Zobacz pełną wersję : obrabianie fotek - czy to jeszcze fotografia? dylematy
Prawdopodobnie ten moj post nie powinien sie znalesc w tym miejscu, jak co to moderatorzy przeniosa w odpowiednie miejsce:)) (sorry) Ostatnio coraz bardziej sie zastanawiam nad "fotografia" mam 400d i oczywiscie jestem baardzo zadowolony. Lubie tak wykonac fotke, zeby mozna bylo ja zaprezentowac od razu bez obrobki w PS, czy innych programach (stare nawyki z czasow kiedy to latalem z moim eosem 50.. glownie robilem slaidy.. i bylo pieknie) Teraz jest inaczej.. sieka sie miliony fotek wybiera sie kilka tych idealnych i to fakt jest piekne w cyfrowkach... Ale... zastanawia mnie fakt , a wrecz razi fakt calkowitej zmiany fotek w photoshopie czy picassie... tam tam nawet z dziadowskiego portretu mozna wycisnac piekna "fotke" mozna stworzyc glebie ostrosci.. mozna stworzyc wszystko... zastanawiam sie wiec czy szkola fotografii czy te wszystkie "nasze" umiejetnosci nie beda zapominane... czy fotografia nie zostanie zniszczona przez coraz to modrzejsze programy .. czy to jeszcze jest fotografia?? czy grafika... Ogladam galerie na ktorych ludziska chwala sie swoimi fotkami.. daja fotki do oceny... toz to nie fotki sa oceniane ale twor graficzny... chcialbym pochwalic sie kiedys fotka, na takim portalu, ale fotka... a nie grafika.. oczywiscie rozumiem obrobke np korekte balansu bieli... drobne zmiany jasnosci... ale rozmycia tla, zmiany, podmiany kolorow.. przeksztalcania oswietlenia fotki wykonanej pieknym poludniem na oswietlenie zachodzacego slonca.. i wiele innych cudow.. echhhh. Przegladam stare slaidy i ciesze sie ze mialem eosa50... wieczor ciemny pokoj piwko w rece i rzutnik i opowiesci:)) to byly pokazy fotografii. sorki za ten wywod:) ale taki mam dzis nastroj:)
Nie rozumiem takich dylematów. Może jesteś beztroskim człowiekiem, który nie ma większych zmartwień. ;) Jest fotka, jest narzędzie, to czemu się nie pobawić? Wygładzanie skóry i wycinanie parchów robiono od dawien dawna, tyle że bardziej pracochłonną techniką.
Kiedyś fotografowie musieli potrafić odmierzyć porcję magnezji a niekiedy też nanosić żelatynę na szkło. Czy utrata tych umiejętności też Ci doskwiera?
A wypociny z tłem rozmazanym blurem walą po oczach tak, że póki co fotografowie potrafiący operować głębią ostrości mogą spać spokojnie.
Napisz jakąś pracę filozoficzną na ten temat chętnie poczytam. :) A sprawa jest maglowana od lat na wszystkich możliwych forach, blogach i portalach foto. I moim zdaniem nikt jeszcze nie odpowiedział na to pytanie. To tak jak lamenty że film czy internet zabije książkę, że telewizja zabije kino itp. Świat i różnorodność ludzkich charakterów i upodobań jest tak wielka, że pomieści wszystko. Tak jak syntezatory nie wyparły fortepianów czy porządnych organów w kościołach tak P.s nie wyprze surowych kadrów :) choć co do klasycznej fotografii kliszowej to już nie na pewno :)
Nie rozumiem na czym ma polegać problem. Wszystko zależy od odbiorcy fotografii. Jak będziesz wystawiać na masowych portalach "fotograficznych" to musisz się liczyć z tym że niektórym ludziom się podobają takie zmasakrowane PSem zdjęcia, wręcz grafiki. Sam również takie robię, ale to głównie wynika z braku czasu lub możliwości stworzenia odpowiedniego oświetlenia które pozwoli uzyskać dobry efekt bez zabawy PSem. Mimo wszystko jednak ogromną przyjemność sprawia mi kiedy prostymi środkami udaje się stworzyć dobrą fotografię bez obróbki w PS i taką osobiście wolę.
