Zaloguj się

Zobacz pełną wersję : Analog vs Cyfra



Strony : 1 2 3 4 [5]

szwayko
15-05-2007, 13:59
Nie bronie nikomu przerabiania cyfrowych zdjęć na cz-b, niektórzy potrafią to zrobić całkiem znośnie, ale upieranie się że można osiągnąć ten sam efekt co na porządnym negatywie o dużej rozpiętości jest dla mnie śmieszne.

Sam tez czasem przerabiam, ale raz wyjdzie dobrze a innym razem nijak nie mozna tego przerobic. Bylo kolorowe ISO 800 z cyfry.
To teraz wrzucam (trzeba troche fotami wzbogacic watek) cos z Ilforda Delta tyle ze ISO 400:


https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://www.szwayko.republika.pl/temp/229_16.jpg)

sv
15-05-2007, 14:05
Jak czytam Wasze posty, to coraz częściej mam wrażenie, że używacie analoga, bo marnie sobie radzicie z cyfrą. z alalogiem sprawa była prosta; założyłeś rolke, klepnałeś 36 (lub 24) fotki i oddałeś do labu. Inżynier, który projektował emulsje do tego filmu zadbał o kolorki, a laboludek zadba, żeby z waszego filmu wywołać prawidłowo naświetloną fotkę. Ponieważ film ma spore rezerwy, to prześwietlenie (lub niedoświetlenie) o 2 działki nie stanowi problemu, tak więc przy foceniu nie trzeba się specjalnie gimnastykować i można zająć się "sztuką".

W cyfrze automat niestety nie załatwia wszystkiego; a to naświetlić trzeba prawidłowo, a to jakiś balans bieli ustawić, a już wywołać fotke z rawa, to jakaś zbędna operacja (wiadomo; twórcy nie bawią się w techniczne pierdoły).

Problemy z kolorami w cyfrze najczęściej wiążą się z nieprawidłowym balansem bieli, dlatego te wszystkie dziwne kolorki skóry, to tylko nieprawidłowy balans bieli i tylko tyle.

Misiaque
15-05-2007, 14:10
Sven, weź pod uwagę, że robienie zdjęć na diapozytywach stawia jednak duże wymagania właśnie pomiarowi światła, nie mówiąc o konieczności dbania o korekcję temperatury barwowej światła jeśli slajdy mają być wyświetlane na projektorze. Także kadrować wtedy trzeba bardzo uważnie.

Ustawienie balansu bieli przy konwersji z RAW to czysta przyjemność ;) (i nie trzeba ustawiać podczas robienia zdjęcia).

Nie jestem ani za cyfrą ani za analogiem, ale myślę, że ta łatwość robienia zdjęć aparatem analogowym nie jest prawdą.

szwayko
15-05-2007, 14:16
Ponieważ film ma spore rezerwy, to prześwietlenie (lub niedoświetlenie) o 2 działki nie stanowi problemu, tak więc przy foceniu nie trzeba się specjalnie gimnastykować i można zająć się "sztuką".


Jest w tym duzo racji i za to lubie negatywy. Nie musze sie martwic czy jasne elementy w kadrze wyjada mi poza histogram i moge sie skupic tylko na tym co dzieje sie w kadrze.
Dlatego czekam na te nowa generacje matryc ;-)

Nigdy nie robie zdjec bezposrednio z kliszy bo jest to wielka niewiadoma. Wczesniej zawsze sa skany czy to labowe czy domowe.

sv
15-05-2007, 14:23
Misiaque: ja nie pisałem o slajdach. Na slajdach raczej trudno byłoby robić zdjęcia w kościele (taki przykład padł), a i kolorki skóry mogłyby przy takiej Velvi być zaskakujące :-)

Zresztą, co mnie obchodzi alalog :-)
Czekam na 1d mk III i z dziką rozkoszą się nim pobawię (typowy onanizm sprzętowy), a jak już znudzi mi się 1 d mk III, to będę czekał na 1ds mk III lub eosa 3d (kolejny objaw onanizmu sprzętowego). Martwię się tylko co będzie jak znudzi mi się 1 ds mk III, bo na hasla cyfrowego raczej nie mam kasy :-)

MacGyver
15-05-2007, 14:41
Jak czytam Wasze posty, to coraz częściej mam wrażenie, że używacie analoga, bo marnie sobie radzicie z cyfrą. z alalogiem sprawa była prosta; założyłeś rolke, klepnałeś 36 (lub 24) fotki i oddałeś do labu. Inżynier, który projektował emulsje do tego filmu zadbał o kolorki, a laboludek zadba, żeby z waszego filmu wywołać prawidłowo naświetloną fotkę. Ponieważ film ma spore rezerwy, to prześwietlenie (lub niedoświetlenie) o 2 działki nie stanowi problemu, tak więc przy foceniu nie trzeba się specjalnie gimnastykować i można zająć się "sztuką".
Jest to prawdą w odniesieniu do kompaktowych pstrykaczy, którzy chcą mieć ładne fotki z wakacji.

W cyfrze automat niestety nie załatwia wszystkiego; a to naświetlić trzeba prawidłowo, a to jakiś balans bieli ustawić, a już wywołać fotke z rawa, to jakaś zbędna operacja (wiadomo; twórcy nie bawią się w techniczne pierdoły).
Wywołując rawa, nie poprawisz wszystkiego.

Problemy z kolorami w cyfrze najczęściej wiążą się z nieprawidłowym balansem bieli, dlatego te wszystkie dziwne kolorki skóry, to tylko nieprawidłowy balans bieli i tylko tyle.
To samo masz w kolorowej fotografii analogowej, tyle że problem sprowadza się do doboru materiału. Spróbuj na Reali zrobić portrety w pochmurny dzień.

sv
15-05-2007, 14:44
Dlaczego mam robić coś na reali, skoro ja jestem zachwycony kolorkami z 5d i w pochmurny dzien i w słoneczny dzień i w kościele itd...

MacGyver
15-05-2007, 14:48
Dlaczego mam robić coś na reali, skoro ja jestem zachwycony kolorkami z 5d i w pochmurny dzien i w słoneczny dzień i w kościele itd...
Czyli jednak cyfrą łatwiej, bo przy każdym zdjęciu masz pełen zakres WB :-)

chomsky
15-05-2007, 16:57
Jak czytam Wasze posty, to coraz częściej mam wrażenie, że używacie analoga, bo marnie sobie radzicie z cyfrą. z alalogiem sprawa była prosta; założyłeś rolke, klepnałeś 36 (lub 24) fotki i oddałeś do labu. Inżynier, który projektował emulsje do tego filmu zadbał o kolorki, a laboludek zadba, żeby z waszego filmu wywołać prawidłowo naświetloną fotkę. Ponieważ film ma spore rezerwy, to prześwietlenie (lub niedoświetlenie) o 2 działki nie stanowi problemu, tak więc przy foceniu nie trzeba się specjalnie gimnastykować i można zająć się "sztuką".

W cyfrze automat niestety nie załatwia wszystkiego; a to naświetlić trzeba prawidłowo, a to jakiś balans bieli ustawić, a już wywołać fotke z rawa, to jakaś zbędna operacja (wiadomo; twórcy nie bawią się w techniczne pierdoły).

Problemy z kolorami w cyfrze najczęściej wiążą się z nieprawidłowym balansem bieli, dlatego te wszystkie dziwne kolorki skóry, to tylko nieprawidłowy balans bieli i tylko tyle.

Uzywamy analogow bo nas nie stac na te wszystkie 1d/ds/III, o ktorych piszesz( zazdroszcze Ci jeszcze tej umiejetnosci cieszenia sie z technologicznych nowosci, to przywilej pewnego typu osobowosci, czy wieku). Kwestie onanizmu sprzetowego mam juz dawno za soba. Wiem,ze zaden sprzet nie przyjedzie do mnie z wywolanymi rolkami i kartami pelnymi pieknych fotek. Tylko bede sam mozolnie je zapelnial.
Czy radzimy sobie z cyfra?
Jesli buziaczki na ekranie daje sie zaakceptowa ( przy duzej dozie dobrej woli), to fotki na papierzez cyfrowego labu zawsze sa purpurkowate, lub brzoskwinkowate ( Olympus, Canon). Wady matrycy nakladaja sie na wady cyfrowego naswietlania papieru. Zaden 1DIII niczego nie zmieni, bedzie tak samo knocil gebusie jak jego tansi braciszkowie. Ale szybciej, pewniej, jak niemiecki MG. Kawal zelaza w rece. Szkoda, ze kobiety nie potrafia tego docenic ( maja w nosie roznice pomiedzy roznymi aparatami, patrza na fotki), bylaby pelnia szczescia( jednat wtedy zdecydowalbym sie na zakup). W innych srodowiskach taka maszyna moze sie stac dodatkowym atutem!
czesc.Ch.

minek
15-05-2007, 17:55
Dokładnie. Parę razy próbowałem na tym forum forsować taką tezę, to zaraz znalazło się kilku użytkowników wyjeżdżających z argumentami że nie każdy dysponuje analogiem, tak jak by problemem było kupienie trzysetki, która teraz kosztuje tyle co lepszy filtr UV
Nie bronie nikomu przerabiania cyfrowych zdjęć na cz-b, niektórzy potrafią to zrobić całkiem znośnie, ale upieranie się że można osiągnąć ten sam efekt co na porządnym negatywie o dużej rozpiętości jest dla mnie śmieszne.

Nie ma co forsować! (tezy, bo filmy czasem trzeba)
Ja nie przerabiam cyfry na BW bo po prostu nie potrafię - jeszcze nigdy mi się nie udało tak , bym był zadowolony. A możliwości jest taka masa (te wszystkie miksery kanałów), że ojejku, kiedy ja je wszystkie sprawdzę!
Dlatego, jeśli chcę mieć czarnobiałe zdjęcia, to zakładam czarnobiały film.
I to jest największa wada cyfry - nie da się dobrać matrycy do zadanych okoliczności, bo ta jest zespolona z ,,puszką'' (co to za puszka, skoro wymieniać można tylko obiektywy i na nic poza tym fotografujący nie ma wpływu?)
Niedawno robiłem plenerek po komunii i poproszono mnie żeby było trochę czarnobiałych (ach, bo to takie piękne, wie pan), to ok, akurat pracuję z żoną, to ona robiła kolorki cyfrą a ja trzy rolki TMX100 (tak, trzy, nie jedna, nie pięć klatek, a trzy rolki w półtorej godziny - żeby było z czego wybrać, szacuję, że 6-10 zdjęć się nada, jeszcze nie wywołałem :P) i jednego NPS, no też trochę kolorowych, żeby nie było że jestem gorszy, hihi


Dlaczego mam robić coś na reali, skoro ja jestem zachwycony kolorkami z 5d i w pochmurny dzien i w słoneczny dzień i w kościele itd...

Bo... do 5d nie da się założyć Trixa? ((((-:


Uzywamy analogow bo nas nie stac na te wszystkie 1d/ds/III, o ktorych piszesz


Ooootóż to. Jak będzie mnie stać i potrzebować będę na prawdę cyfry - bo na siebie zarobi, się zwróci i jeszcze na piwo zostanie, bo klient chce / musi mieć zdjęcia na już, to sobie kupię lepszą, bo taka praca.
Z naszych forumowych kolegów teraz kojarzę, że Adamek do takiego poziomu dotarł - potrzebował cyfrę, to kupił, teraz chyba laptopa jeszcze bo stał się reporterem od którego dużo zdjęć kupują. I bomba.
Ja czasami robię komercję w wynajętym studiu, też głównie cyfrą (robiłem też slajdy i czarno-białe, ale to do portfolio modelki która nie potrzebowała na jutro tylko mogła poczekać ten tydzień), ale ta cyfra moja to 350d wersja amatorska (bo srebrna) i na razie więcej mi nie potrzeba. 50mm, + spacer zoom 28-105 w studiu przy przysłonach rzędu 5.6-11 sprawdza się wyśmienicie. Jak będę miał więcej zleceń, to zainwestuję też w komputer przenośny - bo kartom mało ufam i od razu będę mógł pokazywać, potem prędzej w samochód i studyjne graty do przewożenia - żeby swobodnie pracować w dowolnym miejscu, nie tylko w studiu, ale jak będzie potrzeba i wizja zwrotu - to pewnie, 5d czy jedynka czy co tam będzie aktualnie na pewno kupię.
Na razie jestem bardziej amatorem i migawką kłapię tylko wtedy, jak widzę, że coś ucieka a jest na tyle fajne, żeby to sfotografować i jest szansa że wyjdzie przyzwoicie.
A zdjęcia dla siebie robię analogiem. I również te, gdzie klient mówi, że nie ma pośpiechu. Czasami wypstrykam rolkę w 5 minut i szybko nałożę drugą i zrobię jej pół w następnych 5 minut, czasami mam jeden film 3 miesiące w aparacie (w zimę tą tak było, zupełnie zniechęcała do fotografowania)


( zazdroszcze Ci jeszcze tej umiejetnosci cieszenia sie z technologicznych nowosci, to przywilej pewnego typu osobowosci, czy wieku). Kwestie onanizmu sprzetowego mam juz dawno za soba.


Akurat o ile svena znam (tylko czytelniczo z forów kilku), to on też nie z tych co by się sprzętem rajcowali, tylko po prostu rozsądnie tych drogich gratów używa, i dobiera sobie co mu bardziej pasuje, niezależnie od systemu czy przekonań religijnych ogółu. Widziałem sporo jego porządnych zdjęć (no.. miniaturek na www, niech będzie (-: ), które na pewno były odpowiednio dużo warte. Ale to już jest komercyjny i bardzo wysoki poziom i tu często liczy się czas i ilość, a mając mało czasu i dużo do zrobienia, cyfra zwraca się wystarczająco szybko, żeby sobie pozwolić na te najdroższe sprzęty. Cały czas traktując je jako narzędzia pracy, nie obiekty kultu.

Można sprzedać jedno swoje wybitne zdjęcie w ciągu roku, a można sprzedać ich kilkadziesiąt w miesiącu po 1/8 ceny tego pierwszego.



Jesli buziaczki na ekranie daje sie zaakceptowa ( przy duzej dozie dobrej woli), to fotki na papierzez cyfrowego labu zawsze sa purpurkowate, lub brzoskwinkowate ( Olympus, Canon). Wady matrycy nakladaja sie na wady cyfrowego naswietlania papieru.

Nie przesadzaj, jazda z filtrami do koloru i próbkami pod powiększalnikiem jest duuużo mniej wydajna, w dodatku bardziej ,,na oko'' niż cyfrowa.
Wszystko zależy od przygotowania materiału. A teraz i tak wszystkie laby skanują (jedno psucie kolorów) i potem robią z tego odbitki (drugie psucie kolorów).
Żeby było dobrze, trzeba skanować samemu i przygotowywać te pliki jako cyfrowe do odbitek i przy tym mieć w głowie sporo wiedzy dotyczącej kolorów i korekty barwnej.


Zaden 1DIII niczego nie zmieni, bedzie tak samo knocil gebusie jak jego tansi braciszkowie.
A to prawda. Aby przygotować cyfrowe zdjęcie do poprawnego wydruku / odbitki trzeba wcale nie mniejszej wiedzy i umiejętności niż żeby to zrobić na powiększalniku bądź zeskanować i też przygotować cyfrowy plik.
Nigdy nie jest tak, że aparat wystarczy, trzeba jeszcze umieć jego używać oraz tego, co on produkuje (żelki, piksele czy inne tachiony[to potem])

sv
15-05-2007, 17:58
Chomsky; te kolorowe buzie z którymi tak walczysz, to z jednej strony sprawa prawidłowego balansu bieli, a z drugiej właściwego zarządzania kolorem (sprofilowany monitor, właściwe profile do labu). Dobrym rozwiązaniem jest zakup rozsądnej drukarki, wtedy wszystko masz pod kontrolą i jak coś jest nie tak, to wiadomo kto jest winny :-) Obok mojego biurka w studio stoi Canon ifP8000 (111,8 cm zadruku) i problem labu mam z głowy. Jak sobie (albo klientowi) wydrukujesz fotke 70 na 100, albo większą, to od razu weryfikujesz wszystkie analogi czy cyfry i masz właściwe pojęcie o jakości jednej i drugiej techniki.

Co do onanizmu sprzętowego: ponieważ żyję z fotografii, tłumaczę swoją rozrzutność w tym względzie koniecznością bycia na bieżąco w sprawach sprzętowych (takie wytłumaczenie najlepiej "przechodzi" u mojej żony :-)

Co do wieku wreszcie: moja starsza córka studiuje na UJocie na 3 roku, tak więc myślę, że różnica wieku pomiędzy nami jest zupełnie nieistotna :-)

aknoimak
15-05-2007, 18:49
Chwała Ci Chomsky za to że wyleczyłeś mnie przed chęcią wejścia w nałóg onanizmu sprzętowego może bardziej wirtualnego niż rzeczywistego:lol: bo nie posiadam funduszy na zakup chociażby 350 D. Już nie przesiaduję i nie oglądam na necie sprzętów. Po waszych wypowiedziach nie przejmuję się tym co mam tylko biorę żonę ,14 miesięczną córkę i biegam za nią z apatatem. Nie posiadam żadnego doświadczenia ale z czasem może nauczę się tak jak wy widzieć zdjęcie zanim je jeszcze zrobię.
Pozdrawiam i cyfrowców i analogowców.

Kubaman
15-05-2007, 19:52
Uzywamy analogow bo nas nie stac na te wszystkie 1d/ds/III

Proszę, a właśnie to odkrywa przykrą (?) prawdę o waszych pobudkach. Bo jak ktoś ma i chce mieć Marka czy inny sprzęt, to jest z definicji fotograficznym półgłówkiem, itd, itp. Nie prowokuję, takie mam osobiście zdanie. Gdybyście spróbowali na serio pofocić powiedzmy pokazy lotnicze, to albo nie mielibyście żadnych wyników, albo szybko znalazła by się kasa. Najlepszym przykładem zawodowcy od fotografii przyrodniczej - wszyscy robią cyfrą i wszyscy robią drogimi aparatami i obiektywami. Zresztą, cytowałem wcześniej mistrza reportażu - na 10 filmów dziennie, to również potrzeba dużo kasy.

MacGyver
15-05-2007, 20:01
... na 10 filmów dziennie, to również potrzeba dużo kasy.
10 filmów x 8 zł za rolkę Fuji Superia Press (do reportażu nic droższego nie ma sensu, a ten ma dodatkowo ten plus że jest bardzo odporny na błędy naświetlania)... i wychodzi że jeżeli ktoś nie utrzymuje się z fotografii, foci średnio raz w tygodniu to nie prędko mu się ten Mk III zwróci :-)

Bagnet007
15-05-2007, 20:09
Proszę, a właśnie to odkrywa przykrą (?) prawdę o waszych pobudkach.

:confused: Gdybym miał do wyboru skaner do 35mm lub 5D/1D itp. wybrałbym to pierwsze. W moim przypadku prawdy nie odkryłeś :twisted:


Gdybyście spróbowali na serio pofocić powiedzmy pokazy lotnicze, to albo nie mielibyście żadnych wyników, albo szybko znalazła by się kasa.

O rany, nie zaczynaj znów. Ci, którzy robią pokazy lotnicze itp. robią to mkIII lub podobnymi. Ci którzy robią sceny statyczne lub takie do których nie potrzeba xx/fps mają do wyboru kliszę lub matrycę (zresztą nie widzę powodu, aby nie focić pokazów lot. analogiem, jeśli ktoś ma pojęcie o tego typu fotografii to droga wolna). To, że ktoś wybrał kliszę nie musi oznaczać, że dokonał tego wyboru z biedoty a jak można wywnioskować z tego wątku klisza ponoć wychodzi drożej niż cyfra.


10 filmów x 8 zł za rolkę Fuji Superia Press...

Mc, ale wiesz, to już nie ta jakość, pro musi to zrobić D-jedynką :roll:

MacGyver
15-05-2007, 20:16
Mc, ale wiesz, to już nie ta jakość, pro musi to zrobić D-jedynką :roll:
No tak, ładniutko ponaświetlane klatki superii to nie to samo co przepalone w światłach i ciemne jak smoła w cieniach jotpeg-gnioty z Marka ;-)

Bagnet007
15-05-2007, 20:21
No tak, ładniutko ponaświetlane klatki superii to nie to samo co przepalone w światłach i ciemne jak smoła w cieniach jotpeg-gnioty z Marka ;-)

To pierwsze byłoby -jak wcześniej było wspomniane- amatorką, a to drugie... to drugie mam na codzień w pierwszym z brzegu Fakcie ;-)
Dobra dobra, siedzę już cicho bo KubaMan zaraz tu zrobi porządek (cyfrową rzeźnię ultra sonicznym silnikiem :razz:).

chomsky
15-05-2007, 20:24
Jak komu potrzebny 1mk.III to kupuje i nie gada z nami. ktos kto zawodowo foci przyrode musi miec uszczelniony trwaly korpus i takie same szkla najlepszej jakosci.
My nie gadamy o takich zawodowcach, oni tu nie siedza z nami i nie gadaja o niczym, oni tluka kase. Rozmawiamy o amatorach focacych dla przyjemnosci.

Te pokazy lotnicze staly sie popularniejsze od focenia ceglanych scian i butelek z dezodorantami, whisky i martini? A prawie tak popularne jak rajdy samochodowe i koszykowka. Pytam powaznie, na cholere komu tysieczne zdjecie jakiejs poobklejanej wyscigowki? Albo samolocika na tle nieba. Wisi taki nieruchomo jakby go kto nakleil na niebo. Nie lepiej podejsc na lotnisku i sfocic jakims tanim krotkim szklem i zwyklym wolnym aparatem, z gorszym AF? Musi byc mark?
Zreszta przypominam sobie, ze focilem manualem ustawiajac wczesniej odleglosc, dobierajac parametry i jakos wychodzilo to, nawet z dosc szybko poruszajacymi sie przedmiotami.
Zartuje, wiem, pokazy sa jazzy. Trzeba sie pokazac kolesiom. Na meczach mozna rowniez podokazywac przed panienkami, trzymajac dluga lufe. Tylko czy w tym wszystkim chodzi o fotografie, czy o to by bywac w towarzystwie? Czasem sie zastanawia. Zapewne wielu ma szczere intencje, podejmujac sie takich tematow i wyzwan, tylko ilu?
Znowu napiszecie, ze jestem zlosliwy ale ja sie naprawde zastanawiam.
Sven- z czegos musze rezygnowac! Widze jaki ogrom pracy, wiedzy wkladaja koledzy w poznanie oprogramowania i przygotowanie wydrukow. Mam dostep do kalibratora ( monitor mam raczej niskiej klasy) i profili labu. Buzie to nie moj problem, a wszystkich. Sa plastikowe i tyle. W analogu byly jakies miekkie, mechowate, cieple a w cyfrze plastik. Do tego te cyfrowe kolorki.
Musze przyznac, ze oddanie koloru ( cielistego) ludzkiej twarzy takze w analogu bylo trudne. Jednak kolorki byly uczciwsze.
Czesc.Ch.

MacGyver
15-05-2007, 20:27
To pierwsze byłoby -jak wcześniej było wspomniane- amatorką, a to drugie... to drugie mam na codzień w pierwszym z brzegu Fakcie ;-)
Od pewnego czasu staram się nie oglądać zdjeć reporterskich w gazetach codziennych, to bywa zbyt bolesne :wink:

Dobra dobra, siedzę już cicho bo KubaMan zaraz tu zrobi porządek (cyfrową rzeźnię ultra sonicznym silnikiem :razz:).
Hyymmm... no wiesz... ja do kliszaka mam niemal na stałe podpięte szkiełko USM :-D

Kubaman
15-05-2007, 20:34
Cudowna figura się tu rysuje..
Klisza wychodzi drożej niż cyfra, jeśli ktoś robi dużo zdjęć.
W związku z tym, wasze szacowne grono od kilku stron usiłuje wcisnąć kit, że dobry fotograf robi zdjęć bardzo mało, a jak robi dużo to **** nie fotograf. A jak podaję już na deser obszary, gdzie nie można robić mało (trudno taka specyfika) to słyszę "o rany, nie zaczynaj znów".

Wszystko w porządku, jeśli tylko jesteście zadowoleni z samych siebie. Fotografowanie analogiem zdaje sie mieć dla was wartość samą w sobie do tego stopnia, ze usprawiedliwia robienie gniotów, podczas gdy robienie gniotów dla przyjemności fotografującego cyfrą jest zwykłym barbarzyństwem.

To w zupełności nikomu by nie przeszkadzało, wszak możecie robić zdjęcia pudełkiem po butach - to dopiero zmaganie z kadrem i światłem ;) - gdyby nie pojawiła się teza przewodnia tego wątku: cyfra jest gorsza od analoga, a fotograf cyfrowy to pół idiota bez mózgu (na szczęście przynajmniej Adamek i sven zostali już zrehabilitowani :) ). Jest to tym dziwniejsze, że profesjonaliści mówią inaczej, a wśród nas profesjonalistów tej klasy brak. Są za to domowi filozofowie, którzy wiedzą lepiej, co dla mnie jest dobre. Tego nie pojmuję, i pojąć nie mogę.


EDIT: najśmieszniejsze jest w tym to, że przez 10 lat ja sam fociłem analogiem. Kiedy go kupowałem musiałem wydać kupę szmalu jak na moje ówczesne możliwości. Dorobiłem się własnej ciemni, gdzie przesiedziałem sporo czasu sącząc najpierw lemoniadę, a później piwko. Teraz zostałem gadżeciarzem, bo kupiłem sobie L-kę i chodzę z żoną na pokazy lotnicze, gdzie nota bene ostatnio spotkałem Stanisława Markowskiego - przyjaciela mojego Taty - robiącego cyfrą. Jak jesteście takie pasjonaty fotografii, powinniście wiedzieć kto to. Mam wspaniałe zdjęcia, które robił mi porządnym sprzętem z AF kiedy byłem zupełnym dzieckiem. Ale on się nie nadyma jak wy.

MacGyver
15-05-2007, 21:12
Cudowna figura się tu rysuje..
Klisza wychodzi drożej niż cyfra, jeśli ktoś robi dużo zdjęć.
No raczej jak ktoś robi średni dużo :-)

W związku z tym, wasze szacowne grono od kilku stron usiłuje wcisnąć kit, że dobry fotograf robi zdjęć bardzo mało, a jak robi dużo to **** nie fotograf.
A to zależy fotograf czego

A jak podaję już na deser obszary, gdzie nie można robić mało (trudno taka specyfika) to słyszę "o rany, nie zaczynaj znów"
Nie można robić mało, ale niekoniecznie trzeba pstryać ile wlezie, bez opamiętania. Nie zmienia to oczywiście faktu, że reporter gazety codziennej focący w dzisiejszych czasach analogiem byłby masochistą. Inną sprawa jest że znaczna część tych panów, zafascynowana możliwością zrobienia jednego dnia 1000 zdjęć, bez generowania ogromnych kosztów pstryka jak leci, seriami, wychodząc z założenia że coś się tam potem wybierze, żeby było dobre. Być może właśnie stąd tak niski jest poziom fotografii gazetowej.

Wszystko w porządku, jeśli tylko jesteście zadowoleni z samych siebie. Fotografowanie analogiem zdaje sie mieć dla was wartość samą w sobie do tego stopnia, ze usprawiedliwia robienie gniotów, podczas gdy robienie gniotów dla przyjemności fotografującego cyfrą jest zwykłym barbarzyństwem.
Ja tam analogiem foce dla przyjemności. A poza tym klisz używam tam gdzie nie ma czasu na dokładne mierzenie światła, a rozpiętość tonalna matrycy nie pozwala na swobodne fotografowanie, bez martwienia się o smołę w cieniach i przepalenia.

To w zupełności nikomu by nie przeszkadzało, wszak możecie robić zdjęcia pudełkiem po butach - to dopiero zmaganie z kadrem i światłem ;) - gdyby nie pojawiła się teza przewodnia tego wątku: cyfra jest gorsza od analoga, a fotograf cyfrowy to pół idiota bez mózgu (na szczęście przynajmniej Adamek i sven zostali już zrehabilitowani :) ). Jest to tym dziwniejsze, że profesjonaliści mówią inaczej, a wśród nas profesjonalistów tej klasy brak. Są za to domowi filozofowie, którzy wiedzą lepiej, co dla mnie jest dobre. Tego nie pojmuję, i pojąć nie mogę.
Ja tam używam i cyfry i analogów. I jeszcze długo będę używał bo zastosowania i możliwości obu tych "technik" póki co nie w pełni się ze sobą pokrywają

EDIT: najśmieszniejsze jest w tym to, że przez 10 lat ja sam fociłem analogiem. Kiedy go kupowałem musiałem wydać kupę szmalu jak na moje ówczesne możliwości. Dorobiłem się własnej ciemni, gdzie przesiedziałem sporo czasu sącząc najpierw lemoniadę, a później piwko. Teraz zostałem gadżeciarzem, bo kupiłem sobie L-kę i chodzę z żoną na pokazy lotnicze, gdzie nota bene ostatnio spotkałem Stanisława Markowskiego - przyjaciela mojego Taty - robiącego cyfrą. Jak jesteście takie pasjonaty fotografii, powinniście wiedzieć kto to. Mam wspaniałe zdjęcia, które robił mi porządnym sprzętem z AF kiedy byłem zupełnym dzieckiem. Ale on się nie nadyma jak wy.
Popatrz, większość piszących w tym wątku opiera się na własnych obserwacjach i przemyśleniach. A Ty głównie cytujesz i powołujesz się kto co zrobił i kto co powiedział. Z całym szacunkiem dla obu panów, których przytoczyłeś, daleko mi do ich fotograficznego poziomu a wręcz gdybym próbował się do nich porównywać byłoby to żałosne, ale nie oznacza to wcale że nie mam prawa mieć własnego zdania, opierać się na własnych obserwacjach i robić zdjęcia tak jak lubię i czym lubię.

minek
15-05-2007, 21:26
Cudowna figura się tu rysuje..
Klisza wychodzi drożej niż cyfra, jeśli ktoś robi dużo zdjęć.

I jak tu z Tobą dyskutować. To już nie pierwszy raz, gdzie w dyskusji, niby to podsumowując podajesz swoje zdanie jako zdanie ogółu (że niby tak wynika z dyskusji).
A moje zdanie jest takie: Cyfra wychodzi taniej dopiero gdy staje się narzędziem pracy. A i to nie zawsze.



Jest to tym dziwniejsze, że profesjonaliści mówią inaczej, a wśród nas profesjonalistów tej klasy brak. Są za to domowi filozofowie, którzy wiedzą lepiej, co dla mnie jest dobre. Tego nie pojmuję, i pojąć nie mogę.

Nie oburzaj się, bo sam się do tych ,,domowych filozofów'' zaliczasz, tylko masz inne zdanie. Po to mamy sobie takie forum, żeby podyskutować. Ot, w myśl zasady, jeden woli rybki, drugi lubi sikać do akwarium. Czy jakoś tak.

Aha, ja nie zauważyłem, żeby ktoś mówił, co jest dobre dla Ciebie czy innych. Opowiadamy sobie o tym co kto lubi i w jaki sposób mu jest lepiej i dlaczego.



EDIT: najśmieszniejsze jest w tym to, że przez 10 lat ja sam fociłem analogiem.
A to na prawdę jest bardzo śmieszne (-:



A poza tym klisz używam tam gdzie nie ma czasu na dokładne mierzenie światła, a rozpiętość tonalna matrycy nie pozwala na swobodne fotografowanie, bez martwienia się o smołę w cieniach i przepalenia.

A ja zawsze staram się naświetlić poprawnie (to znaczy tak jak chcę żeby wyszło) (-:

MacGyver
15-05-2007, 21:32
A ja zawsze staram się naświetlić poprawnie (to znaczy tak jak chcę żeby wyszło) (-:
Czasami starać się a mieć na to jakiekolwiek szanse to dwie zupełnie inne bajki :mrgreen:

Skipper
15-05-2007, 21:38
ale po co wy sie z nim scieracie?:) on wie lepiej bo wie... i tyle :D jak nie wie lepiej to tez wie lepiej... 10 lat robił analogiem miał ciemnie a wy co... nic wiec tracicie szanse by siedziec cicho :p
a z racji tego iz sie z nim nie zgadzacie to bedziecie zaraz trollami
:lol: :lol: :lol:

BTW jest jeden uznany fotograf z NG ktory bierze 1000 rolek filmu na kazdy wyjazd i prawie nigdy mu nie wystarcza... a prawda jest taka nie znam cyfry ktora by potrafiła oddac to co Velvia 50...
David Doubilet do swoich podwodnych zdjec równiez uzywa tylko analoga...

Kubaman
15-05-2007, 21:39
ale nie oznacza to wcale że nie mam prawa mieć własnego zdania, opierać się na własnych obserwacjach i robić zdjęcia tak jak lubię i czym lubię.
ale ja o niczym innym tu nie piszę :smile: . Szanuję każdą możliwą opcję: głupie jasie, kompakty, analogi, średni format, cyfrę, Canona, Nikona itd. To przecież nie ja twierdzę, że jesteście gorsi bo analogowi, tylko odwrotnie (a w każdym razie chomsky, a wy go popieracie). Tylko i wyłącznie o to mi chodzi. A zdania Tomaszewskiego podałem jako ciekawostkę, opinię profesjonalisty.


Skipper, jesteś beznadziejnie prosty.

MacGyver
15-05-2007, 21:46
...To przecież nie ja twierdzę, że jesteście gorsi bo analogowi...
Ale ja nie jestem analogowy, 90% swoich zdjęć robię cyfrą.

...tylko odwrotnie (a w każdym razie chomsky, a wy go popieracie). Tylko i wyłącznie o to mi chodzi.
Ja nikogo nie popieram, wyrażam tylko swoje zdanie

A zdania Tomaszewskiego podałem jako ciekawostkę, opinię profesjonalisty.
Tak, ale potem próbowałeś udowodnić że skoro Tomaszewski tak powiedział to jest to prawda absolutna i niepodważalna, zawsze i w każdej sytuacji.

Skipper
15-05-2007, 21:47
Skipper, jesteś beznadziejnie prosty.

w twoich ustach to komplement choc nie wiem czy sens tego zrozumiesz :)
wiec choc zrozum ze nie wiesz wszystkiego najlepiej a duzo zyskasz :)

Bagnet007
15-05-2007, 21:47
Cudowna figura się tu rysuje..
Klisza wychodzi drożej niż cyfra, jeśli ktoś robi dużo zdjęć.
W związku z tym, wasze szacowne grono od kilku stron usiłuje wcisnąć kit, że dobry fotograf robi zdjęć bardzo mało, a jak robi dużo to **** nie fotograf. A jak podaję już na deser obszary, gdzie nie można robić mało (trudno taka specyfika) to słyszę "o rany, nie zaczynaj znów".

O rany... dlaczego czytasz tak fragmentarycznie. Dalej było napisane:

-Ci, którzy robią pokazy lotnicze itp. robią to mkIII lub podobnymi.
A wcześniej:

-Ale ja nie mam nic przeciw waleniu serii a tym bardziej AFowi.
-Racja, analog ma zawężone spektrum tematyczne.
-...
Gdzie ja napisałem, że są cieniasami bo nie robią analogami i walą seriami?? Nigdzie !


Wszystko w porządku, jeśli tylko jesteście zadowoleni z samych siebie. Fotografowanie analogiem zdaje sie mieć dla was wartość samą w sobie do tego stopnia, ze usprawiedliwia robienie gniotów, podczas gdy robienie gniotów dla przyjemności fotografującego cyfrą jest zwykłym barbarzyństwem.

Kolejny wyssany z palca argument.


Tak samo bym postępował, gdyby miał cyfrę.

To wynika ze specyfiki dziedziny fotografii która mnie interesuje (nie interesują mnie fruwające ptaki czy samoloty). Mnie interesuje pejzaż otwarty bądź miejski. Z tego co wiem to fotografia profesjonalna nie kończy się na pokazach lotniczych ? Po co powstały aparaty średnio czy wielkoformatowe ? Na pewno nie po to, aby uchwycić boom podczas przekraczania bariery dźwięku przez samolot. Chcesz robić poważne zdjęcia architektury śmiesznym tilt&shiftem Canona/Nikona/... ? Możesz, ale właśnie m.in. to jest sfera fotografii w której wielki format czuje się jak ryba w wodzie. Zapinasz kasetę, regulujesz obiektyw w każdej płaszczyźnie, wszystko jest tak jak należy. Robisz skan i 1Ds mkII z podpiętym 35L jest wbity w ziemię (już nie mówię o jakości zdjęcia tylko pod względem ostrości). Tak, to jest opinia amatora, ale podparta opinią profesjonalisty- Piotra Kotuchy. Tego było trzeba ? Opinii fachowca ? ... już jest. "Jak jesteście takie pasjonaty fotografii, powinniście wiedzieć kto to."

Kubaman
15-05-2007, 21:49
Tak, ale potem próbowałeś udowodnić że skoro Tomaszewski tak powiedział to jest to prawda absolutna i niepodważalna, zawsze i w każdej sytuacji.


po pierwsze podawałem wam tylko opinię profesjonalisty, z którą zresztą można polemizować. Profesjonalista ów jest dla mnie zdecydowanie większym autorytetem niż chomsky i na opinii T.T. mogę prawdziwie polegać, choćbym się z nią nawet nie zgadzał.

jak widać nie :)

jedynym grzechem jaki popełniłem, to że zaprotestowałem twierdzeniu, że za 300pln można mieć to samo co w dobrej cyfrze, ale z lepszą jakością. To wywołało takie straszliwe protesty.


Bagnet, poczytaj kpiny chomsky'ego, zrozumiesz o czym piszę. Dlaczego czytasz tylko swoje posty?


EDIT: zresztą, rozpoczynałem tę dyskusję ciekawy waszych opinii o tym co powiedział Tomaszewski. Teraz toczę walkę z całą armią przeciwników, a w sumie nie wiem po co. Do tego do dyskusji włączył się mój ulubieniec troll co sprawia, że może być tylko gorzej. Dobrego wieczoru życzę, analogowcy :) !

Bagnet007
15-05-2007, 22:09
Dobrego wieczoru życzę, analogowcy :) !
Dobry pomysł Ty... cyfrowcu ;) . Idę spać, ale wcześniej osiągnę stan nirwany wdychając opary świeżo otwartego slajdu i słuchając trzasku kurtynowej migawki o horyzontalnym przebiegu (takiej 100% analogowej) :mrgreen: .

MacGyver
15-05-2007, 22:16
jak widać nie :)
A potem broniłeś jej jak niepodległości :-)


jedynym grzechem jaki popełniłem, to że zaprotestowałem twierdzeniu, że za 300pln można mieć to samo co w dobrej cyfrze, ale z lepszą jakością. To wywołało takie straszliwe protesty.
Nie można mieć tego samego, ale można mieć coś, co pozwoli wygenerować obraz identycznej jakości.

Pozdrawiam :-)
Cyfrowo - analogowiec z rozdwojeniem jaźni potęgowanym dwusystemowością :mrgreen:

Bahrd
16-05-2007, 00:05
[...]

BTW jest jeden uznany fotograf z NG ktory bierze 1000 rolek filmu na kazdy wyjazd i prawie nigdy mu nie wystarcza... a prawda jest taka nie znam cyfry ktora by potrafiła oddac to co Velvia 50...
David Doubilet do swoich podwodnych zdjec równiez uzywa tylko analoga...

Dżizas! Ciekawe jak pogodzić 1000 rolek chemii (z której 99% pójdzie do śmieci wcześniej, a pozostały 1% później) z uszanowaniem natury propagowanym przez NG? ;)

Poza tym, Panie i Panowie:
Zastanówcie się: Wasi poprzednicy sprzed 100/200/300 lat - adepci malarstwa - kłócili się zapewne, co lepsze - akwarela/gwasz czy olej/tempera.
Oczywiście porównanie kliszy do akwareli nie wytrzyma mocniejszej krytyki, ale mam wrażenie, jedna jak i druga pozostanie (jest już?) ciekawostką raczej niż normą. Dlaczego? Bo "trudniej się w nich robi"!
Dla przykładu: wymieńcie z pamięci najbardziej znane akwarele/gwasze? A potem olejne...

Tak więc Koleżanki i Koledzy Analogowcy - jesteście i będziecie ekskluzywni 'per se'!
A nam - cyfrakom - pozostaje trzaskać metalową migawką 'wertykalną' setki tysięcy zdjęć w nadziei, że to jedno zrobi wreszcie na Was wrażenie...

Jester
16-05-2007, 00:40
Szukajcie a znajdziecie. Porownan jednego i drugiego bylo juz cale mnostwo.
http://www.luminous-landscape.com/reviews/shootout.shtml
http://www.photographical.net/canon_1ds_mf.html

Te linki wracają jak bumerang.
Mnie tam nieodmiennie ciekawi czemu do takich testów nie skanuje się zdjęć na bębnach? Imacon i Minolta to skanery płaskie. Imacon nawet niezły - ale gorszy od płaskiego Scanmate Plus, (który właśnie poszedł na Allegro za 600 złotych - to apropos wątku o potwornych cenach skanerów).
I druga ciekawostka: czemu na litość boską debil robiący te testy ROZCIĄGA zdjęcia z cyfrówki? Ja wiem, że najlepiej porównywać zdjęcia tej samej wielkości, ale to chyba nie miał być test algorytmów interpolacji Canona 1D? Z natury mydlane zdjęcia z cyfry rozciągnięte robią się jeszcze bardziej mydlane - i wszyscy się cieszą, że klisza jest do d..y, bo widać na skanach ziarno.
Podsumowując: fajne testy. Tendencyjne mocno, ale - jak widać - skuteczne ;-)

J

MacGyver
16-05-2007, 10:28
Dżizas! Ciekawe jak pogodzić 1000 rolek chemii (z której 99% pójdzie do śmieci wcześniej, a pozostały 1% później) z uszanowaniem natury propagowanym przez NG? ;)
Potem zatrudnia się kolesi takich jak ja, co robią z tego czysta wodę i nawóz pod drzewka :-)

Poza tym, Panie i Panowie:
Zastanówcie się: Wasi poprzednicy sprzed 100/200/300 lat - adepci malarstwa - kłócili się zapewne, co lepsze - akwarela/gwasz czy olej/tempera.
Oczywiście porównanie kliszy do akwareli nie wytrzyma mocniejszej krytyki, ale mam wrażenie, jedna jak i druga pozostanie (jest już?) ciekawostką raczej niż normą. Dlaczego? Bo "trudniej się w nich robi"!
Dla przykładu: wymieńcie z pamięci najbardziej znane akwarele/gwasze? A potem olejne...
Nie do końca trafione porównanie. Wymienione przez Ciebie techniki malarskie rozwijały się równolegle, a matryce można zakwalifikować jako następce tradycyjnych materiałów światłoczułych.

Tak więc Koleżanki i Koledzy Analogowcy - jesteście i będziecie ekskluzywni 'per se'!
E tam, ekskluzywni to są użytkownicy Hasselbladów, wszystko jedno czy analogowych czy cyfrowych ;-)

A nam - cyfrakom - pozostaje trzaskać metalową migawką 'wertykalną' setki tysięcy zdjęć w nadziei, że to jedno zrobi wreszcie na Was wrażenie...
Nadzieja jest matką.... no nieważne :mrgreen:

adamek
16-05-2007, 10:42
Skoro jestem wywołany do tablicy to się wypowiem. ;)

a) nie fotografuje otworkami, pudełkami po butach, po filmach, czy innymi płytkami sferycznymi - bo mnie to kompletnie nei jara. Robiłem kiedyś takie fotki, widziałem dużo - ja nie kumam tego klimatu, być może moja percepcja jest za wąska. Aczkolwiek - szacunek dla tych którzy potrafią zrobić coś fajnego (no dobra, widziałem tylko jedną fajną fotę i jeden fajny projekt robiony otworkami, ale cii ;) )

b) Tak samo jak minek - nie umiem konwertować ładnie cyfry na b&w. Nie mówię że się nie da - mówię że ja zamiast spędzać godziny nad photoshopem (btw mam zainstalowane teraz tylko elements 2.0 i mi kompletnie wystarcza :) ) i nauczyć się jak to się robi - wolę wziąć książkę, czy coś ;). A poza tym lubię ziarno negatywu - a że tego też nei potrafię zasymulować na komputerze, to ciągle używam negatywów.

c) Cyfrę kupiłem do zarabiania. I... zarabiam nią. Jest dużo prościej i szybciej niż analogiem - bo i tak każdy odbiorca moich zdjęć chce je w postaci cyfrowej... Oczywiście, jakieś własne projekty (kolorowe) także robię cyfrowo bo.. wystarcza mi jej jakość. A nie widzę jakiejś różnicy na odbitce kolorowej między cyfrą a negatywem małoobrazkowym. (być możę, to jest moja wina - zgubiłem neidawno okulary. ;) ). Różnicę widzę dopiero na poziomie slajdu średnioobrazkowego --> lecz nie stać mnie na aparat na śerdni obrazek. A co dopiero na duży.

d) I tak najfajniej się fotografuje kamerą wielkoformatową. I to nei ze względu na jakość slajdu 4x5 cala (bo film 6x7 cala to i tak strasznie dużo...) ale na nieogranizone możliwości. Może kiedyś jak kupię sobie kamerę to będe wyglądał tak... http://blogs.gettyimages.com/sport/2007/04/04/swimming-championships-wrap-up/

;)

MacGyver
16-05-2007, 11:11
Nie ma co forsować! (tezy, bo filmy czasem trzeba)
Ja nie przerabiam cyfry na BW bo po prostu nie potrafię - jeszcze nigdy mi się nie udało tak , bym był zadowolony. A możliwości jest taka masa (te wszystkie miksery kanałów), że ojejku, kiedy ja je wszystkie sprawdzę!
Dlatego, jeśli chcę mieć czarnobiałe zdjęcia, to zakładam czarnobiały film.
...

...
b) Tak samo jak minek - nie umiem konwertować ładnie cyfry na b&w. Nie mówię że się nie da - mówię że ja zamiast spędzać godziny nad photoshopem (btw mam zainstalowane teraz tylko elements 2.0 i mi kompletnie wystarcza :) ) i nauczyć się jak to się robi - wolę wziąć książkę, czy coś ;). A poza tym lubię ziarno negatywu - a że tego też nei potrafię zasymulować na komputerze, to ciągle używam negatywów...

Teraz ja się czuję wywołany do tablicy :-)
Oczywiście że sie da zrobić z cyfrowego zdjęcia sensowne b&w ale na pewno nie w 3 minuty przy użyciu zwykłego mieszania kanałami czy jakiegoś prostego pluginu. Na dobrą sprawę należało by zrobić trochę testowych kadrów na cyfrze i kilku wybranych negatywach b&w a następnie opracować, dla każdego z nich z osobna, procedurę zdejmowania koloru. Oczywiście braku rozpiętości tonalnej do końca już nie nadrobimy (chyba że użyjemy HDR) ale efekty mogą być łudząco podobne, zwłaszcza że duża rozpiętość nie do każdego zdjęcia jest potrzebna. Sądzę jednak że jest to minimum tydzień siedzenia nad PSem lub innym programem. jak ktoś lubi, proszę bardzo :-)
Odrębną sprawą jest wspomniane ziarno, to oferowane przez PSa i bezpłatny plugin B/W Conwersation (http://www.photo-plugins.com/index.php?option=com_docman&task=cat_view&gid=68&Itemid=43) z prawdziwym ma niewiele wspólnego i przypomina raczej szum.

I na koniec: nie mam nic przeciwko zdjęciom zamienianym do BW przy pomocy ogólnodostępnych narzędzi (PS, DPP, wspomiany plugin, soft cyfrowych lustrzanek Canona). Są one zupełnie inne od tych uzyskiwanych z kliszy i mnie się to po prostu nie podoba, co jest wyłącznie moją subiektywną opinią :-)

Bagnet007
16-05-2007, 12:04
Dlaczego czytasz tylko swoje posty?

Myślałem, że jak się wyśpię to zrozumiem o co Ci chodziło :wink: A ja dalej nie kumam.
Przez cały wątek próbujesz udowodnić na przykładach pokazów lotniczych czy fotografii przyrodniczej, że fotografia pro to tylko i wyłącznie cyfra. Nie tak ? W innym wypadku to będzie amatorka.
Ja podałem jeden przykład innej dziedziny fotografii, gdzie cyfra małoobrazkowa czy średnioformatowa może się schować za przysłoną a Ty mi mówisz, że o czym ja w ogóle piszę :confused: Teraz już nic nie rozumiem. Chyba zbyt wielowątkowa jak na moją głowę jest ta dyskusja :-)

Bahrd
16-05-2007, 13:31
Potem zatrudnia się kolesi takich jak ja, co robią z tego czysta wodę i nawóz pod drzewka :-)

:)
1. Pijesz tę wodę?
2. Ile chemii zużywacie na zrobienie wody?


Nie do końca trafione porównanie. Wymienione przez Ciebie techniki malarskie rozwijały się równolegle, a matryce można zakwalifikować jako następce tradycyjnych materiałów światłoczułych.

Toż przecież pisałem, że nie wytrzyma krytyki ;) Ale: z obecnej perspektywy matryce są nowe, ale jeśli klisze przeżyją jeszcze parę lat, to będzie porównanie jak znalazł. Jak nie przeżyją... - no coż, kto jak kto, ale MacGywer da rade!!!


E tam, ekskluzywni to są użytkownicy Hasselbladów, wszystko jedno czy analogowych czy cyfrowych ;-)

Nadzieja jest matką.... [...]
... ale ojcowie częstokroć genialni.

MacGyver
16-05-2007, 13:43
:)
1. Pijesz tę wodę?
Jeśli mieszkasz, albo przebywasz czasami w mieście, które wodę pobiera z ujęcia powierzchniowego to też pijesz... spływa razem z innymi ściekami oczyszonymi z miasta położonego wyżej, w górę rzeki :-)

2. Ile chemii zużywacie na zrobienie wody?
Zważywszy że ścieków (zużytych odczynników) z największego nawet laboratorium fotograficznego będzie zbyt mało, aby kalkulowało się je oczyszczać oddzielnie to robi się to wspólnie z innymi ściekami miejskimi, metodami mechaniczno - fizyczno - biologicznymi :-) Tylko czasami stosuje się wspomaganie chemiczne.
Inna sprawa że pojęcie "chemia" jest bardzo nieprecyzyjne. Do wspomagania procesów oczyszczania ścieków stosuje się głównie sole, które po rozcieńczeniu w wodzie (np. w rzece) są dla środowiska całkowicie obojętne.

Toż przecież pisałem, że nie wytrzyma krytyki ;) Ale: z obecnej perspektywy matryce są nowe, ale jeśli klisze przeżyją jeszcze parę lat, to będzie porównanie jak znalazł. Jak nie przeżyją... - no coż, kto jak kto, ale MacGywer da rade!!!
A niby czemu miałby nie przeżyć? Można przypuszczać że profesjonalne materiały pozostaną w produkcji jeszcze długo, bo wciąż jest na nie zbyt :-)

Tomasz1972
16-05-2007, 13:47
Zważywszy że ścieków (zużytych odczynników) z największego nawet laboratorium fotograficznego będzie zbyt mało, aby kalkulowało się je oczyszczać oddzielnie to robi się to wspólnie z innymi ściekami miejskimi,


Zużyta chemia z laboratoriów foto nie jest odprowadzana do kanalizacji , lecz zgodnie z prawem przekazywana do firmy utylizującej chemię .

MacGyver
16-05-2007, 13:54
...lecz zgodnie z prawem przekazywana do firmy utylizującej chemię .
...które to firmy, po neutralizacji, spuszczają ja w kanał :-)

No a z domowych ciemni to wiadomo, bezpośrednio do zlewu ;-)

liquidsound
16-05-2007, 14:15
Wiecie co ten temat to jedno wielkie bicie piany. Chce jakosci to lapie za analoga, chce sobie pocwiczyc rozne ustawienia to robie to cyfra. Jak juz wszystko mi gra to cykam na kliszy. We wszystkim trzeba znalezc zloty srodek. Narazi ejestem na etapie szukania porzadnego analogowego labu bo te cyfrowe to porazka...

MacGyver
16-05-2007, 15:24
Wiecie co ten temat to jedno wielkie bicie piany...
O, zauważyłeś ;-)
Temat niestety taki, że musi być bicie piany, bo to coś jak spory miłośników silników benzynowych i turbo diesel :-)

Bagnet007
16-05-2007, 15:26
Narazi ejestem na etapie szukania porzadnego analogowego labu bo te cyfrowe to porazka...

Ale docelowo chcesz mieć odbitki z powiększalnika ?
Jeśli niekoniecznie to wywołać możesz:
-slajdy Foto Konaszewska na pl. Matejki 9,
-negatywy FujiJama na Balickiej 18 lub pl. Axentowicze 6,
(Z obu jestem nawet zadowolony, choć mogło by być lepiej).

Następnie tu zeskanować (http://www.skanowanie.com.pl/).
Jeśli mogę coś poradzić to po wywołaniu przygnieć paski filmu jakąś encyklopedią, aby się dobrze rozprostowały. Czasem film lubi się poskręcać i na skanach rogi mogą wychodzić poza głębię ostrości skanera.
Tutaj możesz również wydrukować w rozmiarze 20*30cm - 1m*1,5m.
Nie powinieneś mieć zastrzeżeń co do jakości.

Kubaman
16-05-2007, 15:32
wydrukować ..???

:>

Bagnet007
16-05-2007, 15:34
wydrukować ..???

:>

:confused: :confused:
Skany wydrukować :twisted:

Kubaman
16-05-2007, 15:35
no właśnie, wydrukować
aaaa, bo to pewnie na powielaczu, w piwnicy drukują ;)

:D
żartuję oczywiście

Bagnet007
16-05-2007, 15:37
no właśnie, wydrukować
aaaa, bo to pewnie na powielaczu, w piwnicy drukują ;)

:D
żartuję oczywiście

A żebyś wiedział że w piwnicy :wink:

gawryl
16-05-2007, 15:45
.
.
.
Następnie tu zeskanować (http://www.skanowanie.com.pl/).
.
.
.

śmieszne jest w fotografii analogowej to właśnie, że trzeba ze świecą szukać dobrego skanerzysty, jeśli się chce cieszyć swoimi zdjęciami na kompie.

podany przez Ciebie lab ma bardzo dobre referencje, ale jest to jeden z nielicznych labów w Polsce! oczywiście nie jest on też tani, choć to już inna kwestia. rzeczą wpieniającą mnie osobiście za moich ,,analogowych czasów'' ;) był dodatkowo czas oczekiwania na skany - zbyt długi...

wracając do meritum - jeśli nie ma się w okolicy dobrego skanerzysty, a jednocześnie zdjęcia cyfrowe chce się posiadać, to zabawa w analoga jest pomyłką - tanie laby masowo skanujące niszczą cały efekt zdjęć i przyjemność z ich oglądania - IMO.

Misiaque
16-05-2007, 15:53
Można sobie zeskanować samemu po pewnej inwestycji porównywalnej z zakupem DSLR ;)

"tanie laby masowo skanujące niszczą cały efekt zdjęć" to moim zdaniem wypowiedź zdecydowanie przesadna, w Szczecinie za 15 zł można mieć skan 3000x2000, co prawda JPEG w jednym z dwóch najlepszych labów w mieście, może nie jest to ideał, ale jakość jest bardzo bardzo przyzwoita, i raczej to moja nieudolność psuje "efekt zdjęć", niż jakość skanu. Sprzęt to AGFA D-Lab2 lub 3.

