Zobacz pełną wersję : Cyfrówki i mróz
Były już głosy na forum o źle działającym 7D na mrozie. Może ten typ tak ma?
Tego się niestety obawiam. A focenie w takich warunkach to przecież dość duża część mojej pracy, zwłaszcza o tej porze roku :-( Jak dobrze, że nie sprzedałem starej poczciwej "czterdziestki". Ale z drugiej strony trochę to głupie, że kupuję nową puszkę, by przesiąść się na wyższą półkę sprzętową, a muszę zostawiać starą, bo ta nowa ma fochy i w pewnych warunkach nie chce jej się pracować. Sprawdzę ją raz jeszcze, a jak sytuacja się powtórzy, to reklamacja nas nie ominie.
trothlik
15-01-2010, 23:44
I panowie, jakieś sposoby na ośnieżone soczewki obiektywów?
Podepnę się pod tę prośbę.
A co do mrozu... ostatnio robiłem fotki wczesnym rankiem na górkach, wiatr taki że ledwo moglem ustać, temperatura sporo w minusie a do tego śnieg. 400D i 3000N chodziły oba bez zgrzytu (jakiegokolwiek). Jako ze miałem tylko jedno szkło to musiałem się przepinać co chwilkę, ale nie wpłynęło to w żaden negatywny sposób na aparaty. No pomijam bateryjkę...
Co do szkła i USM to żadnego problemu, chociaż jak zobaczyłem go całego ośnieżonego to się trochę zmartwiłem.
A teraz wszystko biega jak należy.
Kolekcjoner
16-01-2010, 02:45
Ja niedawno przeżyłem swoje pierwsze rozczarowanie na mrozie. Dotychczas nie miałem z tym kłopotów, mimo że w takich warunkach fociłem często i różnymi puszkami (350d, 40d). Niedawno wzbogaciłem się o 7d i oczywiście pełen entuzjazmu poszedłem na pierwszy mecz z nowym aparatem. Było 1, góra 2 stopnie poniżej zera, czyli umiarkowanie zimno. Podpiąłem 70-200 2.8L, zrobiłem może ze 20 zdjęć i... ZONK. Miałem ustawioną preselekcję przysłony, ISO 100, a kiedy wcisnąłem spust migawki do połowy, aparat pokazał migające 1/8000 sek. - jakby scena była za jasna. Niby na boisku leżał śnieg, ale jeszcze parę minut temu, przy tych samych ustawieniach robiłem na 1/1600 sek. Za chwilę w wizjerze zmieniło się diametralnie - zaczęło migać 30'', jakby scena była za ciemna. A do tego migawka nie dawała się wcisnąć do końca.
Byłem tym bardzo rozczarowany i do dziś nie wiem czy to wina mrozu czy 7d. Dodam, że parę godzin później, kiedy sprzęt odtajał, robiłem zdjęcia na hali i wszystko działało cacy. Od tamtej pory nie miałem okazji focić na mrozie, ale niebawem się nadarzy. Jak się sytuacja będzie powtarzać, zareklamuję dziada.
A może to ja coś źle robię? Proszę o ewentualne rady.
Jedyna moja rada to taka, że jak się sytuacja powtórzy to - serwis.
Ale z drugiej strony trochę to głupie, że kupuję nową puszkę, by przesiąść się na wyższą półkę sprzętową, a muszę zostawiać starą, bo ta nowa ma fochy i w pewnych warunkach nie chce jej się pracować.
Ja sobie nie wyobrażam żeby mówiąc o "pracy" i traktując zleceniodawców poważnie iść "na robotę" z jedną puszką. Że już nie wspomnę o posiadaniu w takiej sytuacji tylko tej jednej jedynej.
Ja sobie nie wyobrażam żeby mówiąc o "pracy" i traktując zleceniodawców poważnie iść "na robotę" z jedną puszką. Że już nie wspomnę o posiadaniu w takiej sytuacji tylko tej jednej jedynej.
Ja na szczęście mam znacznie lepszy układ ;-) To taka dodatkowa, niezobowiązująca praca. Zdjęcia mogą być, ale jak nie będzie to się nic nie stanie. Inna sprawa, że dotychczas żadna awaria sprzętu mi się nie przytrafiła.
Małe uzupełnienie do mojego postu z 14 stycznia. Sytuacja się powtórzyła, tyle że w warunkach domowych. Nie było wyjścia: Żytnia! Ale przynajmniej wiem, że to nie mróz był przyczyną problemów.
kuba_rsx
19-01-2010, 15:19
Ledwo wyszedł ten 7D i już tyle awarii, pewnie przycięli koszty produkcji żeby się więcej nachapać licząc ze reklama zrobi resztę.
Kolekcjoner
19-01-2010, 19:14
Ledwo wyszedł ten 7D i już tyle awarii, pewnie przycięli koszty produkcji żeby się więcej nachapać licząc ze reklama zrobi resztę.
Ale gdzie masz "tyle" tych awarii?
Ale gdzie masz "tyle" tych awarii?
No wiesz... jednej osobie się zaciął na mrozie a drugiej osobie padł AF. To chyba wystarczające argumenty by nazwać wszystkie wyprodukowane 7D psującym się badziewiem :roll: .
Zważywszy, że mało który zawodowiec używa jeszcze 10D, należałoby wysnuć wniosek, iż bardzo badziewiarski musiał to być aparat...
Moje 20D przerobilo calodniowe super mrozne dni przebiegane z 400L, przerabial 2 godzinne naswietlanie (bulb) na mrozie w nocy, takze naswietlanie po 1-2h w mgliste i wilgotne. Czesto po powrocie do domu byl totalnie mokry, az z niego ciekło. Zawsze bezproblemowo dzialal, jedynie zamienniki aku dostawaly po dupsku :)
Palmerus
19-01-2010, 23:15
ja dziś testowałem swoje 40D na mrozie. Na świeżo naładowanym akumulatorze 300 fotek i pokazało, że bateria zaraz padnie. Temperatura -8. Aparat jak i obiektyw bez zarzutu.
Dzisiaj sprawdziłem jak mój 450D daje sobie rade z mrozem (ponad -15C). Wszystko cacy był w torbie około 20min zanim go wyciągnąłem z torby. Odpaliłem i tak przed około półtorej godziny chodził bez jakichkolwiek problemów. Wyświetlacz działa bez spowolnienia, przyciski również wszystko cacy. Używałem 55-250IS i też nie wykazywał jakichkolwiek problemów. Aparat odstał 2 i pół godziny w domu zanim zabrałem się za zgrywanie zdjęć.
PS iPhone też działa bez problemów ;p
wczoraj testowałem 40D i Sigmę 17-70mm F2,8-4,5 na mroziku ok. -15 .
Co do samego aparatu nie mam żadnych zastrzeżeń.
Obiektyw natomiast działał dobrze i łapał ostrość idealnie ( można sprawdzić zresztą tutaj http://www.canon-board.info/showthread.php?t=57925 ) lecz czułem że chodzi z oporem jakby mu olej zgęstniał ;-) Po wejściu do samochodu i próbie zoomowania czułem opór tak z 3 razy większy niż normalnie. Byłem z godzinkę więc nie za długo. Ogółem dał sprzęt radę, w przeciwieństwie do mnie bo mi paluchy zmarzły :-)
tomek1976
24-01-2010, 11:48
Pisałem w wątku o 5dmkII, ale napiszę i tu:
Pstrykałem plener: -17*C, półtoragodzinne fotografowanie. Po powrocie z pleneru obskoczyłem jeszcze całe wesele, po czym sprzęt pozostawiłem w torbie, w temperaturze pokojowej. Na drugi dzień wyjmuję i próbuję uruchomić, a tu lipa...Aparat włączył się, działa górny lcd, mogę swobodnie zmieniać parametry ekspozycji. Naciskam spust migawki, AF łapie, po czym migawka otwiera się i...wisi, jak w trybie BULB, z tą różnicą, że po puszczeniu spustu nie zamyka się. Nie działał także główny lcd. Wyjąłem aku, włożyłem po kilkunastu sekundach ponownie i sprzęt zaczął działać bez zarzutu. Od tamtej pory pstryknąłem kilkadziesiąt fotek i nie było najmniejszego problemu. W przypadku "powtórki z rozrywki" pewnie będę słał na Żytnią :/
-12, dwie godziny, 7D, zero problemów.
Jako jeden z nielicznych nie wykryłem usterek w siódemce...
To i ja się dopiszę :) 5dmkII, 3 godziny na -10, zero problemów, zużycie baterii podobne jak w temperaturze pokojowej.
DonBolano
24-01-2010, 12:10
Pisałem w wątku o 5dmkII, ale napiszę i tu:
Pstrykałem plener: -17*C, półtoragodzinne fotografowanie. Po powrocie z pleneru obskoczyłem jeszcze całe wesele, po czym sprzęt pozostawiłem w torbie, w temperaturze pokojowej. Na drugi dzień wyjmuję i próbuję uruchomić, a tu lipa...Aparat włączył się, działa górny lcd, mogę swobodnie zmieniać parametry ekspozycji. Naciskam spust migawki, AF łapie, po czym migawka otwiera się i...wisi, jak w trybie BULB, z tą różnicą, że po puszczeniu spustu nie zamyka się. Nie działał także główny lcd. Wyjąłem aku, włożyłem po kilkunastu sekundach ponownie i sprzęt zaczął działać bez zarzutu. Od tamtej pory pstryknąłem kilkadziesiąt fotek i nie było najmniejszego problemu. W przypadku "powtórki z rozrywki" pewnie będę słał na Żytnią :/
A bateria ile miała jeszcze pojemności?
Jak ja mam za słabe baterie w 400D, to mi się potrafi zawiesić w trakcie robienia zdjęcia. Lustro się podniesie i klops. Może u Ciebie też tak było.
A ja trochę z innej beczki. Z 400D na mrozie nie mam żadnych problemów. Moje szkła też ładnie działają. Mam do Was pytanie odnośnie patentów na marznące paluchy? Macie jakieś swoje sposoby na to? W moich grubych rękawicach nie czuję przycisków i mam problem z ich naciskaniem.
Sten – proszę o sprecyzowanie:
czy było wielu użytkowników 7D, a Ty, jako jeden z nielicznych, nie wykryłeś usterek w siódemce,
czy też było wielu użytkowników różnych aparatów, a Ty, jako jeden z nielicznych, nie wykryłeś usterek bo byłeś z 7D.
Pierwsze – dla użytkowników 7D bardzo złe (choć Ty możesz się cieszyć), drugie – dla ww. użytkowników bardzo dobre.
Sten – proszę o sprecyzowanie:
Trudno powiedzieć ilu użytkowników 7D jest na forum, tym bardziej trudno stwierdzić czy więcej jest zadowolonych czy tych drugich trochę mniej zadowolonych.Jak dla mnie jest to dobre body, a że głosów pozytywnych jest trochę mało na naszym forum to wyraziłem swoją opinię.Ale troszkę odbiega to od tematu wątku więc już nie wnikajmy:)
Pisałem w wątku o 5dmkII, ale napiszę i tu:
Pstrykałem plener: -17*C, półtoragodzinne fotografowanie. Po powrocie z pleneru obskoczyłem jeszcze całe wesele, po czym sprzęt pozostawiłem w torbie, w temperaturze pokojowej. Na drugi dzień wyjmuję i próbuję uruchomić, a tu lipa...Aparat włączył się, działa górny lcd, mogę swobodnie zmieniać parametry ekspozycji. Naciskam spust migawki, AF łapie, po czym migawka otwiera się i...wisi, jak w trybie BULB, z tą różnicą, że po puszczeniu spustu nie zamyka się. Nie działał także główny lcd. Wyjąłem aku, włożyłem po kilkunastu sekundach ponownie i sprzęt zaczął działać bez zarzutu. Od tamtej pory pstryknąłem kilkadziesiąt fotek i nie było najmniejszego problemu. W przypadku "powtórki z rozrywki" pewnie będę słał na Żytnią :/
A jaką przerwę zrobiłeś po powrocie z mrozu minus 17 ?? , według mnie komplet powienien "dochodzic do siebie co najmniej " kilka godzin , a ty poleciałeś ztym pstrykac w cieple wesele ????