Jeśli chcesz pooglądać fotografie ze znacznie mniejszą obróbką to polecam altphotos.com, na pewno jest tam mniej takich zdjęć niż np. na plfoto a i poziom znacznie wyższy.
Ja stoję na stanowisku, że liczy się efekt. Jeśli finalny efekt jest dobry, to zdjęcie się broni samo i nie ważne, jak mocna była obróbka. Wystarczy np. nadmienić, że surowe, wyzerowane rawy nigdy nie są atrakcyjne...
Wszystkim przeciwnikom obróbki i entuzjastom powrotu do korzeni proponuję, żeby wogóle spalili aparat fotograficzny i wzięli się za malarstwo naskalne.
"Fotografuję więc obrabiam" - jest tylko kwestia czy ma się tego świadomość, czy też nie. Nawet przy slajdzie jak się zakłada połóweczkę czy polara - to się obrabia, jak się wybiera slajdzik - to się obrabia (ciepły, neutralny, wysycony, taki-śmaki), a co za różnica czy przed faktem, czy po fakcie?
obserwator
17-01-2008, 14:54
Proponuję udać się do pobliskiego empiku... i nabyćaktualny numer Camer@Obscura - (3-4/2007) (5-6) - i przeczytać artykuł polskiego socjologa dot.własnie takich problemów jak w tym wątku - naprawdę warto...
(aha - nie pić wcześniej niczego ani nie palić - bo można sobie mózg zlasować)
Osobiście nie przeciwstawiam się obróbce graficznej, ale jestem zwolennikiem jak najmniejszej ingerencji w późniejszej obróbce. Pewnych rzeczy (jak wywołanie RAW'a) bez obróbki w komputerze nie da sie przeskoczyć. Za przedmówcami powiem, że liczy się finalny efekt. Sztywnych i jasnych reguł chyba nie ma - kiedy to będzie fotografia, a kiedy grafika.
Czasem patrzę na niektóre zdjęcia krążące w sieci i zastanawiam się co to właściwie jest ?. Bywa, że autorzy za bardzo sie zapędzają w obróbce i powstaje jakiś "plastikowy" twór oscylujący na krawędzi tandety. W mojej ocenie obróbka powinna być dodatkiem, takim podkreśleniem świetnej bazy jaką jest dobra fotografia zrobiona w momencie wyzwalania migawki.
To co chyba wciąż zbyt wielu zastanawia, to gdzie się kończy fotografia a zaczyna... coś innego. Tylko, że to raczej powinno być zmartwienie filozofów lub teoretyków sztuk oglądających obraz, a nie fotografów, czy grafików dla których ważne powinno być chyba jednak dzieło a nie... oni sami. (Już wyjaśniam!)
Czy to nie aby zbędna formalność jak zakwalifikujemy dany obraz? Może czystość formy niektórych kręci, jest akurat modna, lub wręcz przeciwnie, jest jakimś wyróżnikiem, ale to może mieć wartość rynkową albo sentymentalną - coraz trudniej merytoryczną. Oczywiście większa chwała dla tego co uzyska identyczny efekt np. metodami konwencjonalnymi, co kto inny machnie szybko w PSie, ale to się już tyczy autora a nie samego dzieła. - Gdyby dzieło rozpatrywać w oderwaniu od autora, narzędzia już się prawie nie liczą (tu na korzyść PSa!).