Bagnet007
16-05-2007, 15:56
śmieszne jest w fotografii analogowej to właśnie, że trzeba ze świecą szukać dobrego skanerzysty, jeśli się chce cieszyć swoimi zdjęciami na kompie.

podany przez Ciebie lab ma bardzo dobre referencje, ale jest to jeden z nielicznych labów w Polsce! oczywiście nie jest on też tani, choć to już inna kwestia. rzeczą wpieniającą mnie osobiście za moich ,,analogowych czasów'' ;) był dodatkowo czas oczekiwania na skany - zbyt długi...

wracając do meritum - jeśli nie ma się w okolicy dobrego skanerzysty, a jednocześnie zdjęcia cyfrowe chce się posiadać, to zabawa w analoga jest pomyłką - tanie laby masowo skanujące niszczą cały efekt zdjęć i przyjemność z ich oglądania - IMO.

Fakt, mam szczęście że poznałem to miejsce. Ale materiały można im też wysyłać pocztą :-D A koszty... z jednej rolki robię tylko kilka dużych skanów więc aż tak drogo nie jest. Resztę zdjęć których nie będę publikował oglądam pod lupką. Zwykłe laby to jak wspomniałeś całkowita porażka (to jeszcze zależy gdzie).

gawryl
16-05-2007, 16:11
Ale materiały można im też wysyłać pocztą :-D
czas, czas i jeszcze raz czas ;)
swego czasu miałem całkiem fajną umowę z jednym takim skanerzystą, który po otrzymaniu wysłanych przeze mnie negatywów skanował je i wrzucał mi je na mój komp via internet. super układ ale jednak... czas.... może ja jakiś durny po prostu jestem, że mi się tak spieszy - więc kupiłem cyfraka :)


Zwykłe laby to jak wspomniałeś całkowita porażka (to jeszcze zależy gdzie).
dodam, że nawet posiadanie całkiem przyzwoitego skanera i samodzielnego skanowania w domu niewystarcza. znajomy kupił sobie Epsona (chyba Perfection V700 Foto lub Perfection V750 Pro - niepamiętam) i skanowaliśmy z marnym (jak za tą cenę urządzenia!) skutkiem. pewnie był to problem z naszej strony, bo zdaję sobie sprawę z faktu, że skanować też trzeba umieć. czyli: tak, jak w cyfrze jest problem z (dobrym) przerobieniem zdjęć na B&W tak w analogu jest problem z (dobrym) domowym skanowaniem (nawet na dobrym sprzęcie) ! a uczyć mi się tego nie chce, by potem przez pół godziny (lub i dłużej!) skanować jedną klatkę - cyfra szybsza ;)

MacGyver
16-05-2007, 16:11
wracając do meritum - jeśli nie ma się w okolicy dobrego skanerzysty, a jednocześnie zdjęcia cyfrowe chce się posiadać, to zabawa w analoga jest pomyłką - tanie laby masowo skanujące niszczą cały efekt zdjęć i przyjemność z ich oglądania - IMO.
Trudno nie przyznać Ci racji, niemniej problem ten dotyczy głównie materiałów kolorowych. Czarno-białe, z zupełnie zadowalającym na amatorskie potrzeby skutkiem, można skanować na prostych domowo - biurowych skanerach płaskich, z sensowną przystawką, np Epson V100, kosztujący około 350 zł.

chomsky
16-05-2007, 16:46
Poniewaz Kubaman sie juz dobrze wyspal zacytuje mu jego wlasne slowa z watku o mak.III

Cytat:Napisał Dzygit-Dublin
sie ma
jescze jeden mark 3 i foty do pokazania.
Napisal Kubaman;
"ja pierniczę, czy ten aparat kupują w pierwszej linii sami onanisci beztalencia? Jedyne co widzę, to podniecanie się wysokimi ISO, podczas gdy ani kadru, ani światła, ani ostrości ani nic zupełnie nie ma na tych wszystkich zdjęciach. Koszmar."

Co Ci sie stalo? Przekonalismy Cie? Piszesz jak Chomsky! Identycznie!
Widzisz, myslisz tak ja my tylko tak udajesz.
Czesc.Ch.

Viracocha
16-05-2007, 16:52
Chomsky odkrył, że Kubaman w środku jest analogowy ;)

Kubaman
16-05-2007, 17:59
Co Ci sie stalo? Przekonalismy Cie? Piszesz jak Chomsky! Identycznie!
Widzisz, myslisz tak ja my tylko tak udajesz.
Czesc.Ch.

haha, kiedy to pisałem, zastanawiałem się czy przypadkiem McKane tego od razu nie podlinkuje jako dowód czegoś tam :lol:

Chomsky, ja - w przeciwieństwie do ciebie - nie twierdzę, że cyfra determinuje jakąś postawę, podobnie jak analog jej nie determinuje. Aparat to narzędzie pracy, rzemieślnika lub twórcy, wsjo rawno. Głupek będzie głupkiem, artysta artystą, a amator pasjonat pozostanie amatorem pasjonatem.

Moja perspektywa jest inna, bo nie zakładam z góry, że jak ktoś ma kaskę i ochotę na Mk3, to musowo jest beztalencie, szpaner i ignorant. Tym się różnimy. Zresztą, założę się, że gdy cyfry nie było, byli również kolesie kupujący EOSa 1V tylko po to, aby się pobawić. Ale to ich prawo. Ja tylko marudzę, ze nie mam na co popatrzeć.

Bagnet007
16-05-2007, 18:12
dodam, że nawet posiadanie całkiem przyzwoitego skanera i samodzielnego skanowania w domu niewystarcza. znajomy kupił sobie Epsona (chyba Perfection V700 Foto lub Perfection V750 Pro - niepamiętam) i skanowaliśmy z marnym (jak za tą cenę urządzenia!) skutkiem. pewnie był to problem z naszej strony, bo zdaję sobie sprawę z faktu, że skanować też trzeba umieć.

Aby domowym skanerem wyciągnąć wszystkie detale ze slajdu (nie wspominając o negatywie) trzeba by robić dla każdej klatki HDR (przy skanowaniu) :-)

liquidsound
16-05-2007, 18:59
Bagnet odbitki (tradycyjne z powiekszalnika) chce robic z negatywu, skanowac nie potrzebuje bo to samo ujecie powtarzam DSLR'em;-) ale znowu irytuje mnie jakosc odbitek z cyfry. 300DPI to zdecydowanie za malo...

MacGyver
16-05-2007, 19:18
A ja właśnie instaluję sobie w domu nowy skaner, z przystawką.... oczywiście Canon :-)

McKane
16-05-2007, 19:45
haha, kiedy to pisałem, zastanawiałem się czy przypadkiem McKane tego od razu nie podlinkuje jako dowód czegoś tam :lol:



Za dlugo siedze w pracy i nie daje rady sledzic wszystkiego :) Swoja droga w robocie tluke tylko cyfra ... inaczej z tygodniu poszedlbym z torbami.

czornyj
16-05-2007, 19:48
A ja właśnie instaluję sobie w domu nowy skaner, z przystawką.... oczywiście Canon :-)

He he he - "oczywiście"??? Akurat jeśli chodzi o skanery - to nie ma jak Nikon :lol:

MacGyver
16-05-2007, 20:04
He he he - "oczywiście"??? Akurat jeśli chodzi o skanery - to nie ma jak Nikon :lol:
No wiem... ale nie mówmy o tym głośno :-)

Jester
16-05-2007, 20:24
Można sobie zeskanować samemu po pewnej inwestycji porównywalnej z zakupem DSLR ;)

http://www.allegro.pl/item189277638_profesjonalny_skaner_bebnowy_scanmat e_plus.html

Pracowałem kiedyś na takim. 2600 dpi optyczne, daje radę.
To jakiego DSLR-a mogę kupić za 4 stówy?

Na wypadek, gdyby jeszcze ktoś próbował argumentować cenami skanerów: baardzo ostatnio staniały.

J

gawryl
16-05-2007, 21:35
Trudno nie przyznać Ci racji, niemniej problem ten dotyczy głównie materiałów kolorowych. Czarno-białe, z zupełnie zadowalającym na amatorskie potrzeby skutkiem, można skanować na prostych domowo - biurowych skanerach płaskich, z sensowną przystawką, np Epson V100, kosztujący około 350 zł.
wierzę Ci na słowo - bo nie próbowałem skanować swoich B&W negatywów.

niemniej jednak - jak ktoś chce posiadać dobrej jakości kolorowe zdjęcia - to mamy problem ze skanowaniem - i cyfra tutaj wygrywa, bo nie trzeba się godzinami męczyć na skanowaniem każdej klatki. ale jeśli z kolei ktoś ma cyfraka i oczekuje dobrych B&W fot - to porządna konwersja zajmuje sporo czasu i niemało umiejętności - więc lepiej od razu zainwestować w tani skaner+analoga :)

Bagnet007
16-05-2007, 21:41
http://www.allegro.pl/item189277638_profesjonalny_skaner_bebnowy_scanmat e_plus.html

Pracowałem kiedyś na takim. 2600 dpi optyczne, daje radę.
To jakiego DSLR-a mogę kupić za 4 stówy?

Na wypadek, gdyby jeszcze ktoś próbował argumentować cenami skanerów: baardzo ostatnio staniały.

J

Ciekawy sprzęt, ale ma jedną wadę: Tylko 3.6D. Kontrastowa Velvia potrzebuje ~ 4.8. Provia odrobinę więcej, gdyż ma mniejszy kontrast.
Ale szczerze mówiąc to mi by nawet nie przeszkadzało kilkukrotne skanowanie jednej klatki z różnymi ekspozycjami. Nigdzie mi się nie spieszy :-)

minek
16-05-2007, 22:49
niemniej jednak - jak ktoś chce posiadać dobrej jakości kolorowe zdjęcia - to mamy problem ze skanowaniem - i cyfra tutaj wygrywa, bo nie trzeba się godzinami męczyć na skanowaniem każdej klatki.

Nie trzeba godzinami. Skanowanie bardzo przypomina ,,wywoływanie'' z RAW. Sam ,,odczyt'' klatki trwa dłużej, a reszta to już zależnie od softu. Wystarczy, że skaner skanuje i przetwarza w > 8bit a przesyła w 16 bitach. Jak seria klatek jest podobnie naświetlonych, to wystarczy dokładnie ustawić pierwszą i reszta jest dobrze.

Jester
16-05-2007, 23:13
Kontrastowa Velvia potrzebuje ~ 4.8

O ile mi wiadomo - nie ma skanera z takim Dmax, więc problem jest czysto teoretyczny ;)


Provia odrobinę więcej, gdyż ma mniejszy kontrast.
Ale szczerze mówiąc to mi by nawet nie przeszkadzało kilkukrotne skanowanie jednej klatki z różnymi ekspozycjami. Nigdzie mi się nie spieszy :-)

Jeżeli skaner się nie wyrabia - to kilkukrotne skanowanie nie ma za dużego sensu. To tak, jak robienie HDR-a z tego samego pliku rozjaśnionego w Photoshopie.

Bagnet007
17-05-2007, 08:58
O ile mi wiadomo - nie ma skanera z takim Dmax, więc problem jest czysto teoretyczny ;)

http://www.nikonusa.com/template.php?cat=1&grp=98&productNr=9238 :-D


Jeżeli skaner się nie wyrabia - to kilkukrotne skanowanie nie ma za dużego sensu. To tak, jak robienie HDR-a z tego samego pliku rozjaśnionego w Photoshopie.

Można zeskanować z różnymi korekcjami ekspozycji i poskładać w PSie.

MacGyver
17-05-2007, 09:08
Można zeskanować z różnymi korekcjami ekspozycji i poskładać w PSie.
Silver Fast sam robi HDR-y... i to nawet dokładana do skanerów wersja SE.

Bagnet007
17-05-2007, 09:13
Silver Fast sam robi HDR-y... i to nawet dokładana do skanerów wersja SE.

Takie sofware'owe czy sam skanuje tyle razy ile mu potrzeba ?

MacGyver
17-05-2007, 09:15
Takie sofware'owe czy sam skanuje tyle razy ile mu potrzeba ?
A cholera go wie, ale że specjalnie dłużej to nie trwało, to pewnie software'owe :-) Jeszcze tego nie rozkminiłem, bo nowy skaner i Silver Fasta mam od wczoraj :-)

Bagnet007
17-05-2007, 09:18
A cholera go wie, ale że specjalnie dłużej to nie trwało, to pewnie software'owe :-) Jeszcze tego nie rozkminiłem, bo nowy skaner i Silver Fasta mam od wczoraj :-)

Mam nadzieję, że pochwalisz się próbkami możliwości nowego nabytku :smile: ?

Jester
17-05-2007, 10:31
http://www.nikonusa.com/template.php?cat=1&grp=98&productNr=9238 :-D

A, w intrukcji... ;)
TEORETYCZNIE to te skanery mają naprawdę świetnie parametry. Tyle, że w praktyce ten Nikon na "gęstej" kliszy typu velvia widzi w cieniach mniej, niż bęben z teoretycznym Dmax=4. Epson Perfection 3200 ma teoretycznie 3200 dpi, w praktyce - może połowę, o dmax wogóle nie wspomnę, bo jest tak kiepskie, że małoobrazkowej velvii na nim nie poskanujesz nawet jako wglądówek.
Epson Pervection V700 Photo ma teoretycznie 4D i 6400 dpi rozdzielczości optycznej - jedno i drugie wyssane z palca. Na małoobrazkowej Velvii się wykłada koncertowo.
Kiedyś gdzieś widziałem stronę, na której jakiś fanatyk pomierzył rzeczywistą rozdzielczość i Dmax kilku amatorskich skanerów. Generalnie wyszło, że dmax było brane kompletnie z sufitu a rodzielczość maksymalna była w rzeczywistości dużo mniejsza, niż podawała instrukcja.
Poza tym już od dawna wiadomo, że inaczej naświetla się slajdy robione z myślą o skanowaniu, a inaczej te, które mają być tylko oglądane na rzutniku. Te drugie - mormalnie, naświetlane na światła, te pierwsze - jaśniej. A velvię to nawet sporo jaśniej ;)


Można zeskanować z różnymi korekcjami ekspozycji i poskładać w PSie.

Samo skanowanie z różnymi korekcjami to chyba niewiele da, ale nie próbowałem. Sens miało by zrobienie paru zdjęć z różną ekspozycją (od za ciemnego do za jasnego), zeskanowanie 1:1, złożenie ich do kupy i zrobienie normalnego HDR-a. Tylko komu by się chciało...

J

MacGyver
17-05-2007, 10:41
Mam nadzieję, że pochwalisz się próbkami możliwości nowego nabytku :smile: ?
No nie omieszkam, tylko się najpierw muszę nauczyć porządnie skanować :mrgreen:
Niemniej, tytułem wyjaśnienia, mój skaner to zwykły płaski Canon 8600F. Nic specjalnego, ale na moje amatorskie potrzeby powinien wystarczyć. Jak coś czasami robię coś do celów komercyjnych to teraz już tylko cyfra :-| ... a gdybym bardzo musiał na negatywie (b&w) to i tak wybrane klatki zaniesie się na bęben.


Samo skanowanie z różnymi korekcjami to chyba niewiele da, ale nie próbowałem...

Oj da, i to bardzo dużo, zwłaszcza w przypadku słabszego skanera. Spróbuj porównać tradycyjną odbitkę i skan z tej samej klatki negatywu.

Jester
17-05-2007, 13:05
Oj da, i to bardzo dużo, zwłaszcza w przypadku słabszego skanera. Spróbuj porównać tradycyjną odbitkę i skan z tej samej klatki negatywu.

Ja miałem na myśli skanowanie TEJ SAMEJ klatki, jakiejś ciemnej velvii na przykład i bawienie się w HDR-a na skanerze. Jak zdjęcie jest za ciemne i zwyczajnie nie ma szczegółów w cieniach - to skanowanie go pięć razy niewiele pomoże... A odbitki ze skanem z negatywu nie będę porównywał, bo wiadomo, co jest lepsze ;)

J

Bagnet007
17-05-2007, 14:42
Ja miałem na myśli skanowanie TEJ SAMEJ klatki, jakiejś ciemnej velvii na przykład i bawienie się w HDR-a na skanerze. Jak zdjęcie jest za ciemne i zwyczajnie nie ma szczegółów w cieniach - to skanowanie go pięć razy niewiele pomoże... A odbitki ze skanem z negatywu nie będę porównywał, bo wiadomo, co jest lepsze ;)

J

Ale my mamy na myśli poprawnie naświetloną klatkę i skanowanie jakimś kiepskim skanerem. Za jednym przejściem nie wyciągnie detali z cieni i świateł więc trzeba zrobić dwie ekspozycje (od strony skanera), raz na cienie raz na światła (lub jeszcze więcej jeśli potrzeba).

Jester
17-05-2007, 16:14
Ale my mamy na myśli poprawnie naświetloną klatkę i skanowanie jakimś kiepskim skanerem.

I chciałoby Ci się pitolić ze skanowaniem jednej POPRAWNIE naświetlonej klatki parę razy? To już lepiej kupić od razu lepszy skaner. Twój czas też kosztuje i pitolenie się z jakimś Plustekiem za 299 złotych nie ma IMHO sensu. Pozornie szczędzisz pieniądze - i stracisz kupę czasu, a wynik i tak będzie gorszy niż skan na porządnym skanerze. Nie kalkuluje się nijak.

J

Bagnet007
17-05-2007, 17:45
I chciałoby Ci się pitolić ze skanowaniem jednej POPRAWNIE naświetlonej klatki parę razy? To już lepiej kupić od razu lepszy skaner. Twój czas też kosztuje i pitolenie się z jakimś Plustekiem za 299 złotych nie ma IMHO sensu. Pozornie szczędzisz pieniądze - i stracisz kupę czasu, a wynik i tak będzie gorszy niż skan na porządnym skanerze. Nie kalkuluje się nijak.

J

Pewnie że tak :smile: To było tylko teoretyczne rozwiązanie. Dlatego właśnie nie kupiłem skanera za 299zł (tzn. w ogóle nie kupiłem ;) ).

