za duzo polegam na katalogu Lightrooma, zeby sie rzucac na takie cos.
problemem jest nie tylko zrobic zdjecie, ale potem moc korzystac ze swojego katalogu. technicznie, moglbym tez naswietlac na slajdzie. ladniejsze kolory, mniejszy DR, ale to kwestia przyzwyczajenia sie do nieco innego patrzenia na tonale. natomiast logistycznie jest to, cytujac klasyka, awykonalne ;)
Moim zdaniem, w bardzo wielu przypadkach efekt byłby identyko. Tym bardziej, że na potrzeby strony internetowej publikujesz zdjęcia w wymiarze niewielkim
watpie, ze bylby identyko. cyfra ma wrecz nieskonczenie wiecej DR. a slajd pokroju Velvii nieskonecznie lepsze kolory ;)
co do oceny fot - pracuje na pelnoekranowych wgladowkach i tak oceniam swoje foty. ekranowe miniaturki mnie srednio kreca. lubie ogladac 1800x1200, kiedy widac co jest na zdjeciu.
, zaś wiadomo, że slajdy powstały głównie z dwóch powodów - po pierwsze by był szybszy podgląd (taki pre-live view), po drugie zaś - by lepiej się je drukowało. Także w przypadku ewentualnej publikacji prac w prasie, te slajdowe również by się sprawdziły. A biorąc pod uwagę Twój warsztat i umiejętności, myślę, że nie potrzebujesz specjalnie widzieć efektu od razu (wspomniany live view).
nie mam live view ;) ale koniec koncow to nie sprowadza sie do zagadnienia wykonywania pojedynczych zdjec. jestem w ciagu roku srednio 5 razy na takim 9-dniowym wyjezdzie zagramanicznym gdzie foce z przerwami od 6 do 22, jak maly borsuk ;) do tego dochodzi moze z 7-8 weekendowych wypadow (czy samodzielnie czy z rodzina) i dziesiatki plenerow calodniowych badz tylko porannych czy wieczornych w miedzyczasie (srednio w LR przypada mi 120 katalogow z roznych wypadow na rok). to sie sklada na gigantyczna ilosc godzin nad statywem. i ten nalog po prostu jest nie do utrzymania gdyby miec kaprys go uprawiac analnie...
Pieknie powiedziane. Ok, wszyscy tu zebrani przekonaliscie mnie doszczetnie na temat wyzszosci cyfrowek nad analogami. Co nie zmienia i tak tego, że na przyzwoita cyfrowke (>=5d) jednorazowo po prostu mnie nie stac. Poza tym lubie ten analogowo - velviowo - (kiedys) kodachrome'owy look. I wciaz pozostaje argument, że skoro kiedys powstala taka ilosc znakomitych fotografii mimo pewnych niedoskonalosci sprzetowych, to i dziś mozna na sprzecie 'z epoki' robic przynajmniej takie same jakosciowo zdjecia.
To ja się wycofuję, bo nie chciałem Cię do niczego przekonywać. 8-)
Bo masz rację i "można na sprzęcie 'z epoki' robić przynajmniej takie same jakościowo zdjęcia". A są fotografowie, którzy robią lepsze.
Miałem na myśli sytuację, gdy początkujący, posiadający aparat cyfrowy, ma problemy i dostaje rady typu "kup sobie analoga albo kartę o pojemności 2 kilobajty".
Franek_, nikt tu nie przekonuje CIEBIE, że cyfra jest lepsza, tylko, że JEMU jest lepiej z cyfrą ;-)
(a mnie kusi jakiś średni format, a już w ogóle pięknie odnajduję się w proporcjach 4x5 :P)
Pieknie powiedziane. Ok, wszyscy tu zebrani przekonaliscie mnie doszczetnie na temat wyzszosci cyfrowek nad analogami.
Uchowaj mnie panie.Nigdy tego nie twierdziłem.Też analogowe doceniam.Ale wszystko ma swoje plusy i minusy.Wszystko w jakimś okresie jest najlepsze dla kogoś.
Ponadto Ciebie tu nie próbuję przekonywać.
Jesteśmy w wątku "kliszak jako pierwszy aparat" i przekornie powiem że to iż cyfra prowokuje i powoduje duże ilości zdjęć jest zaletą dla uczącego się.Tanią zaletą.
Ilość wykonanych zdjęć jest kluczowa dla opanowania manualnego aparatu.
A dając możliwość podglądu histogramu czy obrazka natychmiast ,daje jeszcze więcej.Analog wymagał notatek i trudno było je po dwu np. tygodniach analizować.
A na pewno nie można było natychmiast poprawić jak dziś.
To dla celów edukacji bezcenne IMHO..
Wyrzucanie zepsutych odbitek to koszty duużo większe niż usuwanie ich z karty.
Nie analizowałem dokładnie,ale w ciemno tani aparat cyfrowy bez compa ,jest tańszym i lepszym rozwiązaniem niż tani analog do celów nauki.
PS. Franek napisałeś:
Poza tym lubie ten analogowo - velviowo - (kiedys) kodachrome'owy look
kiedyś ? Dziś już go nie ma jak wiesz..... Velvia? jak długo jeszcze?
Oby jak najdłużej ,ale Ci co mają dziś wybierać miedzy kliszakiem a cyfrą na początek,tak naprawdę żadnego wyboru nie mają IMHO.I to dla nich tą klawiaturę męczę.
Co do Ciebie, Ty czy najeli i inni koledzy ,to jestem spokojny że sami wiecie najlepiej czym zdjęcia lubicie robić.
najeli uprzedzam że jest jeszcze wielki format i jakimś dziwnym przypadkiem ostatnio ciągle zdjęcia tym formatem robione oglądam.
Fotografia to choroba.Uciekajcie.....bo zarażliwe to jest.
najeli uprzedzam że jest jeszcze wielki format i jakimś dziwnym przypadkiem ostatnio ciągle zdjęcia tym formatem robione oglądam.
No ta wzmianka moja o 4x5 to właśnie było odnośnie wielkiego :D
jacek_73
28-12-2011, 00:45
Do 6X9 liczony jest jako średni obrazek (typ 120), a duży format to przeważnie 18X24 cm - dość poważny sprzęt :rolleyes:
a przypadkiem 5x4 to nie oznaczenie w calach?
velvia ma fajne kolory i dr, ale po zeskanowaniu jej, to już nie jest tak różowo
w ogóle skanowanie i poprawianie skanów to już jest w zasadzie fotografia cyfrowa... nie ma się co oszukiwać
Igor - a kto tu mowi o skanowaniu? Ostatnio zeskanowalem kilka klatek roznych materialow i uwazam, że skanowanie moze być przydatne jedynie do celow archiwizacyjnych. Bo nie ma to jak zdjecie wyswietlone wieczorem w rozmiarach 1m x 1,5m na scianie w sypialni=)
a przypadkiem 5x4 to nie oznaczenie w calach?
bodajże własnie jest :>
Ale serio, ostatnio stwierdzam, że większość moich zdjęć wygląda lepiej po kadrowaniu do tych proporcji. I najpierw zaczęłam do nich kadrować, a potem się dowiedziałam, że to z wielkiego -- to na pewno przeznaczenie :D
Zobaczę czy mi się nie "znudzi" mały obrazek i, jak nie, to pewnie jakieś 6x6 przygarnę... :)
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.