Zaloguj się

Zobacz pełną wersję : Wojny międzymiastowe



Il fuoco
20-08-2006, 08:02
no niby z tematu nie schodzimy - wszakże przyrost naturalny nierozerwalnie łączy się w domyśle ze ślubami a od ślubu do zdjęć już bardzo blisko a o tym gadamy;)
hehe
no to niezłe numery Panowie.
tak sobie czytam i czytam i aż wierzyć mi się niechce w niektóre historie ale u nas wszystko jest możliwe...
osobiście najbardziej kocham jak do nas zjeżdżają się na wakacje "ludzie z miasta", ja sobie wychodzę porobić zdjęcia w moim miasteczku i tak sobie wędruję z torbą na ramieniu, a jeśli jest co fotografować, to z aparatem na ramieniu.
I tyle krzywych spojrzeń to chyba nigdy nie mam okazji się naoglądać jak podczas takich plenerków w lecie...Ci goście z dyndającymi Panasonicami,Pentagramami,Samsungami i innymi hybrydami...jakże oni mają zdziwione miny że ktoś "na wsi" ma bardziej czarny i większy (wg. ich priorytetów co do jakości aparatu) aparat...wchodzą w kadr,paradują przed oczami itp. itd. etc.a jakby ktoś pytał skąd wiedzą że jestem tutejszy, - w takim małym miasteczku to widać "who is who", czy jesteś nasz czy wasz :twisted:

oszołom
20-08-2006, 10:11
no niby z tematu nie schodzimy - wszakże przyrost naturalny nierozerwalnie łączy się w domyśle ze ślubami a od ślubu do zdjęć już bardzo blisko a o tym gadamy;)
hehe
no to niezłe numery Panowie.
tak sobie czytam i czytam i aż wierzyć mi się niechce w niektóre historie ale u nas wszystko jest możliwe...
osobiście najbardziej kocham jak do nas zjeżdżają się na wakacje "ludzie z miasta", ja sobie wychodzę porobić zdjęcia w moim miasteczku i tak sobie wędruję z torbą na ramieniu, a jeśli jest co fotografować, to z aparatem na ramieniu.
I tyle krzywych spojrzeń to chyba nigdy nie mam okazji się naoglądać jak podczas takich plenerków w lecie...Ci goście z dyndającymi Panasonicami,Pentagramami,Samsungami i innymi hybrydami...jakże oni mają zdziwione miny że ktoś "na wsi" ma bardziej czarny i większy (wg. ich priorytetów co do jakości aparatu) aparat...wchodzą w kadr,paradują przed oczami itp. itd. etc.a jakby ktoś pytał skąd wiedzą że jestem tutejszy, - w takim małym miasteczku to widać "who is who", czy jesteś nasz czy wasz :twisted:
Skąd ja to znam ? Dokładnie jest u mnie tak samo.

Vitez
20-08-2006, 21:08
w takim małym miasteczku to widać "who is who", czy jesteś nasz czy wasz :twisted:

Dla ciebie widac, dla przyjezdnych to wg mnie wszystko jedno i raczej nie ma roznicy kto jest kto.
Wchodza ci w kadr nie zlosliwie bo nie jestes przyjezdny a z wlasnego egoizmu "JA jestem na wyjezdzie i to JA jestem najwazniejszy" - podejrzewam ze innym przyjezdnym tez wlaza w kadr. No ale to juz totalnie OT sie robi :roll: .

liquidsound
21-08-2006, 01:00
Vitez nie chcialbym byc zle odebrany, nie mam tez zlych zamiarow ,ani tymbardziej nie probuje nikogo obrazic ale czyz nie o Warszawiakach (Warszawianinach) krazy wlasnie taka obiegowa opinia??:D

McKane
21-08-2006, 10:07
Vitez nie chcialbym byc zle odebrany, nie mam tez zlych zamiarow ,ani tymbardziej nie probuje nikogo obrazic ale czyz nie o Warszawiakach (Warszawianinach) krazy wlasnie taka obiegowa opinia??:D

Szczegolnie jak sie pojedzie na mazury :) Najgorsze przeklenstwo nie jest tam na k.., ch.. tylko wlasnie na W... :)

Il fuoco
21-08-2006, 10:24
eee taaam...
u nas na dole wszyscy się śmieją że Wawa myśli że jak przyjeżdża to ceny idą w górę.a to jest bzdura.pozatym osobiście znam parę osób z Wawy w sumie nawet całkiem dużo i to są normalni ludzie.tak jak my.więc nie ma co powielać stereotypów...

popmart
21-08-2006, 10:45
Vitez nie chcialbym byc zle odebrany, nie mam tez zlych zamiarow ,ani tymbardziej nie probuje nikogo obrazic ale czyz nie o Warszawiakach (Warszawianinach) krazy wlasnie taka obiegowa opinia??:D


moim zdaniem jest to tylko zazdrość że nie mieszka się w metropoli o europejskim charakterze tylko w mieście/miasteczku które można przejść w 1-2 godziny na pichotę (nie wyłączając Krakowa) i trudno być anonimowym (wyłączając Kraków) .... niestety dla niektórych, mamy tu już inny charakter można to poznać choćby po ruchu ulicznym .... tak tak ludzie się wpuszczają ustępują w korkach ze świecą tego szukać w innych miastach gdzie zmiana pasa w odległości 10m od następnego samochodu to już zbrodnia... (Gdańsk, Kraków)

Niestety .... małomiasteczkowość w Polsce jest nieznośna....

