PDA

Zobacz pełną wersję : Canon 600 - Wkladamy baterię i...



birez
16-06-2009, 18:11
Heja wszystkim :-)

Mam sobie taka zagwozdkę - problem możne jest i głupi i trywialny i mocno teoretyczny, nie wspominając o tym ze gra nie warta świeczki ale jakieś hobby trzeba mieć ;-)
No wiec tak: w jednej rece Canon 600 bez baterii ale za to z częściowo wypstrykanym filmem, w drugiej 2CR5. Trzymając te dwie rzeczy tak sobie siedzę i myślę - włożyć czy kombinować...
Osiągnąć chciałbym dwie rzeczy
a) działający aparat
b) nie zmarnować filmu
O ile cześć a jest stosunkowo prosta, bo wystarczy włożyć baterie, to co do b mam wątpliwości - stad tez pytanie: może ktoś wie co się dzieje po włożeniu baterii ? Gdybym nie był sobą, to bym to olał, włożył, niech się dzieje co się chce ale ja lubię kombinować :] i widzę możliwości:
1. Aparat zwinie film do rolki, włączy się
2. Aparat włączy się nie zwijając filmu do rolki ale resetując licznik zdjęć
3. Aparat włączy się, nie zwinie filmu oraz za pomocą szklanej kuli (lub tajnego akumulatorka podtrzymującego) wywróży ile zdjęć było zrobione

Jeżeli zrobi 1. to klapa, bo nie pamiętam ile zdjęć było zrobionych... jedynie mogę założyć ze ok 20 i przewinąć film na odpowiednie miejsce. Ew. można pomierzyć czas zwijania filmu. Lub jeszcze ew. znacie jakis sposób żeby oszacować na której klatce jesteśmy ? (rozwinąć i zmierzyć ? wydaje się mieć sens)
Jeżeli 2. to jest dobrze - do momentu kiedy się film skończy - czy Canony maja jakiś bezpiecznik zapobiegający zerwaniu filmu ?
Jeżeli 3. to... to raczej mało prawdopodobne.

No, to potrułem ;-) i mi lepiej :D
Wiec jak by ktoś wiedział co się dzieje z aparatem po włożeniu baterii, niech da znać :-)

Pozdro,
Pawel

molmagic
16-06-2009, 19:04
Specjalnie dla Ciebie wyjąłem baterie ze swojej 600tki i już Ci mówie.

Opcja 3 - "Szklana kula":)
nic nie zwinął, ani nie rozwinął, pokazało na tej klatce na której był...czyli ktoś pomyślał zanim zrobił. Z tym że ja baterie wyjąłem na chwile, wszystko pogasło, zaraz założyłem. Nie wiem ile bateria podtrzymująca wytrzymuje i wogole nie wiem gdzie jest bo miejsca na nią nie widzę.

jac+
16-06-2009, 20:47
Tak na marginesie: 240zł za EOSa 600 (wersja grafitowa) w stanie wzorcowo - kolekcjonerskim. Co Wy na to?

birez
16-06-2009, 22:38
Dziękuje za eksperyment :)
Ale ciekawe jest to bo takie zachowanie wydawało mi się zupełnie mało prawdopodobne - też się bateryjki podtrzymania nie doszukałem.
No a że u mnie jednak leżał trochę dłużej bez zasilania... No to przygotowanie do zmierzenia czasu zwijania - i niespodzianka - też pamięta numer klatki.
Inna rzecz, że rzeczywiście gra nie była warta świeczki, bo sie okazuje ze mam raptem dwie klatki wolne ;-)

FlatEric
16-06-2009, 22:41
Hi hi, to ja miałem ostatnio jeszcze lepszą zagadkę z EOSem 300V. Ni z gruchy ni z pietruchy zdechła mi bateria w połowie przewijania filmu między zdjęciami. Nie wiem, dlaczego tak zrobiła, bo była w miarę nowa a aparat nie sygnalizował, że jest słaba, ale mniejsza z tem. Efekt był taki, że film ruszył, ale nie dojechał do kolejnej klatki i aparat zdechł. Następnego dnia kupiłem nowe baterie, włożyłem do aparatu pełen różnych teorii, co to będzie - a aparat jak gdyby nigdy nic dociągnął film o brakujący odcinek i można było robić dalej. Wot, tiechnika! :O

