Zobacz pełną wersję : Masa ciała
oskarkowy
06-05-2007, 08:44
Wycięte z "Sprzęt do ślubów" http://canon-board.info/showthread.php?t=5085
nie chwal się Vitez , ja też mam 95kg i 174cm i wszedzie się zmieszczę:mrgreen:
Ja jestem tylko kilka centymetrów od Ciebie wyższy, ważę trochę bliżej 100tki i żeby było śmieszniej, praktycznie nie mam nadwagi. A z Vitezem jest o tyle wygodnie, że można się z nim umówić w każdym tłumie i zawsze się go znajdzie bez telefonowania :mrgreen:
liquidsound
06-05-2007, 15:18
i żeby było śmieszniej, praktycznie nie mam nadwagi.Przeciez masz nadwage. Jak nie masz jak masz.
oskarkowy
06-05-2007, 15:46
Przeciez masz nadwage. Jak nie masz jak masz.
Może to po prostu kwestia punktu odniesienia. Nikt mnie nie przekona, że ideałem budowy ciała jest kołnierzyk o numerze 38, a idealnie zbudowanego mężczyznę przeważa torba z dwoma puszkami i kilkoma szkłami. To nie jest ideał, tylko kalectwo, które powinno się leczyć.
A nadwaga ma chyba prosty związek z zatłuszczeniem, w takiej sytuacji nie mam raczej problemów.
To nie jest ideał, tylko kalectwo, które powinno się leczyć.
Mnie się nie da wyleczyć. Mogę żreć i żreć i bez ołowianych butów nie powinienem wychodzić na wiatr. Ale mam to gdzieś ;-)
liquidsound
06-05-2007, 22:45
Mnie się nie da wyleczyć. Mogę żreć i żreć i bez ołowianych butów nie powinienem wychodzić na wiatr. Ale mam to gdzieś ;-)
Hehe ja podobnie. Oskarkowy nie do konca masz racje
oskarkowy
07-05-2007, 10:47
Hehe ja podobnie. Oskarkowy nie do konca masz racje
Wpadnijcie do mnie na miesiąc, wyjedziecie 3kg cieżsi. Nie ma mężczyzn, których nie da się rozbudować. A pierwsze skoki wagowe zawsze są spore.
to co zaproponujesz??
jakies koksy dla konia??
bo ja nie wiem co bym zjadl to na moje 195cm i 109kg nie potrafie podskoczyc z waga do gory.
a wszyscy mowia ze taki biedacek wyglodzony :mrgreen:
Pewnie anabole w czopkach. Eee. Wolę być chudy ;-)
oskarkowy
08-05-2007, 07:37
Pewnie anabole w czopkach. Eee. Wolę być chudy ;-)
Gratuluję wiedzy i podejścia do tematu rodem spod majowej kapliczki.
A wystarczy upilnować rozsądnej, białkowej i węglowodanowej diety i trochę się poruszać. Sami nie wiecie jaki macie potencjał.
W sumie to zakończmy ten wywód, jest zupełnie nie na temat i nijak nie da się go podciągnąć pod noszenie cieżkiej torby ze sprzętem.
Gratuluję wiedzy i podejścia do tematu rodem spod majowej kapliczki.
A uśmieszka nie zauważyłeś? :-) Nie czepiajmy się fizjonomi chociaż ;-) Nawet moja żona przyzwyczaiła się do sylwetki ala brytyjski pedał. Więc dla mnie jest ok :lol:
oskarkowy
08-05-2007, 10:40
A uśmieszka nie zauważyłeś? :-) Nie czepiajmy się fizjonomi chociaż ;-) Nawet moja żona przyzwyczaiła się do sylwetki ala brytyjski pedał. Więc dla mnie jest ok :lol:
Ja mam po prostu trochę inne (dla wielu spaczone) poczucie wyglądu i tyle. Na teksty o sterydach uczciwie ćwiczący reagują najczęściej walnięciem w modrę, nie po to ciężko ćwiczy się wiele lat, stosuje drakońskie diety i katorżnicze treningi, żeby byle leszczu sugerował, że jesteś leń i idziesz na łatwiznę. Pewnie nie znajdę zrozumienia wśród większości z Was i wcale tego nie oczekuję. Skończmy to już.
Wpadnijcie do mnie na miesiąc, wyjedziecie 3kg cieżsi. Nie ma mężczyzn, których nie da się rozbudować. A pierwsze skoki wagowe zawsze są spore.
nie jeden już próbował ze mną. dieta, siłownia itp i..... nic :) niestety. masz jakieś super diety? masa białka? pytam serio, bo jakbym trochę na wadze nabrał to bym się nie obraził :)
oskarkowy: Dobra. Kończmy. Mi chodziło tylko o to, że nie jestem łatwym materiałem do takich działań. Co mocno przerysowałem. Lubię sobie z siebie żartować. I tyle :-)
A wygląd mnie kręci raczej u płci przeciwnej jakby co ;-)
liquidsound
08-05-2007, 11:12
sylwetki ala brytyjski pedałBuhahahahah no ja sie tak nie czuje i nie wygladam:wink: Oskarkowy i tak i nie, nie do konca masz racje. Nie kazdy predyspozycje do bycia duzym. Wszystko zalezy budowy.
oskarkowy
08-05-2007, 11:42
nie jeden już próbował ze mną. dieta, siłownia itp i..... nic :) niestety. masz jakieś super diety? masa białka? pytam serio, bo jakbym trochę na wadze nabrał to bym się nie obraził :)
To zależy, czy chcesz nabrać masy na wakację, czy chcesz, żeby Ci to zostało. W pierwszym przypadku kup sobie kreatynę w aptece, wytrzymaj trzy treningi tygodniowo przez 2 miesiące i staraj się jeść często i mało (zamiast tradycyjnych 3 posiłków jedz 6 dziennie, ale połowę mniejszych). Jakieś 5% wagi powinno przyrosnąć (praktycznie tylko masy mięśniowej i wody). Najbardziej skoczy jednak siła i wytrzymałość.
Gdy chcesz, żeby Ci masa została, konieczne będzie zmuszenie organizmu do zmiany przemiany materii na wolniejszą. Najczęściej jest to samoczynny proces, który u facetów przechodzi koło 25-30 roku życia. Jeśli nie zaszedł (bo i nie musi), to da się to wywołać odpowiednią dietą i stylem życia.
To tyle, ponieważ offtop się zrobił gigantyczny i aż cud, że nikt nas jeszcze nie poprzeganiał. Gdyby ktoś chciał coś więcej, to pisać na PM.
To tyle, ponieważ offtop się zrobił gigantyczny i aż cud, że nikt nas jeszcze nie poprzeganiał. Gdyby ktoś chciał coś więcej, to pisać na PM.
Juz przegonione :twisted: .
Juz przegonione :twisted: .
I dyskusja ustała ;)
A ja tez z tych wychudzonych jestem :D
oskarkowy
08-05-2007, 16:39
Dobra, ponieważ widzę, że kilka osób dostrzegło, że musi coś zmienić, postaram się takie podstawowe informacje naskrobać tutaj.
Muszę doczytać trochę (nigdy nie zaczynałem od zera, a zaczynałem 15 lat temu, więc wszystko i tak pozapominałem), postaram się dostosować dietę do sporej niedowagi i sporego wzrostu (trzech z Was, którzy pisali na PM ma ponad 185cm). Postaram sie wyrobić jeszcze dziś, jak nie to na pewno jutro rano.
Heh, ja w czasach liceum masę robiłem na serkach wiejskich i tuńczyku :mrgreen:
W ciągu 3 lat ćwiczeń, po 6 treningów w tygodniu udało mi się zrobić 17 kilo masy (poziom wyjściowy 71 kg).
Teraz po 7 latach przerwy od siłowni ważę 73 kilo przy 186cm wzrostu :lol: Ale trochę rzeźby zostało :lol:
oskarkowy
08-05-2007, 16:57
Heh, ja w czasach liceum masę robiłem na serkach wiejskich i tuńczyku :mrgreen:
Teraz jest trudniej. Żywność jest tak szprycowana hormonami (choćby drób), że organizm nie reaguje dobrze na wysokobiałkowe diety.
W ciągu 3 lat ćwiczeń, po 6 treningów w tygodniu udało mi się zrobić 17 kilo masy (poziom wyjściowy 71 kg).
Teraz po 7 latach przerwy od siłowni ważę 73 kilo przy 186cm wzrostu :lol: Ale trochę rzeźby zostało :lol:
6 treningów? Ja tyle wytrzymuję tylko przy rzeźbie, ale i tak niezbyt długo.
Na pocieszenie powiem Ci, że odbudować to, co spadło jest prościej niż budować na początku.
E. Ja jestem stołek barowy. Mam 172 :-) Niekoniecznie chcę coś zmieniać, ale może ;-)
DoMiNiQuE
08-05-2007, 17:08
miklo, musisz pic wiecej piwa - to stara sprawdzona metoda na zwiekszenie masy ;-)
oskarkowy
08-05-2007, 17:10
miklo, musisz pic wiecej piwa - to stara sprawdzona metoda na zwiekszenie masy ;-)
Szkoda, że tylko w jednym miejscu :mrgreen:
miklo, musisz pic wiecej piwa - to stara sprawdzona metoda na zwiekszenie masy ;-)
Od piwa nie zwiększa się masa, tylko rozum (-:
6 treningów? Ja tyle wytrzymuję tylko przy rzeźbie, ale i tak niezbyt długo.
Na pocieszenie powiem Ci, że odbudować to, co spadło jest prościej niż budować na początku.
Fakt, po trzech latach miałem takie objawy przetrenowania, że zacząłem z powrotem trenować dopiero jakiś miesiąc temu (wcześniejsze próby kończyły się po 3 - 4 treningach totalną niechęcią do wszystkiego). Siła wraca dosyć szybko, ale organizm nie przyzwyczaja się do diety wysokobiałkowej - żołądek wysiada :?
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
miklo, musisz pic wiecej piwa - to stara sprawdzona metoda na zwiekszenie masy ;-)
Na mnie nie działa. Ale ja mam słabą głowę :mrgreen:
liquidsound
08-05-2007, 17:20
No widzicie niektorzy teraz chca zrzucic efekty przyrostu z powodu tej piwnej fascynacji :wink:
i z cb zrobilo sie forum dietetyczne :mrgreen:
ją karate ćwiczyłem 5dni w tyg. żarłem po 2obiady i ponad 63kg nie mogłem wyskoczyć.skończyłem ćwiczyć i 25lat i w weekendy tylko żywieckie ćwiczenia i proszę... 95Kilosiów:)
tylko gdzie sie te kilosy przypentaly :mrgreen:
i jak wygladaja:?:
galareta :mrgreen:
oskarkowy
09-05-2007, 09:41
No dobrze, postaram się jakoś to rozsądnie i ogólnie opisać.
Zacznę trochę asekurancko: każdy organizm jest inny, każdy potrzebuje ciut innej diety i ciut innego systemu treningowego, żeby zwiększyć masę ciała. W rzeczywistości różnice będą takie, że jeden przytyje w miesiąc dwa kilogramy, drugi dwa i pół. Ale na początku wyniki zawsze będą bardzo widoczne i bardzo motywujące.
Żeby szybko przybierać na masie ważne są trzy główne czynniki:
1. trening,
2. dieta,
3. konsekwencja w postępowaniu.
Zacznę od treningów.
1. Jeśli czytają nas osoby poniżej 18-20 roku życia, to właśnie przechodzą do punktu 2 i 3, a zamiast siłowni idą poganiać za piłką. Nieumiejętnie ćwiczenia potrafią zahamować wzrost, spowodować wady kręgosłupa i zwyrodnienia stawów. Siłownia nie jest dla dzieci i trzeba sobie z tego zdawać sprawę.
Zakładam, że macie 2x w tygodniu po półtorej godziny. Wyszukajcie sobie klub, w którym nie ma dresów, bandziorów itp. Lepiej żeby to była sala dobrze wyposażona, a nie spawana ławka u kolegi w piwnicy i dwie sztangi.
Ważne, żeby w klubie zawsze był trener. Początkujący zawsze popełniają masę błedów, które trzeba skorygować, zanim zaczną je powtarzać na poważnych ciężarach. Koniecznie trzeba uważać na aspekty techniczne. Jest to sport bardzo urazowy a kontuzja stawu ciągnie się czasem latami.
Trener rozpisze Wam dwudniowy trenig ogólnorozwojowy (za dużo pisać, dodatkowo kazdy organizm potrzebuje innych ćwiczeń i innej intensywności). Ważne, żeby na początku nie przesadzić, bo ból mięśni potrafi zniechęcić do kolejnych treningów. Na początku nie wykonujcie nic na 100%, nie popisujcie się przed kolegami itp. Na to wszystko przyjdzie czas.
W zależności, jak będziecie się czuli, po miesiącu lub dwóch trzeba będzie znaleźć czas na 3 trening w tygodniu. Wtedy też zaczniecie robić selektywne ćwiczenia na konkretne partie mięśniowe. Nikt już Wam nie będzie pomagał, bo już wszystko będziecie wiedzieć i sami będziecie decydować, co dla Was dobre i co chcecie osiągnąć.
Żeby szybko zwiększyć masę ciała, najlepiej ćwiczyć największe mięśnie (które przy okazji dość łatwo dają się motywować do wzrostu). Te mięśnie to najszersze grzbietu, czworogłowe ud, prostowniki grzbietu i inne duże. Na pewno masy mięśniowej nie zbuduje się leżąc na ławce pod sztangą i pompując bicepsy.
Te duże partie mięśniowe dają też całą siłę, którą będziecie dysponować. Dobrze rozgrzany człowiek po kilku latach treningów bez większych problemów podniesie za hak TICO do góry. Widziałem kolesia, który potrafił zrobić to z polonezem. Oczywiście wyrywanie z zawieszeń samochodów nie będize Waszym głównym zajęciem, ale zapewniam, że siła fizyczna przydaje się w bardzo różnych sytuacjach (na przykład żeby w przyzwoitym tempie przewiosłować przez jezioro przed burzą i dowieźć na brzeg suchą puszkę i obiektywy - ech wspomnienia :-) ).
Aha, każde ćwiczenie trzeba wykonać przynajmniej 2-3x z rzędu. Żeby budować masę trzeba dobrać cieżar tak, żeby w każdej serii było po ok. 10 ruchów. Ale lepiej, zeby te niuanse wyjaśniał trener.
Nie popisujcie się nigdy, zawsze dokładnie rozgrzewajcie wszystkie mięśnie (starsi muszą na to tracić czasem 20 minut). Bardzo uważajcie na kręgosłupy i stawy (szczególnie barki i łokcie). Tutaj nie ma drugiego życia i apteczek za rogiem, które uzupełnią czerwony pasek. Kontuzje są paskudne, trudne do wyleczenia i najczęściej oznaczają przerwanie treningów i strata części tego, co wypracowaliście.
Dobrze jest ćwiczyć wieczorem, później posiłek i łóżko. Mięśnie rosną w czasie snu. Im szybciej uśniecie, tym lepiej. Po uczciwym treningu raczej nie ma problemów z zaśnięciem.
2. Dieta.
Jeśli Waszym celem jet przytyć, to chyba warto zrobić to tak, żeby nie zarosnąć tłuszczem tylko zbudować masę mięśniową, rozsunąć na boki barki i poprawić wygląd przesuwając środek ciężkości choć trochę w górę.
Trzeba odstawić przyzwyczajenia, fast foody, 2 posiłki duże dziennie i gazowane napoje. Czas poczytać o białkach węglowodanach itp.
Dobrze jest jeść 6-8 posiłków, ale sporo mniejszych niż zwykle. Niech to będą dwie kanapeczki, lub pół porcji od Chińczyka, ale w postaci dwóch uczciwych śniadań, dwóch obiadów, podwieczorka i małej kolacji (nie zbyt późno).
Warto polubić drób (indyk ma lepiej przyswajalne białko od kurczaka, ale jest sporo droższy. W efekcie wychodzi na to samo). Dużo daje połączenie białka z ryżem (w każdej postaci), dla tych najchudszych wszelki makaron i kluchy nie zaszkodzą. Ziemniaki traktujcie jak przysmak, nie mają żadnych interesujących wartości odżywczych a skutecznie rozpychają brzuch.
Dieta praktycznie wcale nie jest kłopotliwa, pierś kurczaka można przyrządzić na wiele sposobów i jest to szybka robota. Moja żona woli robić kurczaka, niż schabowe. Przepisów jest multum.
Jajka - najtańsze i chyba najlepiej przyswajalne białko. Starajcie się nie zjadać więcej niż 10 żółtek na tydzień, z białkami nie można przesadzić.