Już widzę te gromy oczami wyobraźni .....

akustyk
21-08-2006, 12:21
moim zdaniem jest to tylko zazdrość że nie mieszka się w metropoli o europejskim charakterze

tja...



tylko w mieście/miasteczku które można przejść w 1-2 godziny na pichotę (nie wyłączając Krakowa) i trudno być anonimowym (wyłączając Kraków) ....

a przyszlo Ci do glowy, ze moze wiele osob wlasnie z takich "metropolii" (smierdzacych spalinami, brudnych, zatloczonych) ucieka na wies, zeby zamiast wszechobecnego betonu miec dookola zielen? i ze takich ludzi wk.... kiedy niedzielny turysta z tzw. "miasta" przyjezdza na godzine, zeby "pobyc na lonie natury" - czyt. puscic na caly regulator radyjko w aucie, posmiecic dookola papierami po czipsach i porozrzucac flaszki po browarach

mowie to z perspektywy czlowieka, ktory poki co mieszcza w miescie (i nie ma specjalnych perspektyw zeby uciec), ale bywa mozliwie duzo poza miastem i obserwuje zachowanie takich "miastowych". niezaleznie od tego skad sa - czy to z Gdanska, Krakowa, Warszawy czy innej europejskiej metropolii ;-)



niestety dla niektórych, mamy tu już inny charakter można to poznać choćby po ruchu ulicznym .... tak tak ludzie się wpuszczają ustępują w korkach ze świecą tego szukać w innych miastach gdzie zmiana pasa w odległości 10m od następnego samochodu to już zbrodnia... (Gdańsk, Kraków)

aaaa.... ale masz jakies wsparcie? bo ja tez moge strzelic z palca jakimis niepochlebnymi opiniami o wybranym miescie.



Niestety .... małomiasteczkowość w Polsce jest nieznośna....

wroce do przykladu: czy chlewienie na parkingu lesnym, krzyki na szlakach gorskich, wyrzucanie do strumykow czy do lasu paczek po zarciu przez - kogo by innego jak nie turystow z tzw. "miasta" - to wedlug Ciebie ta godna do nasladowania wielkomiejskosc? bo ja juz od tego wole malomiasteczkowosc

zeby nie bylo pomowien - nie aspiruje do wyczerpania zagadnienia. ale pewne zachowania tzw. "miastowych" mnie duzo mocniej ** niz wspomniana malomiasteczkowosc, ktorej doswiadczam bardzo rzadko. nigdy jako fotograf nie mialem problemow z tzw. "autochtonami" i jadac na wies czy jakies miejsce fotograficzne na lonie natury, raczej jestem nastawiony na spotkanie zyczliwych "tubylcow", niz ich chamstwo. tego drugiego czesciej doswiadczam ze strony przyjezdnych

Il fuoco
21-08-2006, 12:28
a tak wogóle to my się cieszymy bo zostawiacie u nas kasę latem i zimą (zwłaszcza zimą):twisted:
zaczynają u nas budować dwa nowe wyciągi :twisted:
zapraszamy na południe.ceny naprawdę nie podskakują jak przyjeżdżacie;)

muflon
21-08-2006, 12:29
Ej, no ale przecież to chyba była (auto-)ironia z tą "europejską metropolią"? ;-) Ja mieszkam w małym miasteczku, pracuję w tym samym małym miasteczku (do pracy drepczę 10min na piechotę).... a do "europejskich metropolii" jeżdżę wtedy kiedy muszę/chcę ;-) Czego i Wam zyczę :-D

liquidsound
21-08-2006, 12:34
Popmart nie moge za nic w swiecie zrozumiec co miales na mysli8-) szczegolnie z tym wpuszczaniem przy zmianie pasa ruchu.

kami74
21-08-2006, 12:52
Szczegolnie jak sie pojedzie na mazury :) Najgorsze przeklenstwo nie jest tam na k.., ch.. tylko wlasnie na W... :)
Tylko niech te Mazury nie zapominają, że Ci na W..... zapewniają im 80% dochodu.
I skończmy może z regionalnymi wojenkami, OK ?

McKane
21-08-2006, 13:05
Tylko niech te Mazury nie zapominają, że Ci na W..... zapewniają im 80% dochodu.
I skończmy może z regionalnymi wojenkami, OK ?

Ale ja nie mowie o mieszkancach mazur bo oni pewnie z Warszafki sa zadowoleni ale o ludziach przyjezdzajacych tam z calej Polski wypoczywac. To od nich mozna uslyszec najwiecej utyskiwań na warszawiakow na co zreszta w kilku przypadkach znalazlem potwierdzenie chociaz z reguly jestem przeciwny takiej generalizacji.

Ponadto Akustyk nie idzie sie z Toba niezgodzic. Wielkomiejskie maniery w czasie szybkich wyjazdow na lono natury to tragedia. I podobnie jak i Ty wiecej razy spotkalem sie z paskudnymi zachowaniami ze strony przyjezdnych niz autochtonów.

Avadra_K
21-08-2006, 13:14
Ale ja nie mowie o mieszkancach mazur bo oni pewnie z Warszafki sa zadowoleni ale o ludziach przyjezdzajacych tam z calej Polski wypoczywac. To od nich mozna uslyszec najwiecej utyskiwań na warszawiakow na co zreszta w kilku przypadkach znalazlem potwierdzenie chociaz z reguly jestem przeciwny takiej generalizacji.

Ponadto Akustyk nie idzie sie z Toba niezgodzic. Wielkomiejskie maniery w czasie szybkich wyjazdow na lono natury to tragedia. I podobnie jak i Ty wiecej razy spotkalem sie z paskudnymi zachowaniami ze strony przyjezdnych niz autochtonów.

Kurcze, nie chciałbym powtrzać, ale co do Warszafki - no własnie - 70% tych "warsiawiaków" którzy się lansują na Mazurach, to tacy mieszkańcy stlicy, co "zadomowili się" w Warszawie 2-3-5-10 lat temu. I to głównie oni robią Warszawie takia reklamę w Polsce. :???: :???:
Wystarczy, że popatrzę na parking przed własnym blokiem (dla wyjaśnienia - mieszkam w nim od urodzenia - a to już dość dawno było) samochody tych "warszawiaków" maja rejestracje z łódzkiego, lubelskiego, białostockiego, rzeszowskiego, Tarnobrzegu i diabli jeszcze wiedzą skąd (oczywiście bez urazy):(
Może czas najwyższy przestać oceniać ludzi po tym gdzie się urodzili i gdzie mieszkają, a zastanowić sie nad tym jak się zachowują...... bedzie zdrowiej

McKane
21-08-2006, 13:15
moim zdaniem jest to tylko zazdrość że nie mieszka się w metropoli o europejskim charakterze

Jaaasne ;) Teoria o wszechobecnej zazdrosci calej Polski i mania wielkosci poprzez mieszkanie w "metropolii o europejskim charakterze" w jednym zdaniu - dales czadu. Tylko czemu ludzie uciakaja na wies zeby tylko nie siedziec w tych ekstra metropoliach (napisales Krakow a pominales Poznan ktory wcale gorszy od Warszawy nie jest a napewno atrakcyjniejszy turystycznie)



tak tak ludzie się wpuszczają ustępują w korkach ze świecą tego szukać w innych miastach gdzie zmiana pasa w odległości 10m od następnego samochodu to już zbrodnia... (Gdańsk, Kraków)


To chyba tylko wlasnych wpuszczacie i ustepujecie w korkach. Ostatnio bylem gosciem w stolicy autem z lubuska rejestracja i wjechanie na sasiedni pas w centrum graniczylo z cudem. Niczym to sie nie rozni od poznania, lodzi czy innych tego typu duzych zatloczonych miast.



Niestety .... małomiasteczkowość w Polsce jest nieznośna....


To moze tylko powiedziec ktos cierpiacy na warszafkę. Malomiasteczkowosc jest znosna, porzadana i napewno nie ma znaczenia pejoratywnego. Tylko czasami trzeba zejsc z gory do ludzi zeby to zobaczyc ;)

Pozdrawiam

Mieszkaniec duzego calkiem miasta

McKane
21-08-2006, 13:17
Kurcze, nie chciałbym powtrzać, ale co do Warszafki - no własnie - 70% tych "warsiawiaków" którzy się lansują na Mazurach, to tacy mieszkańcy stlicy, co "zadomowili się" w Warszawie 2-3-5-10 lat temu. I to głównie oni robią Warszawie takia reklamę w Polsce. :???: :???:


To bardzo mozliwe. Sam znam przyklad osoby ze sredniego miasta ktora po wyprowadzeniu sie do Warszawy dolaczyla do omawianej przez Ciebie grupy 70%.

akustyk
21-08-2006, 13:23
Ponadto Akustyk nie idzie sie z Toba niezgodzic. Wielkomiejskie maniery w czasie szybkich wyjazdow na lono natury to tragedia. I podobnie jak i Ty wiecej razy spotkalem sie z paskudnymi zachowaniami ze strony przyjezdnych niz autochtonów.
nie no... zeby tym autochtonom oddac co tubylcze: jak sie za wies wychodzi i jest kawalek lasku, a miedzy drzewami chlew rozmiaru malego wysypiska smieci, to tego na pewno nie zrobili przyjezdni. a tak u nas wyglada poszanowanie przyrody przez ludzi, ktorym zal pieniedzy na wywoz smieci...

nie do konca malomiasteczkowosc, ale fatalny, przerazliwie chamski zwyczaj. ktos kiedys powiedzial, ze kulture poznaje sie po stosunku do otoczenia i przyrody... ano wlasnie...

McKane
21-08-2006, 13:42
nie no... zeby tym autochtonom oddac co tubylcze: jak sie za wies wychodzi i jest kawalek lasku, a miedzy drzewami chlew rozmiaru malego wysypiska smieci, to tego na pewno nie zrobili przyjezdni. a tak u nas wyglada poszanowanie przyrody przez ludzi, ktorym zal pieniedzy na wywoz smieci...

nie do konca malomiasteczkowosc, ale fatalny, przerazliwie chamski zwyczaj. ktos kiedys powiedzial, ze kulture poznaje sie po stosunku do otoczenia i przyrody... ano wlasnie...

Nie no jasne tego typu problemy czytelne sa tak w miescie jak i na wsiach. Jeszcze sie nie nauczylismy ze ten lasek obok pomimo ze Panstwa to tez i nasz. To musi potrwac i miejmy nadzieje ze nie dlugo.

popmart
21-08-2006, 13:52
haha wiedziałem ..... no cóż tak ludzie uciekają że za 1,2 mln ludzi w 15 lat zrobilo się 2,5 mln ....

a o ruchu drogowym to doświadczenie własne i poprostu brak przyzwyczajenia ludzi z innych miast w Warszawie jeździ się już podobnie jak w wielkich miastach Europy

a małomiasteczkowość dotyczyła mentalności i realnej zazdrości wyrażanej zazwyczaj : "warszafką" i innymi epitetami o podobnym zacięciu...

tylko że w Warszafce jest 30-40 teatrów a w kulturalnym Krakowie we wrześniu otwarte były 3 w tym jeden z oklepaną klasyką .... knajpy do wczesnego rana czynne a w Gdańsku o 11 wieczorem pustki i zaganiczni turyści nie bardzo wiedzą co ze sobą zrobić ...

Wiecie takich przykładów jest masa.... a i śmiecie wszędzie podpisane "warszawa" jakoś jak patrzę na zachowanie przeciętnego Ślązaka mam inne wrażenie ?! a wogóle Stolica jest bardzo czystym i zielonym miastem w porównaniu do innych miast w polsce a nawet i Europie, nie ma wielkich zakładów produkcyjnych itd .... soz ale takie są fakty ....
jak przyjadę do domu mogę zrobić fotkę mojego blokowiska wielu z was może zobaczyć szczęki na podłodze ....

liquidsound
21-08-2006, 13:53
Hehe no i niechcacy rozpetalem mala wojne:grin: wiecie moze jestem podlym debilem, badziej buraczastym niz lepper ale nic mnie tak nie bawi jak mina kierowcy na pasie obok (z rejestracja wawa) ktoremy sie pokaze gest "poprawiania krawata":grin: jak ja to kocham:-D

Swoja droga cala ta sytuacja z warszawa wynika z tego, ze jestem tam duzo nowobogackich (jak wszedzie ale tam jest wyjatkowe zageszczenie ,ba wiadomo - stolicyja), ktorzy we wszystkich kurortach zachowuja sie jak nie wiadomo kto, stad sie rodzi ta nienawisc. To samo dotyczy burakow z Krakowa i Poznania, ze akurat w wawie ich najwiecej to juz inna bajka:grin:

czornyj
21-08-2006, 13:56
1-2 godziny na pichotę (nie wyłączając Krakowa)
Technicznie rzecz biorąc Kraków - od Bronowic po Hutę - ma ok. 30 km. w linii prostej. Życzę powodzenia w pokonaniu tego dystansu w 2 godziny.

Co do zasad obowiązujących w ruchu ulicznym - dużo jeździłem po Warszawie i jeździ się identycznie jak po Krakowie, tzn. szybko, dynamicznie, agresywnie i bezlitośnie, co mi osobiście odpowiada. Z jakimikolwiek przejawami kurtuazji się nie spotkałem, ani też ich nie oczekiwałem.

liquidsound
21-08-2006, 13:59
Popmart mniemam ze jestes z Warszaffki 8)


tylko że w Warszafce jest 30-40 teatrów a w kulturalnym Krakowie we wrześniu otwarte były 3Tylko ,ze w Krakowie do teatru chodza ludzie ktorzy sztuka sie interesuja, a w Wawie poto zeby sie pokazac :wink:


knajpy do wczesnego rana czynne a w Gdańsku o 11 wieczorem pustki i zaganiczni turyści nie bardzo wiedzą co ze sobą zrobić ...
No szczegolnie ,ze np Krakow jest piatym najczesciej odwiedzanym miastem w europie, wyprzedizl nawet prage i wiele innych
wielkich miastach Europy;)

Pozdrawiam

popmart
21-08-2006, 14:04
Popmart mniemam ze jestes z Warszaffki 8)

Tylko ,ze w Krakowie do teatru chodza ludzie ktorzy sztuka sie interesuja, a w Wawie poto zeby sie pokazac :wink:

No szczegolnie ,ze np Krakow jest piatym najczesciej odwiedzanym miastem w europie, wyprzedizl nawet prage i wiele innych ;)

Pozdrawiam

jasne z tymi teatrami .......... ja się "sztukom" interesuje i nie miałem na co iść w Kraku choć bardzo chciałem ....

a Kraków jasne turystycznie niczego sobie ale z metropolią niewiele ma wspólnego ..... komunikacja , zaplecze handlowe itd

dobra zakończmy te jałowe spory ....

Przemoc
21-08-2006, 14:07
Ludzie, buraków nie brakuje w kraju na pewno, co do ich gęstości na metr kwadratowy, w zalezności od współrzędnych geograficznych to się nie wypowiadam.

Pamiętam jednak zdziwienie mojego znajomego z Warszawy, gdy przyjechał do Poznania na Polagrę, po dwudniowym pobycie stwierdził, żu tu się jakoś inaczej (lepiej) jeździ, kierowcy potrafią kogoś wpuścić itd..

Normalnie miód na moje serce.

czornyj
21-08-2006, 14:15
Popmart mniemam ze jestes z Warszaffki 8)

Tylko ,ze w Krakowie do teatru chodza ludzie ktorzy sztuka sie interesuja, a w Wawie poto zeby sie pokazac :wink:

No szczegolnie ,ze np Krakow jest piatym najczesciej odwiedzanym miastem w europie, wyprzedizl nawet prage i wiele innych ;)

Pozdrawiam

Weź waść oszczędź - kto ci się w Krakowie sztuką interesuje? Chyba studenci artystycznych kierunków - bo muszą. Ciekaw jestem, czy ty tak namiętnie po teatrach łazisz, zresztą łażenie do teatrów jako wyznacznik kulturalności to też jakaś idiotyczna mania, szczególnie że poziom polskich teatrów jest ponoć na tle Europy dość żenuła.

Kraków - owszem - ładne to miasteczko jest i nawet miłe i niełatwo jest w nim złapać nawet kiłę, ale jeśli chodzi o interesy, to najlepsze robi się w Wawie. Natomiast jak już balować to tylko w Krakowie na Kazimierzu.

McKane
21-08-2006, 14:21
haha wiedziałem ..... no cóż tak ludzie uciekają że za 1,2 mln ludzi w 15 lat zrobilo się 2,5 mln ....

Znajdz statystyki z weekendow i przekonasz sie jak ludzie w wolnym czasie ciesza sie metropolia ;)



a o ruchu drogowym to doświadczenie własne i poprostu brak przyzwyczajenia ludzi z innych miast w Warszawie jeździ się już podobnie jak w wielkich miastach Europy

Zapewniam Cie ze Warszawie brakuje jeszcze sporo do Pragi. A z drugiej strony w zaden sposob nie mozna porownac jej do Rzymu gdzie wedlug obiegowej opinii panuje niezla wolna amerykanka (sam nie jezdzilem)



a małomiasteczkowość dotyczyła mentalności i realnej zazdrości wyrażanej zazwyczaj : "warszafką" i innymi epitetami o podobnym zacięciu...


Problem polega na tym ze to tylko Warszawiakom wydaje sie ze to zazdrosc. A tak naprawde to Was (oczywiscie paskudna generalizacja) po prostu nie lubia za zachowanie.



tylko że w Warszafce jest 30-40 teatrów a w kulturalnym Krakowie we wrześniu otwarte były 3 w tym jeden z oklepaną klasyką .... knajpy do wczesnego rana czynne a w Gdańsku o 11 wieczorem pustki i zaganiczni turyści nie bardzo wiedzą co ze sobą zrobić ...


Na teatrach sie nie znam ale jesli chodzi o knajpy puby itp to warszawiacy zapelniaja glownie te ... lodzkie.



jak przyjadę do domu mogę zrobić fotkę mojego blokowiska wielu z was może zobaczyć szczęki na podłodze ....

No tyle ze patrzac z tej perspektywy pokaz mi te blokowiska w innych miastach europejskich do ktorych Warszawe porownujesz :) W Pradze niezle trzeba sie nalatac zeby cos takiego sfocic. W innych jeszcze trudniej.
Poza tym jesli mieszkanie w wielkiej plycie (nawet ladnie zrobionej) jest wielkomiejskie to Lodz zostanie stolica Europy :D

Avadra_K
21-08-2006, 14:22
Popmart mniemam ze jestes z Warszaffki 8)

Tylko ,ze w Krakowie do teatru chodza ludzie ktorzy sztuka sie interesuja, a w Wawie poto zeby sie pokazac :wink:

No szczegolnie ,ze np Krakow jest piatym najczesciej odwiedzanym miastem w europie, wyprzedizl nawet prage i wiele innych ;)

Pozdrawiam

:rolleyes: Oooo, a ja powiem tak, mieszkam w W-wie od urodzenia, zresztę tak jak moi rodzice i dziadkowie... nie mówię , że zyje się tu rewelacyjnie (pewnie tak samo jak w Paryzu, Pradze, NY, Toronto czy w Kurzychdupkach) miasto jak miasto, duże, hałaśliwe, czasem śmierdzące, zatłoczone, blokowane dla ruchu, bo akurat ktoś jedzie "drób" odwiedzić, albo wraca z odwiedzin, ale cuż tak to jest niestety, kiedy się mieszka w solycy... przynajmniej tej politycznej. :-(

Co do Krakowa - ja bym był daleki od nazywania go "pustynia kulturalną", że co, że 3 teatry otware no i co z tego... Twoim zdaniem w W-wie do teatru (w tym Wielkiego) od jakiegoś czasu przychodzi się w "dresach"? - bo podobno tylko po to się idzie do teatr, żeby się pokazać - oj nie wierzę.:sad:

Co do krawatów - tak samo mniej więcej zachowują się Krakusy kiedy sie ich nazwie "centusiami":lol:

Mów co chcesz, kraków ma jednak zdecydowaną zaletę nad w-wą - żyje się tam u Was znacznie spokojniej:razz:

czornyj
21-08-2006, 14:26
Mów co chcesz, kraków ma jednak zdecydowaną zaletę nad w-wą - żyje się tam u Was znacznie spokojniej:razz:
Spokojniej -niespokojniej - przede wszystkim to na narty blisko.

liquidsound
21-08-2006, 14:34
Weź waść oszczędź - kto ci się w Krakowie sztuką interesuje?Piszesz jakbys byl autoryteten kulturowym calego miasta, zmien moze srodowisko to sie dowiesz;-)

Problem polega na tym ze to tylko Warszawiakom wydaje sie ze to zazdrosc. A tak naprawde to Was (oczywiscie paskudna generalizacja) po prostu nie lubia za zachowanie.No cos w tym jest, dziwne , moze generalizuje, ale jak widzi sie w restauracji, knajpie, etc kogos awanturujacego sie (ofkorz w kurortach) to na 90% jest to ktos z Wawy. Warszawiacy maja manie ,ze skoro placa to im sie nalezy - owszem racja, ale trzeba jeszcze zauwazyc ze kelner tez jest czlowiekiem, nalezy go szanowac. Mozna komus zwrocic uwage ale kulturalnie.
Twoim zdaniem w W-wie do teatru (w tym Wielkiego) od jakiegoś czasu przychodzi się w "dresach"? - bo podobno tylko po to się idzie do teatr, żeby się pokazać - oj nie wierzę.wiesz moze nie w takiej formie ale cos w tym jest - nie wierze ,ze w Wawie tylko fanow teatralnych desek.
Co do krawatów - tak samo mniej więcej zachowują się Krakusy kiedy sie ich nazwie "centusiami"Ehehehe no:-D co prawda to prawda
Mów co chcesz, kraków ma jednak zdecydowaną zaletę nad w-wą - żyje się tam u Was znacznie spokojniejPod jakim wzgledem??
Spokojniej -niespokojniej - przede wszystkim to na narty blisko.Ale nad morze daleko, wszyscy zalezy kto co lubi

Avadra_K
21-08-2006, 14:39
Wiesz, kilkanaście razy w roku jestem w Krakatownie (służbowo zazwyczaj - niestety) i ludzie jakoś mniej się spieszą, wszystko robią spokojniej, jakby powoli, z większym dystansem, ale to może takie moje warsiawskie spojżenie na sprawę

czornyj
21-08-2006, 14:41
Piszesz jakbys byl autoryteten kulturowym calego miasta, zmien moze srodowisko to sie dowiesz;-)
Nie trzeba być wielkim autorytetem żeby zdać sobie sprawę z tego, że sztuka już dawno umarła, a czasy są barbarzyńskie. Oczywiście - zmieniając środowisko na grafomańskie TWA można odnieść zgoła inne wrażenie.

Zodiakalny Rak
21-08-2006, 14:42
EDIT: tu był mój post ale go wyciąłem - nie mam nic do powiedzenia jeśli chodzi o wojny międzymiastowe.

Jeżeli ktoś ma ochotę go przeczytać podeśle na PW.

miłego dnia,

liquidsound
21-08-2006, 14:42
Wiesz co mozliwe:wink: nie mam porownania wiec ciezko cos powiedizec. Co do jazdy samochodem to akurat ja krzewie zdrowego ducha, zawsze wpuszczam, zawsze przepuszczam pieszych jak tylko dojda do przejscia. Bylem w Szwajcari i bylem mile zaskoczony postawa tamtych kierowcow - full kultura. Ale jak jakis burak mi probuje sie wepchac, to dojezdzam tak zeby za chiny ludowe nie wjechal ;-) a trobie jak mi ktos wymusi ze hoho:grin: :lol:

liquidsound
21-08-2006, 14:55
że sztuka już dawno umarła, a czasy są barbarzyńskie.Mam nieodparte wrazenie ,ze nalezysz do pokolenia MTV i cosmopolitan.
Nie ważne gdzie się mieszka, ważne co się robi i jaki to ma na nas wpływ -> zadowolenie, radość, motywacja ...A si panie kolego, tylko sek w tym ze dyskusja zeszly na tor "turystooff"z Warszaffki. Ja rowniez jestem zdania, ze nei wazne gdzie mieszkasz, wazne jaki jestes. Juz pisalem ,ze w Krakowie i Poznaniu tez jest pelno burakow, tylko ze Wawie modny staje sie lans, pogon za pieniadzem i snobizm, a powoli zatraca sie ludzkie wartosci. Ale to wina tego ze miasto jest najbardziej rozwiniete gospodarczo, wiec sciaga takich a nie innych ludzi. Oczywiscie nei ma co generalizowac, bo w Wawie tak samo jak i w innych miastach pelno jest wartosciowych ludzi. Ktos pisal o malych miasteczkach...jesli uwazacie ,ze w malyc miasteczkach panuje zawisc to zapraszam np do Pulaw, albo Krosna;) poznacie ludzi, ktorych nie zapomnicie do konca zycia. Kulturalnych, grzecznych, a jednoczesnie zadowolonych z zycia. Wiem cos o tym bo duzo gram po klubach, sporo jezdze i poznaje mnostwo ludzi.

sergi
21-08-2006, 15:00
Ale nad morze daleko, wszyscy zalezy kto co lubi

Z Krakowa nad Adriatyk niewiele dalej niż nad Bałtyk a jakość kilkadziesiąt razy wyższa ;)

Avadra_K
21-08-2006, 15:10
Mam nieodparte wrazenie ,ze nalezysz do pokolenia MTV i cosmopolitan.A si panie kolego, tylko sek w tym ze dyskusja zeszly na tor "turystooff"z Warszaffki. Ja rowniez jestem zdania, ze nei wazne gdzie mieszkasz, wazne jaki jestes. Juz pisalem ,ze w Krakowie i Poznaniu tez jest pelno burakow, tylko ze Wawie modny staje sie lans, pogon za pieniadzem i snobizm, a powoli zatraca sie ludzkie wartosci. Ale to wina tego ze miasto jest najbardziej rozwiniete gospodarczo, wiec sciaga takich a nie innych ludzi. Oczywiscie nei ma co generalizowac, bo w Wawie tak samo jak i w innych miastach pelno jest wartosciowych ludzi. Ktos pisal o malych miasteczkach...jesli uwazacie ,ze w malyc miasteczkach panuje zawisc to zapraszam np do Pulaw, albo Krosna;) poznacie ludzi, ktorych nie zapomnicie do konca zycia. Kulturalnych, grzecznych, a jednoczesnie zadowolonych z zycia. Wiem cos o tym bo duzo gram po klubach, sporo jezdze i poznaje mnostwo ludzi.


To prawda, że lans i "wyścig szczórów" stał sie w W-wie bardzo, modny, chociaż to może złe określenie "modny". :rolleyes: On poprostu, jest istnieje i nie zanosi się aby się szybko skańczył:???:

Ale chciałe napisać coś innego, chciałbym odpowiedzieć Zodiakalnemu Rakowi Faktem jest, że do W-wy przyjeżdza całą masa ludzi - jest to narmalne migracja jest, była i bedzie - i ja nie mam nic przeciwko temu;-) Każdy chce żyć lepiej, godniej, wygodniej:mrgreen: Ale... jest pewne ale (i to mnie jako rodowitego Warszawiaka) boli najbardziej - ludzie którzy tu przyjadą (bez urazy - uogólniam) dorobią się ciut, powiedzmy "ustawią":wink: jada potem na wspomniane Mazuri i robią lansik - warszafka się bawi - chlera:idea:
Nic mnie tak nie wqr.... jak "warszafiaki", które w życiu nie były w Wilanowie, Katedrze, czy Zachęcie, a Zamek Królewski i Pałac na Królikarni znają tylko z pocztówek.
Mój dziadek mi opowiadał, że nigdzy przed wojną nie mówieło się, że ktoś jest z Warszawy, byłeś/było się ze Sarówki, Powiśla, Pragi, Targówka czy z Woli ale nie z Warszawy, to że mieszkało się tu czy tam (dzielnica, osiedle) samoprzez się było utażsamiane z "byciem Warszawiakiem",

A co do innych miast - są takie same jak W-wa a niektóre zapewne dużo leprze.:-P ;)

KMV10
21-08-2006, 15:41
Mój dziadek mi opowiadał, że nigdzy przed wojną nie mówieło się, że ktoś jest z Warszawy, byłeś/było się ze Sarówki, Powiśla, Pragi, Targówka czy z Woli ale nie z Warszawy, to że mieszkało się tu czy tam (dzielnica, osiedle) samoprzez się było utażsamiane z "byciem Warszawiakiem",

Twój Dziadek dobrze mówił.

Uwielbiam "warszawiaków" z planem miasta w ręku, hehe.

Dawno temu na wczasach spotkałem "warszawiaczke".
- Skąd Pani jest?
- Z Warszawy - pada odpowiedź
- O to interesujące, a tak dokładniej?
- Z Piaseczna
:mrgreen:

Pozdrowienia dla Krakowiaków :)

gonzo44
21-08-2006, 15:45
Pozdrowienia dla Krakowiaków :)
u nas też albo ktoś jest z Krakowa, albo z Nowej Huty - taki podział wśród rodowitych krakusów.

Fan nr 1
21-08-2006, 16:01
Co do wypowiedzi popmarta, to chyba nie należy ich brać na serio - pewno znowu robi jakiś eksperyment czy też prowokację socjotechniczną .

Co do wojen międzymiastowych to jechałem kiedyś koleją z Katowic w Beskid Niski. W przedziale ze mną jechały dwie starsze panie. One zajęte były rozmową ja czytaniem książki. Po godzinie drogi padło z ich strony pytanie: A przepraszam pan z Krakowa czy ze Stolicy. Po mojej odpowiedzi że z Sosnowca usłyszłem jedynie lekko zmiesmaczone "aha". I to był koniec rozmowy.

Il fuoco
21-08-2006, 16:06
jak już założyłem ten wątek "muflonowymi dłoniami" no to kontynuuje:
moja Mama była kiedyś celniczką.
jeździła przez granicę PL-SK w pociągach.
jeden raz opowiadała jak jedna Pani chciała przejechać
z pieskiem na Węgry ale nie miała dla pieska żadnych papierów etc.
no i to nawet nie to że Mama chciała czy nie ją puścić tylko o to że ta kobieta musiała mieć paszport dla psa.
no i Mama tłuamczy tej Pani że musi mieć paszport dla psa i badania etc.
na co ta pani do mojej Mamy taki tekst:"Ale ja jestem z Warszawy"
:twisted:

Avadra_K
21-08-2006, 16:12
jak już założyłem ten wątek "muflonowymi dłoniami" no to kontynuuje:
moja Mama była kiedyś celniczką.
jeździła przez granicę PL-SK w pociągach.
jeden raz opowiadała jak jedna Pani chciała przejechać
z pieskiem na Węgry ale nie miała dla pieska żadnych papierów etc.
no i to nawet nie to że Mama chciała czy nie ją puścić tylko o to że ta kobieta musiała mieć paszport dla psa.
no i Mama tłuamczy tej Pani że musi mieć paszport dla psa i badania etc.
na co ta pani do mojej Mamy taki tekst:"Ale ja jestem z Warszawy"
:twisted:

No nie, to już cis poniżej pasa:mrgreen: Poddaje się:rolleyes:

McKane
21-08-2006, 16:13
no i Mama tłuamczy tej Pani że musi mieć paszport dla psa i badania etc.
na co ta pani do mojej Mamy taki tekst:"Ale ja jestem z Warszawy"
:twisted:

Hehe i pozamiatane :D

Il fuoco
21-08-2006, 16:18
co gorsze to jest w 100% autentyczna historia.bo słyszałem to też od koleżanki mojej Mamy z którą wtedy jechała tym pociągiem:)

liquidsound
21-08-2006, 16:19
jada potem na wspomniane Mazuri i robią lansik - warszafka się bawi - chlera Kolega widze patrzy trzezwym okiem na cala sytuacje. Takim warszawiakow sie lubi:wink: najbardziej sie obuzaja Ci wlasnie o ktorych kolega wspominal

Avadra_K
21-08-2006, 16:38
Kolega widze patrzy trzezwym okiem na cala sytuacje. Takim warszawiakow sie lubi:wink: najbardziej sie obuzaja Ci wlasnie o ktorych kolega wspominal


Pewnego pięknego lata, (kilka..., no dobra kilkanaście lat temu) byłem pod namiotem w Kamieniu (j. Mamry) pole namiotowe podzielone było przez 2 drogi przejazdowo-dojazdowe. Drogi te miały nawet swoje nazwy ul. Cinkciarzy z w-wy i ul. Cierpiarzy z w-wy (Taxi) i wiecie co - po 3 dniach pobytu wstyd mi było sie przyznać, że jestem z W-wy:-( To co wyprawiali Ci warszafiacy można tylko porównać do tego co działo się kiedy Andrzej Kmicic ze swoją KOmpaniją urzędował w Lubiczu:( :(

Paprochwbody
21-08-2006, 17:15
To normalne że do miasta, gdzie można zarobić, gdzie jest największa kasa w kraju na km2 przyjeżdżają także lumpy, dziwki, bandziory a nie tylko ludzie szukający uczciwej roboty. A im kto z mniejszej "dziury" tym szybciej chce być warszawiakiem (np.panienka z pracy mojej dziewczyny, pochodziąca ze wsi Kostomłoty (z całym szacunkiem) już miesiąc po przyjęciu jej do roboty w hotelu: "bo ja tu w Warszawie", "jestem z Warszawy", nikomu nie przyznała się skąd jest , dopiero widać było w papierach, teraz szuka sobie męża na stanowisku w Warszawie), zauważyłem też, że wielu przyjezdnych jest o wiele bardziej bezwzględnych w robieniu kariery od ziomali warszawskich.
Oni często robią "złą prasę", bo nawyki zostają wyniesione z domu.
Ja na wyjazdach nie przyznaję się raczej skąd jestem (albo mówię, że z Woli).
Pozdrawiam mieszkańców pięknych polskich miast i miasteczek (czyli nie warszawiaków).

Il fuoco
21-08-2006, 17:19
a ja pozdrawiam wszystkich rodowitych Warszawiaków!:)
jesteście spoko! ;)

czornyj
21-08-2006, 17:25
Mam nieodparte wrazenie ,ze nalezysz do pokolenia MTV i cosmopolitan
Mam nieodparte wrażenie, że należysz do ludzi klepiących jak mantrę schematyczne, bzdurne frazesy - oklepane jak kotlet schabowy i "w koło macieju" zasuwasz ludziom kalendarzowe mądrości. Braki w erudycji zastępujesz sztampowymi, ludowymi mądrościami i brakuje mi tylko jeszcze, żebyś zaczął cytować przysłowia.

liquidsound
21-08-2006, 17:27
Hehe piekna psychoanaliza mojej osoby;) sorri czornyj, nie chcialem Cie urazic. pozdrawiam

czornyj
21-08-2006, 17:33
Hehe piekna psychoanaliza mojej osoby;) sorri czornyj, nie chcialem Cie urazic. pozdrawiam
Ależ nie czuję się, broń Boże urażony - MTV nie oglądam, Cosmopolitan nie czytuję, we wspólnotę pokoleniową nie wierzę. Również pozdrawiam i przepraszam za drobną złośliwość.

fredi
22-08-2006, 01:39
Same stereotypy rzucacie :)

Ok, stereotyp moz byc pociszna sprawa, ale nie nalezy w niego wierzyc i wypowiadac go z absolutnym przekonianiem zmyslajac przy okazji argumenty typu "90% ludzi z... robi to lub tamto". "A ci z.. to sa naprawde z.. i tylko udaja bo zazroszcza" itd. itp. W kazdym z tych stwierdzen moze byc ziarno prawdy, ale nie wpadajcie w kanal samozadowolenia ze udalo wam sie opisac swiat kilkoma sloganami, chocby byly oparte na obserwacjach (niereprezentatywnych oraz czesto spaczonych tym co sie przedtem zalozylo, myslalo, uslyszalo - to sa bardzo mocne i zazwyczaj nieuswiadomione mechanizmy, ostatecznie rzeczywistosc jest tym czym nam sie wydaje ze jest :) ). Kazda zbiorowosc jest wielokrotnie bardziej zroznicowana niz na to wyglada. Im badziej obcy obiekt opisywnay, tym barzdiej jest dla nas jednolity i wieksze przeswiadczenie ze latwy do ogarniecia. W koncu "kazdy murzyn wyglada tak samo".

A tymczasem buc jest bucem niewazne skad przjechal i gdzie ma kochanke :D

Ale czmu tu sie dziwic.. to sa mechnizmy bardzo prymitywne i bardzo mocno osadzone w strukturze naszych zachowan. Nawet nie wyobrazacie sobie jak niewiele potrzeba aby zintergowac sie przeciwko "obcej" grupie ludzi i zaczac widziec swiat w zupelnie innych barwach. Nawet jezeli elementem roznicujacym grupy bedzie... kolorowa karteczka przypieta do ubrania (i nic pozatym zadnych odgornie narzuconych podzialow). Ekperymenty psychologow pieknie ujawniaja takie zjawiska. Wiec co dopiero mowic o pochodzeniu z roznych miejscowosci... w ktorych ludzie dodatkowo sie utwierdzaja nawzajem we wlasnych przekonaniach przez cale zycie.
Dla kogos z mazur warszawiak sie bedzie kojarzyl z chamskim turysta... i pewnie niesprawiedliwie (choc nie zawsze). Dla kogos z warszawy ten turysta bedzie sie kojarzyl jako "naprawe nie warszawiak".. i pewnie tez zesto falszywie. Jakos tak jest ze dziwnie nasze poglady sa dla nas wygodne :D Pozwalaja zdystansowac od tego co zle na swiecie, uporzadkowac to co widzimy, okreslic sie tak aby miec komfort psychiczny w zyciu na codzien. A co nas piekniej nie pokaze jak nasz blysk na tle otaczajacej choloty :)

Na koncu: stereotypy sa barzdo wazne... pozwalaja opisac siwat bez zbytniego wglebiania. Kazdy musi jakos swiat ogranac zeby moc funkcjonowac, a nie kazdy jest zdolny do rzetelnej analizy w kazdym fragmencie... i nie zawsze ma ochote :) To tez jakos wynika z ewolucyjnego przystosowania... nie ma co za duzo "filozofowac" czy wrog nie ma swej racji, lepiej prewencyjnie go za-eac, zanim on za-bie nas...

I jeszce jedna uwaga... zawsze "przyjezdzni" beda badziej szalec od miejscowych... taka natura wyjazdu... jedzie sie wyszumiec, zrobic cos innego niz na codzien... a jednoczesnie jest sie wolnym od codziennych ograniczen... Cos jak wikingowie na wypadzie. Na codzien kocham zone, ale pare razy w roku jakas wioske musze spalic. Oczywiscie to jak dana osoba szaleje to juz kwestia osobnicza... kultura itd.

Kolekcjoner
22-08-2006, 03:44
(...)A tymczasem buc jest bucem niewazne skad przjechal i gdzie ma kochanke :D(...)
No cóż to chyba najlepsze podsumowanie tego wątku:mrgreen:!

Zresztą fredi trudno się niezgodzić z tym co piszesz. Tak to jest jak się generalizuje nie dość, że łatwo dojść do sprzeczności to jeszcze robi się nieprzyjemnie. Ja znam dużo fajnych ludzi z Warszawy i z Krakowa i z innych miast, a ostatnio to więcej siedzę w górach niż w mieście, bo mam dość smrodu i Wam to też radzę:smile:. Uspokoicie nerwy i spojrzycie na świat z większym optymizmem:-). Ja sobie tu siedzę na wsi i na nudę nie narzekam (wystarczy wyjrzeć za okno i zerknąć na Giewoncik /tzn. teraz to gwiazdy i światełko na Kasprowym widać:mrgreen:/ i zaraz człowiekowi na sercu lżej jakby.... :grin: :mrgreen:).

popmart
22-08-2006, 08:27
Same stereotypy rzucacie :)

Na koncu: stereotypy sa barzdo wazne... pozwalaja opisac siwat bez zbytniego wglebiania. Kazdy musi jakos swiat ogranac zeby moc funkcjonowac, a nie kazdy jest zdolny do rzetelnej analizy w kazdym fragmencie... i nie zawsze ma ochote :) To tez jakos wynika z ewolucyjnego przystosowania... nie ma co za duzo "filozofowac" czy wrog nie ma swej racji, lepiej prewencyjnie go za-eac, zanim on za-bie nas...



OO widzę kolega zaznajomiony z wiedzą na temat stereotypów ... pewnie po fachu .....(napisz na PM albo tu jak chcesz) .... ja - Psychologia UW i także nie jest mi obca tematyka "my-oni"

BTW Ja już od jakiegoś czasu przestałem opisywać realia w ten sposób na forum bo w większości przypadków było to wyśmiewane czy dewaluowane ....więc przestałem i piszę "przeciętnie" i "prosto" stąd też moja reakcja na post o warszaffce w którym już nie odniosłem się do stereotypów tyko w prosty sposów postanowiłem je dementować, oraz walnąć parę "z drugiej strony" przez co nieco zmuścić do głębszej refleksji nad konkretem a nie właśnie stereotypem co w dużej mierze mi się udało bo konkluzje są takie że liczy się czy ktoś burak czy nie, a nie miejsce zamieszkania ......

bye

fredi
23-08-2006, 01:57
Ano troche liznalem tematyke przy roznych okazjach... Ja jestem niodorobiony jeszcze socjolog z Collegium Civitas :) I faktycznie czesto gesto internet splyca dyskusje (specjalizacja: media i komunikacja :) ), mnie tez zazwyzcaj nie chce sie podejmowac argumentacji na poziomie, gdy widze ze nie ma wiekszego sensu... Takze z tego powodu wiekszosc gremiow/for sobie daruje, ewentualnie ograniczam sie do wysysania z nich ciekawych informacji.