Pokaż wyniki od 1 do 7 z 7

Wątek: Spieprzaj dziadu.

  1. #1
    Pełne uzależnienie Awatar Nemeo
    Dołączył
    Mar 2005
    Miasto
    Silesia
    Posty
    1 757

  2. #2
    Pełne uzależnienie Awatar aptur
    Dołączył
    Oct 2005
    Posty
    3 837

    Domyślnie

    Jeśli nie chcą tych pieniędzy to zapewne znajdzie się inne hospicjum

  3. #3
    Pełne uzależnienie Awatar Nemeo
    Dołączył
    Mar 2005
    Miasto
    Silesia
    Posty
    1 757

    Domyślnie

    To jedyne hospicjum na świecie które ma nadmiar gotówki.
    Oto nasza "normalna inaczej" Polska.

  4. #4
    Bywalec
    Dołączył
    Jul 2005
    Wiek
    59
    Posty
    104

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Nemeo
    To jedyne hospicjum na świecie które ma nadmiar gotówki.
    Oto nasza "normalna inaczej" Polska.
    Abstrahując od zachowania dyrektora /który pewnie się po ludzku boi, że władze Warszawy uznają, że ma on coś wspólnego z propagowaniem tych opasek/ - to własnie tak jest, że warszawskie instytucje tego typu mają czasem nadmiar środków i brak pomysłów na ich sensowne spożytkowanie.

    Opowiadała mi nie dalej jak dwa dni temu koleżanka, jak to po wykonaniu porządków u dziecka w pokoju postanowiła przeczytane książeczki oraz niemal nieużywane zabawki podarować pewnemu warszawskiemu domowi dziecka. Na szczęście tam zadzwoniła - bo przynajmniej nie jechała na darmo. Pani po drugiej stronie drutu niemal wyśmiała jej propozycję. Ja rozumiem, że taki dom dziecka /czy hospicjum - bo ich to również dotyczy/ w Warszawie jest obdarowywane przez różne osoby fizyczne, firmy itp. instytucje, sądy zasądzające nawiązki, które wybierają z książki telefonicznej pierwszy adres z brzegu jako cel swoich działań charytatywnych - i pewnie książeczek, pluszaków a czasem i kasy (tak, tak) mają tam góry całe. Niemniej przynajmniej pozór radości z takiego daru oraz dyskretne przesłanie go tam, gdzie byłby rzeczywiście potrzebny byłoby pożądane.

    Z kolei sąsiadka jest prezesem znanej firmy z branży budowalnej. Zagraniczni właściciele oczekiwali od niej, by część środków na promocję przeznaczyła na wsparcie jakieś inicjatywy charytatywnej. Po kilkunastu rozmowach w Warszawie i poza nią zdecydowała się wesprzeć nieznany dom dziecka na ścianie wschodniej. Opowiadała, że przekazane pierwotnie niezbyt wielkie środki zostały spożytkowane z takim zapałem i tak sensownie że w chwili obecnej pracownicy /a nawet dziennikarze "branżowi", którzy przy jakieś okazji zapoznali się z tym przedsięwzięciem/ z własnej już kieszeni dokonują dalszych donacji.

    It's no business like charity business... /tak to się mówi?/
    --

    pozdrawiam,
    Rafał

  5. #5
    Początki nałogu
    Dołączył
    Jan 2005
    Miasto
    Ostrów Wlkp.
    Wiek
    49
    Posty
    420

    Domyślnie

    ba dom dziecka nie możę przyjąć używanej odzieży, przez przepisy, kiedyś żona robiła zbiórkę w szkole na dom dziecka i też na szczęście zadzwoniła wcześniej czego by najbardziej potrzebowali i tam pani wyjaśniła że to co potrzebują to jedno a to co mogą przyjąć to drugie. Ale polska to dziwny kraj w którym od darowanego np.: pieczywa trzeba państwu zapłacić podatek a właściwie trzeba by to określić jako haracz

  6. #6
    Pełne uzależnienie Awatar Jac
    Dołączył
    Nov 2004
    Miasto
    W-wa/Bielany
    Posty
    4 813

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Nemeo
    Jest to moim zdaniem smutne, bo sa uczciwie zarobione pieniadze, ktore moga sie kojarzyc z okreslonym pogladem i nie dziwie sie zadnej ze stron. Drektor napewno potrzebuje tych pieniedzy, ale z drugiej strony nie potrzebuje klopotow (ze strony zlosliwych urzednikow). Dlatego wystosowal pismo zeby byc czystym... poza tym moze stracic sponsorow ktorzy popieraja PiS a czy zyskac tych z PO... raczej nie...

  7. #7
    Uzależniony Awatar bonk
    Dołączył
    Oct 2005
    Miasto
    Photoshop
    Wiek
    49
    Posty
    636

    Domyślnie

    z domami dziecka to troche nie tak...

    od ponad dwóch lat uczestnicze w tzw programie "zaprzyjazniona rodzina".
    Po krótce polega on na tym ze zabieramy do siebie dziecko z domu dziecka na weekendy, ferie i wakacje itp.
    Mamy syna ale stwierdzilismy z żoną pewnego dnia ze mimo napietego planu tygodnia mozemy poswiecic troche swojego czasu dziecku ktore potrebuje ciepla. Zdecydowalismy sie pokrywac wszytkie koszty transportu,
    wyzywienia, odziezy, prezentow i tym podobnych.

    O podjeciu "wspolpracy" we wspomnianym przemnie programie z rodzina zaprzyjaźniona decyduje dyrektor placówki opiekuńczo-wychowawczej (jest tez psycholog, wywiad spoleczny itp itd) ktory ku naszemu zdziwieniu juz na pierwszeym spotakniu poinformowala nas zebysmy w zadnym wypadku nie robili dzieciom prezentow.
    Nasz zaprzyjazniony dom dziecka jest obdarywany prezentami ze wsząd przy byle okazji. Dzieci maja wysokie kieszonkowe i materialnie niczego im nie brak.
    Nadmiar prezentow musi bys poprostu oddany lub tez wyrzucony - co spolecznie odebrane by zostalo jako skandal.
    Napewno nie we wszystkich domach dziecka jest tak dobrze jak w wymienionym przezemnie nie mniej jednak napewno nie jest to odosobniony przypadek.

    Tym dzieciom brak jedynie milosci, zainteresowania i ciepla rodzinnego.
    Ostatnio edytowane przez bonk ; 29-12-2005 o 19:54
    ...

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •