Zobacz pełną wersję : Używanie dSLR w trudnych warunkach
Mamy okres wakacyjny, wielu z nas wybiera się w ciekawe lecz trudne dla aparatów miejsca :) W tym wątku chciałbym dowiedziec się jak użytkujecie i dbacie o sprzęt w trudnych warunkach. Mnie konkretnie interesują: zapylenie, piasek, wysokie temperatury i wszystko co może spotkac fotografujacego na pustyni lub sawannie, ale oczywiście jeśli kogoś interesuje jak dbac o aparat w amazońskiej dżungli ;) to równiez zapraszam do tego watku.
Nie ukrywam, że staram sie dbać o aparat i serce mi drży na myśl o jeździe w konwoju po pustyni otwartym jeepem lub o zgrozo wymianie obiektywu w takich warunkach!
Nie mam 1D ani 1Ds ani uszczelnianych obiektywów i w najbliższym czasie nie kupię więc za takie porady dziękuję :)
Pocieszcie albo dobijcie ale poradźcie :)
Adam
przez 6 miesiecy uzywalem w Iraku EOS30, teraz od 5 miesiecy uzywam EOS20d i jak na razie nie ma problemow. Oczywiscie musisz pamietac ze na sloncu sprzet nagrzewa sie niemilosiernie, wrecz parzy, wiec caly czas przebywa w torbie a wyjmuje go tylko jak wiem ze bede robil zdjecia. Obiektywy zmieniam bez klopotow, pod warunkiem ze nie ma burzy piaskowej albo pylu wiszacego w powietrzu. W takich razach obiektywy zmieniam w zamknietym pomieszczeniu - pokoj, namiot itp starajac sie to robic mozliwie szybko.
Wbrew pozorom ten sprzet naprawde duzo wytrzymuje
djtermoz
04-07-2005, 19:02
Najgorsze co mi przychodzi do glowy to warunki bardzo wysokiej wilgotnosci gdzies w amazonskiej dzungli. Podejrzewam ze ryzyko korozji elektroniki wewnatrz aparatu jest dosc wysokie. Zawsze lepiej w takiej sytuacji przerzucic sie na manuala.
tylko ze tak naprawde to juz niewiele jest prawdziwych manuali calkowicie bez elektroniki
Dzięki za odzew :)
Ja też mam 20d więc raczej pocieszyłeś niz dobiłeś :)
A tak na poważnie - interesuje mnie co się dzieje przy tak długim pobycie w ciężkich warunkach z pierscieniami w Twoich obiektywach (nie zgrzytają ? :), ostatnio macałem w związku z tym wyjazdem 100-400 - pierścień fokusa chodził ciężko i słychać było zgrzyt piasku :(, a niektóre napisy informujące o ogniskowych były nieczytelne tak była zdrapana farba od piasku który musiał dostać się podczas zoomowania - facet był na długim safarii (na pocieszenie własciceli tego modelu - obiektyw był nadal w 100% sprawny - no ale przecież "L"ki nie mają sobie równych ;)
I najważniejsze - przedmuchiwać matrycę regularnie (oczywiscie w miarę możliwości w zamkniętych pomieszczeniach) czy aż do powrotu do kraju ignorować wszelkie zabrudzenia w środku aparatu i ograniczyć sie do szybkich podmian obiektywów ?
Najgorsze co mi przychodzi do glowy to warunki bardzo wysokiej wilgotnosci gdzies w amazonskiej dzungli. Podejrzewam ze ryzyko korozji elektroniki wewnatrz aparatu jest dosc wysokie. Zawsze lepiej w takiej sytuacji przerzucic sie na manuala.
W takich wypadkach kupuje sie pochlaniacze wilgotnosci, to sa takie woreczki ktore sie wklada do torby gdzie jest sprzet.
Nie ukrywam, że staram sie dbać o aparat i serce mi drży na myśl o jeździe w konwoju po pustyni otwartym jeepem lub o zgrozo wymianie obiektywu w takich warunkach!
Juz pare razy czytalem ze wlasnie na bardzo "zapylone" pomieszczenia poleca sie obudowe podwodna (sic!), jest szczelna, wiec nic sie nie dostanie, a zmiana obiektywow, coz, szybciutko, szybciutko :D
Co do nagrzewania sie aparatu i szkiel to w zachodnich czasopismach widzialem takie parasolki montowane na aparat / obiektyw. Nie mam pojecia ile to kosztowalo, ale wydaje mi sie ze to jest skuteczne rozwiazanie.
djtermoz
05-07-2005, 06:40
W takich wypadkach kupuje sie pochlaniacze wilgotnosci, to sa takie woreczki ktore sie wklada do torby gdzie jest sprzet.
I co? Mialbym w tej amazonskiej dzungli poprzyklejac sobie te woreczki do aparatu w czasie robienia zdjec? ;-)
W takich warunkach to sie albo kupuje "jeden-de" albo rzeczywiscie tak jak radzisz - obudowe podwodna :grin: (ktora kosztuje tyle co drugi korpus :-()
najlepszy i tak chyba bylby stary ruski dalmierz bez swiatlomierza i baterii. wszystko mechaniczne, gniotsa nie lamiotsa, i tylko w najgorszym przypadku film w srodku nam moze zawilgotniec.
