Zobacz pełną wersję : Natret do kotleta
Wiatm
Dzis zostalem w trybie awaryjnym,poproszony o przysluge.Oczywiscie chodzi o typowego kotleta czyli slub i wesele. z duzymi oporami zgodzilem sie i trafilem na miejsce...
Jak to bywa z takimi ceremoniami nie spodziewalem sie niczego specjalnego.Odwalic swoje i zapomniec.
zaczelem kombinowac bo pierwszy raz w tym kosciele i nawet nie bylo czasu pogadac z "obsluga"
Na moje szybkiej drodze do zakonczenia tej meki stanol 2 metrowy koles z aparacikiem wielkosci dloni i zespolem ADHD.
Byl doslownie wszedzie.stawal na lini strzalu i blyskal. Potem wlazl prawie na oltarz i...blyskal. Nakladanie obraczek...jego plecy i blyszczaca dlon. Myslalem , ze qr...wyjde z siebie. Na domiar zlego, pojawily sie jakies dziec z telefonami komorkowymi. No wojna...
Moje pytanie : jak sobie radzic z takim zjawiskiem.Dodam,ze prosby ani tlumaczenie ,ze etyka,wspolpraca itd tej masie miesa z blyskajaca dlonia nie docieralo.
IMHO stanowcza interwencja u zleceniodawcy.Niech zdecyduje czyje zdjęcia chce miec i umozliwi wykonanie zlecenia.Jest wraz z kapłanem współgospodarzem ślubu.Pozdrawiam
wiktor2323
16-07-2011, 22:14
Normalne na weselach:/ Ja ostatnio miałem jakiegoś dzianego dzieciaka 2-3 klasa podstawówki, robiącego zdjęcia czymś na wzór ipada (nie wiem dokładnie bo nie miałem czasu na patrzenie);) A co do takich problemów to większość pisze o łokciach ale w takim wypadku...;)
sbogdan1
16-07-2011, 22:24
Powinieneś ustalić to ze zleceniodawcą kto będzie grał pierwsze skrzypce w ceremonii, aby ten uprzedził wszystkie wujki Heńki ciocie Zosie oraz całą resztę gawiedzi z małpkami, coby nie przeszkadzali pierwszemu w wykonywaniu swojej powinności.
Generalnie temat rzeka ale można dojść mimo wszystko do porozumienia.
Jeśli tego nie uczynił to podczas ceremonii może być już za późno, pozostaje przepychanka :/
oprócz łokci i wpychania się często pomaga lampa w manualu na 1/1 ustawiona i "przypadkiem" odpalona takiemu "gościu" w oczka.. przez parę minut nie widzi co cyka ;)
Nie przejmować się tylko robić swoje. W pewnych momentach trzeba wiedzieć gdzie jest najlepsze miejsce do danego kadru i tam trzeba być. Do tego dany rewir ;) trzeba strzec i nie dopuszczać nikogo choćby miał stanąć obok. W razie potrzeby bez ogródek trzeba wleźć takim fotoamatorom w kadr i dalej robić swoje. Przede wszystkim stanowczość i zdecydowanie.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
oprócz łokci i wpychania się często pomaga lampa w manualu na 1/1 ustawiona i "przypadkiem" odpalona takiemu "gościu" w oczka.. przez parę minut nie widzi co cyka ;)
Wreszcie uświadomiłeś mi po co jest ten nieszczęsny wystający przycisk podglądu ostrości :mrgreen: (dla niewtajemniczonych - po jego naciśnięciu lampa daje niezły stroboskop)
Dlatego nie lubie robic tego typu zlecen.reporterka z linii frontu ,lepiej mi wychodzi :)
Dlatego ,ze to rodzina i nikt mi za to nie placil...dalem sobie pass. idiotycznym jest fakt.ze taki koles lata jak oszalaly z czyms co nazywa APARATEM i udaje profesjonaliste. patrzylem z politowaniem na goscia. Na szczescie nie bylem zobligowany i nikt mi za to nie placil. poprzegladalem zdjecia z tej " imprezy" i kilkakrotnie dostalem prosto w matryce jego flashem. Na 30% ujec ,kolo z blyskajaca dlonia pojawia sie notorycznie. nigdy wiecej takich zlecen. jednak to nie dla mnie.
idiotycznym jest fakt.ze taki koles lata jak oszalaly z czyms co nazywa APARATEM i udaje profesjonaliste. patrzylem z politowaniem na goscia.
W pełni rozumiem, że ktoś przeszkodził Ci wykonać dobre zdjęcia, to wina młodego, że nie uprzedził gości, żeby nie włazili w kadr.
Natomiast nie rozumiem ironii co do sprzętu fotografującego. Jakby miał 1D to byś go wyśmiał, że aparat super, a fotograf lamer, mam racje? Innymi słowy, co by nie trzymał w reku i tak by było z Twojego punktu widzenia źle...
Skąd też pomysł, że udawał profesjonalistę? Po czym wnosisz? Może po prostu bardzo chciał mieć swoje zdjęcia? Nie koniecznie musiał kogokolwiek udawać.
Patrzyłeś z politowaniem na gościa, bo nie był profesjonalnym fotografem? Gdyby był, to primo, nie miałbyś tam czego szukać ze swoim aparatem, mam rację?
Podsumowując, choć to pewnie nie spotka się aprobatą na forum foto, ślub to nie święto z myślą o fotografach i to nie oni są najważniejsi. Nie ma nic dziwnego, że goście chcą mieć zdjęcia za wszelką cenę, na pamiątkę czy z innych względów. To, że przy tym utrudniają pracę to zwykle brak wyobraźni, nie wyrachowana złośliwość.