Świetnym dodatkiem są warzywa gotowane na parze. Smażone zawsze zawierają jakiś tłuszcz, jeśli tylko nie będzie go zbyt dużo, to ok. Jednak nie przed treningiem, bo smażone potrawy są ciężkostrawne i będą leżały kamieniem na żołądku przeszakadzając w ćwiczeniach.
Pijcie dużo niegazowanej wody, dwie butelki dziennie potrafią czynić cuda - sami się przekonacie. Ograniczenie kawy jest konieczne (wiem, łatwo napisać). Sam mam z tym problem. Wtedy trzeba uzupełnić dietę o magnez i cynk, niestety w postaci tabletek z apteki.
Alkohol niestety nie będzie Waszym przyjacielem, jedna dobra impreza potrafi spalić białko z miesiąca ciężkiej pracy. Picie piwa w celu złapania masy pozostawiam bez komentarza. O innych używkach nie będę pisał.
3. Konsekwencja.
Na początku to będzie najtrudniejsze. Trzeba będize zmieniać nawyki, rozkład dnia i odżywianie.
Z czasem jak już poznacie możliwości Waszego organizmu, to dowiecie się co Wam wolno, a czego nie. Mnie na przykład po 4 dniach bez treningu dopada jakiś dziwny ból w mięśniach a świetnie się czuję po ostrym treningu. Po prostu przyzwyczaiłem organizm do ciągłego wysiłku i później sam się tego domaga.
Dobra, starczy tego jęczenia. Spadam na trening, bo o 10tej przychodzi taka ładna młoda pani stomatolog :mrgreen:
Dobra, starczy tego jęczenia. Spadam na trening, bo o 10tej przychodzi taka ładna młoda pani stomatolog :mrgreen:
Dobra, ale... nie lepiej by było, się z nią umawiać wieczorem?
Sam napisałeś, że...
Dobrze jest ćwiczyć wieczorem, później posiłek i łóżko.
:mrgreen: ;)
Fajny tekst Jarek. Sam od jakiegoś czasu mam w planach, ale ciągle nie może dojść do realizacji. Jeśli możesz polecić jakieś w miarę fajne kluby w W-wie to poproszę. Chociaż Ty zdaje się w Żyrardowie mieszkasz.
Oczywiście, żeby cena była też nie zaporowa. A tak w ogóle, jaka cena była by w miarę rozsądna?
Zastanawiałem się, czy warto od razu kupować karnet typu 'wchodzisz ile chcesz i kiedy chcesz' czy faktycznie na te pierwsze 2-3 miesiące tylko na 2-3 wejścia w tygodniu. Jeszcze nie analizowałem cen pod tym względem.
Zastanawiam się też czy opieka trenera jest darmowa czy jakiś extra cash trzeba płacić. Spotkałeś może gdzieś w sieci jakiś ranking klubów czy czym się sugerowałeś w wyborze swojego? Blisko od domu? Tanio? Zero tłoku? Dużo urządzeń? Fajne panny w sali obok? Czysta szatnia i łazienka? Czy może wszystko naraz ;)
Pozdrawiam!
oskarkowy
09-05-2007, 11:49
Dobra, ale... nie lepiej by było, się z nią umawiać wieczorem?
Sam napisałeś, że...
:mrgreen: ;)
No już jestem. Była :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
I nawet mi na zakończenie pomachała na parkingu :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
I to jest własnie zdrowa motywacja do wydajnych ćwiczeń.
A teraz tak jak napisałem: prysznic, drugie śniadanie i spadam spać. Dziś mam sesję od 17, więc mam czas.
Zastanawiałem się, czy warto od razu kupować karnet typu 'wchodzisz ile chcesz i kiedy chcesz' czy faktycznie na te pierwsze 2-3 miesiące tylko na 2-3 wejścia w tygodniu. Jeszcze nie analizowałem cen pod tym względem.
Zastanawiam się też czy opieka trenera jest darmowa czy jakiś extra cash trzeba płacić. Spotkałeś może gdzieś w sieci jakiś ranking klubów czy czym się sugerowałeś w wyborze swojego? Blisko od domu? Tanio? Zero tłoku? Dużo urządzeń? Fajne panny w sali obok? Czysta szatnia i łazienka? Czy może wszystko naraz ;)
Ja za open card płacę 80zł. Czasem jestem rano, czasem wieczorem. Czasem trening jest tak intensywny, ze jedną partię robię rano, a brzuchy i nogi wieczorem. Inaczej nie dałbym rady wyrobić się w założeniach.
Na początek lepiej nie kusić losu i wykupić tylko 2x w tygodniu. Zapał szybko przygasa, gdy rano wypełzasz spod kołdry, bo nie masz siły jej z siebie zrzucić ręką.
Nie znam klubów w Warszawie. Ważne jest, żeby były gdzieś przy domu, godzina w korkach po treningu mija się z celem. To pierwsze kryterium. Czystość w szatni to dla mnie sprawa drugorzędna, i tak się tam nie kąpię, bo zawsze się brzydzę. A jak się wykąpię 5 minut później w domu, to nic się nie stanie.
Trener MUSI udzielać rad gratis. Oczywiście są różni ludzie. W moim klubie jest jeden rehabilitant, jeden zawodowy trener, jeden WFista i dwóch jakichś dziwnych, którzy raczej nie rwą się do pomocy. Młodzi zawsze wybierają treningi w dniach, gdy są pierwsi dwaj, to żadna tajemnica i tak jest wygodniej.
Ilość ludzi na sali ma dwojakie znaczenie. NA początku jest wygodniej, gdy jest więcej osób, bo inni ćwiczący mogą coś skorygować czy podpowiedzieć. Później, gdy zaczynasz trudniejsze i bardziej wyczerpujące ćwiczenia wygodniej jest, gdy ludzi jest mniej. Nie zawracają ****, nie zajmują urządzeń, a czasem ważne jest, żeby przebiec szybko spod jednej maszyny pod drugą.
Panny na sali to temat dość drażliwy. Każdy ćwiczący powie Ci, że przeszkadzają, rozpraszają itp. Ale każdy zerka na te dziewczyny i tak.
Tak samo jak każdy powie Ci, że ćwiczy dla zdrowia, broń Boże nie chodzi o rozebranie się na plaży i imponowanie dziewczynom :mrgreen:
Wracając do dziewczyn: jeśli dzięki temu, że któraś na Ciebie popatrzy zrobisz na końcu treningu dwa powtórzenia więcej, to jesteś do przodu. I tego nikt Ci nie zabierze. Ważne, żeby ćwiczyć a nie bajerować panny.
Ja klub zmieniłem tylko raz. Właściciel handlował sterydami, na sali zaczęli się pojawiać chłopcy w dresach, którzy nie przebierali się wcześniej w szatni, a "przecinki" dominowały w każdej dyskusj. Oczywiście nie jest to groźne, bo oni nie rozrabiają w klubach, ale też nie jest przyjemne, gdy słyszysz od takich "cześć" idąc ulicą..
I jeszcze jedno, do tego o dietach.
Teraz będzie coraz cieplej, organizm będzie zatrzymywał masę wody między mięśniami. NIe bardzo jest się z czego wtedy cieszyć, choć wyzualnie będziecie spuchnięci. Efekt jest przejściowy i w przynajmniej 50% zniknie. Zawsze tak jest latem przy zwiększonym wysiłku fizycznym.
Najbliżej miałbym Ośrodek Sportu na Ochocie. Prezentuje się w miarę dobrze. Widać, że w miarę nowoczesny jest. Tyle, że karnet open kosztuje 120zł (do godz.17 - 95zł) i chyba taki wypada jedynie kupić bo jednorazowe wejście kosztuje 18zł. No albo szukać czegoś tańszego w okolicy. Jedynym plusem trochę większej ceny może być to, że zniechęca ona dresów etc.
http://www.osirochota.waw.pl/basen.php?tresc=silownia&strona=osilowni
Jeśli możesz polecić jakieś w miarę fajne kluby w W-wie to poproszę.
Rok temu przez kilka miesięcy chodziłem tutaj:
http://www.athletic.met.pl/
Lokalizacja: Ursynów, więc nie wiem, czy będzie Ci pasować.
Podobało mi się, bo było czysto, bez dresów i bandziorów, klientela też normalna, bez lansowania, szpanerstwa itp. Szef dbał o to, żeby nie przychodzili sterydowcy - przy wejściu wisi odpowiednia informacja o zakazie wstępu. Każdy mógł liczyć na indywidualną pomoc trenera, który układał odpowiedni trening i początkującym pomagał w ćwiczeniach. Sprzęt może nie jest z najwyższej półki, ale w pełni sprawny i jest wszystko, czego potrzeba.
Minusy: ograniczona powierzchnia i pojemność siłowni wpływała na spore zagęszczenie ćwiczących w godzinach szczytu (okolice 19.00) Pod koniec mojego chodzenia do tego klubu przybyło dosyć mocno klientów, więc nie wiem, jak sobie z tym poradzili.
Aha, pierwszy trening gratis! :mrgreen:
Fajnie, tyle że mnie interesuje raczej Ochota.
No dobrze, postaram się jakoś to rozsądnie i ogólnie opisać. (...)
Przyznałbyn SOG'a gdyby była taka możliwość tutaj :mrgreen: odwiedzasz może sfd.pl ?
Planik całkiem konretny jak dla początkujących.
Tak z ciekawości,jak długo już ćwiczysz ?
Ja moze dorzuce jeszcze dwa grosze odnosnie cwiczen (mam nadzieje ze Jarek sie nie obrazi) - tak sie sklada ze najlepsze cwiczenia jezeli chodzi o zbudowanie masy i sily to sa te najtrudniejsze i najbardziej nielubiane - na przyklad dobrych nog bez przysiadow ze sztanga w zasadzie zrobic sie nie, w przypadku najszerszych grzbietu - podciaganie na drazku i wioslowanie sztanga, naramienne - wyciskanie zza karku itd. To niby oczywiste, bo wszedzie trabia ze zbudowania masy i sily trzeba wykonywac podstawowe cwiczenia angazujace kilka grup, ale wiekszosc ludzi ktora przychodzi na silownie robi tzw. cwiczenia *******owate ktore powinny byc wykonywane jako uzupelniajace w stosunku do tych o ktorych pisalem..
I na koniec jeszcze jedna rada - nie zapominajcie o nogach - mocne nogi i dol grzbietu to podstawa ogolnej sily. Jakiej by ktos klaty nie mial, to bez mocnych nog i grzbietu zawsze bedzie slaby...
Eeee... Chyba pozostanę przy diecie kawowo-tytoniowo-piwnej :)
Może to po prostu kwestia punktu odniesienia. Nikt mnie nie przekona, że ideałem budowy ciała jest kołnierzyk o numerze 38, a idealnie zbudowanego mężczyznę przeważa torba z dwoma puszkami i kilkoma szkłami. To nie jest ideał, tylko kalectwo, które powinno się leczyć.
A nadwaga ma chyba prosty związek z zatłuszczeniem, w takiej sytuacji nie mam raczej problemów.
masz, masz nadwage... ta Twoja nadwaga to torba z dwoma korpusami i szklami..:mrgreen: .. w moim przypadku to jakies 9 -11kg extra :-D
liquidsound
10-05-2007, 00:39
Hmmm to ja jutro smigam sie zapisac do parku wodnego. Ciekaw jestem jak tam jest?? Ktos z krakusow bywa??
Czy jesteś pewien, Oskarkowy, że to masa ciała jest najistotniejsza w przewiosłowaniu połowy jeziora? O ile pamiętam w konkurencjach wytrzymałościowych to niespecjalne mięśniaki startują...
oskarkowy
10-05-2007, 09:35
Czy jesteś pewien, Oskarkowy, że to masa ciała jest najistotniejsza w przewiosłowaniu połowy jeziora? O ile pamiętam w konkurencjach wytrzymałościowych to niespecjalne mięśniaki startują...
Jak się zrywa wiatr, chmury zaciągają całe niebo a na dnie łodzi leży niczym nie osłonięty 5D z 24-70, to liczy się głównie szybki start, równie szybkie i silne przepchnięcie się przez jezioro i zabezpieczenie puszki. Zapewniam Cię, że jak to nazwałeś mięśniakowi będzie to łatwiej zrobić niż komuś, kto konstrukcją przypomina wiosło.
Scream 15lat z małą przerwą na karierę pływacką (którą musiałem skończyć, bo na siłowni zabudowałem sobie barki i nie miałem zakresu do motylkowego).
Krzychu Wszystko to święta racja, pamiętaj jednak, że chłopaki do tej pory raczej stronili od jakiegokolwiek wysiłku, więc przysiady ze sztangą czy wiosłowanie na luźnym ciężarze doprowadzą ich stawy i kręgosłup do ruiny, zamiast cokolwiek zmienić. Tak więc wszystko co Krzychu pisał - jak najbardziej, ale po kilkumiesięcznym treningu rozruchowym. A piszę to nie bez przyczyny.. We wtorek robiłem przysiady ze 150kg sztangą 2x10, 1x8 ). Wczoraj na zleceniu miałem kłopoty z wyjęciem drugiej puszki ze stojącej na ziemi torby. Jak widać każdy może przesadzić.
Chyba mieliśmy na myśli jeziora o różnych wielkościach. :)
-=Festyk=-
10-05-2007, 18:03
A co mógłbyś doradzić jak ktoś chce trochę schudnąć w moim wieku?Tylko,że ja mam dość specyficzną budowę.Mam chude kończyny i ,,otłuszczony''brzuch.Od kwietnia jeżdżę do szkoły rowerem,ale wydaje mi się,że to nic nie daje.Da się mi jakoś pomóc?;)
Oj, Festyk, uważaj na incydenty sercowo-naczyniowe, jesteś w grupie podwyższonego ryzyka...
DoMiNiQuE
10-05-2007, 18:10
Mam chude kończyny i ,,otłuszczony''brzuch.
16 lat i juz tyle piwa chlapiesz? :mrgreen:
P.S.
Przylaczam sie do pytania festyka ;) Niestety odrzucenia piwa odpada :lol:
A ja mam 174cm wzrostu i ważę tyle, co dwa worki cementu w mokrych opakowaniach. Ogólnie nie jestem gruby, ale mój bełch sporo mnie wyprzedza. I to jest moje zmartwienie, choć nie tak wielkie, bo jeszcze potrafię na stojąco zawiązać sznurowadła. Piwko swego czasu też bardzo mi smakowało. Teraz już mniej. Ale czy to napewno zupka chmielowa jest winna tej przypadłości? Festyk, jazda rowerem niewiele pomoże. Może dlatego masz chude kończyny, bo one tu pracują, natomiast brzuszek niestety praktycznie wcale. Myślę, że lepszym rozwiązaniem jest bieganie i oczywiście pływanie.
-=Festyk=-
10-05-2007, 21:30
Pływać nie potrafię,więc odpada.A czemu mam taką śmieszną sylwetkę to nie mam pojęcia.Zawsze tak miałem.I nie ma to nic wspólnego z piwem;)Watson-możesz rozwinąć swoją myśl?Szybciej ,,zejdę''?
Festyk, jazda rowerem niewiele pomoże. Może dlatego masz chude kończyny, bo one tu pracują, natomiast brzuszek niestety praktycznie wcale. Myślę, że lepszym rozwiązaniem jest bieganie i oczywiście pływanie.
To nie ma nic do rzeczy - tluszczu na brzuchu nie traci sie od cwiczenia brzucha, jedyne co Ci to moze poprawic to wzglednie sylwetke, bo wiekszosc ludzi ma zazwyczaj silniejszy (relatywnie grzebiet) co powoduje wypinanie brzucha do przodu i optyczne zludzenie ze jest wiekszy...
Viracocha
10-05-2007, 22:14
A co mógłbyś doradzić jak ktoś chce trochę schudnąć w moim wieku?Tylko,że ja mam dość specyficzną budowę.Mam chude kończyny i ,,otłuszczony''brzuch.Od kwietnia jeżdżę do szkoły rowerem,ale wydaje mi się,że to nic nie daje.Da się mi jakoś pomóc?;)
Wydaje mi się, że chciałbyś dostać radę jak schudnąć nic nie robiąc. Na rowerze spokojnie możesz "zgubić" brzuch i wzmocnić nogi, ale nie jeżdżąc sobie na przejażdżki, a poprzez intensywny trening. Trochę zacięcia i poprawisz sylwetkę. Jak chcesz zwiększyć masę, to siłownia będzie najlepsza. Jak nie ruszysz porządnie d... sylwetka nie poprawi Ci się sama...
Hmm, ja się przekonałem że jedyna metoda na takie problemy to po prostu wziąć się za to porządnie i ćwiczyć silną wolę zamiast szukać cudownych sposobów ;) Dieta i ćwiczenia, ja dałem radę praktycznie na samej diecie bo na ćwiczenia nie było zbyt wiele czasu, a poza tym w większości przypadło to na zimę a ja preferuję rower a nie zimowe sporty. Pozbyłem się naprawdę ogromnej nadwagi... jeszcze odrobina i wracam do normalnego żywienia :) Miło w końcu być normalnym :)
-=Festyk=-
10-05-2007, 22:20
Wydaje mi się, że chciałbyś dostać radę jak schudnąć nic nie robiąc. Na rowerze spokojnie możesz "zgubić" brzuch i wzmocnić nogi, ale nie jeżdżąc sobie na przejażdżki, a poprzez intensywny trening. Trochę zacięcia i poprawisz sylwetkę. Jak chcesz zwiększyć masę, to siłownia będzie najlepsza. Jak nie ruszysz porządnie d... sylwetka nie poprawi Ci się sama...
Czyli jednak rower coś pomaga.Dzięki za pomoc.A zwiększenie masy nie jest mi kompletnie potrzebne.No to od jutra jeżdżę do szkoły okrężną drogą na najcięższym przełożeniu;)
Watson-możesz rozwinąć swoją myśl?Szybciej ,,zejdę''?
Generalnie, u osób z tzw. otyłością brzuszną - ku której z tego co piszesz masz zadatki - znacznie częściej dochodzi do zawałów i udarów niż u osób "otyłych równomiernie". BMI nie przekłada się bezpośrednio na problemy z krążeniem, trzeba uwzględnić rozkład tkanki tłuszczowej.
(Od jakiegoś czasu robie zdjęcia na konferencjach kardiologicznych, więc jestem w miarę na bieżąco ;) )
mattnick
10-05-2007, 23:07
Od kwietnia jeżdżę do szkoły rowerem,ale wydaje mi się,że to nic nie daje.Da się mi jakoś pomóc?;)
Zmień szkołę, bo ta jest za blisko :mrgreen:
oskarkowy
11-05-2007, 06:51
Czyli jednak rower coś pomaga.Dzięki za pomoc.A zwiększenie masy nie jest mi kompletnie potrzebne.No to od jutra jeżdżę do szkoły okrężną drogą na najcięższym przełożeniu;)
Najlżejszym. Ty masz się nakręcić do upadłego a nie dojechać przed czasem. I nie zapisuj się na siłownię, w Twoim wieku to bardzo słaby pomysł. Nie masz jeszcze uformowanych zakończeń kości długich, stawy w takiej fazie rozwoju, że każde obciążenie stosowane dłużej spowoduje patologiczne zmiany a jedynym pewnym efektem ćwiczeń będzie zdobycie szeregu stałych kontuzji.
Jeśli dobrze zrozumiałem, to masz spory brzuch i chude kończyny (syndrom pająka). Możesz w domu robić brzuszki (na przykład zahaczając nogi o kaloryfer lub łóżko). Nie musi ich być dużo, wystarczy 2x50szt przynajmniej raz dziennie. Liczy się nie ilość i czas wykonania, tylko konsekwencja, z jaką to będziesz robił.
Jeśli masz kłopoty z bokami (nie chodzi o otłuszczenie brzucha "do przodu" tylko "na boki"), to pomogą Ci skręty boczne z kijem od szczotki na karku. To ćwiczenie robi się na czas. Zasada jest prosta - im dłużej, tym lepiej. Jest to nudne i głupie ćwiczenie, ale skuteczne. Najlepiej je robić jak oglądasz telewizję, tylko uważaj z tym kijem na rodowe kryształy :mrgreen:
To, co Ci wzmocni sylwetkę to bieganie. To nieprawda, że biegnąc pracują tylko nogi grzbiet. To najbardziej ogólnorozwojowe ćwiczenie, jakie jest znane. Angażują się wszystkie partie mięśni, łącznie z żuchwą, karkiem i wszystkim innnym, co powinno odpoczywać. Jak ktoś nie wierzy, to proponuję po minucie biegu w trakcie biegnięcia położyć sobie rękę na boku brzucha i spróbować nacisnąć. Wtedy poczujecie.
Viracocha
11-05-2007, 10:11
Jeśli dobrze zrozumiałem, to masz spory brzuch i chude kończyny (syndrom pająka). Możesz w domu robić brzuszki (na przykład zahaczając nogi o kaloryfer lub łóżko). Nie musi ich być dużo, wystarczy 2x50szt przynajmniej raz dziennie. Liczy się nie ilość i czas wykonania, tylko konsekwencja, z jaką to będziesz robił.
Tu byłbym ostrożny, bo jeśli kolega Festyk ma słabe prostowniki grzbietu, to łatwo o kontuzję dolnej części pleców (szczególnie u początkujących).
oskarkowy
11-05-2007, 10:22
Tu byłbym ostrożny, bo jeśli kolega Festyk ma słabe prostowniki grzbietu, to łatwo o kontuzję dolnej części pleców (szczególnie u początkujących).
Jeśli ktoś posługuje się przy ćwiczeniach tylko masą własnego ciała bez dodatkowego obciążenia,to nic sobie nie zrobi. Takie genetyczne uwarunkowania. Oczywiście mam na myśli trwałe kontuzje, a nie chwilowe zakwasy, nawet te największe.
Viracocha
11-05-2007, 10:39
Jeśli ktoś posługuje się przy ćwiczeniach tylko masą własnego ciała bez dodatkowego obciążenia,to nic sobie nie zrobi.
Tu bym polemizował... Wg mnie konieczne jest wzmocnienie prostowników grzbietu (bez obciążenia), jeśli chce się zabierać za poważny trening brzucha.
Proponuję wystosować pismo do Hazana w sprawie zmiany "forumowego mądrali" u Oskarkowego na "doradcę ds kultury fizycznej" ;)
Viracocha
11-05-2007, 10:59
Proponuję wystosować pismo do Hazana w sprawie zmiany F"forumowego mądrali" u Oskarkowego na "doradcę ds kultury fizycznej" ;)
I wydzielenie sekcji gimnastycznej Canon Board :mrgreen:
dla wszystkich którzy pragną zwiększyć masę swojego ciała (nie koniecznie za pomocą niskiej jakości tłuszczów zwierzęcych, smacznych cukrów prostych i alkoholu:) zapraszam do lektury:
http://www.fkif.pl/index.php?showtopic=4
jeszcze raz dodam, że niezmiernie ważne jest, aby znaleźć równowagę między wysiłkiem a odpoczynkiem. każdy musi sam wsłuchać się w swój organizm. zbyt krótki czas regenaracji spowoduje wiadomo: spadek siły, masy ciała, a w efekcie frustracje i zupełny brak chęci do dalszego treningu (szczególnie ważne dla początkujących).
na znużenie i przemęczenie najlepszym lekarstwem jest cierpliwe nic_nie_robienie lub przerzucenie sie lżejszy rodzaj ćwiczeń (np. aerobowych)
po krótkim okresie takigo lenistwa, zregerenowany organizm da z siebie więcej niż można by sie było spodziewać.
wiem, że to banały, ale bardzo łatwo i bardzo często się o tym zapomina.
oskarkowy
11-05-2007, 15:49
Tu bym polemizował... Wg mnie konieczne jest wzmocnienie prostowników grzbietu (bez obciążenia), jeśli chce się zabierać za poważny trening brzucha.
Najczęściej zaczynający są chudzi, więc wiele do przenoszenia nie mają. Gdy będą próbowali wykonać jakieś trudne ćwiczenie (wypychanie ciała na tricepsy, czy podciąganie na drążku za kark) to zwyczajnie nie dadzą sobie rady i go nie wykonają.
Inaczej oczywiście ma się sprawa z ludźmi choroblwie otyłymi, tutaj nie ma mowy o zastosowaniu którejkolwiek z naszych rad.
Proponuję wystosować pismo do Hazana w sprawie zmiany "forumowego mądrali" u Oskarkowego na "doradcę ds kultury fizycznej" ;)
Kiedyś chciałem, żeby mi wpisali "kotleciarz", ale się nie zgodzili.. :(
-=Festyk=-
11-05-2007, 16:05
Skorzystałem dziś z rady odnośnie zmienienia przełożenia w rowerze.Skutek jest taki,że wróciłem ze szkoły zlany potem i nie czując nóg.Czyli wydaje mi się,że jestem o krok bliżej tego co chcę osiągnąć;) Dzięki za wszystkie rady.Teraz kiedy już wiem co robić wystarczy wziąć się porządnie za siebie.
sniper88
12-05-2007, 18:54
A zna ktos z was cud dietę na przytycie? Ja mam 186cm i waze niecale 60kg:mrgreen: W ostatnie wakacje zywilem sie 2tygodnie w McDonaldzie itp. i waga ani drgnela:P Nie powiem zebym byl bardzo zmartwiony, jak dla mnie lepsze to niz nadwaga, ale mimo wszystko wolalbym wazyc wiecej :)
A zna ktos z was cud dietę na przytycie? Ja mam 186cm i waze niecale 60kg:mrgreen: W ostatnie wakacje zywilem sie 2tygodnie w McDonaldzie itp. i waga ani drgnela:P Nie powiem zebym byl bardzo zmartwiony, jak dla mnie lepsze to niz nadwaga, ale mimo wszystko wolalbym wazyc wiecej :)
Ja mam niezawodny sposób - wypróbowany na sobie i paru kolegach.. bo też tak miałem, jak się żeniłem to ważyłem około 60 kg przy wzroście 185 cm
Przytyłem po pierwszym dziecku :mrgreen: i teraz ważę 85 i usiłuję schudnąć 5 kg z brzucha :-) - dobrze że po drugim nie przytyłem kolejnych 20 kg..
Teraz dziewczyny mają już 8 i 4 lata a waga nie chce spaść :neutral:
Pozdr
Artur
Ja tez znam niezawodny sposob
zapraszam po instrukcje
http://www.joemonster.org/filmy/4025/jak-stracic-50-kg-w-15-minut
sniper88
12-05-2007, 21:57
Chyba oba przedstawione sposoby nie sa dla mnie najlepsze:
na stosowanie 1 jest raczej za wczesnie;) a drugi skonczylby sie moja smiercia (czy tez zniknieciem z ekranu):D
To może i ja się dopiszę, gdyż od pewnego czasu "siedzię" w temacie przybierania wagi... Opiszę jak to u mnie wyglądało:
Warunki: 18 lat, 188cm wzrostu, 71kg wagi na początek. Oczywiście zachciało mi się wyglądać "szerzej" więc wziąłem sie za ćwiczenia na siłowni- tzw ogólnorozwojowe... I ćwiczyłem sobie tak 4-5 miesięcy. Oczywiście, dieta się trochę zmieniła- więcej białka. I przybyło chyba 3kg.. ale to mało jak na tyle czasu ćwiczeń. Później znajomy doradził mi takie coś zwące się Dibencozide- aktywna forma wit B12 chyba.. I fajnie to zadziałało- wpływa to na poprawę apetytu, oraz na szybsze nabieranie masy. Po ponad miesiącu przybyło kolejne 3,5 kg. Teraz jest nieźle-prawie 78kg.. ale mam ambitny plan dojścia do 80sięcu.. Pewnie już dawno bym to zrobił.. ale zbyt mocno przywiązany jestem do bursztynowego napoju i mocnej kawy;)
PS1-na siłowni ćwiczę bez tzw szarpania się... Praktycznie nigdy nie mam ma hantlach, sztandze 100% tego co mógłbym podnieść- ze względu na to co napisał Oskarkowy- nieskostniałe jeszcze nasady kosci.
PS2- a dlaczego zacząłem ćwiczyć? Poniekąd dla bezpieczeństwa... "Większych" raczej się nie zaczepia na ulicy... pozatym.. fajnie dobrze wyglądać;)
Aha.. siłownia 3x w tygodniu+ bieganie i siatkówka;)
Odnoszę dziwne wrażenie, że większość użytkowników tego forum można zaliczyć do grona osób wysokich, tj. ~190cm. Ciekawe jaka jest średnia na FN. Czyżby ciekawy temat na pracę badawczą? Dobór systemu w zależności od wzrostu fotografa?
oskarkowy
13-05-2007, 01:57
To może i ja się dopiszę, gdyż od pewnego czasu "siedzię" w temacie przybierania wagi... Opiszę jak to u mnie wyglądało:
Warunki: 18 lat, 188cm wzrostu, 71kg wagi na początek. Oczywiście zachciało mi się wyglądać "szerzej" więc wziąłem sie za ćwiczenia na siłowni- tzw ogólnorozwojowe... I ćwiczyłem sobie tak 4-5 miesięcy. Oczywiście, dieta się trochę zmieniła- więcej białka. I przybyło chyba 3kg.. ale to mało jak na tyle czasu ćwiczeń.
Nawet nie chcę Ci pisać, ilu znam takich, którzy się zarzynają, żeby zrobić na czysto 3kg w rok...
Jak dalej będziesz tył w tak niekontrolowany sposób, to krwawe rozstępy będą najmniejszą nieprzyjemnością, na jaką się narazisz.
Odnoszę dziwne wrażenie, że większość użytkowników tego forum można zaliczyć do grona osób wysokich, tj. ~190cm. Ciekawe jaka jest średnia na FN. Czyżby ciekawy temat na pracę badawczą? Dobór systemu w zależności od wzrostu fotografa?
177 i ani ani więcej. A przy Vitezie czuję się wręcz poniżany :evil:
sniper88
13-05-2007, 12:16
Oczywiście zachciało mi się wyglądać "szerzej" więc wziąłem sie za ćwiczenia na siłowni- tzw ogólnorozwojowe...
Z zajęć ogólnorozwojowych polecam tenisa. W moim przyadku wagi sie ani nie przybiera, ani nie traci, za to jest to swietny sposob na spedzenie czasu:smile:
-=Festyk=-
13-05-2007, 12:22
Ja mam 174cm.i raczej już wiele nie urosnę,więc niezły kurdupel ze mnie;)
oskarkowy
13-05-2007, 12:57
Ja mam 174cm.i raczej już wiele nie urosnę,więc niezły kurdupel ze mnie;)
Jeśli masz 16 lat, to masz przynajmniej 6 kolejnych na rośnięcie. Wszystko przed Tobą. Wiem, że są jakieś ćwiczenia, które wspomagaja rozwój kości długich, ale nie znam żadnych szczegółów.
Oskarkowy: nie wiem,czy to tzw niekontrolowane tycie. Ile w tym "naturalnego" przybierania wagi a ile celowego nabierania ciała. Wszak w moim wieku waga i tam sama dość mocno rośnie, ja jej tylko lekko pomagam.
A co do rozstępów: na razie nie nic nie widać. Może to przez te maści dla kobiet w ciąży;) Pozatym paskudne rozstępy mam na plecach.. ale zrobiły się one kilka lat temu- bo przez pewien czas bardzo wszybko rosłem w góre.
sniper88: ogólnorozwojowa jest też siatkówka;)
sniper88
13-05-2007, 17:53
Ale w siatke mozna grac jak sa 4osoby, a najlepiej zeby bylo kolo 10, w tenisie 2 wystarcza, a 4 to momentami nadmiar:mrgreen:
FOTOGRAF
13-05-2007, 18:43
ja mam 180-81cm wzrostu i cos kolo 90kg wiec ''duzy'' ze mnie chlopiec :P
Przytyłem po pierwszym dziecku :mrgreen: i teraz ważę 85 i usiłuję schudnąć 5 kg z brzucha :-) - dobrze że po drugim nie przytyłem kolejnych 20 kg..
Teraz dziewczyny mają już 8 i 4 lata a waga nie chce spaść :neutral:
Ja po czwórce ważę tyle, co przed. Do bani ten sposób.
177 i ani ani więcej. A przy Vitezie czuję się wręcz poniżany :evil:
20cm wiecej a wagi mam mniej :p (mimo ze chudo juz nie wygladam ale zastosowalem absolutnie nie polecana przez oskarkowego metode zwiekszenia masy ciala... a 4 lata temu mialem ok 60-65 kg :roll: ).
Wezme sie w koncu za ta siatkowke jak dolecze kontuzje kolana, ale do silowni to sie nie przekonam (negatywny stereotyp dresostwa vs czas vs koszty).
Fajnie, tyle że mnie interesuje raczej Ochota.
Jakbyś znalazł takie bezsterydowe miejsce na ochocie w rozsadnych warunkach cenowych, to daj znac - podlacze sie :)
Jakbyś znalazł takie bezsterydowe miejsce na ochocie w rozsadnych warunkach cenowych, to daj znac - podlacze sie :)
Czyli cena 120zł jest raczej za wysoka?? Tzn też bym wolał coś w granicach 80zł, ale nie wiem czy w da rade w tej okolicy.
Tu byłbym ostrożny, bo jeśli kolega Festyk ma słabe prostowniki grzbietu, to łatwo o kontuzję dolnej części pleców (szczególnie u początkujących).
Chyba najprostrzym sposobem sprawdzenia grzbietu jest ułożenie ciała na twardej podłodze brzuchem do dołu, wyciągnięcie rąk maksymalnie przed siebie i uniesienie całego ciała opierając się jedynie na samych dłoniach i palcach u stóp. Uwierzcie mi, że pięć sekund jest całkiem przyzwoitym rezultatem.
Chyba najprostrzym sposobem sprawdzenia grzbietu jest ułożenie ciała na twardej podłodze brzuchem do dołu, wyciągnięcie rąk maksymalnie przed siebie i uniesienie całego ciała opierając się jedynie na samych dłoniach i palcach u stóp. Uwierzcie mi, że pięć sekund jest całkiem przyzwoitym rezultatem.
Chyba mówisz o zrobieniu jednej pompki? :>
Zrob zjecie i tu wrzuc, bo nie moge sobie tego wyobrazic :D
Chyba najprostrzym sposobem sprawdzenia grzbietu ...
Chyba mięśni brzucha raczej :mrgreen:
No, a od kiedy pompki robi się na wyciągniętych przed siebie rękach :confused: . Przeczytaj dokładnie opis, ręce wyciągnięte do przodu a nie do dołu. W czasach, kiedy nie miałem bełcha (jakieś 20 lat temu), wytrzymywałem dwadzieścia parę sekund. Ostatnio, czyli wczoraj - 4 sekundy:-( . No cóż, piąta dekada życia nie nastraja optymistycznie.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Chyba mięśni brzucha raczej :mrgreen:
Akurat brzuch ma tu niewiele do roboty:wink:
Tu bardziej pracują barki oraz dolna partia pleców.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Zrob zjecie i tu wrzuc, bo nie moge sobie tego wyobrazic :D
Zdjęcie może bym i zrobił, ale się boję, że wyśmiejesz mój bełch :wink:
Zdjęcie może bym i zrobił, ale się boję, że wyśmiejesz mój bełch :wink:
Photoshop'a nie masz? ;)
Niestety, za drogi. Mam tylko Photo Filtre :oops:
Akurat brzuch ma tu niewiele do roboty:wink:
Tu bardziej pracują barki oraz dolna partia pleców.
O ile dobrze rozumiem, wygląda to tak, że wypina się tyłek do góry. Mięśnie grzbietu pracują wtedy tylko jako stabilizacja (no może najszerszy trochę mocniej), a pracują barki, klata, brzuch, przywodziciele nóg. Tak mi się wydaje wg twojego opisu ćwiczenia :wink:
Ale drogie te siłownie w stolicy... w moim mieście za 50-60zł mozna chodzic ile sie chce, choć może są mniejsze i gorszy standard całego tak zwanego zaplecza, ale wiadomo koszt sprzetu jest ogromny a w mniejszym mieście jest mniej osób gotowych zapłacić więcej.
Co do dbania o figurę to nic nie zastąpi poprostu aktywnego życia, ruszania się przez większość dnia, codzienne trenowanie czy też na siłowni czy jakikolwiek inny sport sprawiający przyjemność, unikanie obżerania się, jeżeli większość czasu spędzamy czy to za biurkiem w pracy, potem dalej np przed komputerem w domu, w wolny czas planując tylko na spotkania przy grilu z piwkiem, to nawet chodzenie trzy razy tygodniowo na siłownię nie rozwiąże problemu nadwagi i słabej formy, mówię to jako magazynier od fikołków :-)
O ile dobrze rozumiem, wygląda to tak, że wypina się tyłek do góry. Mięśnie grzbietu pracują wtedy tylko jako stabilizacja (no może najszerszy trochę mocniej), a pracują barki, klata, brzuch, przywodziciele nóg. Tak mi się wydaje wg twojego opisu ćwiczenia :wink:
Tyłek do góry jest wstępem do uniesienia całego ciała. Trzeba właśnie wyrzucić kuperek do góry i wtedy łatwiej jest podciągnąć ręsztę ciała. Ale należy to zrobić na samych palcach u nóg i wyciągniętych do przodu dłoniach. Czuć wtedy drżenie praktycznie od przedramion aż do łydek. Dziś tego nie będę próbował, bo boję się wzrostu ciśnienia (wyrwał mi sadysta ząb).
Co do dbania o figurę to nic nie zastąpi poprostu aktywnego życia, ruszania się przez większość dnia, codzienne trenowanie czy też na siłowni czy jakikolwiek inny sport sprawiający przyjemność, unikanie obżerania się, jeżeli większość czasu spędzamy czy to za biurkiem w pracy, potem dalej np przed komputerem w domu, w wolny czas planując tylko na spotkania przy grilu z piwkiem, to nawet chodzenie trzy razy tygodniowo na siłownię nie rozwiąże problemu nadwagi i słabej formy, mówię to jako magazynier od fikołków :-)
Święta racja, Laur. Szkoda, że u nas nie ma takiej kultury jak np. w Chinach. Tam zbiorowe ćwiczenia na wolnym powietrzu są czymś w rodzaju rytuału lub jak kto woli, trendem mody. U nas ciągle się wstydzimy reakcji otoczenia na nasze wysiłki. Choć już coraz częściej zauważyć można człowieka w dresach i z przepaską na głowie, który codziennie wczesnym rankiem biega sobie, żeby później w pracy mieć lepsze samopoczucie. Mojego znajomego teściowa (82 lata), codziennie chodzi na basen:!: :!: :!: Pływa wprawdzie jak spławik, ale kilka długości basenu przepłynie. Ona nie wie co to jest choroba. Sąsiadki chorują, a ona nie. Wprawdzie nie jest szczupłą osobą, ale spacery i pływanie, jak widać korzystnie wpływają na cały Jej organizm. Najwidoczniej aktywny tryb życia jest panaceum na wszelkie dolegliwości. Ale jakby tak wszyscy aktywnie żyli, to kto by miał czas zajrzeć na forum????
oskarkowy
23-05-2007, 14:48
Wątek troche przygasł. Pytanie, czy wszystkim opadły chęci i emocje, czy tak ciężko pracujecie na wyniki. Gdyby komukolwiek z Was udało się osiągnąć jakiś nawet mały wynik, piszcie o tym tutaj. Z doświadczenia wiem, że ciężko jest o lepszą motywację do wysiłku niż to, że koledze "rośnie".
klimat jest zdecydowanie przeciwko ćwiczeniom;] gorąco i duszno.
dzisiaj na siłowni byłem.. sam(?!) a zazwyczaj jest ok 15_tu osób.
niezdecydowani wolą odpocząć/popijać chłodny kompot w domu, a ci którzy pakowali od jesieni demonstrują efekty ćwiczeń paniom na ulicy;]
slick
krzychoo
23-05-2007, 17:31
.... ubrani tylko w dyndające u szyi białe obiektywy :)
liquidsound
23-05-2007, 21:44
że ciężko jest o lepszą motywację do wysiłku niż to, że koledze "rośnie".Hmmmm bylbym sklonny sie mocno z Toba poklucic o to stwierdzenie ;) ;) ;) raczej motywacja bylo by to ,ze kolezanka twardnieja czy cos w tym stylu hehe.
oskarkowy
23-05-2007, 22:06
klimat jest zdecydowanie przeciwko ćwiczeniom;] gorąco i duszno.
dzisiaj na siłowni byłem.. sam(?!) a zazwyczaj jest ok 15_tu osób.
niezdecydowani wolą odpocząć/popijać chłodny kompot w domu, a ci którzy pakowali od jesieni demonstrują efekty ćwiczeń paniom na ulicy;]
slick
To ja jakiś dziwny jestem. Nie dość, że ćwiczyłem dziś pomimo upałów (łatwiej zrobić rzeźbę, jak się wytrzyma), to jeszcze właśnie wróciłem z biegania (a wcale chłodniej nie było).
Mimo, że pakuję od jesieni (tej 15 lat temu :mrgreen: ), to jeszcze zapomniałem dziś podemonstrować się na ulicy (jutro nadrobię). Boję się tylko, że nie opędzę się od tych wszystkich wielbicielek.
Za to zauważyłem ciekawą zależność: w supermarketach chodzą za mną ochroniarze, jakbym miał coś zwędzić.
Luuuudzie :!: Ćwiczy się dla siebie, nie dla pań na ulicach. Zgodzę się jeszcze z tezą, że ćwiczy się dla lepszego mocowania aparatu w łapach. Innych korzyści nie ma.
Za to zauważyłem ciekawą zależność: w supermarketach chodzą za mną ochroniarze, jakbym miał coś zwędzić.
No ja nie wiem od czego to zalezy. Ja nie cwicze, zawsze znosnie ubrany (ladna koszula, czyste spodnie, wygodne buty) a tez za mna prawie zawsze laza :roll: .
-=Festyk=-
24-05-2007, 15:36
Jeśli chodzi o wyniki to odkąd zacząłem jeździć intensywniej na rowerze to wydaje mi się,że urosły mi trochę mięśnie ud i ździebko schudłem.Czyli sukces jest:)
liquidsound
24-05-2007, 16:09
No ja nie wiem od czego to zalezy. Ja nie cwicze, zawsze znosnie ubrany (ladna koszula, czyste spodnie, wygodne buty) a tez za mna prawie zawsze laza :roll: .
hehe moze wygladasz jak zlodziej po prostu:wink:
Za to zauważyłem ciekawą zależność: w supermarketach chodzą za mną ochroniarze, jakbym miał coś zwędzić.
a moze pilnują by Ci sie krzywda nie stała skoro taki sliczny jestes :p
Za to zauważyłem ciekawą zależność: w supermarketach chodzą za mną ochroniarze, jakbym miał coś zwędzić.
A może chodzą za tobą, z nadzieją, że kiedyś udzielisz im kilku rad? ;)
I takie pytanie mam:
Jak robić brzuszki? Tzn. Pełny skłon, czy tylko trochę unieść cielsko(80kg/188)?
oskarkowy
25-05-2007, 07:10
I takie pytanie mam:
Jak robić brzuszki? Tzn. Pełny skłon, czy tylko trochę unieść cielsko(80kg/188)?
Pełne skłony lepiej zostawić w ogóle.
Mięśnie brzucha można na szybko na nasze potrzeby podzielić na te górne i dolne. Praktycznie wszyscy robią tylko górną część, bo dolnej i tak nie widać spod kąpielówek :-x
Górę też można podzielić na dwie części, dokładnie takie same.
Tę najwyższą część możesz ćwiczyć wsuwając nogi pod kaloryfer, łóżko czy co tam jeszcze, kładąc się (ręce pod kark) i zginając się delikatnie tylko tak, żeby spiąć mięśnie. Praktycznie nie odrywa się wtedy grzbietu od ziemi, nie naraża się na kontuzje. Świczenie takich spięć jest bardzo dobre na koniec męczącego treningu. Bardzo szybko wychodzą też mięśnie (przy mostku).
Na niższe partie potrzeba trochę więcej wysiłku. Najlepiej na przyrządzie do skłonów, ale gdy nie ma takiego w pobliżu, to również łóżko się przyda.
Pierwszy skłon robi się tak, żeby kolana były w sporym ugięciu, trochę mniej niż 45st. Później nie opuszczamy się do końca, tylko zatrzymujemy w połowie drogi do ziemi i wracamy. Wolniej się opuszczamy w dół i szybki powrót. To jest proste.
Trudniejsza wersja to to samo ćwiczenie, tylko z wychylaniem się na boki. Jedną fazę kończymy wychyleni w prawo, drugą w lewo. Wygląda to trochę tak, jakbyśmy chcieli naysować głową literkę "U" w powietrzu. Na początku trzeba złapać rytm, ale później już pójdzie prościej. Tym ćwiczeniem łatwiej jest zmusić do pracy mięśnie skośne, zmorę każdego faceta po 30tce.
Jarku, próbowałeś może A6W? Jeżeli tak to jakie to daje efekty? Jestem po pierwszym tygodniu treningu i jakichś specjalnych efektów nie widzę. Może mam coś nie tak z techniką.
oskarkowy
25-05-2007, 10:53
Jarku, próbowałeś może A6W?
Rany, a co to?
Po tygodniu treningów, to można co najwyżej zakwasy mieć.. Efekty będą później.
Heh zakwasy to po tym mam takie, że chodzę non stop zgięty w pół :)
A6W - aerobowa szóstka weidera - tutaj masz link do jakiegoś forum:
LINK (http://www.dymek.pl/forum/viewtopic.php?t=891)
dentharg
25-05-2007, 11:44
Dzięki oskarkowy za ten opis brzuszków!
Jeszcze trochę i dostaniesz na forum opis "Personal bodybuilder"/"Personal trainer" i przygotujesz skrócony podręcznik ćwiczeń! :mrgreen:
Oskarkowy - jak oceniasz jaka jest średnia wieku osób zainteresowanych ćwiczeniami siłowymi?
Oskarkowy napisałeś:
"Scream 15lat z małą przerwą na karierę pływacką (którą musiałem skończyć, bo na siłowni zabudowałem sobie barki i nie miałem zakresu do motylkowego)."
To ty już prawie inwalida jesteś, no może silny inwalida.:rolleyes:
Poblokowałeś sobie mięśniami stawy barkowe - no nie wiem, czy to takie dobre.:?:
Nie przeszkadza Ci to w życiu, że masz ograniczone możliwości ruchowe? W mojej ocenie w parze z siłownią powinien iść bardzo dynamiczny ruch, rozciąganie, itd..
Często obserwuję takich "pakerów", którzy nie mogą już obrócić głowy, a jedyny sposób obejrzenia się do tyłu to obrót całego ciała. O wielu innych naturalnych, szybkich i dynamicznych ruchach nie wspomnę. Jak daleko potrafisz rzucić kamieniem (lekkim, a nie głazem narzutowym)?
Ciekawy jestem bardzo twojej oceny, bo jak wynika z tekstów powyżej jest to twój sposób na życie (no może oprócz fotografii). Proszę nie bierz tego osobiście.:!:
liquidsound
28-05-2007, 21:28
Hehe i po pierwszej silce :D atmosfera super, trener przefajny, rok nie moge podniesc powyzej brzucha:wink:
Hehe i po pierwszej silce atmosfera super, trener przefajny, rok nie moge podniesc powyzej brzucha
Ja co prawda na siłownię się nie zapisałem, ale zacząłem biegać. Kondycja kiepska niestety. W liceum przebiegnięcie 3 kilometrów nie było problemem, teraz to jest po prostu żenada ze mną. Trzeba nad tym popracować.
oł je! forumowy program odnowy kondycyjno-sprawnosciowej ruszyl :mrgreen:
Hiehie, a ja dziś rozpocząłem tydzień od piłki nożnej (zainteresowani :arrow: patrz stopka) no i teraz basen wieczorem. Być może dojdzie do tego kosz no i rower. Siłka chyba jednak na razie nie.
Hiehie, a ja dziś rozpocząłem tydzień od piłki nożnej (zainteresowani :arrow: patrz stopka)
Moze napisz ze to cena od calej druzyny bo tak to troszke zniecheca i dlatego sie nikt nie zglosil?
Moze napisz ze to cena od calej druzyny bo tak to troszke zniecheca i dlatego sie nikt nie zglosil?
No może :mrgreen: Panowie, na 10'ciu ludzi wychodzi 5 i pół złocisza.
oskarkowy
29-05-2007, 07:14
Dzięki oskarkowy za ten opis brzuszków!
Jeszcze trochę i dostaniesz na forum opis "Personal bodybuilder"/"Personal trainer" i przygotujesz skrócony podręcznik ćwiczeń! :mrgreen:
Fajnie, że coś się ruszyło. Opis mi się podoba, nie będę płakał :mrgreen:
Oskarkowy - jak oceniasz jaka jest średnia wieku osób zainteresowanych ćwiczeniami siłowymi?
Jest cały przekrój. 18latkowie, ktorzy chcą zabłysnąć przed pannami większymi żyłkami na rękach, studenci, którzy już zaczynają z obawą zerkać w lustro, oraz cała reszta w wieku do 80 lat, która zwyczajnie o siebie dba. Są też jednak ekstrema. Mamy na siłowni 60 letniego mistrza świata w wyciskaniu na ławce, zupełnie nie wiem, czemu wołają na niego Heniu Metanabol :mrgreen:
To ty już prawie inwalida jesteś, no może silny inwalida.:rolleyes:
Poblokowałeś sobie mięśniami stawy barkowe - no nie wiem, czy to takie dobre.:?:
Nie przeszkadza Ci to w życiu, że masz ograniczone możliwości ruchowe? W mojej ocenie w parze z siłownią powinien iść bardzo dynamiczny ruch, rozciąganie, itd..
Zakres cyklu w motylkowym jest bardzo daleki, większość normalnych ludzi nie jest w stanie tego wykonać nawet na sucho, bez wody. Tak więc nie czuję się inwalidą, no chyba, że średnia na ulicy to inwalidzi.
Zapewniam Cię, że nie mam mniejszego zakresu ramion niż Ty, czy ktokolwiek inny. W tej chwili jedyny problem z ruchomością może wynikać z grubości kończyn.
Aha, są pewne ćwiczenia na barki, które wręcz powodują ekstremalne rozciąganie. NIe robię tego zbyt często, bo wlecze się za mną stara kontuzja, ale takie ćwiczenia istnieją.
A do stanu takich panów, którzy nie mają szyi a głowę w tył odwracają zaczynając kręcić się w biodrach nigdy się nie doprowadzę ;)
Hehe i po pierwszej silce :D atmosfera super, trener przefajny, rok nie moge podniesc powyzej brzucha:wink:
I tak trzymaj. Za dwa dni przestanie boleć, za trzy leć na kolejny trening.
Największą głupotą będzie przestać.
Ja co prawda na siłownię się nie zapisałem, ale zacząłem biegać. Kondycja kiepska niestety. W liceum przebiegnięcie 3 kilometrów nie było problemem, teraz to jest po prostu żenada ze mną. Trzeba nad tym popracować.
Pobiegasz jeszcze kilka razy i kondycja wróci. Ja w te upały nie jestem w stanie zrobić tych samych dystansów, co zwykle, o czasie nawet nie wspominam..
Aha, jeszcze jeden drobiazg, z wczoraj.
Wychodząc na trening ważyłem 90,700, po powrocie 89,400. W reakcie wypiłem 1,5L wody. Trening typowy dla tej pory roku - wysoka klatka, biceps i brzuch w cyklu na rzeźbę. Tak więc uważajcie, bo odwodnienie przy tych upałach to chwila.
A zapytam tak z ciekawości:
Oskarkowy, nie nudzi Ci się na siłowni? Monotonia jest w końcu totalna. Te same zestawy ćwiczeń przeplatane w zależności od tego jaką partię mięśni ćwiczysz.
Ja chodziłem na siłownię parę lat temu i moja cierpliwość zakończyła się po półtora roku. Teraz chodze na kickboxing od roku i bardzo sobie chwalę. Wylewam z siebie hektolitry wody i czuję się o wiele sprawniejszy jak po siłowni. Na siłownię zaglądam 2x w tygodniu bezpośrednio po treningu, głównie w celu "brzuskowania" i poprawienia siły rąk, ale nie dłuzej jak 30 minut, bo mimo fajnych żeńskich ciałek, dostaję drgawek od monotonii ćwiczeń :mrgreen:
Przy okazji zawsze można obejrzeć ku przestrodze jakieś opryszczone, bezszyjne zombi wyhodowane na koksie :lol:
Niestety mimo ćwiczeń mój wskaźnik BMI jest smutny. Przy ustawionym żywieniu przez dietetyczki udało mi się zrzucić 10 kilo (do 84 przy wzroście 174) ale po pół roku od złagodzenia przez nie żywienia mam 95 kilo. Na szczęście cześć z tej nadwagi leży w mięśniach (niestety część również w mięśniu piwnym :mrgreen:)
Że też dopiero dzisiaj trafiłem na ten wątek popijając poranną kawę :)
Przytyć to raczej nie chcę, bo mam 190cm/90kg, ale lekką wypukłość brzucha trzeba już kontrolować. Piwa piję mało, więc nie tu problem, tylko w slodyczach i świeżym pieczywie, które lubię :) Teraz w te upały to nawet jeść się nie chce, a co tu mówić o brzuszkach. Generalnie to wszystkiemu winne są komputery ;)
Apropos nudy w trakcie ćwiczeń - pewną metodą jest słuchanie muzyki.
Robiono badania, z których wynika, że słuchanie muzyki (takiej niezbyt absorbującej) ułatwia ćwiczenia. Na sobie mam to sprawdzone od lat - łatwiej mi się formy i inne układy wykonuje...
DoMiNiQuE
29-05-2007, 09:39
Generalnie to wszystkiemu winne są komputery ;)
Oj tak, zgadzam sie. 16h dziennie bez ruchu to nie jest najlepszy pomysl :( Musimy sobie kupic abgymnica pod USB ;)
A ja dziś mam problemy z chodzeniem :lol:
Zielony - 10 osób na piłkę kopaną (co czytam w Twoim podpisie) to trudna sprawa, mimo iż cel szczytny. Ja mam problem ze znalezieniem chętnego do grania w badmingtona na sali, czyli siatka i szybkie lotki. Ten sport, w niełasce, genialnie wyszczupla i pozbawia brzucha :)
Anvers, chętnie bym zagrał, ale do Wawy czy do Szczecina mam trochę za daleko :lol:
Grywałem w kometkę, potrafi się z człowieka sporo wylać ;-)
Zielony - 10 osób na piłkę kopaną (co czytam w Twoim podpisie) to trudna sprawa, mimo iż cel szczytny. Ja mam problem ze znalezieniem chętnego do grania w badmingtona na sali, czyli siatka i szybkie lotki. Ten sport, w niełasce, genialnie wyszczupla i pozbawia brzucha :)
A gdzie szukasz do tego badmintona? W Warszawie gram w to od ubiegłego wieku - Parę turniejów udało się wygrać :)
W razie czego mogę poszukać jakiegoś namiaru - bo ja na razie mam urlop po sezonie gry.
Polecam w razie czego www.badmintonnews.pl
Ja to jestem czystej krwi amator, wiec "zawodowiec" sobie ze mna nie pogra, ale gdyby znalazl sie ktos kto juz gra i ma miejsce, to chetnie sie przyłączę, bo to fantastyczna spalarnia i ogólnorozwojówka.
Loram - w Krakowie też bywam, więc może uda się zagrać :)
KMV10 dzęiki za link. Już się wczytuję :)
oskarkowy
29-05-2007, 10:59
Do tych, co wlaśnie zaczęli czytać i planują przytyć/schudnąć:
Teraz nie jest moment na to, co planujecie. Nie da się w takich warunkach ani przytyć, ani schudnąć. Teraz można jedynie walczyć o utrzymanie tego, co mamy i przy okazji nie nałapać zbyt dużo wody pod skórę.
Więc jeśli ktoś zaczyna, to jedna prośba: nie męczcie się zbytnio, bo nie warto. Nawet w klimatyzowanych salach.
W kwestii nudy: ja często między seriami rozmawiam z kolesiem, którego mama uczyła mnie w podstawówce polskiego. Dyskutujemy o literaturze, wymieniamy się książkami, spostrzeżeniami itp. Tak, wiem, jak to brzmi.
Ostanio przez całą salę wydzieraliśmy się na siebie, bo poróżniliśmy się tematycznie co do postawy Bartoszewskiego za młodzieńczych lat. Inni stukali się w czoło, ale nam się nie nudziło. I naprawdę łatwiej się ćwiczy.
Co do muzyki: u nas włączają "radio eska" (przynajmniej dowiedziałem sie w końcu, co to jest). Fajna muzyka, a dawkę agresji, którą niesie łatwo wyładować na gryfach :mrgreen:
Ja to jestem czystej krwi amator, wiec "zawodowiec" sobie ze mna nie pogra, ale gdyby znalazl sie ktos kto juz gra i ma miejsce, to chetnie sie przyłączę, bo to fantastyczna spalarnia i ogólnorozwojówka.
Zobacz tutaj - tam ludzie regularnie grają, jest szansa na znalezienie kogoś o podobnych umiejętnościach (nie wiem co potrafisz):
http://www.badminton.net.pl/treningi.html
http://badmintonnews.pl/?v=ftemat&temat=401 (tutaj jest w razie czego Czarek Gutowski [kadrowicz], z którym można się umówić na ćwiczenie techniki, jeśli ktoś tego potrzebuje)
Teraz nie jest moment na to, co planujecie. Nie da się w takich warunkach ani przytyć, ani schudnąć. Teraz można jedynie walczyć o utrzymanie tego, co mamy i przy okazji nie nałapać zbyt dużo wody pod skórę.
BeZeDURA, jak to mawia Ani Mru Mru :mrgreen:
Ja w zeszłym roku od 1-go maja do 30 lipca schudłem 10 kilo :-D
maj - 6 kilo
czerwiec - 2 kilo
lipiec - 2 kilo
Potem się trzymała waga do połowy listopada, a potem już regularnie do góry :evil:
oskarkowy
29-05-2007, 12:36
BeZeDURA, jak to mawia Ani Mru Mru :mrgreen:
Ja w zeszłym roku od 1-go maja do 30 lipca schudłem 10 kilo :-D
maj - 6 kilo
czerwiec - 2 kilo
lipiec - 2 kilo
Potem się trzymała waga do połowy listopada, a potem już regularnie do góry :evil:
Poczytaj sobie o "efekcie jojo". Skoro nie zatrzymujesz wody i rzeczywiście dajesz radę w upałach zrzucać tkankę tłuszczową, to masz po prostu jakieś nietypowe uwarunkowania genetyczne i powinieneś się z tego cieszyć. Inna kwestia, to utrzymanie wyniku.
Jeśli ktoś ma predyspozycje do regulacji masy ciała, to bez większych problemów zostawi 10kg w krótkim czasie. Ja to zrobiłem w ostatnie 2 miesiące. Na początku kwietnia wazyłem prawie 100kg, teraz niecałe 90. Zrzuciłem głównie wodę i ciut tkanki tłuszczowej. Oczywiście wodę wycisnąłem z mięśni, przez co wizualnie znacznie zmalały, ale zmieniła się też ich konsystencja (żyły na wierzchu, ładniejsza rzeźba itp).
Mimo wszystko w tej chwili ćwiczę tylko po to, żeby utrzymać kondycję i jako taki wygląd. W lipcu i sierpniu nie będę prawdopodobnie ćwiczył w ogóle, a na treningi wrócę od września (jak klienci pozwolą).
Poczytaj sobie o "efekcie jojo".
Ja już tyle czytałem i tylu lekarzy i dietetyków przeszedłem, że mógłbym się doktoryzować z odchudzania i nadwagi :mrgreen:
Efekt jojo nie wystąpił, bo nie przekraczam wagi, która miałem przed odchudzaniem i ten stan się utrzymuje. Po prostu wracam do poprzedniej wagi.
Każda utrara wagi wspomagana była jakimiś specyfikami (tabletki ziołowe i inne dupce zapisane przez lekarzy)
Mój organizm nawet po minimalnym zluzowaniu rygorów żywieniowych (pod kontrolą deietetyka) typu grill weekendowy czy inna okazja, momentalnie łapie wagę i nic na to nie poradzę. Widać należę do grona tych, co mają upośledzony gen, który za to odpowiada.
Jakiś czas temu rozważałem obicie gęby dietetyczkom, za wyciągnięcie ze mnie kasy i naściemnianie o braku efektu jojo, ale doszedłem do wniosku, że ten model tak ma i nic z tym nie mogę zrobić.
Jedyne co moge robić, to maksymalnie ograniczać jedzenie i mieć jak najwięcej ruchu. Niestety :(
Nie no. Co jak co, ale kosztem budowy/wagi grilla bym se za Chiny nie odmówił :mrgreen:
liquidsound
31-05-2007, 19:59
Po drugim treningu :d koldra rano okazala sie zbyt ciezka abym mogl samodzielnie wstac z lozka;) Oskarkowy to znaczy ,ze nie ma sensu dymac na silowni??
oskarkowy
01-06-2007, 08:24
Po drugim treningu :d koldra rano okazala sie zbyt ciezka abym mogl samodzielnie wstac z lozka;) Oskarkowy to znaczy ,ze nie ma sensu dymac na silowni??
To znaczy tylko tyle, że masz zbyt ciężką kołdrę i uczciwie przepracowałeś dwa treningi. Gratulacje. Po miesiącu kołdra nie będzie już tak złośliwa, ale pojawią się kolejne niedogodności.
liquidsound
01-06-2007, 11:53
To znaczy tylko tyle, że masz zbyt ciężką kołdrę i uczciwie przepracowałeś dwa treningi. Gratulacje. Po miesiącu kołdra nie będzie już tak złośliwa, ale pojawią się kolejne niedogodności.Jakie niedogodnosci?? Zauwazylem taka tendencje, ze miesnie nie bola najbardziej dzien po treningu ale na nastepny. Po pierwszym dniu jest takie smieszny zakwasowy bol, ale za to kolejnego dnia pojawia sie prawdziwy bol wrrrrr......
Edit: mi chodzili z pytaniem czy jest sens bo wczesniej pisales ,ze w taka pogote i tak nie zrobi sie masy ;-)
sniper88
01-06-2007, 13:28
Jakie niedogodnosci?? Zauwazylem taka tendencje, ze miesnie nie bola najbardziej dzien po treningu ale na nastepny. Po pierwszym dniu jest takie smieszny zakwasowy bol, ale za to kolejnego dnia pojawia sie prawdziwy bol wrrrrr......
Ja bylem przedwczoraj na pierwszej w tym roku wycieczce rowerowej, trasa krk-ojców-pieskowa skała-krk wyszlo 80km, i o dziwo najbardziej nogi bolaly mnie w dniu tejże wycieczki. Wydawalo mi sie, ze nastepnego ranka po prostu nie dam rady wstac z lozka a tu nic, nastepnego (czyli dzisiaj) tez nic, wiec nie zawsze tak jest:mrgreen: Moglby to forumowy trener jakoś wyjaśni:?: :-D
oskarkowy
01-06-2007, 14:00
. Po pierwszym dniu jest takie smieszny zakwasowy bol, ale za to kolejnego dnia pojawia sie prawdziwy bol wrrrrr......
Jak miałeś 18 lat, to ból pojawiał się pierwszego dnia, później już przechodzi na drugi. po 50tce podobno boli już cały czas i to nawet bez ćwiczenia.
Wydawalo mi sie, ze nastepnego ranka po prostu nie dam rady wstac z lozka a tu nic, nastepnego (czyli dzisiaj) tez nic, wiec nie zawsze tak jest:mrgreen: Moglby to forumowy trener jakoś wyjaśni:?: :-D
Jutro zaczną, takim tępym bólem. A jak nie zaczną, to się ciesz. Nie mieszkasz może na 8piętrze w bloku z permanentnie zepsutą windą?
sniper88
01-06-2007, 14:13
Nie, mieszkam na 3 pietrze, windy brak:D
Ja bylem przedwczoraj na pierwszej w tym roku wycieczce rowerowej, trasa krk-ojców-pieskowa skała-krk wyszlo 80km, i o dziwo najbardziej nogi bolaly mnie w dniu tejże wycieczki. Wydawalo mi sie, ze nastepnego ranka po prostu nie dam rady wstac z lozka a tu nic, nastepnego (czyli dzisiaj) tez nic, wiec nie zawsze tak jest:mrgreen: Moglby to forumowy trener jakoś wyjaśni:?: :-D
Duzo zalezy od tego jaki masz rower i jak jestes na nim przetrenowany :) Ja w zeszlym roku, po kilku wypadach w okolicach Warszawy na wiosne, zrobilem sobie wycieczke w lato do Kazimierza Dolnego i spowrotem. Razem wyszlo 311km, po czym jeszcze poszedlem do klubu na urodziny kolezanki i bawilem sie do poznej nocy :-D Jakos przezylem i nastepny dzien :twisted:
Duzo zalezy od tego jaki masz rower i jak jestes na nim przetrenowany :) Ja w zeszlym roku, po kilku wypadach w okolicach Warszawy na wiosne, zrobilem sobie wycieczke w lato do Kazimierza Dolnego i spowrotem. Razem wyszlo 311km, po czym jeszcze poszedlem do klubu na urodziny kolezanki i bawilem sie do poznej nocy :-D Jakos przezylem i nastepny dzien :twisted:
Można wiedzieć czy jechałeś ścieżką rowerową (w PL istnieją w ogóle? ;))
czy normalnie drogą?? Kurde bałbym się trochę, tyle idiotów jeździ że strach pomyśleć, że któryś Ci w dupę wjedzie. Finał jest tylko jeden. Wiem wiem, wpaść pod samochód można i na pasach pod domem ale jednak co na trasie to na trasie. Sorka za OT.
-=Festyk=-
01-06-2007, 16:25
A ja mam jeszcze jedno pytanie.Odkąd zacząłem jeździć na rowerku to nogi(mięśnie) mnie bolą coraz bardziej i wejście po schodach na 3 piętro sprawia mi mały problem.O co chodzi?
oskarkowy
01-06-2007, 16:35
A ja mam jeszcze jedno pytanie.Odkąd zacząłem jeździć na rowerku to nogi(mięśnie) mnie bolą coraz bardziej i wejście po schodach na 3 piętro sprawia mi mały problem.O co chodzi?
Zapewne o zbyt dużą intensywność.
Ustalmy jednak jedno: chodzi o ból mięśni, nie stawów, prawda?
Jeśli to mięśnie, to delikatnie zejdź z poziomu wysiłku. Nie ma sensu się katować na początku drogi. Wszystko jest dla ludzi, ale przesada jeszcze do niczego dobrego nie doprowadziła.
-=Festyk=-
01-06-2007, 16:38
Tak,chodzi o mięśnie.Szczególnie łydki.Czyli jednak muszę trochę odpuścić?To będzie trudne bo w niedzielę jadę na 4 dni w góry;)
Można wiedzieć czy jechałeś ścieżką rowerową (w PL istnieją w ogóle? ;))
czy normalnie drogą?? Kurde bałbym się trochę, tyle idiotów jeździ że strach pomyśleć, że któryś Ci w dupę wjedzie. Finał jest tylko jeden. Wiem wiem, wpaść pod samochód można i na pasach pod domem ale jednak co na trasie to na trasie. Sorka za OT.
Nie korzystam ze ścieżek prawie w ogóle. Jak sie czepiają policjanci, to zawsze mozna powiedziec, ze nawierzchnia nie jest bitumiczna (powinna byc wg norm) i ich olac.
Dwa razy wracalem z roweru karetką i to raz nawet na sygnale :) Ale ja jezdze jak wariat i raz nawet mandat dostalem za spowodowanie kolizji i zniszczenie dwoch aut :lol: Chociaz tak na prawde cala sytuacje spowodawala gazeciarka rozdajaca gazety na ulicy :p Mam wielu znajomych rowerzystow i zaden jeszcze nie zginal na ulicy, nie jest tak zle ;)
Unikam tras z szybko jadacymi samochodami, szczegolnie gdy jestem przemeczony dlugim dystansem. Raczej jade wtedy bocznymi drogami i podziwiam uroki naszej RP 8)
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Zapewne o zbyt dużą intensywność.
Ustalmy jednak jedno: chodzi o ból mięśni, nie stawów, prawda?
Jeśli to mięśnie, to delikatnie zejdź z poziomu wysiłku. Nie ma sensu się katować na początku drogi. Wszystko jest dla ludzi, ale przesada jeszcze do niczego dobrego nie doprowadziła.
hmm... z autopsji wiem, ze gdy trenuje, to zaden wysilek mi nie idzie na 100% i to wcale nie jest powód do odpuszczenia sobie. Czy to jest rower, czy silownia, to zawsze wlokna bialkowe podniszczone treningiem nie dadza z siebie maksymalnej mocy.
Przed wyjazdem w góry na pare dni zrezygnowałbym z treningu w ogóle. Ewentualnie jakieś wbieganie po pagórkach ;)
oskarkowy
01-06-2007, 17:40
hmm... z autopsji wiem, ze gdy trenuje, to zaden wysilek mi nie idzie na 100% i to wcale nie jest powód do odpuszczenia sobie. Czy to jest rower, czy silownia, to zawsze wlokna bialkowe podniszczone treningiem nie dadza z siebie maksymalnej mocy.
Przed wyjazdem w góry na pare dni zrezygnowałbym z treningu w ogóle. Ewentualnie jakieś wbieganie po pagórkach ;)
Masz 100% racji. Sęk w tym, że jesteś rozćwiczony i masz wyrobione wszystkie mechanizmy obronne. A Festyk dopiero zaczyna i nie zna jeszcze swojego ciała.
Masz 100% racji. Sęk w tym, że jesteś rozćwiczony i masz wyrobione wszystkie mechanizmy obronne. A Festyk dopiero zaczyna i nie zna jeszcze swojego ciała.
Nie odbieraj mu cudownego uczucia niemożności wyjścia schodkami z siłowni ;) ;) ;)
-=Festyk=-
01-06-2007, 18:10
Niemożność doczołgania się na 3 piętro gdzie mam lekcje nie jest wcale taka cudowna;) A z tą nieznajomością własnego ciała chodzi o czas regeneracji mięśni po dużym wysiłku?
oskarkowy
01-06-2007, 18:12
Nie odbieraj mu cudownego uczucia niemożności wyjścia schodkami z siłowni ;) ;) ;)
Moje "cudowne uczucia niemożności" związane z siłownią:
- wsiadanie do samochodu na parkungu przez 5 minut na trzy podejścia (oczywiście wcześniej przysiady). Sąsiedzi mieli ubaw po pachy, ale naprawdę nie byłem w stanie trafić za kółko.
- zakładanie marynarki w dzień po łączonym treningu biceps/triceps. Ręce są wtedy w takim stanie, że ani nie można do końca wyprostować, ani zgiąć w łokciach.
- hardcore: rozwolnienie w dniu po katowaniu nóg, prostowników i brzucha. Żadnych szans na szybkie siadanie na muszli, a potrzeba ciśnie. Szczęście, że mogłem się zaprzeć o ścianę i przytrzymać o umywalkę :mrgreen:
Wchodzenie po schodach to jak widać pikuś.
Ale do takiego stanu nie doprowadzam się częściej niż raz do roku. A i to przypadkiem.
Niemożność doczołgania się na 3 piętro gdzie mam lekcje nie jest wcale taka cudowna;) A z tą nieznajomością własnego ciała chodzi o czas regeneracji mięśni po dużym wysiłku?
Chodzi o to, że nie wiesz, na ile możesz sobie pozwolić bez wyraźnego bólu mięśni w dzień po. Ale mam dla Ciebie dobre info: jak boli, to rośnie. Zaciskasz zęby i grasz twardziela przed samym sobą.
Oskarkowy - piękny opis doświadczeń potreningowych. :)
Dodam od siebie:
- po wczesnych ćwiczeniach Chi-Sau (ćwiczenia na ręce z partnerem) nie mogłem wieczorem nasypać cukru do herbaby i zamieszać jej łyżeczką - nie działały nadgarstki;
- kiedyś dawno po pompkach tzw. japońskich miałem kłopoty z założeniem skarpetek;
- po pompkach na palcach były kłopoty z przeliczaniem gotówki;
- na drugi dzień po męczącym treningu smeczowania w badmintonie w zasadzie posługiwałem się tylko lewą ręką
;)
liquidsound
01-06-2007, 20:02
- zakładanie marynarki w dzień po łączonym treningu biceps/triceps. Ręce są wtedy w takim stanie, że ani nie można do końca wyprostować, ani zgiąć w łokciachNo wlasnie ja to teraz mam, nie moge wyprostowac reki w lokciu do konca i zgiac do konca...zastanawiam sie czy to nie kontuzja ale z tego co mowisz to po prostu zmeczone miesnie;) a wiec rosnie!!
Cwiczac trzeba sie liczyc z pewnymi skutaki ubocznymi;)
Mi zdarzylo sie wymiotowac, a innym razem nie bylem w stanie podniesc z blatu stolu szklanki wody:F Wymagalo to wiele sily, a kiedy udalo mi sie ja uniesc jakies 2-3cm reka tak zaczela sie trzasc (trzesc?:P) ze wylalem pol jej zawartosci. Z czasem czlowiek poznaje swoje mozliwosci i nie doprowadza sie juz do takiego stanu (a moze to zwykle lenistwo?:P) :)
mattnick
03-06-2007, 00:49
Cwiczac trzeba sie liczyc z pewnymi skutaki ubocznymi;)
Mi zdarzylo sie wymiotowac, a innym razem nie bylem w stanie podniesc z blatu stolu szklanki wody:F Wymagalo to wiele sily, a kiedy udalo mi sie ja uniesc jakies 2-3cm reka tak zaczela sie trzasc (trzesc?:P) ze wylalem pol jej zawartosci. Z czasem czlowiek poznaje swoje mozliwosci i nie doprowadza sie juz do takiego stanu (a moze to zwykle lenistwo?:P) :)
Tu na pewno chodzi o siłkownię a nie o alkohol ?? :)
oskarkowy
03-06-2007, 01:52
Tu na pewno chodzi o siłkownię a nie o alkohol ?? :)
Pewnie, to normalne objawy.
Mnie czasem zdarza się w szatni robić wszystko, żeby nie zwymiotować. Ogólny kiepski nastrój po katorżniczym wysiłku (np. łączenie pleców z nogami i martwym ciągiem) dopinguje jeszcze smród potu w szatni. Ot, zwykłe klimaty na siłowni.
BTW, kiedyś zastanawiałem się, w jaki sposób najlepiej pokazać klimat siłowni. Doszedłem do wniosku, że nie ma sensu nawet wynosić aparatu na salę, wystarczy popstrykać chłopaków wracających po treningu do szatni. Takie obrazki powiedzą wszystko. Ktoś ma inne pomysły?
daltego mam prywatna silownie :mrgreen:
dentharg
05-06-2007, 06:34
Jestem właśnie po pierwszy porannym bieganiu. Założyłem sobie, że będę biegał 5 minut, potem przerwa na uspokojenie, znów 5 minut, przerwa, 5 minut. Pierwsze 5 minut jakoś przebiegłem.. potem były 3 minuty, a potem 2.
Jestem biały jak ściana w PRLowskim szpitalu. Emeryci są szybsi ode mnie :/
Co też ja ze sobą zrobiłem, że do tego doszło? (pytanie retoryczne :D )
oskarkowy
05-06-2007, 07:59
Co też ja ze sobą zrobiłem, że do tego doszło? (pytanie retoryczne :D )
Zamiast odpoczynku w przerwach spróbuj nie wypaść z rytmu. Czyli nie stajesz i dyszysz, tylko idziesz, możliwie szybko. No i nie wypadaj z rytmu oddechowego. Jeśli bierzesz wdech co 8-10 kroków, to tak samo oddychasz podczas marszu.
Palisz?
Jestem właśnie po pierwszy porannym bieganiu. Założyłem sobie, że będę biegał 5 minut, potem przerwa na uspokojenie, znów 5 minut, przerwa, 5 minut. Pierwsze 5 minut jakoś przebiegłem.. potem były 3 minuty, a potem 2.
Jestem biały jak ściana w PRLowskim szpitalu. Emeryci są szybsi ode mnie :/
Co też ja ze sobą zrobiłem, że do tego doszło? (pytanie retoryczne :D )
Biegaj tak cyklicznie i zobaczysz jak szybko poprawi Ci się kondycja :) Raczej nie biegaj na ilosc czasu, tylko ustal sobie dystans i staraj sie go przebiegac codziennie o chwilke szybciej. Po jakims czasie zwieksz dystans. Da Ci to bardziej policzalne rezultaty Twojego wysilku.
dentharg
05-06-2007, 08:24
Zamiast odpoczynku w przerwach spróbuj nie wypaść z rytmu. Czyli nie stajesz i dyszysz, tylko idziesz, możliwie szybko. No i nie wypadaj z rytmu oddechowego. Jeśli bierzesz wdech co 8-10 kroków, to tak samo oddychasz podczas marszu.
Palisz?
Nie i nigdy nie paliłem. Dziś zrobiłem tak, że przystanąłem zrobiłem kilka skłonów a potem szedłem. Ale jutro zrobię tak jak radzisz.
Tak,chodzi o mięśnie.Szczególnie łydki.
Łydki od roweru? Dziwne moim zdaniem. Od roweru wszystko może boleć ale łydki? Masz dobrze ustawione siodełko? A może źle naciskasz na pedały?
liquidsound
05-06-2007, 11:23
Łydki od roweru? Dziwne moim zdaniem. Od roweru wszystko może boleć ale łydki? Masz dobrze ustawione siodełko? A może źle naciskasz na pedały?
Ja tez staram sie tak jezdzic zeby lydki pracowaly. Da sie je zmeczyc, uwierz mi. Pop prostu spinasz lydki pedalujace srodstopie.
Lub naciskasz na pedaly samymi palcami u stop. Cos jak wspinanie sie na palce ze sztanga na barkach...
A wlasnie sobie ide na porrany cykl na silowni;)
Pozdrawienia dla forumowych "packerow" ;)
Ach tak... No dobrze, ale skoro to łydki wysiadają od roweru no to lepiej chyba pedałować po ludzku. I przypomniałem sobie - kiedyś na wakacje pożyczyłem rower z pedałami do zwykłych butów. Po 10km myślałem, że go rzucę do rowu. ;)
liquidsound
05-06-2007, 14:35
Piast zalezy co chcesz osiagnc - trenowac czy sie przemiesczac:wink:
dentharg
06-06-2007, 08:49
Dziś drugie bieganie: mam w nogach jakieś nowe mięśnie, których wcześniej nie było ;)
oskarkowy
06-06-2007, 08:58
Dziś drugie bieganie: mam w nogach jakieś nowe mięśnie, których wcześniej nie było ;)
No, to powodzenia. Jak będziesz czuł to ciśnienie tłumów forumowiczów czekających na Twój lepszy wynik, to może przebiegniesz z minutę więcej ;)
A mięśnie były tam zawsze, może po prostu coś w końcu drgnęło.
dentharg
06-06-2007, 10:31
Żeby nie było: ostatecznie zostałem zmotywowany przez Ciebie, ten wątek i moją małżonkę.
Dziś biegałem nieco bardziej miarowo, bo już wiem jakie mam ograniczenia (przynajmniej na razie). Wczoraj to prawie zszedłem jak wróciłem do chałupy. Dziś już było spokojniej choć myślę, że przebiegłem więcej niż przeszedłem.
Hehehe, ja też zacząłem bieganie, ale doszedłem do wniosku, że to jakieś nie teges jest i przesiadłem się na rolki. Duuużo lepiej działają jak bieganie. Mięśnie nóg, biodra, brzuch, ręce, generalnie całość ciała pięknie pracuje. Świetna sprawa, tylko jeden mały myczek... sakramencko mnie obtarła prawa rolka i muszę zaleczyć nogę zanim znowu w nie wskoczę :(
dentharg
13-06-2007, 07:38
ale o 6 rano jakoś dziwnie wyjść na rolki :) A pobiegać już nie :D
Hehehe, ja też zacząłem bieganie, ale doszedłem do wniosku, że to jakieś nie teges jest i przesiadłem się na rolki. Duuużo lepiej działają jak bieganie. Mięśnie nóg, biodra, brzuch, ręce, generalnie całość ciała pięknie pracuje. (
Tłumacz tak sobie... Jak już gdzieś w tym wątku pisałem - te najbardziej nielubiane ćwiczenia są najlepsze (niestety) i bieganie się też do nich zalicza... Jasne że lepiej pojeździć na rolkach czy na rowerze, ale jedno i drugie z bieganiem ma niewiele wspólnego i go nie zastąpi jak chcesz zrobić dobrą formę...
Tłumacz tak sobie... Jak już gdzieś w tym wątku pisałem - te najbardziej nielubiane ćwiczenia są najlepsze (niestety) i bieganie się też do nich zalicza... Jasne że lepiej pojeździć na rolkach czy na rowerze, ale jedno i drugie z bieganiem ma niewiele wspólnego i go nie zastąpi jak chcesz zrobić dobrą formę...
Krzychu masz 100% rację. Ja nie mogłem i dalej nie moge przekonać się do biegania... chociaż musze, bo za rok mam testy sprawnościowe na AWF :]
A co do pierwotnego tematu, to ja mam niedowage :P 189cm i ponad 70 kg i zawsze miałem z tym problem. Już myślałem nawet nad jakimiś dietami i innymi duperelami... zrezygnowałem, samo przyjdzie... z wiekiem :D
sniper88
13-06-2007, 08:42
A co do pierwotnego tematu, to ja mam niedowage :P 189cm i ponad 70 kg i zawsze miałem z tym problem. Już myślałem nawet nad jakimiś dietami i innymi duperelami... zrezygnowałem, samo przyjdzie... z wiekiem :D
Kto tu mowi o niedowadze:D 186cm, 56kg.
Ale zamiast biegania (najbardziej nielubiane cwiczenie:mrgreen:) gram w tenisa i jezdze na rowerze.
Wy to fajnie macie. Ja do końca czerwca muszę uprawiać sport, który nazywa się sesja egzaminacyjna ;(
Ale zaraz po niej wracam do biegania.
Kto tu mowi o niedowadze:D 186cm, 56kg.
Ale zamiast biegania (najbardziej nielubiane cwiczenie:mrgreen:) gram w tenisa i jezdze na rowerze.
Widze, ta sama kategoria wiekowa :mrgreen: ja wole już latać z aparatem :P ale na poważnie to moja ( jak to brzmi :twisted: ) uczelnia wymyśliła sobie testy, a testy trzeba zdać. Dodatkowym sportem dla mnie to śmiganie [L] po mieście ;p
oskarkowy
13-06-2007, 09:00
Wy to fajnie macie. Ja do końca czerwca muszę uprawiać sport, który nazywa się sesja egzaminacyjna ;(
Nie narzekaj. Sesja to same plusy: trzeba w końcu wytrzeźwieć i przypomnieć sobie co studiujemy. Do tego dochodzi poznawanie zupełnie nowych, ciekawych ludzi, na przykład swoich wykładowców, u których są egzaminy. Trzeba sie też czasem trochę pouczyć, ale wierz mi, to nic w porównaniu do codziennego wstawania do pracy.
Przerabiałem już wszystkie te etapy. W życiu nie spotka Cię już nic piękniejszego niż studia.
sniper88
13-06-2007, 09:08
No i jeszcze ze stresu mozesz zrzucic troche kilogramow:-P
ja kiedys po dlugim przestoju po treningu nie moglem sobie nalozyc szamponu na glowe pod prysznicem :)
ja kiedys po dlugim przestoju po treningu nie moglem sobie nalozyc szamponu na glowe pod prysznicem :)
Ja po poniedziałkowej piłce nie mogłem obsłużyć kobiety...
Do dziś mi wypomina :twisted: :lol:
Marcin, wiesz jak jest, przed pilka to musi czuc respekt :)
Ja po poniedziałkowej piłce nie mogłem obsłużyć kobiety...
Do dziś mi wypomina :twisted: :lol:
Za to ja czasem po treningu mam tak, że mogę do rana, z tym, że ja muszę leżeć, bo nie mam siły rącami ruszyć i moge tylko patrzeć jak po mnie żonka galopuje :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Też mi to czasem wypomina haha
oskarkowy
13-06-2007, 10:34
Za to ja czasem po treningu mam tak, że mogę do rana, z tym, że ja muszę leżeć, bo nie mam siły rącami ruszyć i moge tylko patrzeć jak po mnie żonka galopuje :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Też mi to czasem wypomina haha
wróćmy może do tematu głównego, co? ;p
Nie narzekaj. Sesja to same plusy: trzeba w końcu wytrzeźwieć i przypomnieć sobie co studiujemy. Do tego dochodzi poznawanie zupełnie nowych, ciekawych ludzi, na przykład swoich wykładowców, u których są egzaminy. Trzeba sie też czasem trochę pouczyć, ale wierz mi, to nic w porównaniu do codziennego wstawania do pracy.
Przerabiałem już wszystkie te etapy. W życiu nie spotka Cię już nic piękniejszego niż studia.
Mimo młodego wieku też już przerobiłem te etapy. Studia dzienne i praca nie zawsze chcą iść ze sobą w parze.
Po za tym, nie narzekam na sesję samą w sobie, tylko na brak wolnego czasu, bo teraz to nawet nie mogę się umówić z modelką na sesję zdjęciową ;(
Viracocha
13-06-2007, 11:53
Wy to fajnie macie. Ja do końca czerwca muszę uprawiać sport, który nazywa się sesja egzaminacyjna ;(
Ale zaraz po niej wracam do biegania.
Jak na pół godziny wyjdziesz, w ramach przerwy w "kuciu", pobiegać, to ci tylko na dobre wyjdzie i lepiej będziesz przyswajał wiedzę.
Ja zawsze podczas nauki do sesji robiłem przerwy, żeby trochę się poruszać (bieg, rower, worek treningowy lub sztangielki), bo mnie po prostu energia roznosiła. Potem szybki prysznic i nauka od razu lepiej szła.
Ja zawsze podczas nauki do sesji robiłem przerwy, żeby trochę się poruszać (bieg, rower, worek treningowy lub sztangielki), bo mnie po prostu energia roznosiła. Potem szybki prysznic i nauka od razu lepiej szła.
Tyle tylko, że 75% moich zaliczeń to jest praca w photoshopie i w cadach. Po bieganiu to już raczej nie będzie mi się chciało znów siadać do kompa.
No, ale dwa egzaminu już mam do przodu. :D Zostały jeszcze cztery.
oskarkowy
13-06-2007, 13:11
Tyle tylko, że 75% moich zaliczeń to jest praca w photoshopie i w cadach. Po bieganiu to już raczej nie będzie mi się chciało znów siadać do kompa.
Ale to jest sama prawda. Męcząc ciało, dotleniasz umysł. Nauka czy przy kompie czy nie, będzie łatwiejsza. Oczywiście jeśli to tylko nie jest jakieś odtwórcze klikanie myszką.
liquidsound
13-06-2007, 23:30
Widze efekty, miesnie sie zaokraglily albo raczej zarysowaly:lol:
dentharg
14-06-2007, 07:57
Ja mam jeszcze problemy ze złapaniem swojego tempa. I nie wiem, czy lepiej dawać drobne kroczki a gęsto, czy nieco wolniejsze ale szersze.
I kondycyjnie wypadam już trochę lepiej po tych dwóch tygodniach - tj. nie umieram już po bieganiu. Poza tym żona też zadowolona bo jej kwiaty na łącę czasem zbiorę (to nie jest jeszcze gejowskie, tak?) :mrgreen:
oskarkowy
14-06-2007, 08:22
Widze efekty, miesnie sie zaokraglily albo raczej zarysowaly:lol:
No w końcu. teraz już będzie tylko lepiej.
Ja mam jeszcze problemy ze złapaniem swojego tempa. I nie wiem, czy lepiej dawać drobne kroczki a gęsto, czy nieco wolniejsze ale szersze.
Nie myśl o tym, po prostu biegnij i szukaj na trasie ciekawych kadrów. Organizm sam się dostosuje do potrzebnego rytmu. Jedno, co czasem trzeba wymusić, to ilość kroków na oddech.
A co do myślenia w trakcie biegania, to już nie raz przekonałem się, że wtedy przychodzą do głowy najlepsze pomysły. Ostatni: zmieniam 85/1.8 na 85L.
I kondycyjnie wypadam już trochę lepiej po tych dwóch tygodniach - tj. nie umieram już po bieganiu. Poza tym żona też zadowolona bo jej kwiaty na łącę czasem zbiorę (to nie jest jeszcze gejowskie, tak?) :mrgreen:
A skąd my to mamy wiedzieć? Przecież to Ty zbierasz :mrgreen:
dentharg
14-06-2007, 08:48
A skąd my to mamy wiedzieć? Przecież to Ty zbierasz :mrgreen:
No to nie jest ;) Zadowolona żona to je to :mrgreen:
liquidsound
14-06-2007, 12:27
Nie no stary nie chce Cie zalamywac ale zbieranie kwiatow na lace jest gejowskie;) moze Ty juz przestan biegac bo to Ci jednak nie sluzy:lol:
dentharg
14-06-2007, 12:37
Hehe.. jak maszeruje odpoczywając to zrywam pare kolorowych chwastów. Kobieta jest zachwycona, przez co milutka wieczorem :D
liquidsound
14-06-2007, 12:59
Prawdziwy maczo ewentualnie!!!! kupuje kwiaty w kwiaciarni ale tak zeby go nikt nie widizal:wink: BTW ja rosne!!
BTW Dentharg ja se jaja robie ;-)
dentharg
14-06-2007, 14:24
A rób se :)
A prawdziwy maczo^w mucho zamówi w internecie i kurier dostarczy :D
I przeprosi na wejsciu ze tak dlugo dostarczal :P
dentharg
19-06-2007, 08:27
Kurcze, po dzisiejszym bieganiu mam jakieś dziwne bóle w nodze. Łydka mnie boli, ale tak jakby to kość bolała nie mięśnie :/ Nie wiem co o tym sądzić.
Dzisiaj jak biegałem to była taka sytuacja, że płuca i serce już spokojnie mogły pociągnąć, a właśnie noga się odezwała..
Viracocha
19-06-2007, 09:40
Kurcze, po dzisiejszym bieganiu mam jakieś dziwne bóle w nodze. Łydka mnie boli, ale tak jakby to kość bolała nie mięśnie :/ Nie wiem co o tym sądzić.
Dzisiaj jak biegałem to była taka sytuacja, że płuca i serce już spokojnie mogły pociągnąć, a właśnie noga się odezwała..
Spokojnie przeczekaj. Daj trochę mięśniom odpocząć i będzie OK. Niewytrenowane nogi często bolą na wysokości łydki, ale z przodu (właśnie jakby kość bolała). To nic strasznego i za kilka dni minie, więc nie ma powodów do obaw.
dentharg
19-06-2007, 09:44
Biegam od poniedziałku do piątku. W weekendy robię przerwę (kiedyś trzeba pospać dłużej :) ). Zacząłem 5.06 zatem dziś minęło 2 tygodnie. Jak na ten czas widzę niemałą poprawę w oddychaniu i wydajności pary płuca/serce właśnie.
Muszę przyznać, że przyjemnie wstaje się teraz o 6. Człowiek się dotleni przed pracą.
oskarkowy
19-06-2007, 10:10
Spokojnie przeczekaj. Daj trochę mięśniom odpocząć i będzie OK. Niewytrenowane nogi często bolą na wysokości łydki, ale z przodu (właśnie jakby kość bolała). To nic strasznego i za kilka dni minie, więc nie ma powodów do obaw.
Dokładnie, chodzi pewnie o ten długi mięsień na piszczelu.
W nogach, gdy nie będą bolały mięśnie, to mogą boleć tylko stawy. W takiej sytuacji koniecznie trzeba przestać biegać. Rozwalenie stawu (nie ma znaczenia którego), to praktycznie wyrok i przerwanie treningów na lata.
dentharg
19-06-2007, 10:13
Po bieganiu ok godziny czułem też podobny ból tuż nad kolanem i w biodrze. Chyba coś mam nie tak z tym lewym kulasem. Zobaczymy jak będzie jutro; najwyżej skrócę dystans albo sobie dam spokój na dzień/2.
I tak biegam nie więcej niż 15-20 minut.
oskarkowy
19-06-2007, 10:23
Po bieganiu ok godziny czułem też podobny ból tuż nad kolanem i w biodrze. Chyba coś mam nie tak z tym lewym kulasem. Zobaczymy jak będzie jutro; najwyżej skrócę dystans albo sobie dam spokój na dzień/2.
I tak biegam nie więcej niż 15-20 minut.
Przerwij może faktycznie na kilka dni. Nic nie stracisz, a nie będziesz ryzykował kontuzji.
I jeszcze taki mały ekshibicjonizm z mojej strony. Mój sposób na stabilizowanie obrazu bez IS-a ;-)
https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://www.grabek.pl/forum/maz_276.jpg)
Wiem, że mam nadwagę, możecie nie pisać :mrgreen:
Może jednak kogoś uda się w ten sposób zmotywować na zasadzie "dam radę i będę lepiej wyglądał".
Viracocha
19-06-2007, 10:47
Po bieganiu ok godziny czułem też podobny ból tuż nad kolanem i w biodrze. Chyba coś mam nie tak z tym lewym kulasem. Zobaczymy jak będzie jutro; najwyżej skrócę dystans albo sobie dam spokój na dzień/2.
I tak biegam nie więcej niż 15-20 minut.
To pospaceruj, zamiast biegać kilka dni, bo żona pewnie do kwiatków już się przyzwyczaiła ;).
Dla mięśni, których nie trenowałeś dłuższy czas, 15-20 minut intensywnego biegu to i tak szok, więc posłuchaj organizmu i ... na spacerek z rana, dopóki ostre objawy ustąpią.
liquidsound
19-06-2007, 12:06
Ja to mowie ze organizm odmawia przez te kwiatki:grin: skoncz z tymi kwiatkami:lol:
Oskarkowy bleeee gacie Ci wylaza :P
dentharg
19-06-2007, 12:17
Hehe.. no ostatnio to praktycznie nie zauważyła jak się świeże pojawiły
(tj. zauważyła, ale mówiła, że sobie potwarzała "pochwalić męża za kwiatki; pochwalić męża za kwiatki; pochwalić męża za kwiatki" i zapomniała) :mrgreen:
Na razie to dopiero 3 razy dostała :)
-=Festyk=-
19-06-2007, 12:28
Mi ostatnio odłączyli neta,więc nie zaglądałem tu.Teraz w reszcie udało mi się dostać do sieci;) Po wycieczce w góry zaczął mnie niemiłosiernie boleć stan kolanowy.Gdy trzymałem z 10 minut zgiętą nogę to nie byłem w stanie jej potem wyprostować.Lekarka kazała mi iść do ortopedy,ale ból sam minął,więc to olałem.Wydaje mi się,że to było zwyczajne przeciążenie.
Oskarkowy wez sie lepiej z przodu pokaz... Plecy to pierwszy lepszy moze sobie rozbudowac ;) :P
A ja "myk" na silke;]
oskarkowy
19-06-2007, 18:02
Oskarkowy wez sie lepiej z przodu pokaz...
Może jeszcze spodnie mam zdjąć? :evil:
Poza tym ja brzydki jestem, nie będę Was straszył.
Dostałem takie zdjęcie, innych nie mam.
Plecy to pierwszy lepszy moze sobie rozbudowac ;) :P
Każdy ma genetyczne uwarunkowania do budowania "czegoś". Później to już jest tylko wyścig, żeby zachować proporcje i nie zaniedbać jednego kosztem drugiego.
Najczęstszą dysproporcją jest rozbudowanie góry kosztem nóg, ale o budowaniu pleców kosztem klatki i barków to ja jak żyję nie słyszałem :grin:
Swoją drogą też spadam na trening.
DoMiNiQuE
19-06-2007, 20:06
Później to już jest tylko wyścig, żeby zachować proporcje
Wlasnie, proporcje. Juz wiem czego mi tu brakowalo ;) Bez obrazy oskarkowy, ale wygladasz troszke jak Herkules z bajki animowanej ;)
oskarkowy
19-06-2007, 20:12
Wlasnie, proporcje. Juz wiem czego mi tu brakowalo ;) Bez obrazy oskarkowy, ale wygladasz troszke jak Herkules z bajki animowanej ;)
Uznasz mnie teraz za totalnego dziwaka, ale serdecznie dziękuję za komplement.
liquidsound
19-06-2007, 21:17
No duzy jestes oskarkowy;) jakos po Twoich postach nie dal bym wiary ,ze wygladasz jak wygladasz;) jak sie mozna na ludziach pomylic.
dentharg
19-06-2007, 21:21
No. I z takim "kolesiem" to można iść na nocne focenie; zwłaszcza jak będzie trzymał na ramieniu 10kg statyw :D
DoMiNiQuE
19-06-2007, 21:22
Uznasz mnie teraz za totalnego dziwaka, ale serdecznie dziękuję za komplement.
Niee, nie za dziwaka. Zle to odebrales. Po prostu mowie "wow" ;)
No. I z takim "kolesiem" to można iść na nocne focenie; zwłaszcza jak będzie trzymał na ramieniu 10kg statyw :D
Uwierz mi, ze duzi chlopcy sciagaja czasem wieksza uwage dresow:P
PS. Oskarkowy bez obrazy, tak tylko sobie zartowalem ;]
A ja wlasnie zauwazylem ze mi strasznie plecy rosna :E Duzo szybciej niz inne partie miesni.
No duzy jestes oskarkowy;) jakos po Twoich postach nie dal bym wiary ,ze wygladasz jak wygladasz;) jak sie mozna na ludziach pomylic.
No i teraz wszyscy musza czuc wiekszy rispekt i trzy razy sie zastanowic zanim cos, za przeproszeniem, 'odpyskuja' oskarkowemu na forum ;) .
183 cm i 60 kg:p Kto przebije?:p
liquidsound
19-06-2007, 23:39
No i teraz wszyscy musza czuc wiekszy rispekt i trzy razy sie zastanowic zanim cos, za przeproszeniem, 'odpyskuja' oskarkowemu na forum ;) .
Eeee raczej nie Vitez;-) Oskarkowy to poukladany facet wiec mozna mu pyskowac :P gorzej jakby byl stereotypowym przedstawicielem faceta tej postury:lol: choc wtedy pewnie nikt by z nim sie nie wdawal w dyskusje:wink:
183 cm i 60 kg Kto przebije?O men ja centymetr nizej i 10kg wiecej...sroki Cie nie probuja porwac??
183 cm i 60 kg:p Kto przebije?:p
W okolicach 1999r mialem 196cm i ok 62kg (pierwszy/drugi rok studiow, dziwny metabolizm+studencka bieda).
Teraz trzymam prawie rowno 90kg i niech tak zostanie.
liquidsound
20-06-2007, 01:10
W okolicach 1999r mialem 196cm i ok 62kg (pierwszy/drugi rok studiow, dziwny metabolizm+studencka bieda).
Teraz trzymam prawie rowno 90kg i niech tak zostanie.3 klamstwa studenta:
- od jutra nie pije
- od jutra sie ucze
- nie dziekuje nie jestem glodny:wink:
To offtopicznie dorzuce jeszcze studenckie cztery Z: Zakuć, Zdać, Zapić, Zapomnieć :mrgreen:
MacGyver
20-06-2007, 02:25
W okolicach 1999r mialem 196cm i ok 62kg (pierwszy/drugi rok studiow, dziwny metabolizm+studencka bieda)...
Rezultat godzien podziwu :-D Mnie udało się "osiągnąć" rok temu 72 kg przy 187 wzrostu, ale do Twojego wyniku to mi daleko :mrgreen:
liquidsound
20-06-2007, 02:56
To offtopicznie dorzuce jeszcze studenckie cztery Z: Zakuć, Zdać, Zapić, Zapomnieć :mrgreen:
To ja juz w liceum znalem 5z :P
oskarkowy
20-06-2007, 05:58
No i teraz wszyscy musza czuc wiekszy rispekt i trzy razy sie zastanowic zanim cos, za przeproszeniem, 'odpyskuja' oskarkowemu na forum ;) .
Rozgryzłeś mnie. Teraz już wiecie, dlaczego ten wątek i to wszystko :-D
Pozory mylą. :)
W ostatecznym rozrachunku liczy się hart ducha, a nie wygląd... Jedna z podstawowych rzeczy których naucza sie na judo, karate i czym tam jeszcze.
sniper88
20-06-2007, 10:59
183 cm i 60 kg:p Kto przebije?:p
Ja przebije:D 186cm 56kg. Ktos sie jeszcze chce licytowac:?::mrgreen:
A nie porywa Was wiatr przy tym wzroście i takiej podłej wadze ? :mrgreen:
Przy moim 174cm/95kg mógłbym Was staranować haha. Na szczęście nie jestem gruby tylko mam masywną budowę, ale przydałoby się zrzucić parę kilo, tak ku zdrowotności
sniper88
20-06-2007, 12:13
A nie porywa Was wiatr przy tym wzroście i takiej podłej wadze ? :mrgreen:
Mala masa-mala powierzchnia nośna, wiec nie ma problemu;) Gorzej jak sie idzie z parasolem:D
Co do podlej wagi: mnie to nie przeszkadza, wole miec wielka niedowage, niz rownie wielka nadwage:-P
Co do podlej wagi: mnie to nie przeszkadza, wole miec wielka niedowage, niz rownie wielka nadwage:-P
sniper88, młodziutki jesteś, zobaczysz jak nabierzesz masy jak będziesz w moim wieku.
I nie musisz się odgryzać z nadwagą, moja wypowiedź nie miała być złośliwa, a poza tym zupełnie mnie to nie rusza :mrgreen: Za to niewielu jest chętnych do zaczepiania mnie ;-) i mam spokój
DoMiNiQuE
20-06-2007, 12:34
sniper88, młodziutki jesteś, zobaczysz jak nabierzesz masy jak będziesz w moim wieku.
Wlasnie, wlasnie ;) I jak sie dowie co to piwo ;)
Ja w jego wieku mialem podobne parametry (przy wietrznej pogodzie bez olowianych wkladek nie wychodzilem z domu ;) ) Az tu nagle pstryk i przybralem ze 20Kg :mrgreen:
sniper88
20-06-2007, 12:36
I nie musisz się odgryzać z nadwagą, moja wypowiedź nie miała być złośliwa, a poza tym zupełnie mnie to nie rusza :mrgreen: Za to niewielu jest chętnych do zaczepiania mnie ;-) i mam spokój
To nie mialo byc zlosliwe, a jezeli takie bylo to przepraszam;)
A co do nadwagi to to co napisalem w poprzednim poscie podtrzymuje, trudno mi wyobrazic siebie samego z np. 90kg do dzwigania, jakos niewygodnie by mi bylo:mrgreen:
liquidsound
20-06-2007, 22:54
Czemu mi slabnie klatka i obrecz barkowa a wzmocnil sie triceps i butterfly?? Co robie zle??
190cm i 112kg - a to wszystko w bardziej idealnych kształtach (wiadomo- kula) niż Oskarkowy i ze znacznie niższym środkiem ciężkości. he he
Czy bieganie rozwija też inne partie mięśni poza nogami?
liquidsound
24-06-2007, 15:08
Czy bieganie rozwija też inne partie mięśni poza nogami?
Ponoc bieganie ogolnie rozwija
oskarkowy
25-06-2007, 16:12
Czy bieganie rozwija też inne partie mięśni poza nogami?
Spróbuj powbijać sobie palec w brzuch jak stoisz przed biegiem. A później zrób to samo biegnąc. Dowiesz się, jak pracują wszystkie mięśnie.
Bieg i pływanie to czynności najbardziej angażujące wszystkie partie mięśniowe.
liquidsound
25-06-2007, 16:43
Czemu mi slabnie klatka i obrecz barkowa a wzmocnil sie triceps i butterfly?? Co robie zle??
odświeżę wątek..
dla tych, którzy chcieliby biegać:
http://www.sciezkibiegowe.pl/
Ja kilka lat temu, gdy kończyłem 3 klasę gimnazjum dopadłem robotę przy rozwożeniu reklam, miałem je rozwozić po wioskach wkoło. W ciągu 2,5 miesiąca z 85 kg zeszedłem do 67 kg :D Codziennie podczas pracy nabijałem gdzieś z 20 - 30km na rowerze. A po pracy spacery i.t.d. :D Polecam taką metodę, na początek ciężko jest się przełamać i trzaskać tyle kilometrów dziennie ale da się przyzwyczaić, nie dość że zarabiałem kasę, traciłem na wadze i poprawiłem bardzo kondycję (do tej pory spacerki 10 km to dla mnie żadne problem, oczywiście bez żadnych postojów i.t.d.) to poprawiłem bardzo stan mego zdrowia :) Niestety w 2 lata nadrobiłem te kilogramy, trzeba będzie kupić znów rowerek :)
Pamiętam jeden komentarz osoby która ostatnio widziała mnie jak miałem tą nadwagę a następnym razem po około 3 miesiącach gdy byłem szczupły, na ulicy przeszła koło mnie i po chwili dopiero słyszę że ktoś mnie woła i podchodzi ta osoba i wyjechała do mnie z tekstem " z Ciebie to już chyba tylko połowa została".
Damn you, Oskarkowy!!! ;)
M. in. przez ten cholerny watek od miesiąca chodzę na siłownie. Tracę w ten sposób kupę czasu (co drugi dzień), o funduszach nie wspomnę (ok 15% moich zarobków na etacie w szpitalu). Co gorsza, podpisałem cyrograf na pół roku!
Poza tym jest rewelacyjnie :) Już kij ze wzrostem sprawności fizycznej, przy tym się wypoczywa psychicznie! Nawet pracą się już tak nie stresuję, mimo iż jest dość obciążająca.
Zmian w masie nie zauważam, ale powera i wytrzymałości przybyło. W weekend sprawdzę, czy na kajaku będzie większa epa :)
po miesiącu powinieneś zauważyć zmianę masy, a jak nie, to znaczy że dieta zła :)
Co fakt to fakt. Za mocno przywykłem do diety tytoniowo-piwnej :)
W ciągu 2,5 miesiąca z 85 kg zeszedłem do 67 kg :D Codziennie podczas pracy nabijałem gdzieś z 20 - 30km na rowerze. A po pracy spacery i.t.d. :D Polecam taką metodę, na początek ciężko jest się przełamać i trzaskać tyle kilometrów dziennie ale da się przyzwyczaić
Ja minimalnie dziennie jeżdżę 10km (do pracy i z powrotem). Zazwyczaj więcej, a bo to gdzieś podjechać trzeba albo mam pół godziny czasu to sobie pojadę gdzieś na około albo inną drogą albo skoczę gdzieś gdzie nie byłem. Nie jeżdżę jak ,,karki'' (mają wypasione rowery, szybko pedałują i wolno jadą), tylko tak, że czasami mnie niektóre samochody wyprzedzają. Jak mi kiedy przyjdzie pogonić butami kilkaset metrów do tramwaju, to wsiadam do niego bez zadyszki.
Jazda na rowerze powoduje, że się nie powiększam. Każdej zimy zaś rosnę o kilka kilo. I cholernie trudno mi to potem zrzucić.
Nie, diety nie zmienię. Będę jadł tak jak lubię, bo lubię jeść i lubię dobre jedzenie. Dobre jedzenie to takie, jakie mi smakuje. Jedzenie sprawia mi radość i przyjemność i nie mam ochoty z tego rezygnować.
oskarkowy
24-08-2007, 09:38
Damn you, Oskarkowy!!! ;)
Przepraszam, nie chciałem :mrgreen:
M. in. przez ten cholerny watek od miesiąca chodzę na siłownie. Tracę w ten sposób kupę czasu (co drugi dzień), o funduszach nie wspomnę (ok 15% moich zarobków na etacie w szpitalu). Co gorsza, podpisałem cyrograf na pół roku!
Poza tym jest rewelacyjnie :) Już kij ze wzrostem sprawności fizycznej, przy tym się wypoczywa psychicznie! Nawet pracą się już tak nie stresuję, mimo iż jest dość obciążająca.
A macie może w pracy salę rehabilitacyjną? Sprawdź, czy tam nie możesz się wkręcić, w dodatku w godzinach pracy.
Dodatkowo możesz zyskać na obecności trenera rehabilitanta, który na pewno nie pozwoli Ci wykonywać żadnych ćwiczeń ze złą techniką.
U mnie sala gimnastyczna przy szpitalu jest świetne wyposażona, niestety nie mam jak się tam wkręcić.
Faktycznie, wysiłek fizyczny odstresowuje i daje taki wewnętrzny spokój. Dlatego godzę sie zawsze przekopać mamie działkę, wytrzepać dywany itp.
Ja teraz mam dwa miesiące wakacji od siłowni (za dużo pracy w sezonie ślubnym, nie mam nawet kiedy się wyspać), ale od października ruszam od nowa.
Zmian w masie nie zauważam, ale powera i wytrzymałości przybyło. W weekend sprawdzę, czy na kajaku będzie większa epa :)
Brakiem skoków masy się nie przejmuj. Latem się nie rośnie. I tak Cię podziwiam, że dajesz radę w te upały. Od jesieni będzie łatwiej ćwiczyć, w dodatku organizm zaczyna gromadzić tkankę na zimę, którą Ty zgrabnie przerobisz na mięśnie. Wytrzymaj jeszcze trochę, a prócz siły i wytrzymałości pojawią się widoczne efekty. Zresztą pewnie już są, tylko Ty się codziennie oglądasz przed lustrem z każdej strony i nie zauważasz tego.
A macie może w pracy salę rehabilitacyjną? Sprawdź, czy tam nie możesz się wkręcić, w dodatku w godzinach pracy.
Dodatkowo możesz zyskać na obecności trenera rehabilitanta, który na pewno nie pozwoli Ci wykonywać żadnych ćwiczeń ze złą techniką.
U mnie sala gimnastyczna przy szpitalu jest świetne wyposażona, niestety nie mam jak się tam wkręcić.
Cóż, zważywszy na charakter kliniki (hematologia) raczej nie spodziewałbym się tam rehabilitacji. Poza tym w czasie pracy często nie ma kiedy napić się herbaty, a co dopiero poćwiczyć. No, zdarzają się wyjątki, np dzisiaj :)
Brakiem skoków masy się nie przejmuj. Latem się nie rośnie. I tak Cię podziwiam, że dajesz radę w te upały. Od jesieni będzie łatwiej ćwiczyć, w dodatku organizm zaczyna gromadzić tkankę na zimę, którą Ty zgrabnie przerobisz na mięśnie. Wytrzymaj jeszcze trochę, a prócz siły i wytrzymałości pojawią się widoczne efekty. Zresztą pewnie już są, tylko Ty się codziennie oglądasz przed lustrem z każdej strony i nie zauważasz tego.
Opieram się raczej na bardziej mierzalnych parametrach, takich jak odczyt z wagi elektronicznej ;) I na tym polu bez zmian - cały czas oscyluję w przedziale 83-86 kg.
Shutterway.pl
24-08-2007, 11:09
Kurcze pamietam 4 lata temu jaki chudy bylem 198 i 76 Kg...potem praca jako grafik i mimo iz w siatke na treningi chodze 3 razyw tygodniu + mecze na turniejach w weekendy lub ligowe to przytylem do 110!!!! masakra by byla jakbym wogole sie nei ruszal
oszczepnik
15-05-2008, 11:25
niezły wątek:)
JA wręcz zboczony jestem jeśli chodzi o sport, częściowo z racji zawodu a częściowo a może głównie z zamiłowania do ruchu. Pamiętam jak zaczynałem w 5 klasie SP od karate, treningi co dzień i dwa razy dziennie w wakacje :) (niezły czad) i tak aż do studiów, później LA ( rzut oszczepem- o kurna wydało się skąd mój nick), trójbój siłowy i znów karate po dziś dzień. Powiem Wam jedno bez treningów jestem nie do wytrzymania, żona sama mnie wygania, córę zabieram ze sobą czasem. I odkąd pamiętam nie miałem problemów z wagą, juz w SP ważyłem 76 kg :D teraz ważę 90-92 przy 182 cm więc jakoś daję radę w tłumie :)
MrDeadhead
15-05-2008, 22:02
A jak ten temat ma sie w ogole do foto? :P Ale jesli chodzi o wage to ja mam sporo mniej niz powinienem ;) 59kg przy 171cm wzrostu :P
Hellfire
15-05-2008, 22:25
Ja mam 180cm i 73kg i czuje sie grubo. Musze zrzucić z 3 kilo.
Rafal913
15-05-2008, 23:07
Ja mam 180cm i 73kg i czuje sie grubo. Musze zrzucić z 3 kilo.
Też mam 180cm i ważę 66kg -> mam taką przemiane materii, że nie mogę przytyć :|
Chciałbym wskoczyć tak na 75 kg ^^
To ja kruszynka nie jestem 190 cm i 105 kg wagi :)
Też mam 180cm i ważę 66kg -> mam taką przemiane materii, że nie mogę przytyć :|
Chciałbym wskoczyć tak na 75 kg ^^
He he.. też tak miałem - ale nie przejmuj się - po pierwszym dziecku przytyłem o 10 kg, po drugim też 10 i tak zostało :mrgreen: żona się śmieje że jej nic po dzieciach nie przybyło a mnie i owszem ;)
Ale od tego sezonu jeżdżę na rolkach po 1-2 godziny dziennie - na razie nie schudłem ale za to samopoczucie sporo lepsze - bo zamiast siedzieć przy kompie to roleczki a potem jeszcze godzinny spacer i dopiero do komputera..
Na chwilę obecną mamy 190@86.
Na siłownię chodzić przestałem - nie wyrabiałem z czasem. Dojazdy pochłaniały mi nieprzyzwoicie dużo. Niestety, z tego co się orientuję, nie mam w okolicy żadnych przybytków tego typu skierowanych do cywilizowanych ludzi. Ale większość kilogramów, które wyrobiłem pół roku temu towarzyszy mi do dnia dzisiejszego.
A jak ten temat ma sie w ogole do foto?
Noszenie sprzętu i samoobrona. Ew pozowanie ;)
ja się mogę ew. któregoś dnia zamiast na bieganie wybrać z aparatem na polowanie na biegaczki ;-)
Rafal913
16-05-2008, 22:39
He he.. też tak miałem - ale nie przejmuj się - po pierwszym dziecku przytyłem o 10 kg, po drugim też 10 i tak zostało :mrgreen: żona się śmieje że jej nic po dzieciach nie przybyło a mnie i owszem ;)
Ale od tego sezonu jeżdżę na rolkach po 1-2 godziny dziennie - na razie nie schudłem ale za to samopoczucie sporo lepsze - bo zamiast siedzieć przy kompie to roleczki a potem jeszcze godzinny spacer i dopiero do komputera..
Dziecko? Chętnie, ale za jakieś 4-6 lat najwcześniej :)
Zawsze podziwiałem ludzi, którym chce sie ćwiczyć na siłowni przez dłuższy czas, ja kilka razy zaczynałem i równie szybko kończyłem, mój najdłuższy staż to 3 miesiące. Główny powód to fakt, że przez pierwsze 1.5-2 miesiące widać naprawde efekty, a potem to sie jakoś zatrzymuje, siła nie spada, ale człowiek "przestaje rosnąć" ;p.
Oscarowy - istnieje jakas dieta - cud, żeby przez 2 miesiące nabrać masy jakieś 10 kilo ? Oczywiście wyłączając tzw. "koks", a wliczając odżywki i suplementy. Moje wymiary to 188 wzrost i 88kg waga. Powiedzmy, że chce dobić do 100kg a potem to jakoś utrzymać. Znasz jakies "tajne" sposoby ? :)
Aha do niektórych tutaj napisze żeby się nie łamali małą wagą, 5 lat temu w wieku 17 lat ważyłem 61kg przy wzroscie 187 cm :D
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.