I co? Mialbym w tej amazonskiej dzungli poprzyklejac sobie te woreczki do aparatu w czasie robienia zdjec? ;-)
LOL, napisalem przeciez ze wklada sie je (te woreczki) do torby (ze sprzetem foto). Aparat wyciaga sie tylko do zrobienia zdjecia.
W takich warunkach to sie albo kupuje "jeden-de" albo rzeczywiscie tak jak radzisz - obudowe podwodna :grin: (ktora kosztuje tyle co drugi korpus :-()
No tak, 1Ds II dla kazdego !! a obudowe nie trzeba od razu kupowac takiej pro, wystarczy (IMHO) taki woreczek ktory wytrzymuje do 3 metrow.
najlepszy i tak chyba bylby stary ruski dalmierz bez swiatlomierza i baterii. wszystko mechaniczne, gniotsa nie lamiotsa, i tylko w najgorszym przypadku film w srodku nam moze zawilgotniec.
Albo zerwac :P
Moim glownym obiektywami byly 70-200/4L, 100/2,8 makro i 20/3,5 (m42), po tym w sumie prawie roku eksploatacji nie stwierdzilem zadnego zapiaszczenia czy pozacierania. Napewno duzo zalezy od tego jak dbasz o sprzet. Ja przy dluzszych przejazdach sprzet ktorego nie zamierzalem uzywac pakowalem w worki foliowe zamykane na "strune" i bylo ok. Aparat z podpietym obiektywem tez podrozowal w duzym worku foliowym. Jako zabezpieczenie przeciwpylowe sprawdzalo sie dobrze. Pisze tu o takim zapyleniu, ze widocznosc jest ograniczona do 50-100m.
Stosowanie "parasolek" nie wyobrazam sobie tego w terenie przy innych zdjeciach jak spokojnie robione krajobrazy. Ja radzilem sobie tak ze na obiektyw i czesciowo korpus zakladalem kominiarke albo calosc owijalem chusta "arafatka"
Stosowanie "pochlaniaczy wilgoci" raczej do drobnych rzeczy typu filmy, "odwilzanie calego sprzetu zwlaszcza przechowywanego w niehermetycznej torbie raczej nie wchodzi w gre. Pomijajac drobny problem z regeneracja tego absorbera w warunkach terenowych i iloscia niezbedna do zabrania. Duzo skuteczniejszym srodkiem jest suchy chlonny recznik, ktorym dodatkowo przykrywa sie sprzet w torbie.
Na pomysł z woreczkami na strunę też wpadłem :) Jan Niezbedny juz jest.
A co z czyszczeniem aparatu (przedmuchiwaniem). Robić, nie robić?
Ja bym nie czyscil. Co najwyzej ograniczyl sie do jednego obiektywu.
A jesli juz musialbym to raczej po podrozy, w hotelu, z klima. :rolleyes:
Worki podwodne sa np. tutaj (http://tinyurl.com/7ok6j) . Tylko ze takie rzeczy przystosowane sa bardziej do pracy w temperaturze paru(nastu) stopni. W 30 stopniach pewnie komfort pracy spada.
Na pomysł z woreczkami na strunę też wpadłem :) Jan Niezbedny juz jest.
A co z czyszczeniem aparatu (przedmuchiwaniem). Robić, nie robić?
Ja nie mialem potrzeby go czyscic,mysle ze z czyszczeniem tak samo jak w kraju, jak nie jest brudny to nie ma co na zapas pucowac a jak trzeba to ... niestety trzeba:(
Z doswiadczenia kolegow wiem ze mieli problemy z zawilgoceniem scianek(skraplaniem sie pary) w hermetycznych obudowach przy zmianach temperatury (np sprzet wkladali w ciagu parnego dnia do pudelka/pojemnika i zostawiali na noc w pomieszczeniu gdzie dzialala klima). Czy taka ilosc wilgoci/wody wplywa w sposob praktyczny na sprzet - nie wiem.
Worki podwodne sa np. tutaj (http://tinyurl.com/7ok6j) . Tylko ze takie rzeczy przystosowane sa bardziej do pracy w temperaturze paru(nastu) stopni. W 30 stopniach pewnie komfort pracy spada.
Nie wyobrazam sobie pstrykać w czymś takim ;)
Pod woda ok, jak mus to mus, ale na "powierzchni" - ja dziekuję.
Nie wyobrazam sobie pstrykać w czymś takim ;)
Pod woda ok, jak mus to mus, ale na "powierzchni" - ja dziekuję.
No zdecyduj sie co jest wazniejsze, wyglad czy ochrona sprzetu :D
Wygląd to mam w duszy. Tam to mnie co najwyżej jakiś zwirz podpatrzy ale ergonomia to chyba kuleje, nie? ;)
Z ta ergonomia na pewno nie jest marzenie, ale cos za cos ;)
Ps.: Na prfc pisze Atamanka, byla ostatnio w Wenezueli (wiec cieplo, wilgotno, itp), napisz do niej, na pewno napisze jakies wrazenia co do sprzetu, ale z tego co wiem to nic nie miala i jej aparat zyje...
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.