MacGyver
17-05-2007, 18:36
I chciałoby Ci się pitolić ze skanowaniem jednej POPRAWNIE naświetlonej klatki parę razy?
A co powiesz o tych, którym chce się pitolić w składanie HDR-ów ze zdjeć cyfrowych :-D

To już lepiej kupić od razu lepszy skaner. Twój czas też kosztuje i pitolenie się z jakimś Plustekiem za 299 złotych nie ma IMHO sensu. Pozornie szczędzisz pieniądze - i stracisz kupę czasu, a wynik i tak będzie gorszy niż skan na porządnym skanerze. Nie kalkuluje się nijak.
Porządnymi skanerami tez sie robi HDR-y :-) Tyle że soft, którego używa się do skanowania robi to sam, i to na tyle dobrze że nie trzeba się babrać w PSie :-)

Jester
17-05-2007, 19:59
A co powiesz o tych, którym chce się pitolić w składanie HDR-ów ze zdjeć cyfrowych :-D

Stawiasz cyfrówkę na statywie i robisz 6 zdjęć. Składasz je do kupy, wychodzi przeważnie dziwoląg z aureolkami dookoła cieni, ale niektórym się podoba ;)
I wszycho. Jak ktoś ma wprawę - to idzie jak z automatu.
W kliszy jest to trochę bardziej skomplikowane, bo będę się upierał, że zdjęcia, z którym skaner nie daje sobie rady - nie uratuje parokrotne skanowanie tego samego zdjęcia, w którym detali zwyczajnie nie ma. A robienie paru zdjęć a'la prawdziwy HDR na kliszy za trzy dychy rolka to herezja, i tak cud, jak ktoś się pokusi o dodatkowe zdjęcie w ramach zwyczajnego bracketingu.


Porządnymi skanerami tez sie robi HDR-y :-) Tyle że soft, którego używa się do skanowania robi to sam, i to na tyle dobrze że nie trzeba się babrać w PSie :-)

A ja będę się upierał, że oprogramowanie od porządnych skanerów czegoś takiego jak HDR nigdy nie miało (coś mi majaczy soft od Imacona, ale nawet jeżeli - to nigdy tego nie używałem, bo pewnie nie działało). To przyszło dopiero z cyfrówkami (a podobno mają taką fenomenalną rozpiętość tonalną) i dopiero teraz przeszło do skanerów, które nie dają sobie rady z bardziej wymagającymi (albo niedoświetlonymi) kliszami (a dziwne, bo te skanery ostatnio mają na papierze takie zaje...ste parametry, że powinny velvię prześwietlać na wylot razem z opakowaniem. A nie dają rady).

Ja z resztą bardzo chętnie zobaczyłbym efekt takiego HDR-a skanowanego kilka razy z jednej klatki - velvia może być :) Jeżeli ktoś ma taką klatkę do eksperymentowania i płaszczaka z hdr-em - to sam jestem ciekaw. Do A4/300 dpi :) A póżniej byśmy tą klatkę wrzucili na bęben bez żadnego HDRA-a. Przynajmniej jakaś korzyść by była z tego długaśnego wątku bez treści :smile:

J

MacGyver
17-05-2007, 21:45
Stawiasz cyfrówkę na statywie i robisz 6 zdjęć. Składasz je do kupy, wychodzi przeważnie dziwoląg z aureolkami dookoła cieni, ale niektórym się podoba ;)
I wszycho. Jak ktoś ma wprawę - to idzie jak z automatu.
Też mi się to nie podoba i też nie robie HDR-ów


W kliszy jest to trochę bardziej skomplikowane, bo będę się upierał, że zdjęcia, z którym skaner nie daje sobie rady - nie uratuje parokrotne skanowanie tego samego zdjęcia, w którym detali zwyczajnie nie ma.
Ale nam chodzi nie o ratowanie skopanych zdjęć, tylko wyciąganie wszystkiego co się da z tych naświetlonych dobrze :-)

A robienie paru zdjęć a'la prawdziwy HDR na kliszy za trzy dychy rolka to herezja, i tak cud, jak ktoś się pokusi o dodatkowe zdjęcie w ramach zwyczajnego bracketingu.
Jeśli zastosujesz porządny negatyw i filtry (polar, połówki) to to po prostu nie ma sensu - do złapania tego co trzeba wystarczy rozpiętośctonalna materiału.

A ja będę się upierał, że oprogramowanie od porządnych skanerów czegoś takiego jak HDR nigdy nie miało (coś mi majaczy soft od Imacona, ale nawet jeżeli - to nigdy tego nie używałem, bo pewnie nie działało). To przyszło dopiero z cyfrówkami (a podobno mają taką fenomenalną rozpiętość tonalną) i dopiero teraz przeszło do skanerów, które nie dają sobie rady z bardziej wymagającymi (albo niedoświetlonymi) kliszami (a dziwne, bo te skanery ostatnio mają na papierze takie zaje...ste parametry, że powinny velvię prześwietlać na wylot razem z opakowaniem. A nie dają rady).
Właśnie o tę nieszczęsną niedoskonałość skanerów tu chodzi :-)

Ja z resztą bardzo chętnie zobaczyłbym efekt takiego HDR-a skanowanego kilka razy z jednej klatki - velvia może być :) Jeżeli ktoś ma taką klatkę do eksperymentowania i płaszczaka z hdr-em - to sam jestem ciekaw. Do A4/300 dpi :) A póżniej byśmy tą klatkę wrzucili na bęben bez żadnego HDRA-a. Przynajmniej jakaś korzyść by była z tego długaśnego wątku bez treści :smile:
Velvi niestety nie używam, focę tylko na negatywach, ale pomysł godzien realizacji :-)

Jester
17-05-2007, 22:27
Ale nam chodzi nie o ratowanie skopanych zdjęć, tylko wyciąganie wszystkiego co się da z tych naświetlonych dobrze :-)

Do tego służyły zawsze DOBRE skanery ;)
A teraz robi się kiepskie, więc trzeba normalne zdjęcia orać po trzy razy, żeby coś w ogóle zobaczyły...


Velvi niestety nie używam, focę tylko na negatywach, ale pomysł godzien realizacji :-)

Z negatywami nawet takie sobie skanery amatorskie dają sobie nieźle radę (rozpiętość tonalną negatyw ma nikczemną). Trzeba się tylko nauczyć odwracać je w szopie, bo softu, który daje sobię z różnymi negatywami od pierwszego strzału to ja jeszcze nie widziałem.

J

Misiaque
17-05-2007, 22:34
A nie jest tak, że negatyw ma rozpiętość większą od slajdu?

Bagnet007
17-05-2007, 22:43
A nie jest tak, że negatyw ma rozpiętość większą od slajdu?

Też tak dotąd myślałem :razz:

Jester
18-05-2007, 10:59
A nie jest tak, że negatyw ma rozpiętość większą od slajdu?

To był skrót myślowy. Chodziło mi nie o zarejestrowaną na kliszy rozpiętość (bo negatyw ma większą), tylko raczej sposób, w jaki to jest robione.
Połóż na przeglądarce obok siebie negatyw i slajd i zastanów się, która klisza jest bardziej wymagająca dla skanera: negatyw, w którym najciemniejsze miejsce jest ciemopomarańczowe (z naciskiem na "pomarańczowe, nie na "ciemno"), a najjaśniejsze - bardzo jasnopomarańczowe, czy gęsty slajd, w którym biel jest bielą "gołej" kliszy, czerń - czarna jak smoła a detale w cieniach widać dopiero jak je porządnie podświetlisz od tyłu?
Prawidłowo wywołana klisza c-b to podobno taka, która po położeniu na zadrukowaną kartkę książki pozwala bezproblemowe czytanie. Slajd, który spełnia ten warunek - idzie do kosza.
I w którym przypadku parametr "D-max" skanera ma większy wpływ na jakość skanu?
Bo - jak rozumiem - dalej znęcamy się nad skanerami?

J

analogforever
15-11-2008, 15:40
fotografia od zawsze miała znaczenie dokumentalne i taki był jej sens powstania,możliwość idealnego utrwalenia jakiegoś momentu ,teraz traci ten ważny walor.Co za sto lat zrobi historyk zajmujący się np urbanistyką miejską? każde zachowane zdjęcie (chociaż może ich nie być za wiele) tego samego miejsca będzie inne,na jednym będą słupy,linie energetyczne itd,na drugim ich nie będzie bo ktoś se wyciął w PS bo tak mu się bardziej podobało.Fotografia cyfrowa ,nie powinna nazywać się fotografią ,tylko grafiką nie mającą nic wspólnego z fotografią tradycyjną.

nie ważne kto
15-11-2008, 18:44
Fotografia cyfrowa ,nie powinna nazywać się fotografią ,tylko grafiką nie mającą nic wspólnego z fotografią tradycyjną.


ale przecierz słowo fotografia zawiera w sobie foto i grafia a np znam ludzi którzy posługują sie zwrotem fotografika

Janusz Body
15-11-2008, 20:11
...Fotografia cyfrowa ,nie powinna nazywać się fotografią ,tylko grafiką nie mającą nic wspólnego z fotografią tradycyjną.

Kontynuując ta złotą myśl, fotografia analogowa nie powinna nazywać się fotografią bo ona ma duszę więc powinna nazywać się Religią. Przed duże "R". Fotografia analogowa też zresztą z fotografią tradycyjną nic nie ma wspólnego bo przecież stare fotografie były robione na szklanych płytach, więc ci co używają filmu tez profanują prawdziwą fotografię. Ci co dokonują retuszu, prostowania perspektywy, masek i innego badziewia w ciemni są gorsi od tych co używają PSa, bo nie dość że poprawiają zdjęcia z duszą to jeszcze się do tego nie przyznają. Tylko prawdziwa fotografia ma rację bytu. Obiektywy wyrzucić - przecież najpierw był otworek.


Ech.... żałość bierze.


EDIT: W latach 50 i na początku 60-tych nawet robiąc zdjęcie legitymacyjne można było dostać negatyw na szkle. Jeszcze mi się parę zachowało.

analogforever
15-11-2008, 21:18
prostowanie perspektywy w ciemni to tylko półzabieg,to samo można było zrobić używająć shilta czy mieszka w momencie naciśnięcia migawki,a sprawa retuszu w ciemni,czy uważasz że to to samo co wycinanie słupów,zmiana tła w PSie?

KrzysK
15-11-2008, 21:30
prostowanie perspektywy w ciemni to tylko półzabieg,to samo można było zrobić używająć shilta czy mieszka w momencie naciśnięcia migawki,a sprawa retuszu w ciemni,czy uważasz że to to samo co wycinanie słupów,zmiana tła w PSie?

A uważasz, że przystawianie do papieru w ciemni metalowego kółka po to, żeby nie naświetlony okrąg udawał na zdjęciu np. księżyc to taka drastycznie różna metoda od ingerencji w PS-ie? :-)
Widziałem takie cuda na własne oczy. Nie wywoływałem osobiście filmów i nie robiłem odbitek w ciemni, więc mało wiem. Ale może pomogą nam analogowcy i jednak sprzedadzą parę trików. Na pewno takowe istnieją. :-)

Edit
A tutaj przykład. Jeden z forumowiczów - Alpha-Sco pisze:"Mam wiele starych książek o retuszu i pracy w ciemni fotograficznej i nieraz ciężko uwierzyć, co dawni fotografowie potrafili zdziałać. Retusz i różne pomysłowe przeróbki to nie jest wymysł ery foto-szopa !"

analogforever
15-11-2008, 21:45
A uważasz, że przystawianie do papieru w ciemni metalowego kółka po to, żeby nie naświetlony okrąg udawał na zdjęciu np. księżyc to taka drastycznie różna metoda od ingerencji w PS-ie? :-)
Widziałem takie cuda na własne oczy. Nie wywoływałem osobiście filmów i nie robiłem odbitek w ciemni, więc mało wiem. Ale może pomogą nam analogowcy i jednak sprzedadzą parę trików. Na pewno takowe istnieją. :-)

różnica drastyczna,pewnie nieraz się śmiałeś z efektów na starych filmach S-F,tak samo będzie wyglądał ksieżyc zrobiony metodą którą podałeś.Siła obróbki Ps jest dużo większa niż zabiegów ciemniowych.

KrzysK
15-11-2008, 21:55
Dokładnie tak! Ale czy to przekreśla fotografię cyfrową jako fotografię w ogóle?
Schodzimy trochę z tematu. To, co poruszyłeś to temat rzeka. Cyfra to po prostu następny krok. Czy lepszy? Zależy. Jak ktoś woli mieć rozpiętość tonalną większą to wybiera analoga. A jak ja nie chciałem wydawać pieniędzy na filmy, wywoływanie ich i skanowanie to wybrałem cyfrę. A z rozpiętością tonalną jakoś sobię radzę ;-). Wystarcza mi. A ile pieniędzy zostaje mi w kieszeni? :-)
Teraz dopiero sprowadziłem fotografię do poziomu bruku, co? :-) Mam nadzieję, że forumowicze mi to wybaczą :-)
Tak samo na pierwszych fotografów mogli "narzekać" malarze, bo przecież namalować pejzaż jest o wiele trudniej niż zwolnić migawkę, prawda?
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!



Edit
A tutaj przykład. ...

Forumowicz nie jest nasz. Link:
http://www.darkplanet.pl/Analogowo-kontra-cyfrowo-4395_0.html

jkl8
15-11-2008, 22:27
Żadna fotografia, ani analogowa, ani cyfrowa, nie jest lepsza jedna od drugiej. Obydwie posiadają sporą gamę trików, polepszeń i oszustw. Chociaż nie, jest pewna różnica, fotografia cyfrowa staje się bardzo popularna i powszechna. Komputery są w wielu domach, programy do obróbki są równie popularne. Niestety umiejętności dobrej obróbki nie są tak powszechne. Wiele osób fotografujących cyfrowo stara się obrabiać swoje zdjęcia z miernym skutkiem, dodają jakieś koszmarki typu ramki, kwiatki itp. Kwestie nieumiejętności kadrowania są wspólne dla obydwu odmian fotografii. Cyfrowcy pstrykają fotki w kolosalnych ilościach, a wielu z nich nie ma czasu przesegregować to co zrobili lub uważają że wszystko można pokazać, a tak nie jest. Niestety gdy jako widz oglądamy efekty ich pracy to łatwiej zapadają nam one w pamięć. Mało tego w dobie fotografii analogowej jak ktoś sfotografował rodzinę na wakacjach i "nieco mu te zdjęcia nie wyszły" to krąg odbiorców był dość wąski (rodzina, znajomi). Teraz jak ktoś natworzy koszmarków, powiesi to w internecie to można przyjąć że ilość odbiorców jest nieograniczona.
Niestety fotografia cyfrowa w jakiś niezamierzony sposób powoduje obniżanie poziomu.

Tezet-gdynia
16-11-2008, 00:18
różnica drastyczna,pewnie nieraz się śmiałeś z efektów na starych filmach S-F,tak samo będzie wyglądał ksieżyc zrobiony metodą którą podałeś.Siła obróbki Ps jest dużo większa niż zabiegów ciemniowych.

Polecam w takim razie obejrzec stara wersje Gwiezdnych Wojen i jeszcze raz przemyslec swoja wypowiedz na temat starych filmow S-F, podpowiem tylko ze stara wersja nie korzystala z obrobki komputerowej, renderu itp. a gwiazdy na niebie to byly dziury w kartonach podswietlone od tylu...

akustyk
16-11-2008, 00:25
Niestety fotografia cyfrowa w jakiś niezamierzony sposób powoduje obniżanie poziomu.
blad myslowy.
powszechnosc fotografii cyfrowej powoduje, ze zdjecia robi, z mniejszym lub wiekszym zacieciem, znacznie wiecej osob. oczywiscie, sredni poziom tego spada ale ogromna roznica ilosciowa to z nawiazka wyrownuje. efekt jest taki, ze sumarycznie w erze cyfrowej robione jest wiecej dobrych zdjec. bo wiecej osob sie fotografia interesuje w ogole i wiecej dochodzi w tej dziedzinie do czegos.

dobrym przykladem jest chocby takie plfoto - jakies 5-6 lat temu, gdy cyfra byla dla zwyklego smiertelnika w sferze marzen bylo tam mniej procentowo gniotow ale tez duzo mniej zdjec dobrych - bo i zdjec ogolnie bylo duzo mniej. dzisiaj wchodzisz na takie plfoto i o ile przegladajac ogolnie wszystkie prace poziom nie jest za wysoki, o tyle w przecietny dzien przegladajac z 5 stron TOP-a mozna wylowic spokojnie kilka(nascie) naprawde porzadnych zdjec. moze nie na pierwszej stronie, ale na tych 5 da sie znalezc. to o wiele wiecej sumarycznie niz za czasow filmowych.

analogforever
16-11-2008, 00:29
nie jestem specem od Gwiezdnych Wojen tak że nie ma sensu polemizować czy tak było czy nie,myślę że jednak komputery były użyte do produkcji tego filmu,w każdym razie efekt o którym wspomniałeś był sfilmowany na taśmę a to nie to samo co dorabianie księżyca w cemni.

akustyk
16-11-2008, 00:37
nie jestem specem od Gwiezdnych Wojen tak że nie ma sensu polemizować czy tak było czy nie,myślę że jednak komputery były użyte do produkcji tego filmu,w każdym razie efekt o którym wspomniałeś był sfilmowany na taśmę a to nie to samo co dorabianie księżyca w cemni.

sorki, ale czy nie probujesz przypadkiem gloryfikowac fotografii analogowej tylko tytulem tego, ze wymaga wiekszego babrania sie w aspekcie wykonawczym?

fotografia polega na robieniu zdjec i to jej jej ostatecznym celem. koniec koncow dazy sie do przelania pewnego pomyslu na papier (ekran). to ze jedna odmiana wymaga wiecej, za przeproszeniem, rzezbienia w g*, nie czyni jej efektow lepszymi. bo jesli celem ma byc urabianie sie po lokcie, to ja proponuje od razu farby i sztaluge... ;)

nie popadajmy w ekstrema...

analogforever
16-11-2008, 00:49
tak jest czasochłonniejsza,ale i efekt jest na tę chwilę lepszy niż z cyfrowej.Zakładam że efektem końcowym jest zdjęcie na papierze w formacie większym niż pamiątkowe 10x15.Co więcej ,odbijając zdjęcie na papier mogę to zrobić samemu jak chcę ,w przypadku cyfry nie za bardzo (bardzo wysokie koszty naświetlarki) i jestem zależny od laboranta.

akustyk
16-11-2008, 00:56
tak jest czasochłonniejsza,ale i efekt jest na tę chwilę lepszy niż z cyfrowej.Zakładam że efektem końcowym jest zdjęcie na papierze w formacie większym niż pamiątkowe 10x15.
Co więcej ,odbijając zdjęcie na papier mogę to zrobić samemu jak chcę ,w przypadku cyfry nie za bardzo (bardzo wysokie koszty naświetlarki) i jestem zależny od laboranta.
tylko sie upewnie: czarnobialy negatyw?

i tu tkwi moim zdaniem gwozdz programu. do takich zdjec mozemy jeszcze polemizowac nad analogiem. jak wchodzimy w temat koloru a zwlaszcza materialu pozytywowego, to niestety, nawet wykluczajac temat finansow, cyfra staje sie co najmniej konkurencyjna. po prostu daje od razu obraz gotowy do prezentacji na ekranie bez koniecznosci skanowania. pewnie, ze cyfra nie jest bez wad, ale one bledna w porownaniu z wadami skanowania slajdow...

zupelnie z innej beczki - skad pomysl, ze zdjecia cyfrowe musza byc naswietlane? ja mam w domu takie urzadzenie jak drukarka, ktore na dobrym papierze i z nowymi tuszami do A4 daje sobie spokojnie rade. jak chce wiecej to wysylam do sklepu foto

analogforever
16-11-2008, 01:57
tylko sie upewnie: czarnobialy negatyw?

i tu tkwi moim zdaniem gwozdz programu. do takich zdjec mozemy jeszcze polemizowac nad analogiem. jak wchodzimy w temat koloru a zwlaszcza materialu pozytywowego, to niestety, nawet wykluczajac temat finansow, cyfra staje sie co najmniej konkurencyjna. po prostu daje od razu obraz gotowy do prezentacji na ekranie bez koniecznosci skanowania. pewnie, ze cyfra nie jest bez wad, ale one bledna w porownaniu z wadami skanowania slajdow...

zupelnie z innej beczki - skad pomysl, ze zdjecia cyfrowe musza byc naswietlane? ja mam w domu takie urzadzenie jak drukarka, ktore na dobrym papierze i z nowymi tuszami do A4 daje sobie spokojnie rade. jak chce wiecej to wysylam do sklepu foto

Tak jak pisałem wcześniej jestem fotograficznym konserwatystą ,dla mnie efektem jest zdjęcie na papierze,fakt jest wyścig producentów papieru do drukarek termosublimacyjnych ,ale z tego co mi wiadomo nijak ma się to do odbitki na tradycyjnym papierze fotograficznym,chodzi głownie o twałość,kontrast,zdjęcie na monitorze komputera to tylko jakiś podgląd,z jakością wydruku ze starej ruskiej gazety kolorowej.Fakt podoba się ale gdy to porównamy z klasyczną odbitka zauważamy mase niedostatku,drukarka w domu -ok ale tylko do A4 ,co jak chcemy zrobić 50x70 ? laboratorium i to często wysylkowo i zależność czy laborant ma dobry dzień.A jak ma być 90x120? to minimum średni format ,cyfra się kończy przy podniesieniu do 40x50 ,pomijając niską jakość ploterów wielkoformatowych, tylko dwie naświetlarki Durtsa w Polsce dające bardzo dobrą jakość i szerokość do 90cm.