1h na -17C i 40D bez zarzutu. Po powrocie z każdej takiej eskapady leży sobie spokojnie, zdjęcia zgrywam czytnikiem z karty.
Panowie, próbuję argumentować przyszłą zmiane body połowycy mej.
Na obecny wyjazd stare 350d, oby dotrzymał...
ale już szykuje grunt...
uszczelnienia, wilgoć, temperatury...
treking, indie... ladakh... idzie ładnie, aż zacząłem pokazywać specyfikacje...
i klops...
jak specyfikacja przykładowo 5d czy Marka Czwartego który ma zakres temperatur 0-45 ma się do ostatnio na forum świenego filmu Deadly Predator (http://canon-board.info/showthread.php?t=57404&highlight=predator) [10-ta sekunda filmu] o gościu z National Geographic (fotografującym lamparta morskiego) który przechadzał się po lodowcu na plecach mając bez żadnych osłon itp. sprzęt ewidentnie canon'a... WTF? analog?
Dzięki!
Marcin.
PS. Wiem, pewnie powiecie, że mnie pogięło z takimi pytaniami - ciekawość.
mieszko_1vp
24-01-2010, 23:17
który przechadzał się po lodowcu na plecach mając bez żadnych osłon itp. sprzęt ewidentnie canon'a... WTF? analog?
Dzięki!
Marcin.
PS. Wiem, pewnie powiecie, że mnie pogięło z takimi pytaniami - ciekawość.
ja dwa dni temu tobiłem zdjęcia w plenerze analogiem-aparat do tego stopnia zamarzł że nie dało się kręcić obiektywem-(nastawy ostrości) i przy przewijaniu rolki trzeszczało wszystko nieprzyjemnie bardzo
Gwoli raportu: 450D spędza ostatnio sporo czasu na mrozie. ~1h na -15; dziś kilka razy do pół godziny na -20, bez zarzutu.
Canon 70-2004L - wszystko ok.
Sigma 17-70 - Tu jest drobny problem, na mrozie pierścień zooma chodzi strasznie ciężko. Może smar w tubusach? Nie wiem, w każdym razie - tak jest.
Poza tym, wszystko działa ok.
40d. Wczoraj 2 godziny na mrozie -17, dzisiaj też coś koło tego.
Po powrocie zgrałem zdjęcia z aparatu za pomocą Eos utility. Nie wybuchło.
Słabo operuję się aparatem w rękawicach narciarskich, ale kiedyś kręcąc film bez rękawic (-20 i wiatr 90km/h) odmroziłem 3 palce w 2.5 minuty i teraz jestem ostrożny.
w ubiegłą niedzielę zabrałem analogowego 50E na mroźny spacer. muszę przyznać, że sprawował się świetnie. podpięty do niego 17-40 też radził sobie świetnie. jakoś wolałem zabrać analoga niż cyfrę na spory mróz :)
a tak przy okazji. czasami mam wrażenie,że ten wątek to taki tester dla forumowiczów.
tomek1976
25-01-2010, 00:07
Nawiązując do opisanego wcześniej przypadku, to bateria miała 33%, więc chyba jeszcze nie powinna wpływać na tego typu anomalie.
Co do "przejścia" z -17 do normalnych warunków, to...przyznaję, że aparat nie leżakował i nie dochodził do siebie przez kilka godzin, ale pomiędzy plenerem, a salą weselną był czas na kościół, w którym panowała "przejściowa" temperatura - było raczej chłodno (wręcz zimno). Być może moje problemy wynikały z dużej różnicy temperatury otoczenia. No, ale nie miałem wyboru - młodzi nie chcieli poczekać z ceremonią zaślubin :) Dziś pstrykałem 30-40 minut na dworze, przy około -20*C. Po tej "sesji" sprzęt leżakuje w torbie, w temperaturze pokojowej od około 5 godzin. Nie zauważyłem jakichś niepokojących zachowań, więc być może była to tylko chwilowa niemoc "piąteczki" :)
Konrado84
25-01-2010, 00:22
5DII + 70-200F4IS + 50 1,4 + Tokina 12-24 (cropowa) + 430 EX: wszystko przez ok. 2-3h na -17 do -20 stopni.
Żadnych problemów, tylko Tokina w pewnym momencie nie chciała polecieć z AFem.
Na baterii zrobiłem ok. 300 zdjęć, w tym troche z LV, trochę przeglądania. Działa dalej (zamiennik delta).
Minimum stresu z obawy o sprzęt, maksimum frajdy z focenia :-D
7D używam czwarty miesiąc, czasami dosyć intensywnie (w sumie 5.5k klapnięć migawką), dzisiaj poszwendałem się trochę w atmosferze zaimportowanej od naszych ukochanych wschodnich przyjaciół (czyli wyż syberyski -15C) i jakoś mimo szczerych chęci nie mogę znaleźć nadal jakiegoś haka na mój aparacik. Zero dodatkowych oporów, spowolnienia, dziwnego działania. Na elektrownię nie patrzę, bo chodzę stale z gripem + dwa oryginały aku, używam tylko zewnętrznej 580 i dlatego po pierwszym ładowaniu przestałem sobie głowę zawracać wydajnością zasilania (ok. 2.3k fotek na jednym ładowaniu w normalnej atmosferze). Dzisiaj najsłabszym ogniwem był element zarządzający kompozycją zdjęcia. :)
Reasumując i nawiązując do brzdękających gdzieś tu nożyc na stole: z przykrością muszę się uznać za super zadowolonego usera 7D :)
Kolekcjoner
25-01-2010, 00:51
Reasumując i nawiązując do brzdękających gdzieś tu nożyc na stole: z przykrością muszę się uznać za super zadowolonego usera 7D :)
Też Ci współczujemy :mrgreen:.
cytat ze specyfikacji 5d mark II: „Środowisko pracy: 0 – 40°C, wilgotność nieprzekraczająca 85%”
Fotografowałem w W-wie, na ulicy,początek stycznia, warunki: -4°C, wilgotność 93%. Aparat siadł po kilkunastu minutach pracy [widoczny objaw to brak reakcji migawki na naciśnięcie spustu – stan baterii OK!, pomiar ekspozycji działał…]
Smutek WIELKI mnie ogarnął… i trzyma po dziś dzień
tomek1976
27-01-2010, 01:15
Ooo...Czyli nie jestem odosobnionym przypadkiem? Mała to pociecha, ale zawsze... Mam nadzieję, że sprzęt "odżył" w normalnych warunkach?
Raport: 450D, 17 - 40 L, 70-200 L. Dwa najmroźniejsze dni w tym roku nad Biebrzą. W dzień około -20 (+-2,3 stopnie) w nocy -30. Po 5 godzin w terenie, zapasowe akumulatorki w kieszeni, jeden w aparacie, reszta sprzętu w Lowepro 4AW. Bywały momenty, że obiektyw lekko przymarzał do wyjętej z rękawiczki dłoni. Torba cały czas zamknięta po powrocie otwierałem ją po 2-3 godzinach. Bałem się ale nic się nie wydarzyło. Sprzęt działał znakomicie.
Pozdrowienia, swnw.
Suplement: Padł akumulatorek od telefonu :( Sony Ericsson C702 - taki survivalowy model , nie do końca padł ale szybko się rozładowuje. Też był w kieszeni tylko tak głębokiej, że trochę wystawał spod kurtki.
...a ja szlajałem się przy -20 z Canonem G9 przez 2h, przed wejściem do domu wyjąłem baterię i kartę. Sprzęt next day funga bez zarzutu! :)
Nadmienię, że fajnie 'zwalniał' i smużył LCD przy tak niskich temperaturach, natomiast aparat bezbłędnie trzymał czasy etc.
[widoczny objaw to brak reakcji migawki na naciśnięcie spustu – stan baterii OK!, pomiar ekspozycji działał…]
Mój 350D też ostatnio zrobił taki numer(jakieś -6*C),w dodatku kiedy chciałem go wyłączyć nie reagował.Musiałem wyciągnąć baterie i włożyć z powrotem.
Skutek był taki że w ogóle nie chciał się włączyć,pomyślałem że to już koniec:(.
Ale przełożyłem baterie do drugiego gniazda w gripie i wystartował.Prawdopodobnie coś z napięciem,może styki zamarzły:?:.
Do dzisiejszego dnia nie wiem czy to wina gripa,wcześniej gdy nie używałem nie miałem tego typu problemów.
Pozdrawiam.
A moj stary 1Dmk2N (~300k klapniec) dzis odmowil posluszenstwa na mrozie :( (Err99), nie pomagala zmiana baterii itp. Juz myslalem ze bedzie pretekst, zeby leciec do sklepu ;)... ale w domu odzyl skubany :mrgreen:
Chris_11
27-01-2010, 21:13
Jak nie potrzebujesz tego Marka, a chcesz pretekstu do pójścia do sklepu to ja chętnie się nim zaopiekuje. ;)
ja też lubię się opiekować taki sprzętem :-D
A moj stary 1Dmk2N (~300k klapniec) dzis odmowil posluszenstwa na mrozie :( (Err99), nie pomagala zmiana baterii itp. Juz myslalem ze bedzie pretekst, zeby leciec do sklepu ;)... ale w domu odzyl skubany :mrgreen:
Nie trac nadzieji :) Jak raz pokazał Err99 to jest szansa że pokaże więcej albo permanentnie za jakiś czas ;-) MkIV ?
Nie trac nadzieji :) Jak raz pokazał Err99 to jest szansa że pokaże więcej albo permanentnie za jakiś czas ;-) MkIV ?
Właśnie mi przyszedł do głowy pomysł, żeby wziąć muflonową N-kę i jej na stałe "napisać" Err99, to wtedy może motywacja muflona będzie większa? :mrgreen:
Panowie, próbuję argumentować przyszłą zmiane body połowycy mej.