To tak jak ze zdjeciem do którego, trzeba dopowiadać historię powstawania, okoliczności, intrygę itd, bo na zdjeciu ich nie widać - wobec takiego, na którym wszystko co istotne jest czytelne i niczego nie trzeba dodawać "gratis" - czyli dzieło kompletne. Technika/narzedzia/okoliczności, to wartość dodana, ale nie samego dzieła, tylko aury jaka się nad nim unosi, często z przeważającym naciskiem na autora. W praktyce słabe dzieło plus ta aura często daje większą wartość sumaryczną niż wyłącznie lepsze dzielo, ale już świetne dzieło plus dobra aura... no no! ;-)
Dwa identyczne samochody. Jeden klepany ręcznie, drugi wyprodukowany maszynowo. Który jest dziś droższy i bardziej pożądany? - Ano klepany ręcznie i nie ze względu na dzieło tylko autorów i ich zaklętego w blachę ducha, który się nad autem jakby unosi. - Bo akurat jakoś już tak jest dziwnie na tym świecie, że ludzie bardziej cenią takie rękodzieło nawet wielu artystów niż jednego inżyniera, który zaprojektował cała taśmę produkcyjną, albo... program komputerowy. :rolleyes:
Poza tym było już o tym tyle wątków, że doprawdy nie wiem po co kolejny. :mrgreen:
Dla mnie również nie jest to problem.. Ja rozumie Twoje zmartwienie, ale może byś spróbował po pracować z komputerem również... Bo odczuwam w Twojej wypowiedzi, że to wszystko tak jakby Ciebie w kompleksy wprowadzało. Nie masz chęci na obróbkę więc jesteś w tyle za innymi. Myślę, że każdy fotograf potrafi odróżnić użycie PSuja z umiarem a bez jego ...
Moim zdaniem problem dotyczy nie tyle samej obróbki co umiaru i wyczucia. Bo doszliśmy do etapu, że rzeczywistość na zdjęciu z ową rzeczywistością często nie ma nic wspólnego.
Rozwodząc się na ten temat i analizując przypominam sobie dawne czasy gdy z analogiem jechało się rowerkiem pod wieczór widząc niesamowity zachód i to była magia chwili, teraz zamiast polować na ten jedyny w swoim rodzaju moment włącza się komputer bierze się kiczowate (jedno z tysięcy pstrykniętych bezmyślnie) zdjęcie z byle jakim zachodem czy tematem (tam się wytnie tu się wklei) i się z niego robi "disco polo foto", które w galeriach czasami zachwyca, a i często przeraża ("umiar i wyczucie").
Tutaj nie chodzi o to czy ktoś jest zwolennikiem czy przeciwnikiem tego typu tematów czy przemyśleń, po prostu jest to zjawisko, które się dostrzega. Niby postęp niby ułatwienie ale często dostrzegam, że postęp zamiast postępować to uwstecznia. Tak jak z muzyką, dawniej znajomość nut była oczywista, zapis nutowy znajomość teorii, pewnych zasad i na tytuł muzyka trzeba było zasłużyć, a teraz się włącza komputer ściąga jakiś tam pikający program i wykrzywiając palce w dziwne kierunki gada do mikrofonu nazywając się per artysta per muzyk.
Oryginalność nie jest szanowana i ceniona tak jak dawniej.
Tutaj tez może nie chodzi o odrzucanie obróbki jako takiej ale tak jak wspomniałem o wyczucie i o umiar o umiejętność pokazania na przykład pięknych miejsc, które istnieją, a nie wciskanie fikcji jako coś realnego odbiorcom oszukując ich i samego siebie....
Od razu zaznaczam, że to taki mój monolog nie chce mi się rozwijać tego co napisałem i poddawać szerszej analizie czy udowadniać racji bo wielu się z tym nie zgodzi inni mogą myśleć podobnie.
...Rozwodząc się na ten temat i analizując przypominam sobie dawne czasy gdy z analogiem jechało się rowerkiem pod wieczór widząc niesamowity zachód i to była magia chwili, teraz zamiast polować na ten jedyny w swoim rodzaju moment włącza się komputer bierze się kiczowate (jedno z tysięcy pstrykniętych bezmyślnie) zdjęcie z byle jakim zachodem czy tematem (tam się wytnie tu się wklei) i się z niego robi "disco polo foto", które w galeriach czasami zachwyca, a i często przeraża ("umiar i wyczucie")...