Skanowanie to pomyłka zarówno slajów jak i negatywów,efekty są dla mnie niezadawalające.
Analog od początku do końca musi zostać zrobiony analogowo.

Trochę oftopicujemy wątek ,ale sobota dzisiaj i moderatorzy może przymkną oko.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
MMM

fajna ta Twoja praca.

Tezet-gdynia
16-11-2008, 02:02
Cos mi tu nie gra, robilem wydruk 60x90 z 6mpix, wyglada conajmniej dobrze, nie jest to przeciez zdjecie do ogladania z odleglosci 10cm... Dowiadywalem sie o wieksze i z tego co pamietam to moga zrobic max 120cm szerokosci i iles metrow dlugosci panorame... Sredni format ? Laboratorium ? Wydruk wielkoformatowy :| Bezsensowne sprzeczki sie robia, mialo byc o foto a zrobilo sie o wyzszosci analoga badz cyfry...

jkl8
16-11-2008, 09:06
blad myslowy.
powszechnosc fotografii cyfrowej powoduje, ze zdjecia robi, znacznie wiecej osob sredni poziom tego spada ale ogromna roznica ilosciowa to z nawiazka wyrownuje
dobrym przykladem jest chocby takie plfoto
W moim mniemaniu nie popełniam, żadnego błędu myślowego. Jeśli chodzi o Twoją wypowiedź wyżej okrojoną i zacytowaną mógłbym się pod nią podpisać do momentu wyrównującej nawiązki. Zdaję sobie sprawę, że w wielości fotografujących i fotografii są również te bardzo dobre i wybitne okazy. Ale wszyscy wiemy że cyfrą strzela się ogromne ilości zdjęć, później autor powinien usiąść spojrzeć spokojnie i wyselekcjonować do pokazania ten swój topik. Niestety często tak się nie dzieje i później ktoś oferuje mi oglądanie np. 700 zdjęć z których moją uwagę przyciąga tylko 1. Niedawno tak właśnie miałem, to budzi głęboką awersję do oglądania zdjęć.
Ja rozmawiając o fotografii odnoszę się do innych dziedzin bo wówczas może jest to łatwiej zrozumiałe. Spróbuję i tym razem, kiedyś po naszych drogach jeździło mniej aut i mniej osób posiadało prawo jazdy. Teraz stało się to bardziej powszechne. Pewnie ci dawniejsi kierowcy to nie byli sami mistrzowie kierownicy, ale jak dziś oglądam popisówki z braku wiedzy, wyobraźni i umiejętności to nie uważam aby powszechność komunikacyjna wpływała znacząco na wzrost poczucia bezpieczeństwa i kulturę jazdy.

ewg
16-11-2008, 23:45
[...] Tak samo na pierwszych fotografów mogli "narzekać" malarze, bo przecież namalować pejzaż jest o wiele trudniej niż zwolnić migawkę, prawda?
Bingo!

Często tak bywa, że ceni się wyżej to co pracochłonne a już najwyżej rękodzieło - zwłaszcza w sztuce. Tekst, który dziś dowolna drukarka perfekcyjnie, pięknym liternictwem wydrukuje w ciągu sekundy jest bezwartościowy w porównianiu z bezcennym, dawnym dziełem (nawet w połownie nie tak doskonałej) ręcznej kaligrafii. Do dziś portret malowany olejem w tradycyjnej pozie to rzecz bardziej prestiżowa i ceniona niż efekt sesji w równie dobrym fotostudiu.

W fotografii różnica między cyfrą i analogiem w sensie nakładu pracy i potrzebnych umiejętności nie jest już taka wielka jak pomiędzy malowaniem czymkolwiek a naświetlaniem czegokolwiek. Jednak wciaż w mentalności zbyt wielu (z powodu niewiedzy i krótkiego stażu) fotografia cyfrowa uchodzi jeszcze za zautomatyzowaną, skomputeryzowaną, odmóżdżoną, niemal antyludzką - czyli na pewno nie za czysto ludzkie dzieło, tym bardziej nie rękodzieło, w które fotografia analogowa mogłaby się jeszcze jakoś wstrzelić - zwłaszcza dziś , gdy ostali się już chyba wyłącznie jej najbardziej świadomi i "pracowici" obrońcy i wyznawcy (Religia przez "R" ;-)). Tymczasem fotografia cyfrowa to praca jak każda inna a nawet bardzo ciężka i złożona - no może pozbawiona kilku dotychczasowych przeszkód, które wraz z naturalnym rozwojem cywilizacji musiały prędzej czy później zniknąć - ale nie odbiega od analogowego procesu pod tym względmem aż tak znacznie do przodu - co dobrze rokuje na przyszłość, gdy może ludziom się to już jakoś w głowach poukłada...

Myślę, że cyfrze z racji wręcz niewiarygodnie młodego wieku jak na jej dotychczasowe osiągnięcia, brakuje jeszcze jednego ważnego elementu stanowiącego o jej prestiżu i poważaniu - udowodnionej długowieczności - i chyba tylko w tym obiektywnie a zwłaszcza mentalnie różni się ona jeszcze od sprawdzonego analoga. I to kolejny argument za tym, żeby po prostu zaczekać aż temat tego wątku sam przeminie - z wiatrem czasu - albo pojawi się znowu w kolejnej technologicznej inkarnacji, tyle że z naszą cyfrą na zupełnie innych pozycjach w jakimś nowym sporze przyszłości...

akustyk
17-11-2008, 00:10
Ale wszyscy wiemy że cyfrą strzela się ogromne ilości zdjęć, później autor powinien usiąść spojrzeć spokojnie i wyselekcjonować do pokazania ten swój topik.
zostanmy przy wniosku, ze cyfra mozna zrobic wiecej, bo nie ma ciezaru w postaci kosztow materialu.

a czy to jest zle?

moim zdaniem, w wielu dzialkach fotografii ten brak ograniczen jest ogromna zaleta. poza tym - wg. mnie istotny jest tu fakt, ze cyfra likwiduje brak ograniczenia z gory. ale wcale nie wprowadza ograniczenia z dolu na to ile zdjec minimum trzeba zrobic. nie ma czegos takiego jak przymus robienia zdjec cyfra.

swoja pierwsza cyfre kupilem jakies 5 lat temu po jakichs 2 latach hobbystycznego pstrykania na kliszy. byla dla mnie zbawieniem, bo moglem wreszcie jechac zawsze kiedy chcialem na plener i miec w krotkim czasie zdjecia z niego. bez modlenia sie, czy bede mial kase na zeskanowanie negatywu. to jest dla mnie ta jasna i najwazniejsza strona fotografii cyfrowej - amator i pasjonat moze oddac sie temu hobby bez ograniczen. nie pod wzgledem tego, ze moze pstrykac tysiace zdjec, ale pod wzgledem tego, ze nie musi sie trzasc nad tym kiedy i ile moze zrobic i czy dane ujecie zasluguje na 5 pozostalych na rolce klatek.




Niestety często tak się nie dzieje i później ktoś oferuje mi oglądanie np. 700 zdjęć z których moją uwagę przyciąga tylko 1. Niedawno tak właśnie miałem, to budzi głęboką awersję do oglądania zdjęć.

jestem zdania, ze fotografie powinno sie traktowac jak wypowiedz ustna: ludzie z reguly nie piernicza dla samego gadania, a spora czesc mysli zanim cos powie, ze wzgledu na szacunek dla wlasnej osoby. marzy mi sie, zeby fotografie tez tak traktowano.

niemniej... staram sie patrzyc na ta jasna strone zagadnienia. nikt mnie nie zmusza do ogladania i zachwycania sie tysiacami wakacyjnych gniotow Kowalskiego. ale moge za to samodzielnie poszukac i poogladac zdjecia chocby w internecie. tych fajnych, przyzwoitych technicznie i tematycznie zdjec jest bez porownania wiecej niz w czasach kliszowych.



Ja rozmawiając o fotografii odnoszę się do innych dziedzin bo wówczas może jest to łatwiej zrozumiałe. Spróbuję i tym razem, kiedyś po naszych drogach jeździło mniej aut i mniej osób posiadało prawo jazdy. Teraz stało się to bardziej powszechne. Pewnie ci dawniejsi kierowcy to nie byli sami mistrzowie kierownicy, ale jak dziś oglądam popisówki z braku wiedzy, wyobraźni i umiejętności to nie uważam aby powszechność komunikacyjna wpływała znacząco na wzrost poczucia bezpieczeństwa i kulturę jazdy.
mysle, ze caly czas patrzymy z odwrotnej strony i ten przyklad z kultura jazdy jest znamienny. na drodze poniekad nie ma wyboru i ten ulamek durni jest znamienny dla sytuacji wszystkich pozostalych. w fotografii to tak nie dziala. nie ma obowiazku ogladania zdjec fotograficznych analfabetow. mozna przymknac oko na ta dzialalnosc i szukac tego co najwartosciowsze ;) mnie w zasadzie interesuje tylko ta druga strona medalu

Janusz Body
17-11-2008, 00:20
Tak jak pisałem wcześniej jestem fotograficznym konserwatystą ,dla mnie efektem jest zdjęcie na papierze,fakt jest wyścig producentów papieru do drukarek termosublimacyjnych


Najwyraźniej nie wiesz o czym mówisz. Wyscig i owszem trwa ale na papierze do plujek zarówno atramentowych jak i pigmentowych. Druk juz dawno przegonił jakością i trwałością papier z labu. I to sporo. Trwałość wydruków jest obecnie na poziomie 100-130 lat.




,ale z tego co mi wiadomo nijak ma się to do odbitki na tradycyjnym papierze fotograficznym,chodzi głownie o twałość,kontrast,zdjęcie na monitorze komputera to tylko jakiś podgląd,z jakością wydruku ze starej ruskiej gazety kolorowej.Fakt podoba się ale gdy to porównamy z klasyczną odbitka zauważamy mase niedostatku,drukarka w domu -ok ale tylko do A4 ,co jak chcemy zrobić 50x70 ? laboratorium i to często wysylkowo i zależność czy laborant ma dobry dzień.A jak ma być 90x120? to minimum średni format ,cyfra się kończy przy podniesieniu do 40x50 ,pomijając niską jakość ploterów wielkoformatowych, tylko dwie naświetlarki Durtsa w Polsce dające bardzo dobrą jakość i szerokość do 90cm.



Też nieprawda. Masz dane sprzed 10 lat chyba kiedy dwa laby w Polsce miały Dursty. Zresztą sam fakt posiadania Dursta nic nie oznacza. Jeśli to jest Durst na LEDach to zdecydowanie wole wydruk wielkoformatowy. Zresztą tego jest teraz najwiecej.



Skanowanie to pomyłka zarówno slajów jak i negatywów,efekty są dla mnie niezadawalające.
Analog od początku do końca musi zostać zrobiony analogowo.

Ile labów w Polsce ma jeszcze analogowe naświetlarki do koloru? Chyba paskudnie mało.




Trochę oftopicujemy wątek ,ale sobota dzisiaj i moderatorzy może przymkną oko.
....

Tak i nie bo to dość mocno zazębia się z fotografią i z "wiernym oddaniem rzeczywistości" . Zażarte bronienie fotografii analogowej naprawdę trąci religią a nie nauką. Roziętość tonalna matryc w najnowszych jedynkach jest conajmniej taka sama jak na kolorowym negatywie co na głowę bije slajdy. Rozdzielczością cyfra już dawno przegoniła klisze na małym obrazku i to bardzo, bardzo. Została tylko dusza i świetlistość.

Alde
17-11-2008, 09:34
Polecam w takim razie obejrzec stara wersje Gwiezdnych Wojen i jeszcze raz przemyslec swoja wypowiedz na temat starych filmow S-F, podpowiem tylko ze stara wersja nie korzystala z obrobki komputerowej, renderu itp. a gwiazdy na niebie to byly dziury w kartonach podswietlone od tylu...

A nowa wersja nie widziała kliszy filmowej ( epizod II i III ) wszystko było kręcone kamerami cyfrowymi.
A tak naprawdę to wszystkie dzieła a fotografia napewno jest jakimś dziełem dzielimy na dobre i złe, nie ma znaczenia czego użyto do osiągnięcia danego efektu. Gustów jak wiadomo jest masa i nie wszystko wszystkim musi sie podobać ale jak dane dzieło podoba się choć jednej osobie to znaczy że ma jakąś wartość.
Jak dentysta zrobi zdjęcie szczęki i dorysuje dziurę w zębie to na pewno jest złe zdjęcie bo nie temu miało służyć ( choć dentyście mogło się podobać ale raczej taki artysta długo nie popracuje w swoim fachu )
Sztuczne wprowadzanie barier do sztuki służy tylko po to aby je potem z hukiem obalać tak przynajmniej historia uczy.

chavez
17-11-2008, 15:28
Została tylko dusza i świetlistość.
I jak dla mnie to jeszcze te inne, "analogowe" kolory.
Wiem wiem, zaraz ktoś powie, że z cyfry można zrobić kolory jakie się chce ;) .

akustyk
17-11-2008, 15:52
I jak dla mnie to jeszcze te inne, "analogowe" kolory.
Wiem wiem, zaraz ktoś powie, że z cyfry można zrobić kolory jakie się chce ;) .
bo mozna ;)

kwestia osobna jest, ze z filmu jest od razu jak trzeba.


ale lepszym pytaniem jest: czy te kolory, ktore znamy z analoga sa rzeczywiscie tak fantastyczne, ze odbieramy je jako referencyjne? zebysmy sie zrozumieli: ja tez ubostwiam odwzorowanie Velvii czy Provii i tez mi brakuje dobrego transplantu tych profili do LR.

ale... po kilku latach ogladania fot z domyslnych styli Canona przyzwyczailem sie do nich na tyle, ze mi sie poniekad tez bardzo podobaja. tak samo jak podobaja mi sie standardowe kolory Olympusa i nierzadko tez Nikonow.

tak wiec, dla mnie pozostaje w mocy pytanie, czy te kolory analogowe rzeczywiscie sa tyle lepsze, czy jednak odgrywa w nas role pewien sentyment i przyzwyczajenie ;)

Janusz Body
17-11-2008, 18:46
....

kwestia osobna jest, ze z filmu jest od razu jak trzeba....


Chyba tylko z diapozytywu. Ilość korekcji wprowadzanych w trakcie naświetlania papieru z negatywu jest ogromna. Dobór filtrów korekcji barwnych jest na tyle skomplikowany, że 30 lat temu (kiedy wszytko robiono ręcznie) naprawdę niewiele osób potrafiło to dobrać bez szeregu "prób i błędów". Teraz to i tak fotografia analogowa pozostaje analogową jedynie w wyobraźni purystów bo i tak prawie wszystkie naświetlarki są cyfrowe. Klisza jest najpierw skanowana, potem obrabiana cyfrowo i dopiero idzie na naświetlarkę. Przywoływane tu przez kogoś przykłady Dursta to pewien rodzaj schzofrenii. W tych naświetlarkach poziom obróbki cyfrowej pliku jest ogromny.

Ale oczywiście zgadzam się co do reszty wypowiedzi. Kwestia przyzwczajenia, sentymenty i upodobania. Po jakimś czasie oglądania "wywołań" by ACR kolorki z DPP mogą się wydawać nazbyt wysycone, wręcz jadowite.

akustyk
17-11-2008, 21:21
Chyba tylko z diapozytywu.

oczywiscie, tylko slajd mialem na mysli.



Ilość korekcji wprowadzanych w trakcie naświetlania papieru z negatywu jest ogromna.

kolorowe negatywy zostawmy garstce sympatykow, ale poza tym zlozmy do grobu i nie wracajmy juz do tego tematu. o ile jeszcze w fotografii czarnobialej negatyw ma duzo sensu, o tyle w kolorze, poza osobami bardzo przyzwyczajonymi do pewnego warsztatu, ma to epsilonowy sens, bo jedyne dzialki, dzieki ktorym te materialy mialy jeszcze racje bytu - reportaz i slub/portret - w wiekszosci zarzucily negatywy z przyczyn czasowo-finansowych. a w fotografii amatorskiej ostatecznego spustoszenia dokona(la) popularnosc telefonow komorkowych z aparatami.