To czy zatrudniony fotograf ma za wszelką cenę zrobić dobre ujęcia, głównie zależy od młodych. Równie dobrze mogą oni stawiać na pierwszym miejscu dobre samopoczucie swoich gości i nie chcą ograniczać im wolności, NAWET wówczas, gdy wybulili sporo za fotografa i będzie to kosztowało ich o połowę zdjęć mniej ze ślubu. Być może to wkalkulowali, tak jak wkalkulowali w koszta wyżywienie i noclegi dla tych samych gości. Choć być może niektórzy z nich to ludzie gorszych manier.
Problem jest tylko wtedy, kiedy młodzi oczekują mega fotograficznej relacji, za wszelką cenę, ale nie uprzedzili gości, żeby nie utrudniali pracy fotografom, wtedy jest konflikt interesów i ciężko obarczyć którąś ze stron całą winą, czy to gości, czy młodych, czy fotografa. W każdej innej sytuacji fotograf powinien wykonywać swoją pracę jak najlepiej potrafi i jak warunki pozwalają.
Jeśli fotograf narzeka na gości, chociaż młodzi nie narzekają na zbyt małą ilość ujęć, i gości włażących w kadr, to jest to tylko i wyłącznie brak profesjonalizmu i szacunku do gości, którzy jacy by nie byli, zostali zaproszeni przez młodych, więc nie są tam przypadkiem.
Narzekanie fotografa ślubnego na gości włażących w kadr, to jak narzekanie fotografa wojennego, że strzelają nad głową i nie może w spokoju pracować nad dobrym ujęciem. Taka profesja. Nie chcesz tego, to nie jedziesz na wojnę, czy na ślub. Wolna wola.
Czy może się mylę i fotograf nie jest na ślubie tylko i wyłącznie na zlecenie młodych? Może ma jakieś specjalne przywileje, które uprawniają go do ironizowania i wyśmiewania nieprofesjonalnych fotografów, którzy chcą mieć pamiątkę, mimo, że młodym nie przeszkadza, że zdjęć będą mieli mniej za tą sama kasę?
blackninja
17-07-2011, 00:57
Fragment mojej umowy:
§4
Wykonawca nie wyraża zgody na obecność podczas kluczowych momentów uroczystości innych fotografów (także gości weselnych z aparatami fotograficznymi) w trosce o najwyższą jakość swojego dzieła.
W przypadku pojawienia się innych osób wykonujących zdjęcia podczas najważniejszych elementów ceremonii (przysięga, nakładanie obrączek), wykonawca nie odpowiada za zaniżoną jakość dzieła.
Do tego rozmowa z młodymi i sugestia o poinformowaniu gości, aby nie przeszkadzali. Tu nie chodzi tylko o to czy ktoś przeszkadza wynajętemu fotografowi. Chodzi tez o to, żeby z kościoła nie robić cyrku, gdzie 20 osób lata z aparatami (nieważne z jakimi).
Młodzi nie bardzo jak mają w czasie ślubu możliwość zwrócenia uwagi.
Księdzu powinien zareagować (no w końcu on tu pilnuje porządku).
Ostatnio w czasie ślubu miejsce miała taka sytuacja:
Młoda miłośniczka zdjęć seryjnych i skakania po prezbiterium, strzela do młodych. W zbieraniu kolejnej setki ujęć nie przeszkadza jej obecność księdza, młodych, fotografa, kamerzystki, gości, a nawet to, że właśnie odbywa się ceremonia.
Kapłan rzuca na nią surowe spojrzenie, grymasem twarzy próbuje zasygnalizować co myśli o jej działaniu (bezskutecznie)
Kapłan: "a teraz czas dla fotoreporterów" - i tu przez kilka minut kompletna cisza i brak akcji.
Kamerzystka i fotograf siadają w ławce i razem z gośćmi obserwują jak dziewczyna korzysta z przyzwolenia księdza. Po kilkunastu fotach łapie ironię i siada czerwona w ławce.
Podziałało.
Kolekcjoner
17-07-2011, 01:40
Co prawda mój ślub był już dość dawno ale dobrze pamiętam dlaczego zrezygnowałem z profesjonalnego fotografa. Jak mi zaczął mówić ile to mamy warunków spełnić żeby mógł wykonać "dzieło" na właściwym poziomie to stwierdziliśmy, że albo my albo on.
Jak się okazało w zupełności wystarczył kuzyn i kolega ze studiów :D.
strideer
17-07-2011, 01:53
Co prawda mój ślub był już dość dawno ale dobrze pamiętam dlaczego zrezygnowałem z profesjonalnego fotografa. Jak mi zaczął mówić ile to mamy warunków spełnić żeby mógł wykonać "dzieło" na właściwym poziomie to stwierdziliśmy, że albo my albo on.
Jak się okazało w zupełności wystarczył kuzyn i kolega ze studiów :D.
To byś się zdziwił warunkami pracy i umowami trochę bardziej na zachód, gdzie spisuje się co można, czego nie można i jakie są kary umowne za różne ewentualności (obowiązujące obie strony umowy).
Sent from my GT-I9100 using Tapatalk
Natomiast nie rozumiem ironii co do sprzętu fotografującego. Jakby miał 1D to byś go wyśmiał, że aparat super, a fotograf lamer, mam racje? Innymi słowy, co by nie trzymał w reku i tak by było z Twojego punktu widzenia źle...