A odczuwasz jakis PRZYMUS takiego fotografowania seriami i rzezbienia (ja to nazywam reanimacja trupa) w PS??
Co Ci stoi na przeszkodzie wyjsc w plener z cyfrowka i zrobic 5 dobrych zdjec zamiast 897 strzalow??
Bawilem sie w fotografie BW, potem dosc dlugo na slajdach, ostatnimi czasy na cyfrze i jakos nie zauwazylem radyklanego wzrostu klapniec lustrem w funkcji czasu.
A ze kusi to juz inna sprawa :)
A odczuwasz jakis PRZYMUS takiego fotografowania seriami i rzezbienia (ja to nazywam reanimacja trupa) w PS??
Co Ci stoi na przeszkodzie wyjsc w plener z cyfrowka i zrobic 5 dobrych zdjec zamiast 897 strzalow??
Bawilem sie w fotografie BW, potem dosc dlugo na slajdach, ostatnimi czasy na cyfrze i jakos nie zauwazylem radyklanego wzrostu klapniec lustrem w funkcji czasu.
A ze kusi to juz inna sprawa :)
Przymusu jako takiego nie, a nawet gdyby, to raczej nie jestem łatwo ulegającym modom/trendom. Choć w zakresie wielu innych dziedzin istnieje presja takiego, a nie innego postępowania, schematycznego rozumowania, a odstawanie od normy spotyka się z wytykaniem palcami co czasami daje w kość...
Dlatego to co napisałem bardziej tyczy sie tego co obserwuję.
Przymusu jako takiego nie, a nawet gdyby, to raczej nie jestem łatwo ulegającym modom/trendom. Choć w zakresie wielu innych dziedzin istnieje presja takiego, a nie innego postępowania, schematycznego rozumowania, a odstawanie od normy spotyka się z wytykaniem palcami co czasami daje w kość...
Powiedziałbym że akurat w tym temacie to ta "moda/trend" i "presja" jest właśnie wywierana przez pojawiąjące się co jakiś czas właśnie takie dyskusje - protesty przeciwko nazywaniu "zdjęciem" czegoś, co przeszło obróbkę inną-niż-wywołanie-RAW-i-korekcja-kolorów, niesmak na wzmiankę o rypaniu seriami itp. Bo przecież prawdziwa, "normalna" FoToGraFia Przez DuŻe F to tylko statyw, wężyk, jedna karta 256MB na dzień (ew. dwie klisze)... aż mi czasem wstyd włączać serie przy ludziach, bo nigdy nie wiadomo, czy jakiś Prawdziwy Fotograf nie spojrzy na mnie z pogardą :roll:
Komuś kto nie umie robić zdjęć nie pomoże (pomijając zachwyty na plfoto) ani 10fps, ani CS3. A komuś, kto je robić umie, te dwie rzeczy na pewno nie przeszkodzą.
slawek2b
17-01-2008, 23:53
Komuś kto nie umie robić zdjęć nie pomoże (pomijając zachwyty na plfoto) ani 10fps, ani CS3. A komuś, kto je robić umie, te dwie rzeczy na pewno nie przeszkodzą.
właściwie nic dodać, nic ująć :lol:
Jak chcę zjeść serek, nie muszę umieć doić krowy; zrobi to za mnie mechaniczna dojarka. Mamy czasy coraz bardziej przetworzonych "dóbr konsumpcyjnych". Fotografii to nie ominie. Przez przekorę spytam, jak ocenić np zdjęcia R. Horowitz`a, jeśli będziemy robili wyrzuty z powodu ich "przetworzenia"? jedynym wyznacznikiem oceny dla każdej formy "kreacji" jest wrażenie jakie ona wywiera na oglądającym, całą resztą niech się zajmą krytycy.
... jedynym wyznacznikiem oceny dla każdej formy "kreacji" jest wrażenie jakie ona wywiera na oglądającym, całą resztą niech się zajmą krytycy.