Na obecny wyjazd stare 350d, oby dotrzymał...
ale już szykuje grunt...
uszczelnienia, wilgoć, temperatury...
u mnie podobna sytuacja - na obecny wyjazd 'turystyczny' stare 350D - przynajmniej bez stresu i rozczulania sie nad sprzętem ;)
i tak od 3 dni na mrozie (od -20 do -8C) po kilka godzin dziennie - "skubany" działa bez problemu (a też miałem nadzieję na wycieczkę do sklepu).
baterie owszem, po kieszeniach, ale ogólnie działa, jedynie po dłuższej pracy LCD działają wolniej i ospalej, ale aparat ostrzy i cyka fotki bez opóźnień.
jedynie odkręciłem gripa, bo baterie w gripie (zimniej im tam?) siadały znacznie szybciej.
a wczoraj z mrozu (-12C) musiałem wejść na pływalnię (krytą, temp. wody +32C), nie było czasu na aklimatyzację, aparat po 10 minutach wyciągnięty z torby - zaparował, nie nadążałem wycierać szmatą przedniej soczewki (kit) - ale ostrzył, fotki (lekko zamglone) robił, choć trochę po omacku (wizjer zaparował, nawet LCD były na tyle mokre, że nieczytelne). po kolejnych 5 minutach fotki były już ostre, nie zamglone. po powrocie na mróz wszystko działało i nadal działa dobrze, no ku..cze.. :roll:
u mnie
a wczoraj z mrozu (-12C) musiałem wejść na pływalnię (krytą, temp. wody +32C), nie było czasu na aklimatyzację, aparat po 10 minutach wyciągnięty z torby - zaparował, nie nadążałem wycierać szmatą przedniej soczewki (kit) - ale ostrzył, fotki (lekko zamglone) robił, choć trochę po omacku (wizjer zaparował, nawet LCD były na tyle mokre, że nieczytelne). po kolejnych 5 minutach fotki były już ostre, nie zamglone. po powrocie na mróz wszystko działało i nadal działa dobrze, no ku..cze.. :roll:
mxw - nie szkoda ci tego sprzętu - w końcu coś padnie :)
mxw - nie szkoda ci tego sprzętu - w końcu coś padnie :)
oj, no - dziś padło - na stoku zamarzł spust :neutral:
aparat działał, ale na spust nie reagował. niby nie było tak zimno, jakieś -2C, ale był silny wiatr i zamieć (odczuwalne z -10C). nie mogłem cały czas trzymać łapy na aparacie, bo mi paluszki zamarzały (w rękawicach).
ale po pobycie 30 minut aparatu w torbie spust ożył i wszystko znów działało :grin:
normalnie sprzęt nie-do-za-je-cha-nia! 8-)
baterie owszem, po kieszeniach, ale ogólnie działa, jedynie po dłuższej pracy LCD działają wolniej i ospalej, ale aparat ostrzy i cyka fotki bez opóźnień.
jedynie odkręciłem gripa, bo baterie w gripie (zimniej im tam?) siadały znacznie szybciej.
U mnie niestety zamienniki padaja jak muchy na mrozie, zawsze para zam. byla w kieszeni, ale i tak balem sie brac 20D z gripem w dalszy teren. Od niedawna zawijam grip czyms cieplym i powiem, ze jak reka odjal. 6h biegania po polach w temp. ok -15 i jeszcze oba zamienniki chodza dlugo w gripie po powrocie do domu. :)
https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://img683.imageshack.us/img683/7108/20100122929.jpg)
26 stycznia napisałem:
„cytat ze specyfikacji 5d mark II: „Środowisko pracy: 0 – 40°C, wilgotność nieprzekraczająca 85%”
Fotografowałem w W-wie, na ulicy, początek stycznia, warunki: -4°C, wilgotność 93%. Aparat siadł po kilkunastu minutach pracy [widoczny objaw to brak reakcji migawki na naciśnięcie spustu – stan baterii OK!, pomiar ekspozycji działał…]
Smutek WIELKI mnie ogarnął… i trzyma po dziś dzień”
A dziś ODSZCZEKUJĘ wszystko z wielką radością !!!
Fotografowałem w warszawskim lesie, 31 I, warunki: -4°C, wilgotność 74%. Aparat siadł po kilkunastu minutach pracy [widoczny objaw to brak reakcji migawki na naciśnięcie spustu na body oraz na gripie – stan baterii OK!, pomiar ekspozycji działał…]… czyli identycznie jak poprzednio. Myślałem, myślałem i pomyślałem, ze odłączę grip, a że mam podczepiony E1 hand strap to jako test nr 1 ustawiłem przełącznik w gripie w pozycji „off” i… sprzęt odżył. Spust migawki działał prawidłowo (oczywiście ten na body). Czyli w niskiej temp. zamęt wprowadza grip. Taki stawiam mu zarzut a dodać musze, że mam… oryginał BG-E6…
Ciekawe czy wszyscy fotografujący wiele godzin w temp. -15/-25/-35st.C pracują bez gripa?
Czyli w niskiej temp. zamęt wprowadza grip. Taki stawiam mu zarzut a dodać musze, że mam… oryginał BG-E6…
Ciekawe czy wszyscy fotografujący wiele godzin w temp. -15/-25/-35st.C pracują bez gripa?
To samo zacząłem ostatnio podejrzewać u siebie (problem opisałem kilkanaście postów wcześniej). Aparat wrócił z Żytniej, gdzie wymienili mu czujnik pomiaru światła. Wyszedłem z nim na mróz (około minus 5) - chwilę działał bez zarzutu. Wszedłem do ciepłej hali, zapiąłem inny obiektyw i... zonk. Znów wariuje, pokazując najpierw migające 8000, a za chwilę 30''. Czyżby zatem znowu czujnik pomiaru światła? Moim zdaniem to mało prawdopodobne, bo gdyby go tylko naprawili, a nie wymienili, to jeszcze mógłbym to podejrzewać. Ale że dwa z rzędu czujniki walnięte - w to nie chciało mi się wierzyć.
Wyjąłem więc baterię (w pełni naładowana!), ogrzałem chwilę w dłoni, włożyłem do gripa i problemy minęły. Do końca meczu aparat działał bez zarzutu. To kolejny dowód na to, że czujnik światła nie był przyczyną moich problemów. W takim razie co?
Wydaje mi się, że grip, a konkretnie podejrzewam łączność między nim a puszką. Na potwierdzenie tej tezy muszę jeszcze poczekać, bo najbliższa okazja do focenia na mrozie nadarzy się dopiero w weekend.
tomek1976
03-02-2010, 10:26
Ja pstrykałem bez gripa, a objawy podobne jak u kolegi michuta :/
ja jade na oryginalnych canonach i phottixach i robie fotki przy -10... -12`C i nawet nie chowam swojej 40tki do plecaka przez godzine
ta historia z pływalnia mnie przeraziła - PAMIĘTAJ - w body w przestrzeni koło lustra jest dużo powietrza, takiego jak na zewnatrz czyli wilgotnego - jesli wyjmiesz zimny aparat w ciepłym pomieszczeniu to para z poiwietrza w body skropli sie i osiądzie na elektronice - rdza gwarantowana
dbaj o sprzęt, takie manewry to tylko zenith wytrzyma :mrgreen:
Używam ostatnio zamiennika hamy do 40D bez gripa i wypstrykałem na spacerze całą kartę 4Gb ze sporym zapasem mocy.
Jeżeli chodzi o mróz, to w 400D kiedyś odmówił mi współpracy, ale po 15 minutach odpaliłem w domu i było ok.
Dziś za to przeżyłem szok bo zabrałem 40D na spacer z psem i nie chciał się włączyć. Problemem okazał się brak baterii w kieszonce:D
Ogólnie w zimę staram się mieć torbę lekko otwartą, żeby zminimalizować zmiany temperatury. Czytałem kiedyś artykuł o polarnikach fotografujących canonami i jeżeli dobrze pamiętam cyfrówki odmawiały im posłuszeństwa przy temperaturach poniżej -30.
Niechorze czyli wilgotne powietrze, -7 st. C, 2 godziny fotografowania, dwa korpusy z gripami i zapiętymi 70-200 f/2.8 (z TC1.4) i 24-70 f/2.8. Zero problemów. Standardowo - po przeniesieniu do pomieszczenia lekko zaparowały przednie soczewki.
Lukiartus
08-04-2010, 11:46
W zasadzie mamy już wiosnę i wątek najpewniej jest już martwy. Ale być może ktoś wyjeżdżając teraz w jakieś "zimne rejony" będzie zainteresowany rozwinięciem tematu.
Osobiście miałem okazję wielokrotnie używać mojego aparatu (5DMkII + 24-105mm) w bardzo niskich, często ekstremalnych temperaturach i nigdy nie zaznałem problemów ze sprawnym funkcjonowaniem aparatu.
Dla przykładu ostatniego lata, podczas wyprawy na Kaukaz mój Canon, prawie permanentnie przez 10 dni przebywał w minusowej temperaturze, raz była ona bliska zeru, raz bliska -20 st. i w ogóle nie miało to wpływu na jego działanie.
Z doświadczenia mogę jedynie polecić, aby zawsze na noc wyjmować baterię i zabierać ją ze sobą do śpiwora :) a aparat owijać w polar, koszulkę (tak naprawdę cokolwiek) i chować go po prostu do plecaka, co spokojnie powinno uchronić go przed nadmiarem wilgoci.
Pozdrawiam
mateuszw3
25-10-2010, 22:10
Hej
Ostatnio zacząłem myśleć, jakie temperatury maxymalnie wytrzyma aparat.
Wiele razy robiłem zdjęcia w zimę, ale było od 0 do -5 C. Lecz czy aparat będzie poprawnie robił zdjęcia przy temp. -20, -30 C ? Czy jest różnica między Canonami XX a XXX ?
Co natomiast z obiektywami ?
Pzdr.
500d z manualnym heliosem dawał radę ładnych kilka godzin przy -20. Ale podobno i 5d potrafi odmówić współpracy przy -1.
50D 3-4 godziny przy -20, cały dzień -8-10. Działa do dziś. W piekarniku nie testowałem, polskie lato nie robi na Canonie wrażenia.
300D z kitem bez problemu działało przy -28 (godzina robienia zdjęć, po około dwie siedzenia w torbie przed i po). Analogicznie w lecie przy +38 nie było problemów.
40D robilo na luzie przy -20, -30 po pare godzin lazenia.
5DII jak na razie siedzialo pare razy w glebokiej mgle, ale robi sie coraz zimniej, a ona odpoczynku nie ma ;)
Z drugiej manki, robilem Fuji S3 Pro w temp +55/60 i dawało radę :)
Marcin Phx
26-10-2010, 01:58
40D w Arizonie przy 45C dawało rady bezproblemowo.
sebcio80
26-10-2010, 03:11
350D + Sigma 70-200 2.8 przy -30 do -20 kilka godzin bez zadnych problemow, oprocz wolnego odswierzania LCD i zwolnionego tempa AF w obiektywie
Tezet-gdynia
26-10-2010, 08:22
300D wnoszone i wynoszone co chwile (ok 30 minut) na dwor i do pomieszczenia, na roznice temperatur -20/+30 - zaparowalo wszystko co mozliwe - wizjer, szklo, a takze... matryca ! Dziala do dzis bezproblemowo.
czy aparat będzie poprawnie robił zdjęcia przy temp. -20, -30 C ?
Temat wraca co roku jak bumerang, więc podłączam do właściwego.
jako ciekawostke napisze, ze w tamtym roku robilem zdjecia 5d i 1dsmkii w temp okolo -40, -45st. na alasce i biegunie polnocnym. Jest to mordercze dla aku. jednakze poza tym aparatom nic sie nie stalo. W takich chwilach jednak magnezowe wstawki sa mega nie wygodne, wychladza sie to jak nei wiem co ale przynajmniej na 3200 szum maly :)
Mam 40D. W zeszłym roku robiłem panoramę nad Wisłą, temperatura -8 stopni, około 50 zdjęć. Miałem dwa naładowane akumulatory, w ciągu niecałej godziny oba padły. Aparat zniósł mróz bez problemu.
Mam 40D. W zeszłym roku robiłem panoramę nad Wisłą, temperatura -8 stopni, około 50 zdjęć. Miałem dwa naładowane akumulatory, w ciągu niecałej godziny oba padły. Aparat zniósł mróz bez problemu.
Akumulatory do wymiany :!:
flankerp
01-12-2010, 12:09
My to w Irlandii to mega mrozów nie mamy, ale mój nie miał żadnych problemów przy -7 :) Poza tym z tego co gdzieś czytałem, na mrozie s mniejsze szumy na matrycy ;)
Oczywiście odradzam gwałtowne zmiany temperatur gdyż może to spowodować skroplenie się wody wewntrz i .... po zawodach ;)
fotopawkas
01-12-2010, 12:28
w zeszłym roku poprzednim body (40D) z aku Henhla fociłem pożar starego baraku - jakieś 4h focenia (http://www.fmix.pl/album/47307/1/pozar-baraku.html) najgorsze było powrócić do domu i wykombinować coś by zminimalizować skutki gwałtownej zmiany temp. całe szczęście zakończyło się dobrze dla całej trójki - body, szkła i mojego stanu przedzawałowego :)
.