Nie jestem w stanie tego wytlumaczyc...Trzeba bylo poprostu tam byc i widziec. Tak oczekuje od pozostalych pstrykaczy,choc minimalnej wspolpracy.Oczekuje zdrowego rozsadku i przestrzegania pewnych zasad. Tak jak napisalem za cholere nie dam sie wrobic w kotleta.Jezeli bede zmuszony i bez wyjacia to albo na moich zasadach ( bez pstrykaczy telefonem komorkowym przed moim obiektywem) albo wcale
OrzelPiotr
17-07-2011, 10:18
Nie jestem zawodowym fotogfrafem, robiłem wesele dla rodziny i muszę przyznać, że rozumiem podirytowanie kolegii, jesteś proszony o zdjęcia a w rodzinie nie wypada odmówić co więcej, nie wypada stawiać warunków co do obecności osób w kluczowych momentach ceremonii. Druga sprawa, chcesz zrobić foto najlepiej jak potrafisz, cały czas walcząc o poprawny kadr z konkuremcją przewyższającą cię jak chodzi o ergonomię podejścia (np dziecko z telefonem). Dziecko można zrozumieć natomiast dorosłego "fotoamatora" troszkę trudniej, bo niby powinien mieć świadomość swojej roli (gośćia) a skoro dodatkowo ma aparat to powinien też wiedzieć, że zdjęcia z za jego osoby jak i walka na błyski nie poprwia jakości przekazu. Jak to w życiu bywa nie zawsze jest z górki, trzeba dalej robić swoje a że, nie będziemy do końca zadowoleni ze swojej pracy to już inna bajka.
sbogdan1
17-07-2011, 10:53
Wiesz co sid z całym szacunkiem ale nie zgadzam się z tym co napisałeś, opisana jest tu konkretna sytuacja jak miała w miejsce w kościele podczas ceremonii, padło też konkretne pytanie. jak sobie radzic z takim zjawiskiem
Ty natomiast skupiłeś się na autorze tego postu, i usiłujesz przywołać go do porządku i robisz wyliczankę tego co on sam powiedział a Twoim zdaniem nie powinien.
To co napisał i stwierdził pozostaw jemu pod rozwagę.
Napisałeś że ślub to nie święto z myślą o fotografach i to nie oni są najważniejsi
Tak to się zgadza z tym że w takim przypadku fotograf po młodych i księdzu w hierarchii ważności jest następną osobą. To na nim spoczywa odpowiedzialność uwiecznienia tej najważniejszej chwili i tego oczekują nowożeńcy, prosząc go lub zlecając mu zrobienie takiej fotorelacji.
a ja sie ostatnio bardzo milo zaskoczylem bedac gosciem na slubie, nie dosc ze NIKT z gosci [wlaczajac w to mnie i jeszcze jednego kumpla z cb] nie latal po kosciele, to w trakcie skladania przysiegi i wymiany obraczek NIKT nie podszel do oltarza zrobic sobie pamiatkowego zdjecia iphonem, moze troszke peszyla ekipa ktora juz tam dzialala [fotograf i 2 kamerunow + 2 statywy z chyba? 7d filmujace i jeden statyw nagrywajacy tylko dzwiek], uwzgledniajac fakt ze polowa kosciola to byla moja rodzina moge powiedziec ze jestem z nich dumny :D
do sbogdan1: a tu sie z toba nie zgodze ze fotograf jest 3 po mlodych i ksiedzu, jest on TYLKO i wylacznie uslugodawca i znajduje sie gdzies na koncu hierarchi waznosci, duzo wyzej jest moim zdaniem blizsza/dalsza rodzina i pozostali zaproszeni goscie, a fotograf ? no coz taki tam najemnik ktory ma wykonac swoja prace najlepiej jak potrafi starajac sie przy tym byc jak najmniej intruzyjnym i widocznym
Z zasady odmawiam fotografowania znajomych i rodziny na tego typu imprezach (zawsze mówię że nie fotografuję ludzi albo co brzmi jeszcze lepiej nie potrafię fotografować ludzi). Z moich obserwacji zawodowych fotografów (ale raczej rzemieślników niż artystów) wynika że doskonale sobie radzą robią zdjęcia a przy okazji dbają aby zawsze wejść w kadr innym fotografującym lub przed innych i nie mają z tym żadnego problemu - jesteś głównym fotografem to musisz mieć większą siłę przebicia błyskasz po oczach, włazisz w kadr najlepiej z głupią miną, jak ktoś ma lepszą pozycję to po prostu stajesz przed nim i po ptokach jak to mawiają u mnie na wsi.
Jas ...rozumie tzw profesjonalizm.Troche mi to przypomina bardzo profesjonalnych panow kierowcow taxi.Przylatuje samolot np: z USA i kolesie nawet nie pytaja.Biora Twoj plecak i juz jestes ich.Znam to z doswiadczenia.Pan tzw profesjonalny kierowca dostal opier..i sobie bez slowa poszedl. W tym wypadku nie mozesz tego zrobic. Nawet dzieci z telefonami komorkowymi,ktore pojawily sie przy "obraczkowaniu" byly nie do ruszenia.
Naprawde wole robic swoja robote na froncie jakis przemarszow ,wscieklych opozycjonistoe niz wesele. Ci pierwsz jak widza odblask z napisem press, respektuja i szanuja twoja prace. Ci z wesela to ludzie jakby zywcem wyjeci z jakiegos koszmaru( przynajmniej dla mnie)
To doswiadczenie ,zobrazowalo mi pewien problem:
a. nie nadaje sie do kotleta
b. nie jestem wystarczajaco chamski i zdecydowany( choc z asertywnoscia nie mam problemow)
c.ludzie z ktorymi mi przyszlo pracowac to nieporozumienie ( blyskajaca dlon)
Musze dodac,ze byla pewna Pani,ktora szybko zalapala ,ze przeszkadza i w momentach kulminacyjnych,znikala z kadru.
jacek_73
17-07-2011, 14:04
....
Tak to się zgadza z tym że w takim przypadku fotograf po młodych i księdzu w hierarchii ważności jest następną osobą. To na nim spoczywa odpowiedzialność uwiecznienia tej najważniejszej chwili i tego oczekują nowożeńcy, prosząc go lub zlecając mu zrobienie takiej fotorelacji.
Pozwolę się z Tobą absolutnie nie zgodzić. Fotograf jest tak samo ważny jak orkiestra, wodzirej czy kelnerki obsługujące gości. Oczywiście tutaj, na forum kreowane są inne poglądy, niemniej jednak zostanę przy swoim zdaniu.
Pozdrawiam.
Skoro kelnerki mogą podawać młodym rosół podczas gorzkiej wódki, włażąc w kadr, bo "tera bedo jeść" to nie widzę powodu dla którego fotograf ma się w czymś ograniczać. Wykonuje też swoje obowiązki, więc metoda "łokciami, fleszem i podstawić nogę" wydaje się mieć swoje uzasadnienie.
McMelassa
17-07-2011, 16:39
Powiem szczerze chętnie porozmawiałbym sobie z fotografem który robił zdjęcia na ślubie i weselu mojego kuzyna ostatnio. Nie wiem jak sobie to załatwił, lecz nikt z gości nie starał się mu przeszkadzać (nawet ja miałem aparat tylko przez chwile i postanowiłem go schować) Młodzi określili się - nie ma kamery, jest tylko fotograf. Na wszelki wypadek był ich znajomy który również miał robić zdjęcia (dodatkowo na poprawinach). Z tego co widziałem przed ceremonią porozmawiał z fotografem głównym i tak wybierali miejsce robienia zdjęć, że sobie nie przeszkadzali. Znalazł się chyba jeden wujek, który ostro zabrał się za fotografowanie kościoła, lecz w momencie rozpoczęcia ceremonii spokojnie usiadł i dła im pracować.
gadget_zary
17-07-2011, 18:17
Co do sytuacji gdzie na parę młodą rzuca się stado członków rodziny z aparatami i telefonami to ja na ostatnim ślubie poprosiłem parę młodą żeby uprzedzili (nie kazałem niczego zabraniać etc.) o tym że wynajęli fotografa który ma im robić zdjęcia dzięki czemu pewnie o kilka aparatów mniej pojawiło się na samym ślubie. Ludzie są niestety niereformowalni i z tym trzeba żyć, a z chamstwem po chamsku bo inaczej nie zrozumie i tyle. Sam nieraz właziłem w kadr "wujkowi Mietkowi" z iphonem w zasadzie tylko po to żeby mu coś uświadomić skoro słowa nie działają. W moim przypadku poskutkowało
Przemek Białek
17-07-2011, 20:31
Fragment mojej umowy:
§4
Wykonawca nie wyraża zgody na obecność podczas kluczowych momentów uroczystości innych fotografów (także gości weselnych z aparatami fotograficznymi) w trosce o najwyższą jakość swojego dzieła.
W przypadku pojawienia się innych osób wykonujących zdjęcia podczas najważniejszych elementów ceremonii (przysięga, nakładanie obrączek), wykonawca nie odpowiada za zaniżoną jakość dzieła.
Do tego rozmowa z młodymi i sugestia o poinformowaniu gości, aby nie przeszkadzali. Tu nie chodzi tylko o to czy ktoś przeszkadza wynajętemu fotografowi. Chodzi tez o to, żeby z kościoła nie robić cyrku, gdzie 20 osób lata z aparatami (nieważne z jakimi).
boże ta pierwsza część paragrafu to istna bzdura, a nawet głupota, druga część jak najbardziej zasadna, mam podobną formę w umowie.
kiedy widzę osoby z aparatami i widać u nich mocne parcie na focenie, podchodze grzecznie i proszę aby np podczas przysięgi nie siedział mi na plecach lub nie zasłaniał młodych, i na 99% takie zwrócenie uwagi skutkuje pozytywnie...
nie możesz zabronić wykonywać ludziom zdjęć bo inni oraz między innymi młodzi dziwnie na ciebie zareagują, może nie od razu ale gwarantuje że to wyjdzie, po drugie nie wielu wie czym jest definicja reportażu radzę się zapoznać i to czy będzie wujek czy chłopiec z aparatem można wykorzystać na plus a nie tylko psioczyć, są owszem sytuacje które diametralnie zmieniają postać rzeczy, ale na miłość boską jak się na tym zarabia, należy nauczyć się radzić z takimi sytuacjami, w końcu fotografia ślubna to nie jest prosty zwód i proszę was moi drodzy nie nazywajcie tego kotletem bo takie są śluby budżetowe ale są uroczystości które swoim szykiem i blichtrem przewyższają niektóre imprezy (właśnie ostatnio miał przyjemność na takim być :P)
p.s zapomniałem dopisać do tej części umowy o zabranianiu, wyjdzie dziadek który chce zrobić wnuczce,wnukowi pamiątkowe zdjęcie małpką z małym fleszem, co powiesz dziadek siadaj bo ja tu jestem pro?? nauczcie się pracować a nie narzekać...
Fajne podsumowanie tematu napisał kolega wyżej.
I tu się sprawdza, w takich sytuacjach srogi wymóg w niektórych parafiach możliwości fotografowania wyłącznie dla mających skończony kurs diecezjalny.
I przy tym wspomnę właśnie taką sytuacje z kilku miesięcy wstecz. Ja robiłem zdjęcia, a filmować miał wujek Pary Młodej. Młodzi poinformowali nas, że mamy koniecznie pogadać z księdzem przed ceremonią. Rozmowa trwała 15 sekund. Zostaliśmy poproszeni na zakrystię, po czym ksiądz spytał o magiczną legitymację. Oczywiście kamerzysta nie miał, więc został pouczony że może filmować wyłącznie z ławki. Ja natomiast powinienem wiedzieć wiedzieć co i jak więc nie ma tematu. Aż mi się szkoda zrobiło wujka.