Tak, z jednym zastrzezeniem. Mianowicie z wylaczeniem sytuacji kiedy pokazuje sie zdjecia w grupach ktore UMOWILY sie ze nie czaruja PS i dlatego do oceniania kazdego zdjecia podchodza z zalozeniem ze to jest "czyste" zdjecie. Taka sytuacja jest z grubsza na np foto-przyrodzie.
No i oczywiscie z wylaczeniem zdjec ktore sa podawane jako informacja dokumentalna.
Pozdrawiam
lukaszczecin
19-01-2008, 13:28
Slabego zdjęcia PS nie poprawi...
Jeżeli Twoja wizja w wyobraźni jest prawdą i użyjesz PS'a do realizacji Twojej wizji na PP Twojego zdjęcia, jeżeli sytuacja na zdjęciu jest prawdą a nie montażem, jeżeli prawdziwa jest symolika i kontekst to gdzie tu jest kłamstwo i matactwo skoro wszystko jest prawdą?
Czy jest tu miejsce na dylemat?
Prawdziwa fotografia umarła razem z analogiem. Fotografia cyfrowa, to coś jak wynalazek karabinu maszynowego. Niedawno ogladałem program w którym padło stwierdzenie, że w Wietnamie na jednego zabitego przeciwnika snajper zuzywał srednio 1,3 naboju, a strzelec M16 chyba ok. 70 000. Cyfra, to takie M16 fotografii. W analogu każde pstryknięcie kosztowało, nawet jesli dla kogoś nie był to problem finansowy, to zapas filmów zwykle nie był nieograniczony, za to ograniczone były możliwosci ciemni, to zmuszało do myślenia. Teraz mozna strzelać ile się chce, kiedyś się trafi, a jak się nie trafi, to poprawi sie w szopie. Dlatego lepiej traktować fotografię jak grafikę, z tą róznicą, że grafik startuje od czystego ekranu, a fotograf od rawu :)
fret, to bylo akurat discovery channell. i z tym porownaniem sie zgodze jednak warto pamietac ze film mial rowniez plus ktory dzisiaj jest nazywany HDR - zdolnosc do uchwycenia duzego kontrastu (nie to co cyfra i bracketing zeby zlapac "przyzwoite zdjecie")
Przypomina mi się pewna sytuacja. Na ślubie brata (4lata temu) fotograf sesję na zewnątrz robił analogiem na fuji reala. Miał ze sobą też świeżo zakupionego d70. Wziął go na test. Wiele ujęć było robionych oboma aparatami. Był to starszy gość, profesjonalista z dużym doświadczeniem, ale raczej niezbyt chętny do dalszej nauki szczególnie czegoś tak nowego dla niego ja PS. Jpegi prosto z puszki nie miały żadnych szans z odbitkami z reali. Nie to nasycenie barw, kontrasty, przejścia tonalne - po prostu płaskie i sprane, do tego ze złym WB. Gdy odbierali zdjęcia fotograf powiedział, że cyfrówka to nie to i że raczej ją sprzeda. Powiem szczerze, że wtedy dodatkowo widząc te odbitki uwierzyłem mu i wolałem poczekać z zakupem cyfry do czasu aż coś z tym zrobią:)nie wiedziałem, że robiąc pewne korekty w PS-ie można doprowadzić zdjęcia z d70 do wyglądu niemal identycznego do reali nie wykonując jakiejś skrajnej obróbki - Wb, curves, sturation - wystarczy poświęcić z 20 sekund na 1 zdjęcie.
Myślę, że obróbka jest konieczna. Chociażby w celu poprawienia wad matrycy, czy softu aparatu.
Wszyscy, strasznie przeciwni jakiejkolwiek obróbce:
-albo są zbyt leniwi by ją robić,
-nie wiedzą jak to robić,nie umieją,
-żyją w niewiedzy, że to może pomóc.
-wypisują bzdury, że to już niby nie fotografia tylko grafika, aby jakoś się przed tym bronić. To jest chyba jakiś kompleks.
umiar w obróbce jest oczywiście bardzo ważny, ale jeśli ktoś ma smak nie trzeba mu tego tłumaczyć, bo obrabiając będzie widział dokąd zmierza.