Całą zeszłą zimę robiłam zdjęcia 40d i nic się nie stało! Dbałam tylko o to, by aparat nie dostał "szoku termicznego", czyli powoli schładzałam go przed wyjściem i spokojnie ogrzewałam w torbie po powrocie, wyjmując uprzednio akumulator i kartę.
40d działa i ma się dobrze... a czasem było naprawdę zimno, około -20 stopni. Robiony był nim nawet jeden ślub. Więc nie taka zima straszna, tylko wszystko z głową i na spokojnie.
...powoli schładzałam go przed wyjściem...
W jaki sposób?
robiłem 500D przy -20, para zamarzała na wyświetlaczu i szybkozłączce, problemów nie było, trzeba miec zapas akumulatora w kieszeni
W jaki sposób?
A w taki, że zazwyczaj mam możliwość wystawienia aparatu na klatkę schodową, gdzie panuje niższa temperatura jak w mieszkaniu, a wyższa od tej panującej na zewnątrz...
mi się wydaję, że jak aparat jest w torbie i wyjdzie się znim na mróz to raczej chyba w tej trobie nie dozna szoku i stopniowo się ochłodzi i nie powinno być problemu,
MacGyver
10-12-2010, 15:06
Całą zeszłą zimę robiłam zdjęcia 40d i nic się nie stało!
40D (i nowsze 50D oraz 7D) świetnie znosi duże mrozy, nawet baterie jakoś specjalnie szybko nie zdychają. Niewielki problem (ale tylko z zasilaniem) jest przy starszych aparatach (5D, 20D), które są nieco bardziej prądożerne - używając takiego sprzętu warto mieć w ciepłej kieszeni rezerwowe aku.
mi się wydaję, że jak aparat jest w torbie i wyjdzie się znim na mróz to raczej chyba w tej trobie nie dozna szoku i stopniowo się ochłodzi i nie powinno być problemu,
Oczywiście, że tak... mimo wszystko, skoro mam taką możliwość, to z niej korzystam.
Co do akumulatorów, oczywiście zauważyłam mniejszą żywotność, nie sprawia to jednak większego problemu. Moje i tak wytrzymują kilka godzin. Ile oczywiście zapasowe trzymam w kieszeni pod kurtką, by miały cieplej.
marceleqs
11-12-2010, 02:12
bylem na przechadzce ostatnio z moja 50tką gdy bylo jeszcze -15 w dzien, nie zauwazylem ani wzmozonego pradozerstwa, ani dziwnych odglosow, ani wolniejszej pracy itd.. normalnie dzialal jak trza, jedyne co zauwazylem to gorny LCD po jakims czasie wolniej reagowal na zmiany, ale to normalna cecha monochromatycznych LCD, a i jeszcze jedno zauwazylem, warto miec skorzane rekawiczki :P
Zgadzam się z przedmówcami. Mróz nie ma znaczącego wpływu na power.
evangelion69
11-12-2010, 23:25
Ostatnio fociłem 50d na -15, bateria padała po 5 minutach... ale po kolejnych 5 ogrzewania w rękach znów była FULL:)
Dziwne. Moje 40d przy -13 działało bez problemów zarówno z oryginalną baterią, jak i z zamiennikiem. Jaki jest przebieg tej baterii? Może to było powodem?
evangelion69
12-12-2010, 01:06
bateria niemal nowa, ale mróz potworny był, ja wcale nie uważam że coś było z nią nie tak
Ja uzywam ocieplenia skarpetkowego gdy uzywam sprzet w terenie
Mam w 20D same zamienniki i w zimnie padaja w gripie, z tym ociepleniem naprawde nie widze juz problemow (2x skarpetka na raz)
https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://img257.imageshack.us/img257/5599/20101201318.jpg)
https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://img163.imageshack.us/img163/7319/20101201319.jpg)
Tu calosc zimowa w teren:
https://canon-board.info//brak.gif
źródło (http://img804.imageshack.us/img804/7361/20101205352fffff.jpg)
fotopawkas
12-12-2010, 15:14
Ja uzywam ocieplenia skarpetkowego gdy uzywam sprzet w terenie
Mam w 20D same zamienniki i w zimnie padaja w gripie, z tym ociepleniem naprawde nie widze juz problemow (2x skarpetka na raz)
.....
spadłem z kanapy... na -18 pewnie nie zawodne ;)
brawo za pomysłowość :)
.:mrgreen:
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
ps. co to za statyw?
.
wazne, ze dziala i w mocne mrozy, caly dzien w terenie i jest ok. Bez tego ok godzinki i mialem zawał aku obu na raz.
;)
statyw jakies goldphoto i benro b3
proste rozwiazania sa najlepsze ;)
sprocket73
20-12-2010, 09:50
Wczoraj na -10 stopniowym mrozie i silnym wietrze poczyniłem pewną obserwację odnośnie akumulatorków AA. Wziąłem starego kompakta i do niego w miarę nowe i mało używane akumulatorki Energizer 2700 - świeżo naładowane. Po pół godzinie padły. Ogrzałem je w rękawiczce, działały z 20 minut i znów padły. Powtórzyłem operację jeszcze 2x - w kółko to samo. Zauważyłem że Ukochana nie robi zdjęć, więc wziąłem jej eneloopy ładowane w listopadzie. U mnie działały już do końca, przez ponad 6 godzin, nawet po ciemku na lampie parę zdjęć zrobiłem. Eneloopy są the best!
ponad 2h sesja przy -9stopniach - 800pstrykniec migawki, a baterie w 5D2 wciaz pokazuja full na na wskazniku baterii
Pewnie się coś zacięło ;-)
Witam
ponad 2h sesja przy -9stopniach - 800pstrykniec migawki, a baterie w 5D2 wciaz pokazuja full na na wskazniku baterii
Istotniejsza jest temperatura samego aparatu. A szczególnie wrażliwych na niskie temperatury elementów, jak np. akumulatory.
Im więcej robimy zdjęć tym bardziej rośnie nam temperatura puszki, oraz tego co się w niej (akumulator) znajduje.
O ile 5d2 (tego nie wiem, bo nie mam - np. 50D zapisuje) zapisywał by temperaturę z czujnika aparatu podczas faktycznego zrobienia zdjęcia, zobaczylibyśmy że jest ona wyższa od tej na zewnątrz.
Pozdrawiam
oszczepnik
20-12-2010, 15:13
w sobote filmowałem na mrozie 5d i 7d a wiadomo, włączanie wyłączanie. od 10 do 15, wchodzenie do ciepłego i znów na mróz i tak wkoło :). Wymiana baterii nie nastąpiła:)
pzdr
Im więcej robimy zdjęć tym bardziej rośnie nam temperatura puszki, oraz tego co się w niej (akumulator) znajduje.
Wzrost temperatury wnętrza aparatu jest na tyle powolny że ma on raczej marginalny wpływ na omawiany problem (chyba że wykonujesz zdjęcia z czasem ekspozycji liczonym w minutach).
Rychowski
23-12-2010, 21:04
Nie czytałem wszystkich wypowiedzi ale mój sposób na mróz od lat to taki.
Aparat, kamerę po powrocie do domu tzn. przed wejściem do ciepłego, jeszcze przed drzwiamiwkładam do szczelnego worka foliowego, ustami wyciągam z worka powietrze robiąc próżnię, zakręcam worek tak aby nadal była próżnia w środku i wnoszę do domu. w ciepłym pomieszczeniu para osadza się wtedy na worku, a nie na sprzęcie.
@Rychowski a po co ?
Ja po prostu mam torbę/plecak i w niej nosze cały czas aparat. Więc aparat i torba zimne. Np taki singleshot zostawiam w plecaku jak był (wyjmuje kartę) zamykam i wchodzę do domu. Całość ogrzewa się powoli. Ja przynajmniej nie zauważyłem parowania no chyba że za wcześnie wyciągnę żeby CF wyjąć:)
Rychowski
26-12-2010, 04:12
Ja też mam torbę/plecak, również wyjmuję kartę. Aparat zostawiam w torbie i w worku, a wchodząc do domu chowam do szafki.
Robię tak od wielu lat, od kiedy dowiedziałem się o tym prostym sposobie. Może to moja nadwrażliwość na obchodzenie się ze sprzętem.
A sposób, który stosuję nie jest ani kosztowny, ani kłopotliwy w stosowaniu.
WiatruMistrz
26-12-2010, 10:06
Ja kiedyś po całodniowych wojażach w górach zapomniałem się i rzuciłem moją 350tkę na tylnie siedzenie, gdzieś po godzinie jazdy gdy przypadkiem po niego sięgłem był cały mokry jakby się wykąpał normalnie. Na moje szczęście po wytarciu do sucha działał jak należy...
sloik1979
27-12-2010, 11:59
5d z gripem na rocznych bateriach i obiektywem ze stabilizacją na -15'C dał radę zrobić 51 zdjęć. Nie sądziłem, że to, aż taka masakra.
AMMarshall
27-12-2010, 14:15
To i ja się dopiszę.
W weekend poprzedzający święta fociłem ok. 5 godzin przy temperaturze od około -14 do -12 st. C.
Puszka 40D + T17-50 + Speedlite 430EXII.
Zrobiłem ok. 160 zdjęć bez wymiany baterii w puszce (phottix) i w lampie (eneloopy).
Przed powrotem do domu wyjąłem kartę z body, schowałem do kieszeni, a aparat do torby.
W domu karta po ogrzaniu się w kieszeni do czytnika, a aparat w torbie do szafy.
Ze sprzętem oczywiście wszystko OK. :)
Bartek_902
27-12-2010, 16:43
jakiś czas przed świetami wyskoczyłem w plenerek na jakieś 2h, mróz coś około -12 obydwie baterie w gripie naładowane miałem na maxa,aparat na dworze ciągle miałem w ręce odpalony zrobiłem ok 80 zdjęć zuzycie aku znikome kilka procent,do tej pory nie ładowałem.
Aha no i sprzet 7d z gripem+17-40.
Problem szybkiego rozładowywania się akumulatorka mam większy w kompaktach,kiedyś w sonym teraz w panasonicu tz10,przy minusowej temperaturze nie ciągnie zbyt długo.
niedawno: -22 st C., 500d+tamron 17-50 f2.8 bez gripa z oryginalną baterią; wszystko wyciągane tylko do zdjęć na kilkanaście minut z plecaka co jakiś czas;
aku zrobił ok 50 fot, ale po ogrzaniu się w domu znowu był naładowany
w domu sprzęt leżakował w plecaku kilka godzin, wszystko żyje i ma się dobrze
http://www.waskiel.pl/zimowe-fotografowanie-aparatem-cyfrowym.html
Ja miałem mniej szczęścia. Objechałem z moim starym 10D połowę USA i tyleż samo Europy i nic. Wykąpałem go dosłownie pod Niagarą. A w zeszłym roku po jednym zimowym dniu w Łazienkach w wawie padły mi 2 z 3 oryginalnych baterii. Teraz trzymają może na 50-80 zdjęć, podczas gdy wczesniej wystarczały na min. 600.
Może zużycie materiału, może pech, w każdy razie na pewno trzeba uważać.
