Ansset
23-06-2010, 16:11
Dokladnie 8 dni temu zakupilem we wroclawskim fotojokerze body EOS'a 50D. Po mniej wiecej 3-4 dniach zauwazylem, iz numer seryjny (naklejka pod aparatem) rozmywa sie.
Mam problem. Bylem dzis z tym fantem u sprzedawcy. W koncu gwarancja to gwarancja, jasno napisane jest, ze musi byc widoczny numer seryjny urzadzenia (zgodny z gwarancja i dowodem zakupu), aby sprzet w razie ewentualnej awarii zostal do serwisu przyjety.
Po okolo 45 min uzerania sie z ciemna masa stojaca za lada, dowiedzialem sie, ze:
- aparat bez numeru seryjnego zostanie bezproblemowo (gwarancyjnie)przyjety do serwisu w razie potrzeby, oczywiscie, z dowodem zakupu i gwarancja,
- nawet nie beda sprawdzac numeru seryjnego zapisanego elektronicznie w body,
- nie dadza mi na pismie jasno sformulowanego zdania, ze to body napotkalo taki problem i rzeczywiscie zostanie on zignorowany, gdyz pani Jola z dzialu reklamacji nie pozwala,
- szefa danego punktu fotojokera nie ma i nie bedzie w najblizszych dniach, telefonu tez nie udostepnia, bo im nie wolno. Mozna dzwonic i pytac, czy szef jest,
- moge sie sam skontaktowac z serwisem Canon Polska i zapytac co z problemem zrobic,
- moge zostawic aparat na jakies 2-3 tygodnie w fotojokerze jako reklamacje,
- zwrotu urzadzenia, ktore niebawem straci(c moze) gwarancje, takze nie przyjma...
Czy ktokolwiek z Was spotkal sie z tego rodzaju problemem i zarazem iscie.. kretynizmem ze strony sprzedawcy? Jestem czlowiek-goraczka, jak to Sienkiewicz pisal, jestem gotow tym aparatem przywalic komus w dziob, zdemolowac pol sklepu albo rownie cos glupiego zrobic. Place - wymagam. Amen.
Czy wymagam rzeczy niestworzonych? Moze ktos podpowie mi, co z tym zrobic? Z Canon Polska nie kontaktowalem sie jeszcze, gdyz moim gwarantem w tej sytuacji jest konkretny punkt fotojokera.
Bede wdzieczny za jakakolwiek pomoc.
Mam problem. Bylem dzis z tym fantem u sprzedawcy. W koncu gwarancja to gwarancja, jasno napisane jest, ze musi byc widoczny numer seryjny urzadzenia (zgodny z gwarancja i dowodem zakupu), aby sprzet w razie ewentualnej awarii zostal do serwisu przyjety.
Po okolo 45 min uzerania sie z ciemna masa stojaca za lada, dowiedzialem sie, ze:
- aparat bez numeru seryjnego zostanie bezproblemowo (gwarancyjnie)przyjety do serwisu w razie potrzeby, oczywiscie, z dowodem zakupu i gwarancja,
- nawet nie beda sprawdzac numeru seryjnego zapisanego elektronicznie w body,
- nie dadza mi na pismie jasno sformulowanego zdania, ze to body napotkalo taki problem i rzeczywiscie zostanie on zignorowany, gdyz pani Jola z dzialu reklamacji nie pozwala,
- szefa danego punktu fotojokera nie ma i nie bedzie w najblizszych dniach, telefonu tez nie udostepnia, bo im nie wolno. Mozna dzwonic i pytac, czy szef jest,
- moge sie sam skontaktowac z serwisem Canon Polska i zapytac co z problemem zrobic,
- moge zostawic aparat na jakies 2-3 tygodnie w fotojokerze jako reklamacje,
- zwrotu urzadzenia, ktore niebawem straci(c moze) gwarancje, takze nie przyjma...
Czy ktokolwiek z Was spotkal sie z tego rodzaju problemem i zarazem iscie.. kretynizmem ze strony sprzedawcy? Jestem czlowiek-goraczka, jak to Sienkiewicz pisal, jestem gotow tym aparatem przywalic komus w dziob, zdemolowac pol sklepu albo rownie cos glupiego zrobic. Place - wymagam. Amen.
Czy wymagam rzeczy niestworzonych? Moze ktos podpowie mi, co z tym zrobic? Z Canon Polska nie kontaktowalem sie jeszcze, gdyz moim gwarantem w tej sytuacji jest konkretny punkt fotojokera.
Bede wdzieczny za jakakolwiek pomoc.