Janusz Body
17-11-2008, 22:23
.... a w fotografii amatorskiej ostatecznego spustoszenia dokona(la) popularnosc telefonow komorkowych z aparatami.

I o jest własnie to jak niektórzy analogowcy wyobrażają sobie fotografię cyfrową. :)

nor
19-11-2008, 13:57
Bingo!

Często tak bywa, że ceni się wyżej to co pracochłonne a już najwyżej rękodzieło - zwłaszcza w sztuce. Tekst, który dziś dowolna drukarka perfekcyjnie, pięknym liternictwem wydrukuje w ciągu sekundy jest bezwartościowy w porównianiu z bezcennym, dawnym dziełem (nawet w połownie nie tak doskonałej) ręcznej kaligrafii. ....


Myślisz że gdyby ktoś układał cyfrowe zdjecia z pixeli w programie graficznym tworzył by automatycznie coś cennego? Ręczna praca nie jest cenna dlatego że jest "lepsza", tylko dlatego że powstaje w mocno ograniczonej liczbie egzemplarzy i to egzemplarzy trudnych do skopiowania. Płaci się za oryginalność nie ze trudności w wytworzeniu (choć często istnieje związek).
Istnieją bardzo cenne fotografie. "Pstrykniete" w ciagu ułamka sekundy w latach 40 50 60 - kiedy "wytworzenie" odbitki fotograficznej nie bylo żadnym problemem.

analogforever
19-11-2008, 15:16
Najwyraźniej nie wiesz o czym mówisz. Wyscig i owszem trwa ale na papierze do plujek zarówno atramentowych jak i pigmentowych. Druk juz dawno przegonił jakością i trwałością papier z labu. I to sporo. Trwałość wydruków jest obecnie na poziomie 100-130 lat.

tak ,wiem że zachowane są nawet druki ze średniowiecza,ale mówimy o wydrukach zdjęć,podajesz jakieś niesprawdzone teorie ,skąd wziąłeś te 100-130 lat dla wydruku fotograficznego w dzisiejszej jakości ???Sprawiasz na mnie wrażenie choro zauroczonego nowymi technologiami,wszystko co ktoś napisze łykasz w ciemno byle tylko pasowało Twemu przekonaniu.



Też nieprawda. Masz dane sprzed 10 lat chyba kiedy dwa laby w Polsce miały Dursty. Zresztą sam fakt posiadania Dursta nic nie oznacza. Jeśli to jest Durst na LEDach to zdecydowanie wole wydruk wielkoformatowy. Zresztą tego jest teraz najwiecej.

Na targach foto 2007 w Łodzi rozmawiałem z przedstawicielem Dursta,chodziło mi o naświetlarki laserowe wielkoformatowe (90cm szerokości wydruku) bodaj o nazwie Theta ,były tylko dwie ,jedna w Tychach druga w Warszawie,wątpie żeby ta ilość się drastycznie zmieniła przez te półtora roku.




Ile labów w Polsce ma jeszcze analogowe naświetlarki do koloru? Chyba paskudnie mało.

Tak i jest to problem dla fotografujacych na kliszach,niedość że coraz mniej to i jakość usług dużo mniejsza niż kilka lat temu.





Tak i nie bo to dość mocno zazębia się z fotografią i z "wiernym oddaniem rzeczywistości" . Zażarte bronienie fotografii analogowej naprawdę trąci religią a nie nauką. Roziętość tonalna matryc w najnowszych jedynkach jest conajmniej taka sama jak na kolorowym negatywie co na głowę bije slajdy. Rozdzielczością cyfra już dawno przegoniła klisze na małym obrazku i to bardzo, bardzo. Została tylko dusza i świetlistość.

Można polemizowac a propos tej rozdzielczości,ja nie bronie fotografi analogowej bo i po co ,jest jaka jest,jednemu pasuje drugiemu nie.Wracając do wątku twierdze że wartość fotografi tradycyjnej jest większa niż cyfrowej jako dokumentu ze względu na zdecydowanie mniejsze możliwości manipulacji na negatywie niż pliku.

Ps
25 lat temu cały świat zachłysnął sie takim epokowym wynalazkiem jak płyta CD,nawet jest teoria że żeby zachłyśnięcie było większe producencji poczciwych analogów obniżyli jakość ich produkcji w tamtym czasie,ale po ok 20 latach od tego wynalazku w momencie wprowadzania nowych formatów (DVD-Audio,SACD) wszyscy zaczeli nagle mówić jaki to format CD jest beee ,i jest bee ,a cały czas najlepiej brzmi płyta gramofonowa,czy z fotografią sytuacja się powtórzy??????????

akustyk
19-11-2008, 16:05
wszyscy zaczeli nagle mówić jaki to format CD jest beee ,i jest bee ,a cały czas najlepiej brzmi płyta gramofonowa,czy z fotografią sytuacja się powtórzy??????????

to jest w sumie dosc znamienny przyklad, dlatego ze przy calym ubostwieniu jakie niektorzy wykazuja wzgledem winylu, jego udzial w dzisiejszym rynku jest znikomy i ograniczony do zakreconych pasjonatow i zaklinaczy rzeczywistosci.
mozemy polemizowac, czy ta roznice rzeczywiscie slychac, czy to tylko rodzaj "placebo", ale faktem jest zupelne zmarginalizowanie tego rodzaju nosnikow. pewnie w nieco mniejszym stopniu, ale jednak to samo czeka fotografie analogowa...

z innej beczki...


Wracając do wątku twierdze że wartość fotografi tradycyjnej jest większa niż cyfrowej jako dokumentu ze względu na zdecydowanie mniejsze możliwości manipulacji na negatywie niż pliku.

wiesz... bez czepiania sie, ale to jest nieco odmienny ton od tego, co mozna bylo odczuc po wczesniejszych wypowiedziach. troche wiecej precyzyjnosci w wypowiedziach by tu duzo ulatwilo.

analogforever
19-11-2008, 16:35
to jest w sumie dosc znamienny przyklad, dlatego ze przy calym ubostwieniu jakie niektorzy wykazuja wzgledem winylu, jego udzial w dzisiejszym rynku jest znikomy i ograniczony do zakreconych pasjonatow i zaklinaczy rzeczywistosci.
mozemy polemizowac, czy ta roznice rzeczywiscie slychac, czy to tylko rodzaj "placebo", ale faktem jest zupelne zmarginalizowanie tego rodzaju nosnikow. pewnie w nieco mniejszym stopniu, ale jednak to samo czeka fotografie analogowa...

Udział vinylu w porównaniu do CD w dzisiajszym rynku jest coraz większy,i wydaje mi się że będzie się cały czas zwiększała proporcja,odbiorcami vinylu są nie tylko kolekcjonerzy ,ale także audiofile i przede wszystkim Dj-e,tym bardziej że do gry weszły mp3 i możliwość ściągania plików z netu,a to już nie jest CD z zakupioną muzyką w sklepie.


z innej beczki...

wiesz... bez czepiania sie, ale to jest nieco odmienny ton od tego, co mozna bylo odczuc po wczesniejszych wypowiedziach. troche wiecej precyzyjnosci w wypowiedziach by tu duzo ulatwilo.

trochę nie rozumiem o czym myślisz

Janusz Body
19-11-2008, 17:22
tak ,wiem że zachowane są nawet druki ze średniowiecza,ale mówimy o wydrukach zdjęć,podajesz jakieś niesprawdzone teorie ,skąd wziąłeś te 100-130 lat dla wydruku fotograficznego w dzisiejszej jakości ?....

www.wilhelm-research.com


.....Sprawiasz na mnie wrażenie choro zauroczonego nowymi technologiami,wszystko co ktoś napisze łykasz w ciemno byle tylko pasowało Twemu przekonaniu. ?

Pozdrawiam serdecznie. PLONK.

ewg
19-11-2008, 18:11
Myślisz że gdyby ktoś układał cyfrowe zdjecia z pixeli w programie graficznym tworzył by automatycznie coś cennego?
Czy to by nie była mozaika ręczna? :-P - Potencjalnie wybitna rzecz... No i nie automatycznie, bo cenę zwykle weryfikuje rynek a wartość rynkowa zwykle opiera się na wielu przesłankach, z których jedną może być pracochłonność. 8-)

Ręczna praca nie jest cenna dlatego że jest "lepsza", tylko dlatego że powstaje w mocno ograniczonej liczbie egzemplarzy i to egzemplarzy trudnych do skopiowania.
Wydaje mi się że "trudny" to wymagający trudu a trud to przeważnie jakaś praca... :-D

Płaci się za oryginalność nie ze trudności w wytworzeniu (choć często istnieje związek).
Owszem.

Istnieją bardzo cenne fotografie. "Pstrykniete" w ciagu ułamka sekundy w latach 40 50 60 - kiedy "wytworzenie" odbitki fotograficznej nie bylo żadnym problemem.
I tego się pewnie obawiali dawni malarze... :)

analogforever
19-11-2008, 18:53
Pozdrawiam serdecznie. PLONK.


już mi obiecywałeś ignora w innym poście, a jednak dalej czytasz moje wpisy :-D Wiem ze to co piszę ma dużą magie i nie można się oprzeć.


pozdrawiam bez PLONK

Janusz Body
19-11-2008, 19:10
już mi obiecywałeś ignora w innym poście, a jednak dalej czytasz moje wpisy :-D Wiem ze to co piszę ma dużą magie i nie można się oprzeć.
....

Czasami się poświęcam "dla sprawy" coby chronić innych przed ignorantami. :mrgreen:

analogforever
19-11-2008, 19:14
tak,wielu jest ignorantów na tym forum,ale ogólnie spoko forum :-D

Jacek_Z
20-11-2008, 01:49
tak ,wiem że zachowane są nawet druki ze średniowiecza,ale mówimy o wydrukach zdjęć,podajesz jakieś niesprawdzone teorie ,skąd wziąłeś te 100-130 lat dla wydruku fotograficznego w dzisiejszej jakości ???Sprawiasz na mnie wrażenie choro zauroczonego nowymi technologiami,wszystko co ktoś napisze łykasz w ciemno byle tylko pasowało Twemu przekonaniu.
Takie dane podają producenci tuszy/papieru. A jakie dane podają producenci papieru foto?


Na targach foto 2007 w Łodzi rozmawiałem z przedstawicielem Dursta,chodziło mi o naświetlarki laserowe wielkoformatowe (90cm szerokości wydruku) bodaj o nazwie Theta ,były tylko dwie ,jedna w Tychach druga w Warszawie,wątpię żeby ta ilość się drastycznie zmieniła przez te półtora roku.
Ciekawe, że nie dajesz się nabrać marketingowi jeśli chodzi o trwałość wydruków, a tak łatwo uwierzyłeś w boskość Dursta innemu facetowi od marketingu. Wybiórczo to jakoś traktujesz. Dopasowując do poglądów jak sądzę.

PS - zdziwię cię. Ja bym wolał byśmy my wszyscy tkwili dalej w epoce analoga (bo wtedy nie było takiej konkurencji :mrgreen:). Ja mam średni format od zawsze i to bez ścianki cyfrowej do niego. Ja własnoręcznie robiłem odbitki ze slajdu na papierze Ciba ! a chyba niewiele osób to robiło i niewielu wie o co chodzi (jaka trwałość!) O tym, że sam robiłem obróbkę E6 i papieru EP-2 nie wspomnę, bo to pikuś. I muszę przyznać, że technologia cyfrowa rozłożyła to wszystko na łopatki. Do pokonania pozostał może analogowy format 8x10 cali :mrgreen:

analogforever
20-11-2008, 02:03
Takie dane podają producenci tuszy/papieru. A jakie dane podają producenci papieru foto?

dla B&W ponad 100,dla koloru 30-50




Ciekawe, że nie dajesz się nabrać marketingowi jeśli chodzi o trwałość wydruków, a tak łatwo uwierzyłeś w boskość Dursta innemu facetowi od marketingu. Wybiórczo to jakoś traktujesz. Dopasowując do poglądów jak sądzę.

Uwierzyłem,dlaczego nie,rozmawialiśmy o tym gdzie można zrobić powiekszenia z takiej maszyny


PS - zdziwię cię. Ja bym wolał byśmy my wszyscy tkwili dalej w epoce analoga (bo wtedy nie było takiej konkurencji :mrgreen:). Ja mam średni format od zawsze i to bez ścianki cyfrowej do niego. Ja własnoręcznie robiłem odbitki ze slajdu na papierze Ciba ! a chyba niewiele osób to robiło i niewielu wie o co chodzi (jaka trwałość!) O tym, że sam robiłem obróbkę E6 i papieru EP-2 nie wspomnę, bo to pikuś. I muszę przyznać, że technologia cyfrowa rozłożyła to wszystko na łopatki. Do pokonania pozostał może analogowy format 8x10 cali :mrgreen:


Nie wiem dużo na temat obróbek ciemniowych o których wspominasz,ale ja nie chce nic pokonywać,włożenie filmu do koreksu to ma być przyjemność dla mnie ,tak jak dla innego połowić ryby.

ps

Jedna osoba się cieszy że jeździ skodą ,a drugiej mercedes za cienko.
Wszystko zależy jakie masz wymagania, a i czasami aparat w telefonie okaże się lepszy niż 1D.

minek
21-11-2008, 18:46
Trwałość wydruków jest obecnie na poziomie 100-130 lat.

Czy ktoś już tyle poczekał żeby to zweryfikować? (-:
Podobnie oceniano trwałość płyt CD.



Do pokonania pozostał może analogowy format 8x10 cali :mrgreen:

Bez przesady. Dogonili dopiero mały obrazek :P

Jacek_Z
22-11-2008, 02:01
Bez przesady. Dogonili dopiero mały obrazek :Pściankami MF z 56 MPx ? Nie napisałem, że cyfrowy mały obrazek prześcignął analoga, bo to by była przesada. Ale są ścianki mające nawt więcej niż te 56 Mpx, choć są "mało" :mrgreen: popularne.

czornyj
22-11-2008, 02:34
tak,wielu jest ignorantów na tym forum,ale ogólnie spoko forum :-D

W kwestii ignorancji to nie jest to wielki problem - w dobie internetu możesz się szybko doedukować. Proponuję na początek poczytać o ploterach z pigmetowym, wielokolorantowymi tuszami, o nowych papierach barytowych do drukarek atramentowych itd. Trwałość, zakres barwny, dynamika, lepsze niż w jakimkolwiek analogu, nie mówiąc o takich popierdułkach jak Durst, który zresztą ma tyle wspólnego z technikami analogowymi, co Barack Obama z Ku-Klux-Klanem.

Na chwile obecną technologie analogowe, które mogłyby jeszcze konkurować z możliwościami technik cyfrowych tak czy owak odchodzą do lamusa. Oczywiście, żyją jeszcze dziadki, którzy robią np. kolorowe powiększenia metodą przesiąkową (dye transfer), ale Kodak nie produkuje już tego usrojstwa od dawna, a zapasy w ich lodówkach się kiedyś skończą.


Bez przesady. Dogonili dopiero mały obrazek :P

E tam - mały obrazek... 645-tka nie wytrzymywała porównania z dobrą cyfrówką 12MP, a moja Mamiya 7 jeszcze się jakoś trzyma, ale jej dni są policzone - FF z matrycą z >20MP powinien sobie dać z nią radę...

analogforever
22-11-2008, 04:19
W kwestii ignorancji to nie jest to wielki problem - w dobie internetu możesz się szybko doedukować. Proponuję na początek poczytać o ploterach z pigmetowym, wielokolorantowymi tuszami, o nowych papierach barytowych do drukarek atramentowych itd. Trwałość, zakres barwny, dynamika, lepsze niż w jakimkolwiek analogu, nie mówiąc o takich popierdułkach jak Durst, który zresztą ma tyle wspólnego z technikami analogowymi, co Barack Obama z Ku-Klux-Klanem.

internet to niestety nie najlepsze miejsce do edukacji,jeśli tak robisz to wspólczuję .Nie interesuje mnie czytanie o ploterach pigmentowych ,a także o tych wszystkich o których jeszcze nie słyszałeś i zostaną dopiero wymyślone,nie mam najświerzszych danych na tym polu ,bo nie jestem zainteresowny nimi,ale półtora roku temu na targach foto w Łodzi widziałem wydruki z tych dużych ploterów Epsona,wiesz z czym się to mogło pościgać w kwesti jakości? jak dla mnie ze zdjęciami z archiwalnych numerów "Kobiety i Życie".

Durst jako wielki producent powiększalników ma wiele wspólnego z fotografią analogową,a Druście Theta jako maszynie ,o której pisałem wcześniej ,to przeczytaj z większym zrozumieniem to co było napisane.


Na chwile obecną technologie analogowe, które mogłyby jeszcze konkurować z możliwościami technik cyfrowych tak czy owak odchodzą do lamusa. Oczywiście, żyją jeszcze dziadki, którzy robią np. kolorowe powiększenia metodą przesiąkową (dye transfer), ale Kodak nie produkuje już tego usrojstwa od dawna, a zapasy w ich lodówkach się kiedyś skończą.

Kodak nie produkuje już nawet podobno negatywów,jak nie on będą inni.




E tam - mały obrazek... 645-tka nie wytrzymywała porównania z dobrą cyfrówką 12MP, a moja Mamiya 7 jeszcze się jakoś trzyma, ale jej dni są policzone - FF z matrycą z >20MP powinien sobie dać z nią radę...

A wiesz że ostatnie ładne zdjęcia w większym formacie jakie widziałem to było z 10 lat temu,w witrynce małego zakładu fotograficznego w Łodzi (już nie istniejącego) ,były wykonane średnim formatem.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!