Zatem dużo zależy od danej parafii, czy respektuje swoje odgórne prawo.
Przemku
Niestety co do okreslenia -KOTLET- na taka robote nie masz racji. Wlasnie ci wujkowie ,ciocie,podpici lub nadgoliwi tworza ten kotlet. Niezaleznie jak bys sie nie staral i jakiego przepychu bys nie widzial to nadal kotlet.
Muzycy maja tez swoja definicje grania do kotleta ..ale to juz na inne forum.
Umowa o dzielo to bardzo wazna sprawa.Jezeli zleceniodawca nie akceptuje Twoich wymogow to poprostu sie nie dogadujecie i juz. natomiast jezeli mam wykonac swoja robote dobrze i co wazniejsze klient ma byc zadowolony to wybacz ale jezeli bede zmuszony wpisac klauzule nietykalnosci,zrobie to.To samo tyczy sie tych wszystkich,ktorych nagle napadlo robic zdjecia komorka z bliska.pytam sie po co? Kto z komorki bedzie drukowal fotki??
olek.tbg
17-07-2011, 21:57
No cóż...z góry mówię, że nie jestem ani zawodowym fotografem,ani do tej pory nie zdarzyło mi się robić zdjęć na ślubie,jednak wyrażę swoje zdanie.
To wynajęty fotograf ma być najważniejszy. To jemu młodzi płacą, i do od niego oczekują dobrych zdjęć. A co ma powiedzieć,gdy w najważniejszym momencie ktoś z rodziny zepsuje mu najważniejszą fotkę-ze 12 latek z iPhonem zagrodził mu drogę? Co powiedzielibyście na takie coś na własnym ślubie? Jeśli ktoś mi płaci-staram się wykonać zadanie dobrze. To nie wujek ciocia czy synek siostry ma dać im zdjęcia,tylko właśnie fotograf. Ja w takim wypadku nie przejmowałbym się takimi osobami, tylko pchał się aby zrobić zdjęcie. Bo to moje zadanie, nie ich
Napisałeś że ślub to nie święto z myślą o fotografach i to nie oni są najważniejsi
Tak to się zgadza z tym że w takim przypadku fotograf po młodych i księdzu w hierarchii ważności jest następną osobą. To na nim spoczywa odpowiedzialność uwiecznienia tej najważniejszej chwili i tego oczekują nowożeńcy, prosząc go lub zlecając mu zrobienie takiej fotorelacji.
Widzisz, ja się z tym nie zgadzam, bo to impreza młodych, oni wynajmują oni płacą, oni decydują. Proste.
Jedni młodzi robią ze ślubu wielki medialny show, wszystko ma być jak w filmach i na to kładą nacisk. Wtedy wybierają fotografa odpowiednio, może nawet mają ochronę, która pilnuje kto wnosi aparat na uroczystość.
Dla innych młodych, ślub to nie sztuka teatralna, tylko święto, na którym nie są sami, tylko bawią się w gronie rodziny i znajomych. I zabawa oraz dobre samopoczucie gości jest absolutnym priorytetem ponad wszystko inne. Również ponad ilość udanych zdjęć.
Ja po prostu nie zatrudniłbym fotografa na swoim ślubie, który ustawia się zaraz po młodych i księdzu w hierarchii. Po prostu taki fotograf byłby wbrew moim oczekiwaniom, co do oferowanej usługi. Po komentarzach widzę, że moja opinia nie jest jednostkowa, Kolekcjoner nawet wprowadził tą zasadę w życie na swoim ślubie.
do sbogdan1: a tu sie z toba nie zgodze ze fotograf jest 3 po mlodych i ksiedzu, jest on TYLKO i wylacznie uslugodawca i znajduje sie gdzies na koncu hierarchi waznosci, duzo wyzej jest moim zdaniem blizsza/dalsza rodzina i pozostali zaproszeni goscie, a fotograf ? no coz taki tam najemnik ktory ma wykonac swoja prace najlepiej jak potrafi starając sie przy tym byc jak najmniej intruzyjnym i widocznym
Pozwolę się z Tobą absolutnie nie zgodzić. Fotograf jest tak samo ważny jak orkiestra, wodzirej czy kelnerki obsługujące gości. Oczywiście tutaj, na forum kreowane są inne poglądy, niemniej jednak zostanę przy swoim zdaniu.
Dokładnie tak uważam. Czym się różni wynajęcie fotografa, od wynajęcia wizażystki, sali, kateringu itd? Wszystko to są płatne usługi, które składają się na udany ślub.
Czy ślub z paskudnym jedzeniem ale dobrym fotografem będzie bardziej udany, niż ślub z dobrym jedzeniem i kiepskim fotografem? Wszystko zależy.
Niestety co do okreslenia -KOTLET- na taka robote nie masz racji. Wlasnie ci wujkowie ,ciocie,podpici lub nadgoliwi tworza ten kotlet. Niezaleznie jak bys sie nie staral i jakiego przepychu bys nie widzial to nadal kotlet.
I tu moim zdaniem leży problem. Masz swoją wizję jak powinien wyglądać ślub i wesele i starasz się tą wizje narzucić innym, również młodym. Tylko po co? I jakim prawem? A jeśli młodzi maja inna wizje niż Twoja, co wtedy?
Ci podpici wujkowie i ciocie, to goście, jedne z najbliższych osób, jakie posiadają młodzi. Zapraszają ich dobrowolnie i płacą za to, żeby niczego im nie zabrakło. Ciebie tylko zatrudniają i dla nich nie jesteś jakąś bliską osobą, tylko wykonujesz dla nich pracę. Mimo to uparcie twierdzisz, że wujkowie i ciocie odpowiadają za zepsucie odpowiedniego charakteru tej uroczystości, zawsze i wszędzie, zaproszeni goście są winni. Bo młodzi mieli czelność ich zaprosić na SWÓJ ślub.