Jeśli ktoś np. wkleja niebo z innych fotografii żeby wyglądało na fajniejsze to oczywiście, że jest to żenujące chociaż i to też zależy od sytuacji - może pamiętacie montaż Vanmurdera z modelem kościoła?poza tym, że zrobione bardzo dobrze daje nowe możliwości dla np. architektów.
Co do realności to, czy zdjęcia z Velvi są realne - masz w rzeczywistości takie kolory?
Czy zdjęcia czarno-białe są realne? - podobno tylko psy tak widzą:)
ja fotografuję canonem 3000 od kilku lat i 30d od ponad roku, sam jestem przeciwny obróbce w PS ale tej skrajnej. Minie trochę czasu zanim jakość z cyfry będzie jak w analogu i do tej pory należy pomagać sobie odpowiednim oprogramowaniem.
Przemek Białek
17-02-2008, 22:41
Wszyscy, strasznie przeciwni jakiejkolwiek obróbce:
bardzo mi się podoba twoja odpowiedz jest całkowitym odzwierciedleniem, tego czego wielu boi się usłyszeć, można by to również przedstawić w bardzo
prosty sposób. Powrócę do postów wcześniejszych gdzie ktoś wspomniał o pracy jaką trzeba było poświęcić w ciemni aby uzyskać satysfakcjonujące efekty, oczywiście chodzi mi o kolor. Odnosząc się do cz-b odbitek, stosowanie papieru o różnej gradacji oraz odczynników szybciej wywołujących
lub wolniej dawało określone efekty, tak więc czy rzeczywiście obróbka, której sie tak wielu boi i twierdzi że "poprawianie zdjęć" jest fe? nie jest niczym innym niż tylko zautomatyzowanym procesem "ciemni fotograficznej". A efekty
tego są emulowane na komputerach przykład: "cross process" lub "forsowanie negatywu "RAW" , graficzne filtry porównał bym do procesów "solaryzacji" itp.
Dlatego wydaje mi się że nie potrzebne jest wbijanie sobie do głowy stwierdzeń w stylu że obrabiane zdjęcie nie jest fotografią tylko grafiką, a nie można oczywiście zapominać że każde zdjęcie cyfrowe jest grafiką o dokładniej plikiem graficznym:))
Optymalizacja vs manipulacja. - Dwa bardzo ogólne określenia, ale tylko drugie, w przeciwieństwie do pierwszego, zdaje się określać intencje fotografa pejoratywnie. Z tym, że to co dla fotografa kojarzy się pejoratywnie, dla fotografiika będzie już cnotą i chlebem powszednim. I chyba tu jest klucz do nieskończoności tej dyskusji - Photoshop to uniwersalne narzędzie dla realizacji skrajnych intencji. Wobec tej wszechstronności narzędzia (dla wielu po prostu zbytniej wszechstronności) ludzie odczuwają konieczność samookreślenia i uświadomienia intencji. Photoshop to taki nasz wielowymiarowy układ odniesienia. Patrząc przez pryzmat samej firmy Adobe, świetnie widać ten podział na intencje użytkowników oprogramowania: Photoshop - manipulacja, tworzenie; Lightroom - optymalizacja. Można nawet powiedzieć, że Lightroom to taka optymalizacja w unikaniu manipulacji. ;-)
Kiedyś ten dylemat mi bardzo doskwierał i dla uspokojenia wątpliwości przyjąłem założenie, że dozwolone w obróbce cyfrowej jest to, co różnymi środkami można zrobić na etapie fotografowania (np. przez dobranie błony lub filtru) i w ciemni. To pozwoliło mi z czystym sumieniem poprawiać kontrast, naświetlenie, balans bieli, nasycenie, ale też kadrować czy obracać zdjęcia itp. - wszystkie te czynności miały mniej lub bardziej bezpośrednie odpowiedniki analogowe.
Oczywiście takie założenie jest jakimśtam uproszczeniem, i kiedy zacząłem wywoływać RAW-y okazało się, że nie wszystko można tak prosto zaszufladkować. Tym niemniej myślę, że to jest właściwy kierunek.
Czasami jednak zdarza mi się porobić coś zupełnie innego, np. używając warstw zrobić większą cześć zdjęcia czarno-białą, ale pozostawić kilka elementów kolorowych, z dużym nasyceniem. Jest to jednak zabieg w pełni świadomy i bez udawania, że tak właśnie świat wygląda. I to też ma swój sens i swój cel.
A żeby nie było tak górnolotnie, to... http://web.mac.com/aaronandpatty/What_the_Duck/Comic_Strips/Entries/2008/2/15_WTD_413.html
Problem ten zdecydowanie ociera sie o filozofie ;) Ale podobne pytania mozna zadac przy kultowej sekwencji "nie aparat robi zdjecia a fotograf". Mysle, ze dzis populizmem i naiwnoscia jest mowienie, ze znakomita fotka nie ma nic wspolnego z dobrym obiektywem ktory ja robil i przede wszystkim dobra edycja w PSie.
A jednak sprawa nie jest taką oczywistą jakby mogło się wydawać. W kmońcu chodzi o fotografię, którą nietrudno jest zdefiniować w pierwotnym kształcie, a która ulegała wciąż modyfikacjom raczej pod zamówienia zgoła komercyjne. To komercja doprowadziłóa do tego, że autor założonego postu i wielu innych zarówno przed nim jak i po nim mają teraz dylemat z ponownym zdefiniowaniem fotografii. Ja n ie mam takiego problemu uważając, że fotografią jest tylko to, co zachowuje w sobie przewagę pierwiastków czystej fotografii głównie w zakresie powstawania obrazu. Nie niedoceniał bym też komputeryzacji procesu obróbki i tworzen ia obrazu. za moment powstaną fotografie w pełni wirtualne, stworzone li tylko przez programy. Jk wówczas podejdziemy do problemu fotografii i czystości tej sztuki??? Jestem p;rzekonany, że czas najwyższy ponownie zdefiniować to, co do tej pory uznawano za fotografię by nie wystawić samego siebie na pośmiewisko, kiedy zechcemy nazwać siebie fotografikiem czy fotografem. Wbrew pozorom problem nie jest natury banalnej i n ie jest to tylko folozofowanie "na puszczy"...
Flowenol
01-06-2009, 18:23
Zamiast moich trzech groszy cytat:
Dzięki nowym mediom elektronicznym płaszczyzna fikcji poszerzyła się w nieskończoność. Mity, marzenia i fantazje podlegają takiej samej wizualizacji jak dokumenty. Tyle że to już nie jest fotografia – rysowanie światłem. Powstający w ten sposób sztuczny produkt nosi jednak znamiona fotografii. Podobnie jak niegdyś fotografia próbowała naśladować malarstwo, tak obecnie sztuka komputerowa w dużym stopniu odwołuje się do motywów i stylów fotografii.
Boris von Brauchitsch
I tyle ode mnie:)
Zgadzam się z treścią przytoczonego cytatu. Produkt elektronicznych zabiegów posiada znamiona fotografii, bo taki był zamysł jego twórców. Fotografią jednak nie jest jakkolwiek by jej nie przypominał. Fotografia bardzo mocno związana jest z technologią jej tworzenia, a pierwotny obraz zawsze jest efektem oddziaływania rzeczywistej przestrzeni i światła. Krótko mówiąc chodzi o proces rysowania, czy malowania światłem i o jego rejestrację na dowolnym w gruncie rzeczy nośniku, który taki obraz może zarejestrować. Uznano, że jest możliwe ingerowanie w to światło poprzez dodatkowe elementy optyczne zanim zostanie ono zarejestrowane. Jednak już ingerencja w obraz powstały na nośniku jest sprawą bardzo delikatną i w łatwy sposób może zepchnać fotografię w kierunku grafiki. To, czy już nią się stała zależy od tego, jak dalece naruszona została przyjęta definicja fotografii. Zastanawiam się w jakim momencie problem ten staje się istotnym dla odbiorcy. Czy warto wogóle postrzegać ten problem? Może idąc za wywodami zwolenników głębokiej ingerencji w czystą fotografię po prostu przestać o tym myśleć i robić swoje... Pewne jest to, że już niebawem dostępne środki pozwolą na tworzenie rzeczywistości całkowicie sztucznej i niemożliwej do rozpoznania jako nierealna. Wówczas problem definicji fotografii powróci ponownie oczekujac na pilne i jednoznaczne zdefiniowanie tego procesu. Dlaczego? Otóż choćby dlatego, że obraz echa uzyskany z ultrasonografu nie jest fotografią chociaż tak jest nazywany. Obraz mikrostruktury (niezwykle dokładny i wiarygodny) uzyskanej z pomocą wiązki elektronów w mikroskopie elektronowym czy scaningowym nie jest fotografią, a tak jest nazywany. Można mnożyć przykłady produktów nazywanych fotografiami, które nic wspólnego z fotografią nie mają podobnie jak obraz powstały z pomocą wyrafinowanego programu graficznego. Istnieje olbrzymia ilość produktów nazywanych fotografiami, które nie mają nic wspólnego z procesem fotograficznym cały czas będącym podstawowym elementem definicji fotografii. Tak jak fotografia nigdy nie stała się malarstwem, tak i grafika pozostaje grafiką o czym dobrze jest pamiętać szczególnie w dobie tak gwałtownie rozwijajacych się technik tworzenia rzeczywistości wirtualnej. Jestem przekonany, że to głównie rynek wymusza przyjmowanie technik nie mających nic wspólnego z fotografią pod jej definicję. Fotograficy od momentu powstania fotografii do dzisiaj zrobili naprawdę wiele, by z procesu fotografowania wycisnąć jak najwięcej. Teraz czas na maniaków komputerowych, by zechcieli wreszcie zdefiniować własną działalność w oderwaniu od definicji fotografii, by dzięki ciężkiej pracy i inwencji stworzyli dziedzinę na jej (fotografii)miarę, zbierając tym razem zasłużone laury w dziedzinie, gdzie światło nie było malarzem obrazu.
Swego rodzaju plikiem graficznym jest także obraz powstający na siatkówce oka i wędrujący do naszego mózgu. Otóż siatkówka naszego oka w dużej mierze przypomina matrycę aparatu cyfrowego. Już sam ten fakt może skłaniać do stwierdzenia, że obraz powstajacy na takiej matrycy nosi w sobie dużo podobieństw do obrazu cyfrowego z matrycy naszego cyfraka. Wszakże siatkówka zbudowana jest z receptorów przypominajacych strukturę pixelową na której powstający obraz musi mieć budowe nieciągłą - to oczywiste. Jednak mózg czyni z tego obraz ciagły doskonale przy tym radząc sobie ze zniekształceniami powstajacymi w ludzkim oku i to w bardzo prosty sposób - oszukuje nas. Zapewne niebawem da się zarejestrować obraz przy pomocy zestawu z ludzkim okiem w roli oaparatu cyfrowego, a wówczas dyskusje o równoznaczności budowy obrazu i procesu jego powstawania rozgorzeją na nowo. W końcu obraz powstający w emulsji światłoczułej też ma budowe ziarnistą, pixelową, a przecież nie traktujemy go z tego powodu jako obrazu cyfrowego. W przeciwnym razie taki obraz jak i ten popwstajacy w naszym oku należało by nazwać plikami graficznymi możliwymi do odtworzenia przez odpowiednie oprogramowanie (niekoniecznie wymyślne). Myśle sobie, że zupełnie niepotrzebnie przeciąga się na siłę narzędzia typowe dla tworzenia grafiki w kierunku ftografii, zapominając o procesie, który jednak te dwie dziedziny twórczości różni pomiedzy sobą.
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.