Hmmm, miło mi słyszeć, że 40D taki wytrzymały, to może i moja 50-tka da radę, bo trochę się obawiałem, po tym jak kilka lat temu 400D na mrozie 2-3 stopnie po godzinie, czy dwóch się zawiesił. Na szczęście po powrocie do domu odzyskał dawne siły. Nie stwierdziłem też różnicy w funkcjonowaniu baterii, ale zdjęć zrobiłem tylko ok. 200, więc nie miałem szansy stwierdzić przy wskaźniku naładowania, jaki oferuje 400D ;-).
Ja to nie wiem. Z różnymi aparatami siedzę godzinami na mrozie i nigdy nie miałem problemów. Baterie szybciej siadają ale to normalka.
czarny1999
14-01-2011, 19:22
Jesli chodzi o uzytkowanie lustra zima to staram sie nie wyciagac z plecaka przy ekstremalnych temperaturach. Raz tylko zabralem ze soba na stok przy -15 i zrobilem pare serii zdjec po kilkanascie min kazda (5d i 200-250 zdjec na jednej baterii, bez rozladowania), po powrocie 2h dochodzenia do pokojowej temperatury w Tamracu i wszystko ok
Na zimowe zdjecia ze stokow polecam raczej cos w stylu Olympus z serii SW (teraz chyba Tough) nabylem takiego z 4ry lata temu, jakosc zdjec dobra na 'fotki' z wycieczki, a aparat nie do zdarcia. Nie ma problemu zeby zjechac ze stoku z 2800m npm przy -22 stopniach i 20min pozniej siedziec z aparatem w saunie, wodoszczelny i odporny na upadki (sprawdzone wiele razy) a jak w koncu padnie to tez nie szkoda bo tani.
Daniewski
18-02-2011, 22:40
mnie kiedyś na deszczu przestał działać AF. po kwadransie leżenia w ciepłym aucie w końcu załapał. moja puszka to 40d.
a na mrozie ok - na razie:)
Ja to robię tak:
Staram się nie wyłączać aparatu (sam się wyłączy jak nie będzie używany ) no chyba że zapomnę ;)
Nie trzymam "za pazuchą " bo od ciepła ciała też może zaparować,
po zakończeniu sesji zimowej wyciągam przed wejściem do ciepłego pomieszczenia akumulator z puszki i kartę pamięci które wkładam do kieszeni.
Sam aparat z obiektywem na który zakładam dekielek i ewentualnie lampy błyskowe itp. wkładam do torby, torbę do plecaka zapinam wszystko szczelnie można też owinąć swetrem, ręcznikiem, kocem itp co tam ma się pod ręką tak aby była izolacja. W domku torba musi poleżeć parę a nawet kilka godzin zależy to jak było zimno na dworze i jak jest ciepło w pomieszczeniu bez otwierania żeby "doszedł" do temperatury pokojowej bez kondensacji pary wodnej na elektronice, obiektywie i itd
Kartę do czytnika i obrabiam fotki ;)
Dziś zabralem 5dmkII+35L na spacer przy -6. Po kilku minutach i może 15 fotkach AF zdechł. Wyciągnolem baterie i po powrocie do domu zostawiłem go w torbie na 3h. Wszystko działa. Tydzień temu focilem sporo przez 20 minimum przy 0C i problemów nie było.
Dziś zabralem 5dmkII+35L na spacer przy -6. Po kilku minutach i może 15 fotkach AF zdechł. Wyciągnolem baterie i po powrocie do domu zostawiłem go w torbie na 3h. Wszystko działa. Tydzień temu focilem sporo przez 20 minimum przy 0C i problemów nie było.
Może wszystko zależy od konkretnej sztuki. W ostatnim czasie robiłem zdjęcia przy około -25 i wszystko było z 5dII ok. No i nie pierwszy raz eksploatowałem body przy niskich temperaturach. Zazwyczaj na zimowych wycieczkach górskich jeśli nie pada śnieg to noszę body przez większość czasu na szyi, nie zależnie jak niska temperatura jest, ale może lepiej zacząć bardziej się przejmować.
ostatnio bylem z aparatem na -15 przez okolo 20 min - zrobilem okolo 100 fotek z 70-200 2.8 is , wszystko pracowalo jak w normalnych warunkach
Ja ostatnio byłem na nartach we Włoszech: średnia temperatura około -10* C.
Cały czas miałem w torbie 40D.
Przez 10 dni zrobiłem tylko (albo aż) 168 zdjęć (mi więcej nie potrzeba), z czego kilka na długich czasach naświetlania - po kilka(naście) minut w nocy przy -15 do -20. Miałem ze sobą akumulator zapasowy i ładowarkę, ale w ogóle z nich nie korzystałem. Pierwszy akumulator jeszcze trzyma.
Jedyne co szwankowało, to pomiar naładowania. Już drugiego dnia zaczął mi pokazywać, że bateria jest na wyczerpaniu, ale działał dalej :?
sprocket73
13-02-2012, 22:34
Tegoroczna zima jest konkretna. A ja jestem coraz bardziej odważny jeżeli chodzi o traktowanie mojej starej 450-tki. Wczoraj zaczęło sie od -26 stopni w kotlinie Żywieckiej. Aparat na szyję i w drogę na 10-godzinną wycieczkę. Zrobiłem ponad 1000 kłapnięć migawką na 2 akumulatorach (na pierwszym ok 800, na drugim mam wciąż max naładowanie), na trasie kilkanaście razy przepinanie obiektywów, kiedy wieczorem wróciłem do auta temperatura była -17. Tej zimy katuję go w każdych warunkach, praktycznie co weekend. Przebieg ma grubo ponad 100tys kłapnięć. Aparat wciąż działa, nie chce się zepsuć.
Jedyny środek ostrożności - jak go przynoszę do ciepłego mieszkania, to nie wyjmuję przez 2 godz. z pokrowca.
Myślę, że w praktyce nie jest tak źle z tą odpornością na mróz.
Mój 60D jak na razie też bez problemu wytrzymuje po kilka godzin na mrozie poniżej 20 stopni. Nawet zdarzyło mi się przeglądnąć zdjęcia po powrocie bez oczekiwania na ogrzanie. Z odpornością na zaparowanie nie jest chyba aż tak źle jak niektórzy przypuszczają. W lecie robiłem zdjęcia w strefie tropikalnej gdzie wychodząc z klimatyzowanego pomieszczenia wszystko pokrywa się warstwą skondensowanej pary - widać to szczególnie na obiektywach, które trzeba było za każdym razem suszyć przed robieniem zdjęć. Pora monsunowa i deszcz też robiły swoje - przy tej wilgotności górny wyświetlacz potrafił tak zaparować od środka, że nie było na nim wiele widać ale zdjęcia aparat cykał bez problemu. Przypuszczam, że znaczenie może mieć też wiek aparatu - im starszy, tym więcej kurzu w środku co w połączeniu z korozją i wodą może faktycznie mieć zgubny wpływ na niego.
Ogólnie zawsze i wszędzie dbam o sprzęt :) ale ... w posiadaniu mam zazwyczaj jeszcze jakieś starsze body i tu napiszę o C 350D. Przejeździł całą zimę (XII-III) w bagażniku samochodu w zwykłej torbie, używany czasami na przemian mrozie i cieple. Do domu zabierałem tylko AKU do doładowania i CF do zgrania. Mrozy mieliśmy również powyżej/poniżej -20C. Aparat działał bez najmniejszego problemu. To co padło całkowicie to 2-akumulatory (zamienniki), nie widziało ich body. 3-akumulator canona (oryginał) przetrwał i miał się dobrze :)
P.S. upalne lata też wytrzymał, 350D ot takie dawniej, standardowe wyposarzenie samochodu.
Byc moze to dlatego mialem problem ze zaczolem focic po kilku minutach jak wyszedlem z mieszkania gdzie temperatura siegala 23 stopni.
Moze to szok temperatur spowodowal zawieche AF.
Najwazniejsze ze aparat zyje.
Kolekcjoner
16-02-2012, 16:29
Panowie ja tylko uczulam na jedno, że takie zmiany temperatury nie muszą dawać efektu od razu. Ten efekt może się kumulować i ujawnić w dalszej przyszłości. A to przerobiłem u siebie. Aparat też "wytrzymywał" - do czasu aż nie padła płyta główna :(. Dlatego przestrzegam przed zbyt swobodnym podejściem - a nic się nie stało to nie stanie się więcej.
Tegoroczna zima jest konkretna. A ja jestem coraz bardziej odważny jeżeli chodzi o traktowanie mojej starej 450-tki. Wczoraj zaczęło sie od -26 stopni w kotlinie Żywieckiej. Aparat na szyję i w drogę na 10-godzinną wycieczkę. Zrobiłem ponad 1000 kłapnięć migawką.
Dobre rękawiczki miałeś, albo odmroziłeś palce :)))
wiktor2323
16-02-2012, 20:59
Panowie ja tylko uczulam na jedno, że takie zmiany temperatury nie muszą dawać efektu od razu. Ten efekt może się kumulować i ujawnić w dalszej przyszłości. A to przerobiłem u siebie. Aparat też "wytrzymywał" - do czasu aż nie padła płyta główna :(. Dlatego przestrzegam przed zbyt swobodnym podejściem - a nic się nie stało to nie stanie się więcej.
Ale po przyniesieniu sprzętu do ciepłego pomieszczenia wyjmowałeś go z plecaka czy leżakował? Ja zawsze po fotografowaniu w ujemnych temperaturach zostawiam w pokoju na dwie trzy godziny żeby spokojnie doszedł i puki co wszystko jest ok- odpukać żeby coś nie padło:)
Kolekcjoner
16-02-2012, 22:18
Leżakował tyle, że to nic nie daje bo torba w której noszę sprzęt nie jest 100% szczelna i jednak szronić sie troszkę musiał.
Zaciekawił mnie ten wątek pod katem technicznym/elektronicznym. Nadal mam aparat w samochodzie, na stałe - działa. Grzeje się i mrozi na przemian, co najmniej 2-razy dziennie.
Dawniej wogóle nie zwracałem uwagi na różnicę temperatur i fociłem nawet zaparowanymi obiektywami a że aparaty wiekowe, to mineło trochę czasu - działają.
Zgadzam się teoretycznie z Wami, ale praktycznie się nie potwierdza.
Mimo zamieszczonej powyżej informacji, nie polecam przechowywania elektroniki na mrozie.
trothlik
16-02-2012, 23:40
Ja w ogóle w to nie wnikam. Jak padnie to trudno. "Beret" jak to mawiał mój kumpel. Jedyne przed czym bronię aparat to woda, i to też mam na myśli kąpiel a nie zwykły jakiś tam deszcz...
sprocket73
17-02-2012, 00:47
Dobre rękawiczki miałeś, albo odmroziłeś palce
Od paru lat na zimowych wycieczkach najlepiej sprawdzają mi się cieniutkie rękawiczki z Decathlonu, mające być dodatkowym ociepleniem pod rękawice narciarskie. Można w nich bez problemu obsługiwać aparat, zmieniać obiektywy, grzebać w plecaku.
Zmiany temperatur i wilgotności na pewno mają jakiś negatywny wpływ na sprzęt. Ale czy to powód, aby go zostawić w domu i nie robić zdjęć? Samochód też się bardziej niszczy w zimie, ale normalnym jest, że jeździ się cały rok.
przy mrozach powyzej -10 i kilkugodzinnych gorskich spacerach dosc skutecznie zamarzal mi af w 70-200 2.8 LIS. Pomagalo kilkukrotne poruszanie pierscieniem ostrosci ale staralem sie tego w ten sposob nie ozywiac.
pracuję dużo w terenie i jedyny problem jaki miałem przy dużym mrozie i zaproszonym sniegniem obiektywie to w 100-400 L zamarzł mi pierścień regulacji zoomu, nie wiedzoąc o tym mocno pracowałem pomką i okazało się że łożyska wysypały się . przesuwając/zoomując porobiłem dziury w body. w serwsieca Canona chcieli 1200 za naprawę a w BT Foto zrobili mi to za 450 zł
do pracy w mrozie najlepiej mieć po prostu koprus magnezowy i ogólnie ani z 50 5 czy 1 niegdy nie miałem problemu.