To co najmilej wspominam ze swojego ślubu, oprócz widoku mojej pięknej żony, to zadowolonych gości. Kiedy ktoś ze znajomych przychodzi do mnie po latach i wspomina, że był to najbardziej udany ślub na jakim był, że świetnie się bawił, to jest to dla mnie warte więcej niż jakikolwiek obcy człowiek, który przyszedł robić mi zdjęcia, bo mu zapłaciłem. Proste. Oczywiście nie narzucam tego poglądu innym, być może dla kogoś zdjęcia są najważniejsze, ale to nie fotograf o tym decyduje, tylko młodzi.
Umowa o dzielo to bardzo wazna sprawa.Jezeli zleceniodawca nie akceptuje Twoich wymogow to poprostu sie nie dogadujecie i juz.
I odwrotnie, jeżeli ja nie zaakceptuje wymogów fotografa, nie mamy o czym rozmawiać. Ma dziesiątki, jeśli nie setki fotografów do wyboru. Nie zapominaj o tym.
natomiast jezeli mam wykonac swoja robote dobrze i co wazniejsze klient ma byc zadowolony [...]
To klient decyduje, co oznacza dobrze wykonana robota, nie fotograf, to po pierwsze, bo mam wrażenie, że myślisz, że jest na odwrót. Po drugie, nie decyduj się na wykonywanie roboty, jeśli wiesz, że nie podołasz warunkom jakie cię czekają. Być może znajdzie się inny, który sobie lepiej poradzi.
to wybacz ale jezeli bede zmuszony wpisac klauzule nietykalnosci,zrobie to.
A wpisuj co chcesz, to sprawa Twoja i klientów którzy zaakceptują Twoje podejście.
To samo tyczy sie tych wszystkich,ktorych nagle napadlo robic zdjecia komorka z bliska.pytam sie po co? Kto z komorki bedzie drukowal fotki??
A czemu chcesz wiedzieć po co? Co taka wiedza zmienia w wykonywaniu zlecenia? Nie twój interes po co, jeśli młodzi akceptują dzieciaki z komórkami. Widocznie mają swój powód i tyle.
Jednym słowem, nic na siłę. Widać młodzi i fotograf musza się dogadać, bo czasami mają zupełnie odmienne wyobrażenia na ten sam temat. Ja jestem taki dziwny, że nie zgodziłbym się, żeby mi fotograf mówił jak ma wyglądać MÓJ ślub i wesele.
olek.tbg
17-07-2011, 22:52
To trochę co innego...czyli że co, zepsułem większość zdjęć,ale wujkowie i ciocie są zadowoleni, bo zły i nieważny Pan Fotograf się nie wpychał między nich? ;)
SID jako ,ze moje wypowiedzi najczesciej cytujesz i komentujesz,pozwole sobie stwierdzic,ze pomieszales i nie zrozumiales nawet polowy tego co chcialem przekazac.
Krotko i na temat:
1. nie chce nikomu ukladac i ingerowac w jego swieto
2. nie zgadzam sie na to ,zeby laik ukladal moj styl pracy i wymogi do jej wykonywania
3. nadal twierdze ,ze jezeli ktos chce miec fotografa na slubie to nie po to,zeby ten nie robil zdjec,tylko uciekal przed rodzina mlodych bo sa VIP-ami
4. Swietnie sie to opisuje.Co kiedy oddajesz zlecenie i mlodzi twierdza ,ze jakos tak nie do konca wyszlo.Ty natomiast obierasz linie obrony,ze wujek VIP wlazil Tobie po obiektyw z jakims telefonem.
To trochę co innego...czyli że co, zepsułem większość zdjęć,ale wujkowie i ciocie są zadowoleni, bo zły i nieważny Pan Fotograf się nie wpychał między nich? ;)
Jeśli młodzi tego sobie życzą to jak najbardziej tak. Chcesz przekonywać młodych, że nie mają racji co do własnego ślubu?
Powtarzam, problem jest tylko wówczas, gdy efekty nie odpowiadają młodym. Nie ma problemu, kiedy to fotograf wyobraża sobie inaczej nie swój ślub, za nie swoje pieniądze.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
1. nie chce nikomu ukladac i ingerowac w jego swieto
Bardzo mnie to cieszy. O to właśnie chodzi.
2. nie zgadzam sie na to ,zeby laik ukladal moj styl pracy i wymogi do jej wykonywania
Masz do tego prawo. Mam tylko nadzieję, że pamiętasz o tym, że ktoś może cię właśnie z tego powodu nie zatrudnić. Jeśli tak, to mamy obopólne porozumienie i równowagę. Fotograf może nie przyjąć zlecenia, a zatrudniający może zmienić fotografa i wszyscy są szczęśliwi, bo nikt nic nie musi.
Na pewno nie jest tak, że fotograf ustala reguły gry a młodzi tylko potulnie kiwają głowami.
3. nadal twierdze ,ze jezeli ktos chce miec fotografa na slubie to nie po to,zeby ten nie robil zdjec,tylko uciekal przed rodzina mlodych bo sa VIP-ami
A ja nadal twierdzę, że to do czego ktoś chce fotografa zależy od zleceniodawcy i on ustala po co i do czego zatrudnia fotografa. Być może Twoja reguła sprawdza się często, ale to jeszcze nie znaczy, że sprawdza się zawsze.
4. Swietnie sie to opisuje.Co kiedy oddajesz zlecenie i mlodzi twierdza ,ze jakos tak nie do konca wyszlo.Ty natomiast obierasz linie obrony,ze wujek VIP wlazil Tobie po obiektyw z jakims telefonem.
