Zobacz pełną wersję : źle wywołany negatyw?
Krismar72
09-01-2009, 10:38
Mam pytanie: jak poznać źle wywołany negatyw barwny? Zarówno oceniając samą błonę, jak i ewentualnie odbitki z niej sporządzone. Wywołałem ostatnio Superię ISO 200, niby wszystko ok, tj. napisy na perforacji wyraźne, intensywne (nie wyblakłe), ale odbitki zdają się nie trzymać równowagi barwnej (ucieczka w zieleń). Czy jakikolwiek wpływ na taki efekt mogło mieć to, że laborant dopiero co włączył wywoływarkę, a w samym punkcie o tej porze roku negatywów nie wołają zbyt wiele. Za wszelkie odpowiedzi z góry wielkie dzięki
Raz otrzymałem z fotojokera negatyw którego maska była zielona. To był jak dla mnie wystarczający objaw skopanego wołania.
Robiłeś odbitki na maszynie analogowej czy cyfrowej?
heh :) Jak to mowia - fuji leci w zielen, kodak w zolty, a konica w niebieski ;)
Mnie interesuje jedno - czy lab moze wywolac zle negatyw tak, ze ziarno ma przesadzona wielkosc/ilosc? ISO 200 potwornie zaszumione. ?
Krismar72
09-01-2009, 13:30
Raz otrzymałem z fotojokera negatyw którego maska była zielona. To był jak dla mnie wystarczający objaw skopanego wołania.
Robiłeś odbitki na maszynie analogowej czy cyfrowej?
odbitki były robione na cyfrowym labie (noritsu). Zdenerwowany zastanym efektem udałem się do labu fuji i tam na frontierze wyciągnięto mi odbitki w bardziej "rzeczywisty" odcień, ale właśnie - laboludek tam siedzący trochę musiał jeździć suwakami. Sama maska filmu raczej nie odbiegała od tych wcześniejszych, na pewno nie była zielona
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
heh :) Jak to mowia - fuji leci w zielen, kodak w zolty, a konica w niebieski ;)
Mnie interesuje jedno - czy lab moze wywolac zle negatyw tak, ze ziarno ma przesadzona wielkosc/ilosc? ISO 200 potwornie zaszumione. ?
no - ziarno przy ISO 200 może IMO oznaczać niedowołanie negatywu, albo błędy ekspozycji przy wyzwalaniu migawki. A tych potocznych sądów o tym, że fuji leci w zieleń, kodak w żółć etc. powoli mam dosyć:) Negatyw, który mam na uwadze nie był pierwszym wołanym przez mnie negatywem fuji ( a raczej, jak wynika z mojej ewidencji jakimś 120 - tym) i mam już raczej jakąś skalę porównawczą. A swoją drogą widziałem już odbitki z Kodaka, które wręcz biły zielenią po oczach. Więc tonacja barwna konkretnego producenta - tonacją, a ewidentne "zafarby" - zafarbami
MacGyver
09-01-2009, 17:34
heh :)
Mnie interesuje jedno - czy lab moze wywolac zle negatyw tak, ze ziarno ma przesadzona wielkosc/ilosc? ISO 200 potwornie zaszumione. ?
Skan czy analogowa odbitka ?
Ziarno (a w właściwie szum) zawsze powstaje przy skanowaniu (sprzęt, ustawienia), skany z labów są najczęściej nadmiernie zaszumione.
analogforever
10-01-2009, 19:42
nowe maszyny do robienia odbitek z negatywów (np Frontiery) najpierw je skanują a potem naświetlają cyfrowo i wychodzi lipa.Skanowanie jest prawie w czasie rzeczywistym i stojąc obok ma się wrażenie że naswietla prosto z negatywu a tak nie jest,skanowanie w takim szybkim czasie to pewnie nie więcej niż 1000-1500 dpi ,a wiec nie ma co oczekiwać cudu na papierze tym bardziej że jak zauważył McGyver dochodzi jeszcze problem powiększania ziarna i szumów.
Z kliszy trzeba robić na czysto analogowym labie lub z powiększalnika ,inna technika to tylko połśrodki.
pawel-foto
10-01-2009, 21:05
Czy jakikolwiek wpływ na taki efekt mogło mieć to, że laborant dopiero co włączył wywoływarkę, a w samym punkcie o tej porze roku negatywów nie wołają zbyt wiele.
Ma i to duże. Ja swoje negatywy zawsze wołałem jak maszyna pochodziła już z półgodziny i poszło kilka negatywów klientów. Teraz woła się bardzo mało negatywów i powninna być zwiększona regenaracja a nie sądzę aby była.