Ciekawostką jest to, że na szkoleniu ( ok -15) facet miał nikona d5.... czy d7... i aparat co zdjęcia musiał włączać i wyłączać na koniec okazało się ze aparat zdjęć w ogóle na karcie nie zapisał :-P
baterie szybko idą, to jest największy problem,
aparat jeśli jest uszczelniony nie powinien szronić się w środku..
niestety Canon oprócz 7d i 1d jest bezszczelny :-?
aparat jeśli jest uszczelniony nie powinien szronić się w środku..
To niestety jest błędne założenie.
niestety Canon oprócz 7d i 1d jest bezszczelny :-?
to niestety także jest błędne założenie - 7D jest uszczelniony tylko wedle danych marketingowych. ;)
To niestety jest błędne założenie.
tak?, napisz dlaczego tak uważasz :)
w podobny sposób można podważyć każdą tezę.
--- Kolejny post ---
to niestety także jest błędne założenie - 7D jest uszczelniony tylko wedle danych marketingowych. ;)
jednak minimalizuje skrplanie się pary wewnątrz, parze wodnej jest trudniej wniknąć do środka.
tak?, napisz dlaczego tak uważasz :)
/ciach/
jednak minimalizuje skrplanie się pary wewnątrz, parze wodnej jest trudniej wniknąć do środka.
Jakiej parze wodnej? Wilgoć wewnątrz aparatu może wziąć się z powietrza o całkiem normalnej wilgotności.
Żeby to zjawisko nie zachodziło aparat musiałby być szczelny hermetycznie oraz próżniowany (względnie napełniony gazem obojętnym, z którego nie da się wykroplić wody).
Uszczelnienia (nawet te słynne olympusowe) tego nie zapewnią, one mają chronić przed zachlapaniem.
no właśnie a co to jest ta wilgotność ? to właśnie para wodna, tylko jest jej na tyle mało że jej nie widać.
jaka to jest normalna wilgotność ? kilka pochłaniaczy wilgotnoci w torbie (takie jak są czasami w paczkowanych orzechach itp) powinno wystarczyć.
Preskaler
20-11-2012, 08:48
Kwestia wilgotności była już wałkowana w tym temacie i nie ma jej co powtarzać! Wystarczy odszukać i przeczytać. Kwestia szczelności jest podobna jak przy zegarkach. Ktoś żartował, że zegarek wodoszczelny to taki, z którego, jak woda wejdzie, to już nie wyjdzie. I coś w tym jest! Dopiero zegarki oznaczone "słupem wody" (np. do 10m) są wodoszczelne. Aparaty foto podobnie. Jak chcemy wodoszczelny to albo wkładamy lustrzankę do obudowy podwodnej albo kupujemy kompakta podwodnego! Wszelkie inne uszczelnienia są MARKETINGOWE ale wystarczą do tego aby podczas deszczu woda nie wlewała się swobodnie do aparatu.
Odgrzeje. a jednak podczas deszczu chowamy nasze aparaty, jak to jest z tą szczelnością podczas deszczu/mrzawki? Nie mówie o wystawianiu na ulewe, ale jednak czy przyciski i wszystko jest wodoszczelne?
Ja kupiłem kiedyś jakiś na wszelki wypadek pokrowiec foliowy który nosze przy sobie. Dwa razy mi się przydał.
Oprócz uszczelnień body potrzebny jest też uszczelniony obiektyw.
Co do samych uszczelnień to gdzieś nawet kiedyś czytałem być może nawet na CB na temat 7D który jest niby przecież uszczelniony, używany był podczas deszczu a potem nagle przestał działać. Serwis odmówił naprawy gwarancyjnej bo taśmy były skorodowane od wody która dostała się przez przyciski.
ktoś wie jaka jest przeciętna odporność "przeciętnego" aparatu na deszcz?
ktoś wie jaka jest przeciętna odporność "przeciętnego" aparatu na deszcz?
Co to za pytanie? Taka definicja nie istnieje... Body z górnej półki są uszczelnione a pozostałe częściowo albo wcale. Ja posiadam obydwa body uszczelnione a na deszcz bym ich wprost nie wystawił.
michalab
15-09-2013, 08:11
400D to chyba mocno przeciętny aparat 5D mk1 chyba też, oboma wielokrotnie robiłem zdjęcia w czasie deszczu (nie ulewy, ale przeciętnego deszczu), po zrobieniu chowałem aparat pod kurtkę.
400D to raczej wcale uszczelniony nie jest, ale inaczej wygląda skala ryzyka przy sprzęcie za 500-600zł a 6000-8000zł.
Poza tym mówimy tutaj o porządnym deszczu a nie o mżawce.
Cyfrówka myta pod kranem.
PENTAX DUST AND WEATHER SEALING IN AFGHANISTAN - YouTube (http://www.youtube.com/watch?v=Eo61t5fH6Qw)
digital.photography
15-09-2013, 13:47
Co Wy na to? Myślę, że mróz w tym wypadku to najmniejszy problem:)
Test photo - Le crash test du Nikon D3s - YouTube (http://www.youtube.com/watch?v=TBB-CvqjdCE)
Co Wy na to? Myślę, że mróz w tym wypadku to najmniejszy problem:)
Test photo - Le crash test du Nikon D3s - YouTube (http://www.youtube.com/watch?v=TBB-CvqjdCE)
To nie woda z puchy, tylko ten Pan płacze jak bóbr, bo ma Nikona :)
michalab
15-09-2013, 22:07
Poza tym mówimy tutaj o porządnym deszczu a nie o mżawce.
Ja mówię o "przeciętnym" w naszym klimacie deszczu, czyli nie mżawce, ale też nie ulewie - bo te są u nas krótkotrwałe i można je najczęściej przeczekać.
Co to za pytanie? Taka definicja nie istnieje...
Oczywiście że istnieje. Chodzi o stopień IP ochrony obudowy który m.in. określa stopień ochrony przed wodą (norma PN-EN 60529:2003).
Oczywiście że istnieje. Chodzi o stopień IP ochrony obudowy który m.in. określa stopień ochrony przed wodą (norma PN-EN 60529:2003).
Zupełnie nie o to chodziło. Pytanie brzmiało cyt. ktoś wie jaka jest przeciętna odporność "przeciętnego" aparatu na deszcz? a Ty wyrwałeś fragment mojej odpowiedzi z kontekstu.
Chodziło o pojęcie "przeciętny aparat", które nic nie znaczy dokładnie. Znasz jakąś normę na przeciętny aparat ? :)
Znasz jakąś normę na przeciętny aparat ? :)
Powyższa norma odnosi się do każdego "przeciętnego" aparatu pod warunkiem że jest to urządzenie elektryczne.
Przecietny aparat (40D), wytrzymywal -40C do +45C, przecietny deszcz (bez ulewa), ale nie probowalem go trzymac dlugo bez jakiejkolwiek oslony, jak dluzej padalo to zakladalem reklamowke :). Wytrzymywal tez calkiem dobrze wilgotnosc powietrza na poziomie 90% (permanentnie), a takze piasek pustyni i snieg. Takze przecietny aparat (bez uszczelnien), moze wytrzymac (przecietnie) duzo wiecej niz nam sie wydaje.
--- Kolejny post ---
Przecietny aparat (40D), wytrzymywal -40C do +45C, przecietny deszcz (bez ulewa), ale nie probowalem go trzymac dlugo bez jakiejkolwiek oslony, jak dluzej padalo to zakladalem reklamowke :). Wytrzymywal tez calkiem dobrze wilgotnosc powietrza na poziomie 90% (permanentnie), a takze piasek pustyni i snieg. Takze przecietny aparat (bez uszczelnien), moze wytrzymac (przecietnie) duzo wiecej niz nam sie wydaje.
jamada202
22-12-2013, 18:32
Co Wy na to? Myślę, że mróz w tym wypadku to najmniejszy problem:)
Test photo - Le crash test du Nikon D3s - YouTube (http://www.youtube.com/watch?v=TBB-CvqjdCE)
dobry test
ja miałem ostatnio dziwną sytuację siadła mi elektronika w aparacie jak miałem grip pokrętła mi przestały działać, zdjąłem gripa, wsadziłem normalnie jedną baterię i śmiga, miał ktoś coś podobnego ?
Jeśli grip to tani zamiennik, to raczej standard. Jest o tym całkiem sporo w innych wątkach dot. gripów.
Nie wiem czy było
Zobacz, jak wyglądała kilkunastogodzinna sesja zdjęciowa na Śnieżce (http://www.tvn24.pl/zdjecia/zobacz-jak-wygladala-kilkunastogodzinna-sesja-zdjeciowa-na-sniezce,35743,lista.html)
maciek12ss
22-12-2013, 23:38
Nie wiem czy było
Zobacz, jak wyglądała kilkunastogodzinna sesja zdjęciowa na Śnieżce (http://www.tvn24.pl/zdjecia/zobacz-jak-wygladala-kilkunastogodzinna-sesja-zdjeciowa-na-sniezce,35743,lista.html)
Niezła reklama dla "amatorskiego, słabo uszczelnionego, wręcz zabawkowego," canona 6d :) W sumie nie ma nic napisane, czy aparat działa dalej. Ale patrząc na zamarzniętego 6d człowiek nabiera pewności że to nie tylko zwykła zabawka i nie potrzeba mieć w ciężki teren jedynki albo siódemki.
Zmino mi się zrobiło od patrzenia...
jamada202
29-12-2013, 20:23
no obiektyw jak i cały aparat całkiem ładnie wygląda przemarznięty na kość, ja tam myślę, że aparat będzie działał spokojnie po takiej sesji zdjęciowej, na pewno został dobrze zabezpieczony.
Powiedzcie mi jak to jest w przypadku takiej pogody jak teraz (mega zimno, ale jeszcze nie mróz, a nawet jeśli to nie duży) bo tego tematu akurat nie ogarniam. Mam 7D, z przyzwyczajenia od długiego czasu nie używam torby (robię głównie street i reporterkę, przestało to być praktyczne), aparat zawsze wisi sobie na ramieniu. No więc po wejściu do domu z zewnątrz, aparat robi się dosłownie mokry, zwyczajnie zbiera się na nim woda (tak tak, domyślam się, że to nie najlepsze traktowanie :lol:). Może zna ktoś jakiś sposób na poradzenie sobie z tym problemem? Nie chciałbym zbytnio zmieniać sposobu pracy, bawić się w jakieś torby, polary. Aparat wytrzyma warunki na zewnątrz, chodzi mi tylko o moment nagłej zmiany temperatury.
cichy1983
21-01-2014, 23:06
spróbuj od razu po wejściu do domu włożyć aparat do torby foto na kilka godzin aż do powolnego wyrównania temperatur body otoczenie(od razu nie wyjmując nawet karty). Ja tak robie tyle że już w samochodzie zawsze mam plecak foto do którego wkładam sprzęt i dopiero wchodzę do domu( od kiedy tak robie nie zauważyłęm zbierającej się wilgoci ani na ani w body) kartę wyjmuję dopiero po 3-4 godzinach. a jeśli nie masz torby to może jakiś gruby ręcznik
Hmm dzięki, spróbuję. Ogarnę sobie jakiś niefotograficzną torbę/plecak i przygotuję odpowiednio w środku tak jak mówisz.
