PDA

Zobacz pełną wersję : Spieprzaj dziadu.



Nemeo
29-12-2005, 16:05
Ale ubaw : http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3087705.html

aptur
29-12-2005, 16:24
Jeśli nie chcą tych pieniędzy to zapewne znajdzie się inne hospicjum :)

Nemeo
29-12-2005, 16:39
To jedyne hospicjum na świecie które ma nadmiar gotówki. :D :D :D
Oto nasza "normalna inaczej" Polska.

RafalK
29-12-2005, 18:29
To jedyne hospicjum na świecie które ma nadmiar gotówki. :D :D :D
Oto nasza "normalna inaczej" Polska.

Abstrahując od zachowania dyrektora /który pewnie się po ludzku boi, że władze Warszawy uznają, że ma on coś wspólnego z propagowaniem tych opasek/ - to własnie tak jest, że warszawskie instytucje tego typu mają czasem nadmiar środków i brak pomysłów na ich sensowne spożytkowanie.

Opowiadała mi nie dalej jak dwa dni temu koleżanka, jak to po wykonaniu porządków u dziecka w pokoju postanowiła przeczytane książeczki oraz niemal nieużywane zabawki podarować pewnemu warszawskiemu domowi dziecka. Na szczęście tam zadzwoniła - bo przynajmniej nie jechała na darmo. Pani po drugiej stronie drutu niemal wyśmiała jej propozycję. Ja rozumiem, że taki dom dziecka /czy hospicjum - bo ich to również dotyczy/ w Warszawie jest obdarowywane przez różne osoby fizyczne, firmy itp. instytucje, sądy zasądzające nawiązki, które wybierają z książki telefonicznej pierwszy adres z brzegu jako cel swoich działań charytatywnych - i pewnie książeczek, pluszaków a czasem i kasy (tak, tak) mają tam góry całe. Niemniej przynajmniej pozór radości z takiego daru oraz dyskretne przesłanie go tam, gdzie byłby rzeczywiście potrzebny byłoby pożądane.

Z kolei sąsiadka jest prezesem znanej firmy z branży budowalnej. Zagraniczni właściciele oczekiwali od niej, by część środków na promocję przeznaczyła na wsparcie jakieś inicjatywy charytatywnej. Po kilkunastu rozmowach w Warszawie i poza nią zdecydowała się wesprzeć nieznany dom dziecka na ścianie wschodniej. Opowiadała, że przekazane pierwotnie niezbyt wielkie środki zostały spożytkowane z takim zapałem i tak sensownie że w chwili obecnej pracownicy /a nawet dziennikarze "branżowi", którzy przy jakieś okazji zapoznali się z tym przedsięwzięciem/ z własnej już kieszeni dokonują dalszych donacji.

It's no business like charity business... /tak to się mówi?/

mario1275
29-12-2005, 19:18
ba dom dziecka nie możę przyjąć używanej odzieży, przez przepisy, kiedyś żona robiła zbiórkę w szkole na dom dziecka i też na szczęście zadzwoniła wcześniej czego by najbardziej potrzebowali i tam pani wyjaśniła że to co potrzebują to jedno a to co mogą przyjąć to drugie. Ale polska to dziwny kraj w którym od darowanego np.: pieczywa trzeba państwu zapłacić podatek a właściwie trzeba by to określić jako haracz

Jac
29-12-2005, 19:22
Ale ubaw : http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3087705.html


Jest to moim zdaniem smutne, bo sa uczciwie zarobione pieniadze, ktore moga sie kojarzyc z okreslonym pogladem i nie dziwie sie zadnej ze stron. Drektor napewno potrzebuje tych pieniedzy, ale z drugiej strony nie potrzebuje klopotow (ze strony zlosliwych urzednikow). Dlatego wystosowal pismo zeby byc czystym... poza tym moze stracic sponsorow ktorzy popieraja PiS a czy zyskac tych z PO... raczej nie...

bonk
29-12-2005, 19:40
z domami dziecka to troche nie tak...

od ponad dwóch lat uczestnicze w tzw programie "zaprzyjazniona rodzina".
Po krótce polega on na tym ze zabieramy do siebie dziecko z domu dziecka na weekendy, ferie i wakacje itp.
Mamy syna (http://www.sikacz.com/my_son/index.html) ale stwierdzilismy z żoną pewnego dnia ze mimo napietego planu tygodnia mozemy poswiecic troche swojego czasu dziecku ktore potrebuje ciepla. Zdecydowalismy sie pokrywac wszytkie koszty transportu,
wyzywienia, odziezy, prezentow i tym podobnych.

O podjeciu "wspolpracy" we wspomnianym przemnie programie z rodzina zaprzyjaźniona decyduje dyrektor placówki opiekuńczo-wychowawczej (jest tez psycholog, wywiad spoleczny itp itd) ktory ku naszemu zdziwieniu juz na pierwszeym spotakniu poinformowala nas zebysmy w zadnym wypadku nie robili dzieciom prezentow.
Nasz zaprzyjazniony dom dziecka jest obdarywany prezentami ze wsząd przy byle okazji. Dzieci maja wysokie kieszonkowe i materialnie niczego im nie brak.
Nadmiar prezentow musi bys poprostu oddany lub tez wyrzucony - co spolecznie odebrane by zostalo jako skandal.
Napewno nie we wszystkich domach dziecka jest tak dobrze jak w wymienionym przezemnie nie mniej jednak napewno nie jest to odosobniony przypadek.

Tym dzieciom brak jedynie milosci, zainteresowania i ciepla rodzinnego.