Krismar72
10-01-2009, 21:07
nowe maszyny do robienia odbitek z negatywów (np Frontiery) najpierw je skanują a potem naświetlają cyfrowo i wychodzi lipa.Skanowanie jest prawie w czasie rzeczywistym i stojąc obok ma się wrażenie że naswietla prosto z negatywu a tak nie jest,skanowanie w takim szybkim czasie to pewnie nie więcej niż 1000-1500 dpi ,a wiec nie ma co oczekiwać cudu na papierze tym bardziej że jak zauważył McGyver dochodzi jeszcze problem powiększania ziarna i szumów.
Z kliszy trzeba robić na czysto analogowym labie lub z powiększalnika ,inna technika to tylko połśrodki.
Tyle tylko, że w moim przypadku zrobienie odbitek na maszynie Fuji Frontier dało w ostateczności lepszy efekt niż w przypadku Noritsu. Noritsu (ta o której mówię)tak samo skanuje film jak frontier, tyle że nie radzi sobie (w tym akurat wypadku ale i wcześniej również nie było najlepiej) tak jak bym ja to widział. Może to kwestia oprogramowania, a może generalnie większych możliwości Frontiera w stosunku do Noritsu (nota bene nie najnowocześniejszego). O analogowym labie w moich stronach można już sobie tylko pomarzyć; ewentualnie znalazłbym może jakąś w zapyziałym punkcie z panem pamiętającym okupację i chemią niemal równie starą - nie sądzę jednak żeby jakość odbitek robionych w takich iście "rzemieślniczych" warunkach mogła mnie przekonać. Z wolna musimy pogodzić się z digitalizacją uzyskiwania finalnego efektu, mimo ładowania do komory filmu materiału tradycyjnego.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Ma i to duże. Ja swoje negatywy zawsze wołałem jak maszyna pochodziła już z półgodziny i poszło kilka negatywów klientów. Teraz woła się bardzo mało negatywów i powninna być zwiększona regenaracja a nie sądzę aby była.
Dzięki - bardzo ważka wskazówka. Stąd wynikałoby, że nie warto pukać do jakiegokolwiek labu tuż po godz. 10.00, a zimą raczej zlecać wywoływanie filmów w punktach gdzie panuje większy ruch.
analogforever
10-01-2009, 22:19
Że Pan pamięta okupacje to może nie tak źle, bo tacy Fotografowie moim zdaniem potrafili naprawdę zrobić dzieła,tylko żeby chemie miał świeżą to jest problem.Co do jakości odbitek to się mylisz,właśnie powstałe w rzemieśliniczych warunkach na powiększalnikach nie maja sobie równych z tymi z labów ,tylko cena może być problemem bo to nie kosztuje 0,80zł za 10x15.
Krismar72
11-01-2009, 10:14
Że Pan pamięta okupacje to może nie tak źle, bo tacy Fotografowie moim zdaniem potrafili naprawdę zrobić dzieła,tylko żeby chemie miał świeżą to jest problem.Co do jakości odbitek to się mylisz,właśnie powstałe w rzemieśliniczych warunkach na powiększalnikach nie maja sobie równych z tymi z labów ,tylko cena może być problemem bo to nie kosztuje 0,80zł za 10x15.
Ale nie mówimy o artystach, czy o pasjonatach fotografii zajmujących się przy okazji obróbką cudzych materiałów, tylko właśnie o rzemieślnikach - usługodawcach; o właścicielach pierwszych jako takich minilabów, dziś już ewidentnie przestarzałych i wyekspolatowanych - z przebiegiem maszyn kwalifikującym je na zezłomowanie. I w żadnym razie - w związku z tym - nie mówimy o odbitkach robionych na powiększalniku. Mówimy o zakładach, gdzie w sprzęt, chemię, papier nie inwestuje się od -nastu lat. "Nie mają sobie równych" - kiedyś skorzystałem z usług takiego osiedlowego labu - odbitki były faktycznie wyjątkowe - porysowane wzdłuż całej długości - oczywiście negatyw po odebraniu również; pełno "farfocli" na powierzchni odbitki, jakby ktoś celowo je napylał kurzem, barwy w ogóle abstrakcyjne (jedyny przejaw "artyzmu"); no i wielce wymowne zdziwienie Pana, że są w ogóle filmy czarno - białe wywoływane w procesie C 41 (jego pierwsze słowa - to niemożliwe), gdy przyniosłem Mu Ilforda XP 2. Aha - i ważkie ograniczenie - odbitki tylko do rozmiaru 13/18 i to na błyszczącym bo inne mu się nie opłacają. Rzecz jasna z drugiej strony nie zaniósłbym nigdy materiałów do punktu gdzie wykonuje się tysiące odbitek dziennie, a osoba siedząca za pulpitem labu z fotografią ma tyle wspólnego, że odbyła kilkugodzinne szkolenie obsługi maszyny, tuż przed podjęciem pracy. Mam dwa zakłady, gdzie właścicielami są czynni zawodowo fotografowie, w średnim wieku, a których do zamiany maszyn analogowych na cyfrowe skłoniły wymagania rynku usług foto, gdzie większość zleceniodawców przychodzi już "stety - niestety" z nośnikami cyfrowymi. Tyle, że jeden z nich najprawdopodobniej skopał mi wywołanie negatywu i dobrze byłoby wiedzieć jak takie skopanie wyłowić ad hoc, aby w przyszłości ewentualnie zwrócić usługodawcy stosowną uwagę.