Fizyka panie. W cieplym powietrzu jest wiecej pary wodnej, niz w zimnym. Zimny aparat schladza powietrze dokola i para ktora juz sie "nie miesci" w tym powietrzu (bo spadla temperatura) wykrapla sie na aparacie.
W zasadzie nalezaloby wlozyc aparat do szczelnej torby foliowej jeszcze przed wejsciem do cieplego pomieszczenia
Ewentualnie po przyjściu do domu możesz włożyć aparat do pudełka z ryżem :)
Fizyka panie. W cieplym powietrzu jest wiecej pary wodnej, niz w zimnym. Zimny aparat schladza powietrze dokola i para ktora juz sie "nie miesci" w tym powietrzu (bo spadla temperatura) wykrapla sie na aparacie.
W zasadzie nalezaloby wlozyc aparat do szczelnej torby foliowej jeszcze przed wejsciem do cieplego pomieszczenia
Skąd ja wezmę taką szczelną torbę...
Ewentualnie po przyjściu do domu możesz włożyć aparat do pudełka z ryżem :)
Ale mam go położyć na tym ryżu, czy włożyć do pudełka i zasypać? :D I co to za pudełko musi być, jakieś super szczelne, czy może być takie jak do lodówki na jedzenie?
Kup saszetki pochłaniające wilgoć, włóż kilka sztuk do torby/ plecaka.
Po przyjściu z konkretnego mrozu, nie wyjmuj aparatu z torby/ plecaka, nie otwieraj go też, niech powoli "temperatura wewnątrz" wyrówna się z pokojową - nie ma opcji chwalenia się od razu znajomym cóż to żeśmy nafocili ;) własna ciekawość też musi poczekać.
Torby, plecaki są wykonane z pianek, gąbek i ogólnie materiałów które są dobrymi izolatorami i po wejściu z zimnego do ciepłego w takiej torbie temperatura zmienia się stopniowo co nie powoduje zatopienia sprzętu w skroplinie, czemu też dodatkowo zapobiegają włożone wcześniej pochłaniacze wilgoci.
Po upływie czasu powiedzmy 30min? zależy do różnic temp. zew./ wew. otwórz jedną z przegród torby - ale nie główną gdzie jest aparat i wsadź doń rękę - jak stwierdzisz że nie panuje już w niej mróz, otwórz główną komorę i wyjmij sprzęt.
Jeśli masz tylko jedną komorę - pozostaje działać "na czuja".
To może śmieszny ale najskuteczniejszy i najbezpieczniejszy sposób, niestety dość czasochłonny ;)
A w śród podróżników po dalekiej północy, reporterów sportów zimowych też wygląda to tak że oszroniona do białości 1dynka ląduje w bezpiecznej odległości od ogniska/ kominka czy grzejnika z odkręconym szkłem aby ciepełko wiało do środka body i ładnie się suszy przez całą noc ;) aby na drugi dzień znów zamarznąć.
Piotrus117
22-01-2014, 18:03
Skąd ja wezmę taką szczelną torbę...
Ale mam go położyć na tym ryżu, czy włożyć do pudełka i zasypać? :D I co to za pudełko musi być, jakieś super szczelne, czy może być takie jak do lodówki na jedzenie?
Tylko ryż musi być świeży a nie z solniczki i najlepiej wietnamski!!!
To oczywiście żart. Sam mam 7d i robię dużo zdjęć na mrozie. Albo zostawiam aparat w plecaku ewentualnie po powrocie wkładam go do większej reklamówki i zamykam tak aby wypuścić jak najwięcej powietrza ze środka (wcale nie jakoś super szczelnie). Po 30 min. czasami po godzinie jak było bardzo zimno zaczynam oglądać, co popstrykałem. Nigdy żadnej wilgoci na aparacie nie miałem!
canon_user
22-01-2014, 18:19
Podczas zimowej wyprawy po lesie, fotografowałem przy -25/-30 stopniach lustrzanką 5D Mark II. Aparat wisiał na szyi przez cały 3 godzinny spacer. Po powrocie do samochodu, spakowałem sprzęt do torby fotograficznej i w domu wyciągnąłem w celu zgrania zdjęć z karty pamięci. Mróz, wilgoć i inne czynniki atmosferyczne nie wpłynęły w żaden negatywy sposób na sprzęt.
KTorby, plecaki są wykonane z pianek, gąbek i ogólnie materiałów które są dobrymi izolatorami i po wejściu z zimnego do ciepłego w takiej torbie temperatura zmienia się stopniowo co nie powoduje zatopienia sprzętu w skroplinie, czemu też dodatkowo zapobiegają włożone wcześniej pochłaniacze wilgoci.
Po upływie czasu powiedzmy 30min? zależy do różnic temp. zew./ wew. otwórz jedną z przegród torby - ale nie główną gdzie jest aparat i wsadź doń rękę - jak stwierdzisz że nie panuje już w niej mróz, otwórz główną komorę i wyjmij sprzęt.
Jeśli masz tylko jedną komorę - pozostaje działać "na czuja".
Wcześniej napisałem, że nie używam i nie posiadam torby/plecaka fotograficznego, dlatgo też prosiłem o sposoby bez ich użycia, od razu po wejściu do domu/pomieszczenia, lub przed samym wejściem.
Sam mam 7d i robię dużo zdjęć na mrozie. Albo zostawiam aparat w plecaku ewentualnie po powrocie wkładam go do większej reklamówki i zamykam tak aby wypuścić jak najwięcej powietrza ze środka (wcale nie jakoś super szczelnie). Po 30 min. czasami po godzinie jak było bardzo zimno zaczynam oglądać, co popstrykałem. Nigdy żadnej wilgoci na aparacie nie miałem!
Do zwykłej reklamówki foliowej, czy do jakiejś grubszej? Spróbuję, tak będzie chyba najprościej.
Podczas zimowej wyprawy po lesie, fotografowałem przy -25/-30 stopniach lustrzanką 5D Mark II. Aparat wisiał na szyi przez cały 3 godzinny spacer. Po powrocie do samochodu, spakowałem sprzęt do torby fotograficznej i w domu wyciągnąłem w celu zgrania zdjęć z karty pamięci. Mróz, wilgoć i inne czynniki atmosferyczne nie wpłynęły w żaden negatywy sposób na sprzęt.
Nie wszystko takie odporne i szczelne jak 5D i 1D ;)
Ryż świetnie pochłania wilgoć (równie skutecznie co saszetki pochłaniające wilgoć) Nie ma potrzeby zasypywać wystarczy włożyć do pudełka z ryżem, nie musi być jakoś super szczelnie ale to ekstremalny sposób. Normalnie wystarczy godzinka w torbie/plecaku foto i nie powinno być problemu.
pan.kolega
22-01-2014, 18:49
Torby, plecaki są wykonane z pianek, gąbek i ogólnie materiałów które są dobrymi izolatorami i po wejściu z zimnego do ciepłego w takiej torbie temperatura zmienia się stopniowo co nie powoduje zatopienia sprzętu w skroplinie, czemu też dodatkowo zapobiegają włożone wcześniej pochłaniacze wilgoci.
Gwoli zgodności z zasadami fizyki wilgotności i suszalnictwa muszę sprostować. Te gabki izolujace nic nie pomagaja tylko przeszkadzaja w zapobieganiu zawilgoceniu sprzętu. Sama torba pomaga przez jej szczelność czyli niewpuszcznie ciepłego i wilgotnego powietrza z pokoju, a izolacja termiczna tylko wydłuża i pogarsza ten proces.
Najlepiej by było włożyć sprzęt do szczelnej plastykowej torby i ogrzać tak szybko jak jego mechanika i materiały pozwalaja.
Ale kiedy sprzęt jest poważnie oszroniony to faktycznie lepiej zostawić przy piecu. I wycierać ręcznikiem.
Normalnie wystarczy godzinka w torbie/plecaku foto i nie powinno być problemu.
->
Wcześniej napisałem, że nie używam i nie posiadam torby/plecaka fotograficznego, dlatgo też prosiłem o sposoby bez ich użycia, od razu po wejściu do domu/pomieszczenia, lub przed samym wejściem.
Sposób z tym ryżem też wypróbuję.
@EDIT:
Najlepiej by było włożyć sprzęt do szczelnej plastykowej torby i ogrzać tak szybko jak jego mechanika i materiały pozwalaja.
->
Skąd ja wezmę taką szczelną torbę...
Gwoli zgodności z zasadami fizyki wilgotności i suszalnictwa muszę sprostować. Te gabki izolujace nic nie pomagaja tylko przeszkadzaja w zapobieganiu zawilgoceniu sprzętu. Sama torba pomaga przez jej szczelność czyli niewpuszcznie ciepłego i wilgotnego powietrza z pokoju, a izolacja termiczna tylko wydłuża i pogarsza ten proces.
Najlepiej by było włożyć sprzęt do szczelnej plastykowej torby i ogrzać tak szybko jak jego mechanika i materiały pozwalaja.
Moment proces taki jak skroplina tworzy się na skutek różnic temperatury - w tym przypadku nagłej zmiany.
Jeśli na dworze temp wynosi - 20 a w domu + 24 to daje nam 44 st. różnicy.
Gdy aparat nosimy w torbie (nie dotyczy pytającego parę postów wyżej) to w jej wnętrzu panuje zbliżona temp. do tej na dworze, gdy wejdziemy z zamkniętą piankową często też wodoodporną torbą do ciepłego pomieszczenia to aparat nie będzie poddany na swoisty szok termiczny tylko leżąc w torbie będzie powoli nabierał temp pokojowej, przez co w mniejszym stopniu lub w ogóle (jeśli go odpowiednio długo pozostawimy w torbie) nie pokryje się skropliną, szczególnie jeśli w środku będą pochłaniacze wilgoci.
Wszystko oczywiście zależne od materiału z którego wykonany jest korpus jak i sama torba.
Pewnie że większość z Nas praktykuje wyjęcie z torby od razu, i o ile nie włączy się natychmiast aparatu - nic złego się stać nie powinno, a i wielu przypadkach uruchomienia zaraz po wejściu do ciepłego pomieszczenia nie wyrządza żadnych szkód.
Ale moim zdaniem warto (gdy czas nagli) wyjąć kartę niż uruchamiać aparat, to tak jak zimą kurier przywozi do domu TV czy komputer, rzetelny dostawca informuje zawsze aby odczekać chwilę zanim się podłączy do prądu.... zresztą to samo mówi większość instrukcji sprzętu RTV
pan.kolega
22-01-2014, 19:10
Skąd ja wezmę taką szczelną torbę...
Nie musi być aż taka szczelna, wystarczy żeby nie było dziur i po prostu zamknać przez skręcenie.
Ja trzymam szkła zawsze w torbie czy plecaku w torebkach zamrażalnikowych zamykanych suwakiem, ale tylko marki Ziploc. ;)
--- Kolejny post ---
A dzisiaj u mnie temperatura jednocyfrowa w stopniach Frankensteina, mimo, że jestem na szerokości geograficznej Afryki.
Dawno dawno temu, gdy nie miałem torby, to zostawiłem aparat w wiatrołapie na podłodze, gdzie temperatura była niższa niż w domu, ale nie na tyle wysoka żeby zaparowało wszystko. Po 15 minutach przeniosłem do środka, ale też na podłodze, gdzie temperatura najniższa. Po kolejnych 15 minutach było ok. Dla mieszkających w bloku nie polecam zostawiania sprzętu na korytarzu :mrgreen:
Znalazłem coś takiego w domu:
https://canon-board.info/imgimported/2014/01/243rxat-1.jpg
źródło (http://i41.tinypic.com/243rxat.jpg)
Torebka z IKEI do zamrażalników, z trochę grubszej folii i z podwójną taśmą strunową jako zamknięcie. Aparat ze szkłem, którego używam najczęściej wchodzi na styk, ale torebka zamyka się dokładnie bez problemów. To wystarczy? Włożyć przed wejściem do pomieszczenia?