Takie rzeczy ustala się przed zleceniem, a nie po jego wykonaniu. Jeśli młodzi sami się nie określą, wypada, żeby fotograf, jako profesjonalista, sam zwrócił uwagę na pewne kwestie i doszedł ze zleceniodawcą do porozumienia czego on dokładnie oczekuje i w jakich okolicznościach jest zwolniony ze swoich powinności.
Jeśli nieporozumienie następuje po wykonaniu zlecenia, to znaczy, że coś poszło bardzo nie tak jeszcze przed jego wykonaniem, na etapie negocjacji. Przebieg ceremonii nie powinien mieć nic do rzeczy, bo takie kwestie powinny być wyjaśnione wcześniej.
Mam nadzieję, że teraz jest wszystko jasne.
pan.kolega
17-07-2011, 23:36
Wszystko zależy od zwyczajów, tradycji i ogólnie kultury w konkretnym społeczeństwie.
W jednym miejscu mistrz ceremonii, ksiądz, czy kto inny, w ogóle lekceważy fotografujących, zarówno zawodowców jak i hobbystów. Traktuje ich w najlepszym przypadku jak powietrze, a częściej jak zarazę i świetokradztwo, bo to smiertelnie poważny rytuał.
W innym miejscu i okolicznościach, specjalnie zwolni, zatrzyma, powtórzy, ustawi się, usmiechnie, zrobi pozę, i jeszcze raz dla dziadka co dopiero zdjał dekiel z obiektywu i zaczął wymieniac baterie.
W trzecim miejscu (sam znam) w ogóle motłochu się nie dopuszcza do momentu ślubu i obrączek, tylko kilka osób najbliższej rodziny. Ceremonia jest zamknięta w świetej światyni i nie ma mowy o żadnych zdjęciach. Po wszystkim można sobie pstrykać do woli i nie ma problemu.
Przemek Białek
18-07-2011, 00:10
na większość tych sytuacji wystarczy słowo "przepraszam" i uśmiech i to działa naprawdę uwieźcie, ja czasem jak ktoś zasłania to żartobliwie mówię "zmieszczę sie:? a jestem dużych gabarytów, i każda przekadzajka robi koło sienie miejsce.
dlatego więcej uśmiechu i radosnych min niż udawanie nie wiadomo kogo :)
fotograf jest w pracy a praca ma swoje plusy i minusy jak nie pasuje można zawsze zmienić zawód, ale jakby mi fotograf napisał że nie wyraża zgody na robienie przez innych zdjęć zamiast mnie poprosić to szczerze, choć by mial mega klatki i styl olał bym go totalnie i pożegnał chłodno....
Młodzi decydując się na jakiegoś fotografa najczęściej oglądają jego portfolio. I to ono najczęściej kluczowym elementem podjęcia decyzji przez klientów. Są przekonani że ich zdjęcia nie będą gorsze. Nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy to fotograf pokazał by słabe fotki ale jednocześnie przekonywał by młodych że dzięki temu że są takie wujek Jacek zrobił świetne zdjęcia swoim telefonem i cała rodzina jest szczęśliwa. I w ogóle jak chcą mieć fotografa który nie będzie rodzinie przeszkadzał w zrobieniu świetnych zdjęć, to powinni wybrać właśnie jego. Przecież taki fotograf umarł by z głodu. Trzeba walczyć opozycję i tyle. czasem wystarczy uśmiech a czasem nic nie pomoże. Jestem ślubokrętem (słowo kotleciarz też mnie nie obraża)ponad 20 lat i nie jedno już przeżyłem. Nawet to że mnie ksiądz o mało nie wyrzucił z kościoła hurtem z kilkoma innymi nadgorliwymi pstrykaczami.
Nawet to że mnie ksiądz o mało nie wyrzucił z kościoła hurtem z kilkoma innymi nadgorliwymi pstrykaczami.
To jest właściwie potencjalnie największy problem, jaki może się pojawić w związku z tytułowym Natrętem.
Kolekcjoner
18-07-2011, 22:49
Napisałeś że ślub to nie święto z myślą o fotografach i to nie oni są najważniejsi
No to tzw. oczywista oczywistość.
Tak to się zgadza z tym że w takim przypadku fotograf po młodych i księdzu w hierarchii ważności jest następną osobą.
Wiesz to bardzo zależy od tego czym dla kogoś jest ślub. Jeśli ma być to cyrk medialny to być może jest nawet ważniejszy niż ksiądz. Natomiast dla wielu tzw. zwykłych zjadaczy chleba ślub bierze się z dość określonego powodu. I powód ten sam w sobie dosyć ściśle ustala hierarchię ważności w której bez obrazy ale fotograf jest na szarym końcu. Przy czym jako uczestnik wielu ślubów zauważam zdecydowanie przewagę tej drugiej sytuacji nad tą pierwszą.
strideer
18-07-2011, 22:56
Wiesz to bardzo zależy od tego czym dla kogoś jest ślub. Jeśli ma być to cyrk medialny to być może jest nawet ważniejszy niż ksiądz. Natomiast dla wielu tzw. zwykłych zjadaczy chleba ślub bierze się z dość określonego powodu. I powód ten sam w sobie dosyć ściśle ustala hierarchię ważności w której bez obrazy ale fotograf jest na szarym końcu. Przy czym jako uczestnik wielu ślubów zauważam zdecydowanie przewagę tej drugiej sytuacji nad tą pierwszą.