ściankami MF z 56 MPx ? Nie napisałem, że cyfrowy mały obrazek prześcignął analoga, bo to by była przesada. Ale są ścianki mające nawt więcej niż te 56 Mpx, choć są "mało" :mrgreen: popularne.

ilość pikseli na matrycy to tylko jeden z parametrów,generalnie bardzo marketingowy, dla lamerów bardzo ważny. :mrgreen:

an_zak
22-11-2008, 12:06
kolorowe negatywy zostawmy garstce sympatykow, ale poza tym zlozmy do grobu i nie wracajmy juz do tego tematu. o ile jeszcze w fotografii czarnobialej negatyw ma duzo sensu, o tyle w kolorze, poza osobami bardzo przyzwyczajonymi do pewnego warsztatu, ma to epsilonowy sens, bo jedyne dzialki, dzieki ktorym te materialy mialy jeszcze racje bytu - reportaz i slub/portret - w wiekszosci zarzucily negatywy z przyczyn czasowo-finansowych. a w fotografii amatorskiej ostatecznego spustoszenia dokona(la) popularnosc telefonow komorkowych z aparatami.
A tam. Jak dla mnie kolorowy negatyw ma jeszcze sens. Wybieram się w podróż - Polska, Europa. Czasem pociąg, czasem autobus, czasem autostop. Często 5-10 dni z dala od cywilizacji i elektryczności. W każdych warunkach atmosferycznych. W takim wypadku biorę analoga, a jedną kieszeń plecaka przeznaczam na superię100. Ma to swoje zalety:

1) nie boję się o kradzież tak, jakbym mógł się bać przy cyfrze
2) 10 rolek kliszy jest pewniejsze niż karta pamięci
3) nie muszę bać się o źródło zasilania (drugi komplet paluszków załatwia mi zasilanie na rok i jest zdecydowanie tańszy, niż zapas aku, poza tym paluszki mogę kupić niemal w każdej dziurze zabitej dechami)
4) nie trzeba aż tak precyzyjnie naświetlać, 1EV w jedną lub druga stronę nie robi widocznej różnicy
5) po powrocie do domu nie muszę przygotowywać plików do wydruku - patrzę na wglądowych skanach, które kadry są ok, oznaczam i wysyłam na analogowy lab

Oczywiście analog posiada też mnóstwo wad, ale przytoczone wyżej argumenty i tak przekonują mnie do jego użycia w amatorskiej fotografii podrózniczej.
P.S. na codzień cyfra wygrywa w większości zastosowań :-D

czornyj
22-11-2008, 12:44
internet to niestety nie najlepsze miejsce do edukacji,jeśli tak robisz to wspólczuję .Nie interesuje mnie czytanie o ploterach pigmentowych ,a także o tych wszystkich o których jeszcze nie słyszałeś i zostaną dopiero wymyślone,nie mam najświerzszych danych na tym polu ,bo nie jestem zainteresowny nimi,ale półtora roku temu na targach foto w Łodzi widziałem wydruki z tych dużych ploterów Epsona,wiesz z czym się to mogło pościgać w kwesti jakości? jak dla mnie ze zdjęciami z archiwalnych numerów "Kobiety i Życie".

Durst jako wielki producent powiększalników ma wiele wspólnego z fotografią analogową,a Druście Theta jako maszynie ,o której pisałem wcześniej ,to przeczytaj z większym zrozumieniem to co było napisane.


Kodak nie produkuje już nawet podobno negatywów,jak nie on będą inni.




A wiesz że ostatnie ładne zdjęcia w większym formacie jakie widziałem to było z 10 lat temu,w witrynce małego zakładu fotograficznego w Łodzi (już nie istniejącego) ,były wykonane średnim formatem.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!


ilość pikseli na matrycy to tylko jeden z parametrów,generalnie bardzo marketingowy, dla lamerów bardzo ważny. :mrgreen:

Problem z tobą polega na tym, że ty ładne powiększenia z średniego formatu widziałeś na witrynce zakładu, wydruki z ploterów na targach foto. A ja średnich formatów (Mamiya RZ ProII, 645 a obecnie spory system Mamiya 7) używam od 16-tu lat, a powiększenia wykonywałem sam zarówno w ciemni analogowej, jak i cyfrowej. Zaś w kwestii porównań polegam nie tylko na swej percepcji (która bywa zawodna), tylko również na pomiarach densytometrycznych i spektrofotometrycznych.

Przy czym i tak moje doświadczenie jest niczym w porównaniu z doświadczeniem Jacka_Z, którego nazwałeś lamerem (pewnie dlatego, że twoja znajomość np. Hasselblada H3D-39II też zapewne ogranicza się do łódźkiego stoiska targowego).

Durst Theta to zwykła wielkoformatowa cyfrowa naświetlarka laserowa fotograficznych papierów do maszyn cyfrowych. Jest równie cyfrowa jak Epson, przy czym możliwości ma mniejsze. A z powiększalnikiem łączy ją tylko nazwa producenta.

Co zaś do Epsonów, to chyba nie są jednak takie najgorsze, skoro np. Richard Lohmann - facet który przez 26 lat wykonywał powiększenia wystawowe, jest wykładowcą uniwersyteckim fotografii - obecnie wykonuje powiększenia dla np. Anselm Adams Gallery posługując się ploterami Epsona K3.

Jacek_Z
22-11-2008, 14:45
.. półtora roku temu na targach foto w Łodzi widziałem wydruki z tych dużych ploterów Epsona,wiesz z czym się to mogło pościgać w kwesti jakości? jak dla mnie ze zdjęciami z archiwalnych numerów "Kobiety i Życie".
Jeśli nie widzisz różnic to nie mamy o czym rozmawiać.


.ilość pikseli na matrycy to tylko jeden z parametrów,generalnie bardzo marketingowy, dla lamerów bardzo ważny. :mrgreen:Dla wydruków wielkoformatowych ilośc Mpx jest ważna w praktyce.

Mam się za osobę dość odporną na marketing, bo sam jestem jakąś tam częścią tej branży. Wielokrotnie wypowiadałem się za bezsensem nabywania body ponad 20 MPx w przypadku fotoamatora robiącego tylko małe powiększenia. Proponowałem pozostanie przy pełnoklatkowych 12 MPx FF jak 5D i D700.

Kolekcjoner
22-11-2008, 15:05
Ps
25 lat temu cały świat zachłysnął sie takim epokowym wynalazkiem jak płyta CD,nawet jest teoria że żeby zachłyśnięcie było większe producencji poczciwych analogów obniżyli jakość ich produkcji w tamtym czasie,ale po ok 20 latach od tego wynalazku w momencie wprowadzania nowych formatów (DVD-Audio,SACD) wszyscy zaczeli nagle mówić jaki to format CD jest beee ,i jest bee ,a cały czas najlepiej brzmi płyta gramofonowa,czy z fotografią sytuacja się powtórzy??????????

Nie wiem kto mówi, że CD jest be. Można z niego uzyskać bardzo przyzwoite efekty (chyba najłatwiej ze wszystkich formatów). Co do płyt gramofonowych to one trzymają się jeszcze tylko dzięki DJ-om (aczkolwiek dzięki mp3 młode pokolenie już sobie odpuszcza winyla). Zresztą ten format (mp3) zdawałoby się przegrany na starcie ze względu na jakość wykańcza wszystkie pozostałe bardzo skutecznie. DVD Audio, SACD to piękne wynalazki i nic więcej. Ich zastosowanie jest marginalne.

Prawda jest taka, że obecnie najbardziej liczy się szybkość, wygoda i cena. Fotografia cyfrowa jest w tym względzie bezkonkurencyjna tak jak mp3 na rynku audio.

analogforever
22-11-2008, 22:42
Przy czym i tak moje doświadczenie jest niczym w porównaniu z doświadczeniem Jacka_Z, którego nazwałeś lamerem (pewnie dlatego, że twoja znajomość np. Hasselblada H3D-39II też zapewne ogranicza się do łódźkiego stoiska targowego).

Nie nazwałem Jacka_Z lamerem,nie wiem dlaczego mi to wciskasz.Haselblada nie widziałem na łódzkim stoisku,nie wiem nic o doświadczeniu Jacka ,ale wiem na pewnoi że nie każdy posiadacz Ferrari jest mistrzem kierownicy.


Co zaś do Epsonów, to chyba nie są jednak takie najgorsze, skoro np. Richard Lohmann - facet który przez 26 lat wykonywał powiększenia wystawowe, jest wykładowcą uniwersyteckim fotografii - obecnie wykonuje powiększenia dla np. Anselm Adams Gallery posługując się ploterami Epsona K3.



Jeśli wydruki które widziałem były samplami specjalnie zrobionymi pod kątem pokazu,to są lipne w moich oczach i zasługujące na traktowanie jako egzotyczna ciekawostka .
Przytoczony przez ciebie R.L. jest jak mi się zdaje amerykaninem,jest to nacja która bardzo lubi sobie ułatwiać życie wszelkimi sposobami,skrócili (okroili) nawet swój język ojczysty.Moze wybrał zło konieczne,wydruk ze średniej jakości plotera w kilka minut niż godzinne siedzenie w ciemni,wziąłeś pod uwagę taką możliwość ?
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!



Prawda jest taka, że obecnie najbardziej liczy się szybkość, wygoda i cena. Fotografia cyfrowa jest w tym względzie bezkonkurencyjna tak jak mp3 na rynku audio.


Bardzo dobre porównanie

pan.kolega
24-11-2008, 06:25
Przytoczony przez ciebie R.L. jest jak mi się zdaje amerykaninem,jest to nacja która bardzo lubi sobie ułatwiać życie wszelkimi sposobami,skrócili (okroili) nawet swój język ojczysty.Moze wybrał zło konieczne,wydruk ze średniej jakości plotera w kilka minut niż godzinne siedzenie w ciemni,wziąłeś pod uwagę taką możliwość ?


Dla mnie tez cena i ulatwianie sa wazne. Gdybym mial wlasna ciemnie razem z personelem to pewnie bym nawet nie spojrzal na cyfre. Ale nie kazda nacja jest tak wybredna, bogata i zarazem chetna do ciezkiej roboty jak Polacy, i wskutek braku tych cnot czesto ida na tandete, tanioche i latwizne. (A z tym okrajaniem jezyka to juz nie wiem o co chodzi...)

czornyj
24-11-2008, 12:27
Jeśli wydruki które widziałem były samplami specjalnie zrobionymi pod kątem pokazu,to są lipne w moich oczach i zasługujące na traktowanie jako egzotyczna ciekawostka .
Przytoczony przez ciebie R.L. jest jak mi się zdaje amerykaninem,jest to nacja która bardzo lubi sobie ułatwiać życie wszelkimi sposobami,skrócili (okroili) nawet swój język ojczysty.Moze wybrał zło konieczne,wydruk ze średniej jakości plotera w kilka minut niż godzinne siedzenie w ciemni,wziąłeś pod uwagę taką możliwość ?

Do wszystkiego można dorobić ideologię, ale prawda jest taka że masz o tym wszystkim nikłe pojęcie. Richard Lohmann jest amerykańskim Żydem, która to nacja raczej lubi sobie życie utrudniać. Tak czy owak gdyby z plotera nie dało się uzyskać dobrej jakości, to nie miałby nic do gadania - bo galerie sprzedają te odbitki za sporą kasę i nie przyjęłyby jakiegoś szajsu tylko dlatego, że Rychowi nie chce się babrać w odczynnikach. W dodatku wykonywanie wysokiej jakości powiększeń za pomocą ploterów też wymaga wbrew pozorom całkiem sporej wiedzy.

analogforever
24-11-2008, 17:38
Do wszystkiego można dorobić ideologię, ale prawda jest taka że masz o tym wszystkim nikłe pojęcie. Richard Lohmann jest amerykańskim Żydem, która to nacja raczej lubi sobie życie utrudniać. Tak czy owak gdyby z plotera nie dało się uzyskać dobrej jakości, to nie miałby nic do gadania - bo galerie sprzedają te odbitki za sporą kasę i nie przyjęłyby jakiegoś szajsu tylko dlatego, że Rychowi nie chce się babrać w odczynnikach. W dodatku wykonywanie wysokiej jakości powiększeń za pomocą ploterów też wymaga wbrew pozorom całkiem sporej wiedzy.


Tak,oczywiście nie śledzę tego rynku,ale czy jakość na dzisiaj jest tak dużo lepsza niż dwa lata temu? mowa o ploterach.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!

Dla mnie tez cena i ulatwianie sa wazne. Gdybym mial wlasna ciemnie razem z personelem to pewnie bym nawet nie spojrzal na cyfre. Ale nie kazda nacja jest tak wybredna, bogata i zarazem chetna do ciezkiej roboty jak Polacy, i wskutek braku tych cnot czesto ida na tandete, tanioche i latwizne. (A z tym okrajaniem jezyka to juz nie wiem o co chodzi...)

IMO w języku angielskim (amerykanskim) jest dużo mniej słownictwa w użyciu niż w angielskim z wysp.

akustyk
24-11-2008, 18:02
IMO w języku angielskim (amerykanskim) jest dużo mniej słownictwa w użyciu niż w angielskim z wysp.
tak samo jak w moim osobistym holenderskim jest duzo mniej slownictwa niz w holenderskim osob tu wychowanych i "wyszkolonych". i przyczyna tego stanu jest bardzo podobna: potrzeba sprawnej komunikacji w jezyku, ktory badz co badz nie jest moim "natywnym". upraszczania ze wzgledu na niedostateczne ugruntowanie i znajomosc. sugerowane przez Ciebie wygodnictwo i ograczenie intelektualne to z gruntu falszywe splycanie zagadnienia.

zreszta, nie gloryfikujmy specjalnie angielskiego angielskiego, bo z tym prawdziwym germanskim jezykiem pierwotnych (ktorychs tam z rzedu) nordyckich najezdzcow Albionu tez nie ma on wiele wspolnego. w szanujacym sie jezyku germanskim slowo w rodzaju "connection" nie ma racji bytu, bo istnieja "piekne" starogermanskie "verbinding / verbindung / forbindelse / koppling /forbindelse" (http://translate.reference.com/browse/connection). a rodowodem "connection" sa ludy romanskie, ktore z terenow dzisiejszej Francji najechaly Wyspy i zrewolucjonizowaly owczesny angielski. gramatyki nie dalo sie zmienic, ale mnostwo rasowego germanskiego slownictwa zostalo wyparte przez romanskie slowa. przykladami mozna z rekawa sypac.

i to jest poniekad kolejny przyklad na to, ze ewolucja jezykow nie wynika z sugerowanej prostoty czy glupoty ludzi, ale z migracji narodow i utylitarnego charakteru mowy

czornyj
24-11-2008, 18:10
Tak,oczywiście nie śledzę tego rynku,ale czy jakość na dzisiaj jest tak dużo lepsza niż dwa lata temu? mowa o ploterach.

Nie wiem z jakimi ploterami miałeś wtedy doczynienia, ale powiem tak - na chwilę obecną leżą przede mną dwa powiększenia testowe 30x20cm, wykonane z tego samego pliku (bardzo bezlitosny wzorzec testowy Billa Atkinsona, z serią zmyślnie dobranych zdjęć i wzorców barwnych) na dobrym minilabie cyfrowym (350dpi, papier Kodak Endura) i na Epsonie 3800 - który nie jest jakimś ostatnim krzykiem techniki (bo ostatnio weszły Epsony serii 900, które mają jeszcze większe możliwości), w dodatku na nienajlepszym papierze i nawet bez wykorzystywania najwyższej jakości wydruku.

I minilab dostaje po d... praktycznie pod każdym względem.

analogforever
24-11-2008, 20:18
Nie wiem z jakimi ploterami miałeś wtedy doczynienia, ale powiem tak - na chwilę obecną leżą przede mną dwa powiększenia testowe 30x20cm, wykonane z tego samego pliku (bardzo bezlitosny wzorzec testowy Billa Atkinsona, z serią zmyślnie dobranych zdjęć i wzorców barwnych) na dobrym minilabie cyfrowym (350dpi, papier Kodak Endura) i na Epsonie 3800 - który nie jest jakimś ostatnim krzykiem techniki (bo ostatnio weszły Epsony serii 900, które mają jeszcze większe możliwości), w dodatku na nienajlepszym papierze i nawet bez wykorzystywania najwyższej jakości wydruku.

I minilab dostaje po d... praktycznie pod każdym względem.


nie znam nazw tych prezentowanych ploterów,ale były w cenie coś ok 18,000zł w tamtym czasie.Chyba największe jeśli chodzi o szerokość wydruku jakie wtedy mial Epson.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!

tak samo jak w moim osobistym holenderskim jest duzo mniej slownictwa niz w holenderskim osob tu wychowanych i "wyszkolonych". i przyczyna tego stanu jest bardzo podobna: potrzeba sprawnej komunikacji w jezyku, ktory badz co badz nie jest moim "natywnym". upraszczania ze wzgledu na niedostateczne ugruntowanie i znajomosc. sugerowane przez Ciebie wygodnictwo i ograczenie intelektualne to z gruntu falszywe splycanie zagadnienia.

zreszta, nie gloryfikujmy specjalnie angielskiego angielskiego, bo z tym prawdziwym germanskim jezykiem pierwotnych (ktorychs tam z rzedu) nordyckich najezdzcow Albionu tez nie ma on wiele wspolnego. w szanujacym sie jezyku germanskim slowo w rodzaju "connection" nie ma racji bytu, bo istnieja "piekne" starogermanskie "verbinding / verbindung / forbindelse / koppling /forbindelse" (http://translate.reference.com/browse/connection). a rodowodem "connection" sa ludy romanskie, ktore z terenow dzisiejszej Francji najechaly Wyspy i zrewolucjonizowaly owczesny angielski. gramatyki nie dalo sie zmienic, ale mnostwo rasowego germanskiego slownictwa zostalo wyparte przez romanskie slowa. przykladami mozna z rekawa sypac.

i to jest poniekad kolejny przyklad na to, ze ewolucja jezykow nie wynika z sugerowanej prostoty czy glupoty ludzi, ale z migracji narodow i utylitarnego charakteru mowy

Ciężko mi polemizować na tematy w których nie jestem specjalistą ,to co napisałem była to obserwacja z życia wzieta.Czy Twoim zdaniem amerykanie jak i brytyjczycy używają tak samo "kwiecistego " języka.?

akustyk
24-11-2008, 21:56
Czy Twoim zdaniem amerykanie jak i brytyjczycy używają tak samo "kwiecistego " języka.?
moim zdaniem uzywaja innego jezyka, przy czym ogolnie British korzysta z szerszego wachlarzu slow. American, jako jezyk "wygenerowany" przez spoleczenstwo majace w ogromnej czesci korzenie nieanglojezyczne, opiera sie w znacznym stopniu na wezszym zasobie slow, ktore plynacym za ocean Wlochom, Irlandczykom, Holendrom, Zydom, Skandynawom... pozwalaly na sprawne komunikowanie sie ze soba. sila rzeczy kolejne pokolenia emigrantow, stanowiace spory odsetek populacji Ameryki, odcisnely pietno na ksztaltowaniu jezyka codziennego - w tym wypadku na ubozszym zasobie slow i okazyjnym przemycaniu do niego konstrukcji i/lub wyrazen z jezykow innych. poniekad, Wielka Brytania przechodzi zblizony proces ze wzgledu na duza imigracje zarobkowa.

na podobnej zasadzie mozemy zauwazyc, ze polski jest jezykiem niemozebnie przekomplikowanym tak slownikowo jak i gramatycznie. ale jesli dojdzie do odhermetycznienia i do Polski zjada masowo inne nacje (zeby mieszkac i pracowac) to jezyk polski tez bedzie ewoluowal i im bardziej zjawisko bedzie masowe w tym wiekszym stopniu bedzie dochodzilo do uproszczen i zapozyczen z innych jezykow...