C41 jest w pełni zautomatyzowane, to trudno na coś konketnego wskazać uwagę. Osobiście nie spotkałem negatywu, który miałby lekkie niedociągnięcie wołania. Albo wszystko jest ok, albo kompletna katastrofa. Może podaj przykład skopanej klatki (skan), to tutejsi właściciele labów coś poradzą.
pawel-foto
11-01-2009, 17:29
C41 jest w pełni zautomatyzowane, to trudno na coś konketnego wskazać uwagę. Osobiście nie spotkałem negatywu, który miałby lekkie niedociągnięcie wołania.
Co rozumiesz przez pełną automatyzację? W wołarce ustawiasz temp, dawkę regeneracyjną. Ale to tylko początek. Ktoś zastosuje inną chemię i dawka się już zmienia. Mogą się przytkać filtry, pompki regeneracyjne, cyrkulacyjne. Może lider przycinać się na którymś raku. Może paść grzałak lub termometr. Do tego teraz jest zdecydowanie mniej pracy na wołarce-nie ma sezonu a większość osób foci cyfrą i chemia się utlenia-nikt nie puszcza co dzień testów. No i jak padnie zasilanie to trzeba kręcić korbą i tu trzeba mieć doświadczenie aby kręcić z odpowiednią prędkością.
A co do wywołanych negatywów to uwierz mi widziałem ich sporo z różnymi wadami i po niektórych nie rozpoznał byś że było coś nie tak. Jako, że firma już nie istnieje to nie zdradzę tajemnicy, że wołaliśmy w najlepszym okresie około 1300-1500 negatywów za noc!
Krismar72
11-01-2009, 20:16
Co rozumiesz przez pełną automatyzację? W wołarce ustawiasz temp, dawkę regeneracyjną. Ale to tylko początek. Ktoś zastosuje inną chemię i dawka się już zmienia. Mogą się przytkać filtry, pompki regeneracyjne, cyrkulacyjne. Może lider przycinać się na którymś raku. Może paść grzałak lub termometr. Do tego teraz jest zdecydowanie mniej pracy na wołarce-nie ma sezonu a większość osób foci cyfrą i chemia się utlenia-nikt nie puszcza co dzień testów. No i jak padnie zasilanie to trzeba kręcić korbą i tu trzeba mieć doświadczenie aby kręcić z odpowiednią prędkością.
A co do wywołanych negatywów to uwierz mi widziałem ich sporo z różnymi wadami i po niektórych nie rozpoznał byś że było coś nie tak. Jako, że firma już nie istnieje to nie zdradzę tajemnicy, że wołaliśmy w najlepszym okresie około 1300-1500 negatywów za noc!
Oj ja już miałem negatywy - napisy na perforacji ok, maska ok, a odbitki jakieś takie "nijakie" wychodziły, nawet przy klatkach co do których nie mogłem mieć żadnych wątpliwości co do prawidłowego naświetlenia przy robieniu zdjęcia W ostatnim przypadku stawiam właśnie na to, że negatyw był jednak źle wywołany; na jednej maszynie przy sporządzaniu nie można było dokonać zadowalającej korekty, na drugiej dało się, aczkolwiek kolorystyka też nie jest idealna.
A co do wywołanych negatywów to uwierz mi widziałem ich sporo z różnymi wadami i po niektórych nie rozpoznał byś że było coś nie tak.
Rozumiem. Nigdy nie miałem możliwości oceny negatywu innej niż na oko + lupka, zakres tej oceny przy negatywach c41 posiadał stopnie "ok" i "katastrofa" :)
Poza tym przyzwyczaiłem się, że jeśli negatyw nie jest taki, jak bym oczekiwał (z rysami włącznie), to lab ponosił winę na ostatnim miejscu (zdarzył mi się jednorazowy ewidentny bład w procesie).
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.