W większości przypadków, z jakimi się zetknąłem, jest jednak trochę inaczej. Dla Młodej Pary najważniejsze osoby na ślubie to własnie fotograf, orkiestra i ksiądz. Z całym szacunkiem należnym rodzicom, dziadkom, wujkom, ciotkom i tak dalej, Pary Młode często zdają się właśnie na doświadczenie fotografa czy DJ-a. I całkiem słusznie! Podchodzą, dopytują i za pomoc są zazwyczaj wdzięczni. To zwykle wykonawcy są bardziej obeznani w organizacji całego przedsięwzięcia, jakim jest ślub z weselem. Ten przysłowiowy figiel polega chyba na tym, żeby ten wykonawca zachował się na zleceniu profesjonalnie - to znaczy jasno określił swoje miejsce, ale respektował przy tym to co istotne podczas całego wydarzenia. Nie wyobrażam sobie na przykład zupełnie ustąpić gościom pstrykającym pod samym ołtarzem - na zasadzie, że goście są ważniejsi. Tutaj potrzebne jest opanowanie, spokojne ale stanowcze słowo i wcześniejsze uzgodnienie z Młodymi za co się odpowiada podczas zdjęć i w jakich warunkach.
W Stanach często słabe zdjęcia ze ślubu kończą się w sądzie. Tłumaczenie że "nie chciałem cioci przeszkadzać" nie pomoże. Fotografowie mają wykupione ubezpieczenie od takich wypadków. Więc chyba nie ma co traktować tego tak lekko.
Jeden, jedyny raz spotkałem się z bardzo rozsądnym podejściem księdza do problemu "błyskających małpek". Wszedł, powitał zgromadzonych, i przekazał im, że Państwo Młodzi poprosili fotografa oraz kamerzystę o udokumentowanie uroczystości, i w związku z tym prosi, aby inne osoby nie przeszkadzały im w wykonywaniu pracy. Do końca uroczystości był spokój, ani jednego błysku nawet z ławek. Szkoda, że to był jeden taki przypadek.
Moim skromnym zdaniem, domaganie się od gości ślubnych, aby nie robili zdjęć, bo to przeszkadza wynajętemu fotografowi, to domaganie się przez kuriera, aby inni kierowcy nie jeździli po ulicach, w czasie gdy on wiezie pilną przesyłkę, bo mu przeszkadzają...
mc_iek niech robia do woli ,tylko z zachowaniem jakiegos zdrowego rozsadku.To troche tak jak z wychowaniem dziecka i potem w zyciu doroslego czlowieka.Jak ktos przestrzega pewnych zasad i norm spolecznych,sam zalapie.Jezeli jest odwrotnie...
Juz chyba nie mam sily tlumaczyc,zeby kurier wykonal swoja robote dobrze i na czas to fajnie by bylo,zeby nikt mu specjalnie drogi nie blokowal. Niech sobie inni jada i nie przeszkadzaja.
Moim skromnym zdaniem, domaganie się od gości ślubnych, aby nie robili zdjęć, bo to przeszkadza wynajętemu fotografowi, to domaganie się przez kuriera, aby inni kierowcy nie jeździli po ulicach, w czasie gdy on wiezie pilną przesyłkę, bo mu przeszkadzają...
Tak tylko, że ulica jest ogólnie dostępna, a kościół jest świątynią, w której z tych czy innych powodów panują pewne zasady. Nawet te zasady są formalnie opisane.
Ja rozumiem, że ludzie potrzebują sobie zrobić zdjęcia, ale pomijając już tego wynajętego fotografa - jeśli wyjdzie na środek 5 gości weselnych to robi się już niezły bałagan. Taki tłum po prostu przeszkadza księdzu i młodym, a także gościom, którzy oglądają ceremonie z ławek. Co by to było jakby ci goście też chcieli z bliska zobaczyć przysięgę? ojcowie z dziećmi na baranach?
Taki wynajęty fotograf to jest wydaje mi się kompromis między pamiątką w postaci fotografii lub filmu a spokojem, dyskrecją i nie zakłuconą ceremonią. W końcu nie na darmo kościół organizuje kursy, o czym jest tutaj kilka tematów na forum.
Już kiedyś pisałem, jak podczas chrzcin na których było kilkanaście gdzieci z rodzinami każdy usiłował zrobić zdjęcie. Ja akurat byłem chrzestnym więc widziałem wszystko z poziomu uczestnika ceremonii. Wyobraźcie sobie co najmniej jeden aparat na głowę. Masakra.
Rozumiem jak jest stado fotografów na wycieczce w świątyni czy innym podobnym miejscu i cykają zdjęcia na prawo i lewo. Ale w trakcie liturgii to po prostu nie wypada i powinno się ograniczać.
Czytam sobie co to powypisywaliscie :) Kurcze fotograf jest osoba pracującą na weselu/ślubie/etc., jest reporterem. To jesli będzie reporterem wojennym i zechce zrobic zdjęcie w trakcie jakiegoś ostrzału to powie "cholera jasna nie mogłem zrobić nic bo wciąż mi ci żołnierze włazili przed obiektyw". A tak na poważnie, od dłuższego czasu młodzi informują gosci, aby nie robili zdjęć w trakcie uroczystości bo jest fotograf.
Czytam sobie co to powypisywaliscie :) Kurcze fotograf jest osoba pracującą na weselu/ślubie/etc., jest reporterem. To jesli będzie reporterem wojennym i zechce zrobic zdjęcie w trakcie jakiegoś ostrzału to powie "cholera jasna nie mogłem zrobić nic bo wciąż mi ci żołnierze włazili przed obiektyw". A tak na poważnie, od dłuższego czasu młodzi informują gosci, aby nie robili zdjęć w trakcie uroczystości bo jest fotograf.
Wyłażący żołnierze z okopów...okropność :lol:
Pomyśl raczej tak " nie mogłem zrobić nic bo mi inni fotoreporterzy ciągle wyłazili z okopów". :lol:
:), "a tamten z lewej to wogóle krzywo upadł"
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.