Pzdr

Grzesiu

plyszczarz86
17-06-2009, 13:02
Moj 300 sygnalizowała pare razy właśnie wyczerpaniem baterii zwarcie, naczęściej na silniczku filmu gdy klisza sie jakoś przyblokowała na moment, czasmi wystarczył restart aparatu, czasami minimalne puknięcie w puszke (wiem ze to metoda zenitowa ale działa)

molmagic
17-06-2009, 15:56
birez, możliwe że jest akku podtrzymujący wlutowany na stałe, albo że nr klatki jest oznaczany jakoś mechanicznie albo magnetycznie w puszce.

Nerissa
31-07-2009, 20:17
Aloha,

A ja mam problem: w połowie filmu w 300v padły baterie. Nowe udało mi się kupić dopiero tydzień później - no i kicha, bo aparat zdurniał. Wyświetla symbol rolki filmu i nie reaguje na nic. Nie pamiętam, ile klatek było zrobione, a szkoda mi film zwinąć do końca i oddać do wywołania - mniej więcej w połowie był zużyty, ale nie pamiętam, czy do końca zostało 11 klatek czy 17. Gdyby to było byle co, to bym zwinęła, ale to Provia. Co zrobić w tej sytuacji? Wybebeszyć film w ciemni, odciąć zrobiony kawałek, schować do innej kasetki i oddać do wywołania, a resztę założyć na nowo? I czy aparat nie zgłupieje, skoro film będzie niestandardowej długości?

Czy jest możliwość, by zmusić aparat do dalszej pracy na tym filmie?

molmagic
01-08-2009, 10:37
Witam koleżankę po sąsiedzku:)
A jak miałaś puszkę ustawioną? Zostawia końcówkę czy nie? Słuchaj, jeśli nawet nie zostawia, to zwiń to do końca, w fotku Ci wyciągnął końcówkę. Założysz znowu i "na ślepo" przestrzelisz do 17tej klatki(najwyżej będzie kilka pustych lub kilka pokrytych podwójnie). Masz niewiele do stracenia, więc warto spróbować.

Czyli możliwość jest, ale trzeba wyjąć i włożyć z powrotem.

Nerissa
01-08-2009, 14:21
O, o tym nie pomyślałam. Racja!
Bo on mruga tak, jakby już zwinął cały film - ale nie podejrzewam go o to, nie było nic słychać.
Ustawiony jest tak, że zwija całkowicie. Da się ustawić inaczej? Poszukam w instrukcji...
Dzięki, sąsiedzie :)

molmagic
01-08-2009, 14:51
jak mruga to może się coś zablokowało? Trzeba to zbadać organoleptycznie. Czasem jak potrząsnę to się naprawi:D a instrukcję w necie przeszukałem i chyba ta puszka nie ma takiej funkcji-popełniłem błąd logiczny bo moja "piękna dwudziestoletnia" 600tka to ma.. :)

Nerissa
13-08-2009, 20:59
Ano. Pukać to ja sobie mogę - do tego plasticzaka nic nie dociera. Ale załatwię sprawę inaczej: znajdę ja sobie ciemnię, otworzę mu tył i: jeśli film z prawej rolki da się wyciągnąć, to utnę, spakuję w kasetkę i oddam do labu, a resztę założę i wypstrykam; jeśli nie da się - to zaznaczę dziurkaczem np. miejsce, w którym skończyłam, zwinę film do kasetki, a potem będę w ciemni wyciągać aż do nadciętego miejsca. A resztę założę i wypstrykam.
Bo naprawdę nie wiem, ile zrobiłam - ten aparat liczy od tyłu, a w Canonie T90, którego używam równolegle, jest odwrotnie. Wobec czego zgadywanie liczby zrobionych klatek nie ma sensu.

Zła jestem, bo nie zakładałabym Provii to 300v, gdybym spodziewała się z nim takich problemów!