Tak. Przed wejściem do pomieszczenia.
Worek przetestowany wczoraj i dzisiaj w praktyce, świetnie się sprawdza i w zupełności wystarcza. Woda w minimalnych ilościach zbiera się na zewnętrznej stronie torebki, a aparat powoli przystosowuje się do nowej sytuacji temperaturowej.
Coś dziwnego Koledzy wymyśliliście. Przecież jak sprzęt jest zmarznięty i wyziębiony i zamknięcie go w szczelnej torbie a następnie wprowadzicie do ciepłego pomieszczenia, to para i tak się skropli.
Będzie jej co prawda mniej, ale nie ma szans odparować z tej torebki i zostanie wewnątrz w aparacie. Na wierzchu jej nie widać ale przecież tam jest.
Jednak dużo lepszym i sprawdzonym rozwiązaniem jest bawełniana torba z kanvasu np. DOMKE czy MEKKO. Leży sobie w niej aparat i oddycha co najważniejsze.
Ja od lat takich używam i jak dotąd z dużym powodzeniem :)
Coś dziwnego Koledzy wymyśliliście. Przecież jak sprzęt jest zmarznięty i wyziębiony i zamknięcie go w szczelnej torbie a następnie wprowadzicie do ciepłego pomieszczenia, to para i tak się skropli.
Będzie jej co prawda mniej, ale nie ma szans odparować z tej torebki i zostanie wewnątrz w aparacie. Na wierzchu jej nie widać ale przecież tam jest.
Tak jak napisałem, para skropla się na zewnątrz torby, aparat jest suchy i powoli przystosowuje się do temperatury do której wchodzimy - po prostu zimne powietrze z zewnątrz zostaje zamknięte razem z aparatem w środku torebki, a powolne ocieplanie się folii torebki -> powietrza w środku i aparatu zapobiega powstawaniu pary i tego szoku termicznego, który by powstał przy nagłej zmianie temperatury otoczenia. Co tu jest niezrozumiałe? W urposzczeniu chodzi o to, żeby aż tak nagle nie uderzyć w aparat falą ciepła i to się sprawdza.
No to ponad 20 lat źle to robiłem :-(
Zawsze zostawiałem sprzęt w torbie foto, bez pakowania w torebki, bez sypania ryżu i innych wynalazków... a zaglądałem do niego po 2-3 godzinach.
Patrzcie, że nigdy nic złego się nie stało ;-) A analogi tez miałem z elektroniką.
Jak dalej będziecie wymyślać, to będę musiał rolkę stretchu kupić i owijać się razem z torba i sprzętem ;-)
IMHO wystarczy przestrzegać ogólnych zasad i nie wyciągać od razu z torby.
Voyager70
25-01-2014, 17:25
Z tego co wiem, standardowa, szczelna reklamówka foliowa, ciasno zawinięta ze sprzętem w środku, przed wejściem do ciepłego, wystarcza :)
No to ponad 20 lat źle to robiłem :-(
Zawsze zostawiałem sprzęt w torbie foto, bez pakowania w torebki, bez sypania ryżu i innych wynalazków... a zaglądałem do niego po 2-3 godzinach. ;-)
IMHO wystarczy przestrzegać ogólnych zasad i nie wyciągać od razu z torby.
Tak samo ja choć może nie od 20 a od około 8 ;) i nie jest to w cale (w moim przekonaniu zły nawyk) i przyznam szczerze że o innych metodach dowiedziałem się z tego wątku, ale człowiek całe życie się uczy, mrozik jest czekam tylko na śnieg i z chęcią przetestuje po plenerze opcję z workiem do mrożenia marchewki ;)
Wchodzę do domu, kładę aparat na stole i sobie czeka godzinę lub dwie, zanim cokolwiek z nim zrobię. Nie pierwszą zimę już.
Mróz ma też zalety, na przykład matryca jest zimna i dzięki temu zdjęcia ładniejsze. ;)
No to ponad 20 lat źle to robiłem :-(
Zawsze zostawiałem sprzęt w torbie foto, bez pakowania w torebki, bez sypania ryżu i innych wynalazków... a zaglądałem do niego po 2-3 godzinach.
Patrzcie, że nigdy nic złego się nie stało ;-) A analogi tez miałem z elektroniką.
Jak dalej będziecie wymyślać, to będę musiał rolkę stretchu kupić i owijać się razem z torba i sprzętem ;-)
IMHO wystarczy przestrzegać ogólnych zasad i nie wyciągać od razu z torby.
Po co ten sarkazm, ja na przykład tak jak pisałem wcześniej, nie posiadam torby, bo nie używam, więc stosuję inne rozwiązania, jak na przykład ta torebka i super się to sprawdza. Proste? Proste.
Lekka histeria zapanowała :shock: ,bardziej dbać o kilogram żelaza i plastiku niż o swoje zdrowie ?.
Zdrowy rozsądek ,zalecenia producenta i własne doświadczenia ,to wystarczy aby nie było problemu z eksploatacją cyfrówki w tropiku czy zimie.
Ani ciało,ani metal nie lubi gwałtownych zmian temperatury.Skroplenia to rzecz wtórna(pomijając brudy po wyschniętej wilgoci).
Dobrze,że nie czytałem tego wątku 3-4 lata temu łażąc z Pentaxem przy prawie - 25 stopniowym mrozie.
Wróciłem,zostawiłem na 30 minut,karte wyjałem,wszystko OK.
Z 5DMIII na razie tak nie mogę zrobić ,bo jest jedynie -10 C.
btw
w zeszłym roku przy zewnętrznej -10 wszedłem na pływalnię(ok+23).
Aparat ,obiektyw-wszystko para.30 minut ,przeszło i działało.
Chyba koledzy wątpicie w jakość swoich aparatów :mrgreen: .
Tak jak napisałem, para skropla się na zewnątrz torby, aparat jest suchy i powoli przystosowuje się do temperatury do której wchodzimy - po prostu zimne powietrze z zewnątrz zostaje zamknięte razem z aparatem w środku torebki, a powolne ocieplanie się folii torebki -> powietrza w środku i aparatu zapobiega powstawaniu pary i tego szoku termicznego, który by powstał przy nagłej zmianie temperatury otoczenia. Co tu jest niezrozumiałe? W urposzczeniu chodzi o to, żeby aż tak nagle nie uderzyć w aparat falą ciepła i to się sprawdza.
a świstak siedzi i zawija w te sreberka :) Przecież pomyśl trochę - jak zamknąłeś zimny aparat w szczelnej torbie foliowej, to uwięziłeś w niej też zimne powietrze. Na zewnątrz torby, na jej powierzchni skrapla się para z otoczenia.
Wewnątrz torby zamknięte z aparatem powietrze też po ogrzaniu wytworzy parę wodną, która nie ma gdzie odparować, bo jest zamknięta. Jak myślisz co ta para wodna zamknięta z aparatem może zrobić ?
IMHO większą szkodę niż kropelki wody osadzone na zewnątrz aparatu, które w końcu odparują.
Wiecie jak wygląda praca fotoreportera w dzienniku? Redakcja, wyjazd, zdjęcia, redakcja, rzucanie materiału, wyjazd, zdjęcia i tak kilka razy dziennie, bez względu na temperaturę, pogodę. I nie znam nikogo komu by przyszło do głowy wykonywać jakieś manewry z torebkami tu opisywane, a sprzęt jest zazwyczaj prywatna własnością i bynajmniej nie są to D3, czy 1d, a w najlepszym przypadku 5d, czy d700, jeśli nie inna amatorska puszka na aps-c i wszystko śmiga po parę lat. Owszem padają migawki, spusty, ale żeby komuś padł aparat od mrozu to nie słyszałem.
Kwapiszon
25-01-2014, 20:35
matryca jest zimna i dzięki temu zdjęcia ładniejsze
Już wiem, dlaczego latem takie gnioty robię :D
Przecież pomyśl trochę - jak zamknąłeś zimny aparat w szczelnej torbie foliowej, to uwięziłeś w niej też zimne powietrze.
W zimne powietrze zawiera duzo mniej pary wodnej niz cieple. "Uwiezione" zimne powietrze, ogrzewa sie i moze "wchlonac jeszcze wiecej wody niz przed uwiezieniem, wiec nic nie powinno sie wykroplic, a wrecz przeciwnie.
Do tych wszystkich porad, ja bym dodal jeszcze zeby nie odkrecac obiektywu. Wiem ze niktorzy tak robia zeby jak to mowia "woda szybciej odparowala" z komory aparatu.
Ilosc powietrza i "wody" w nim zawartej jest naprawde nieduza w komorze aparatu, a i wymiana powietrza jest utrudniona, wic tam sie w zasadzie nic nie wykropli. Jak odkrecimy obiektyw to na 100% sie wykropli woda w srodku.
pan.kolega
26-01-2014, 05:48
W zimne powietrze zawiera duzo mniej pary wodnej niz cieple. "Uwiezione" zimne powietrze, ogrzewa sie i moze "wchlonac jeszcze wiecej wody niz przed uwiezieniem, wiec nic nie powinno sie wykroplic, a wrecz przeciwnie.
Do tych wszystkich porad, ja bym dodal jeszcze zeby nie odkrecac obiektywu. Wiem ze niktorzy tak robia zeby jak to mowia "woda szybciej odparowala" z komory aparatu.
Ilosc powietrza i "wody" w nim zawartej jest naprawde nieduza w komorze aparatu, a i wymiana powietrza jest utrudniona, wic tam sie w zasadzie nic nie wykropli. Jak odkrecimy obiektyw to na 100% sie wykropli woda w srodku.
Tak właśnie jest.:idea:
Ilość pary wodnej w całej torbie zimnego powietrza jest śladowa, dla naszych rozważań nie bliska, tylko równa zeru. Gdyby ja zebrać w kroplę, to tej kropli pewnie nie byłoby widać gołym okiem. Ale ona się nie może skroplić nawet gdyby bardzo chciała, bo to zimne powietrze po wniesineiu do wnętrza się ogrzewa i nie daje tej sladowej ilości pary żadnej szansy skroplenia.:cry:
Natomiast zimna szklanka piwa stojąca sobie na stole krapla wodę z o wiele, wiele wiekszej objętości powietrza (i to ciepłego) niż najwieksza torba.
A kto mówi, że pozostawiony w torbie sprzęt nie wyschnie w końcu? To tylko zabierze wiecej czasu, więc jeśli komuś się spieszy, można to zrobic nieco szybciej (tak ze trzy razy).8-)
Nawet jak się trochę wody skropli na sprzęcie, to zwykle wyschnie bez śladu. Ale, jeżeli będzie jej już trochę więcej, i powtarza sie to wiele razy, to ta woda rozpuści różne niepożadane substancje i z czasem spowoduje korozję elektroniki albo zasyfienie szkła. Dlatego nie lubię jak mi się cokolwiek skrapla w środku słoików.:x
Zarówno Canonem 50D, jak i 6D i jeszcze kompaktem Panasonic LX3 - fotografowałem przy -25*C i nic, absolutnie nic się nie działo złego poza dość szybkim zużyciem prądu.
Mróz ma też zalety, na przykład matryca jest zimna i dzięki temu zdjęcia ładniejsze.
Oooo i mniej szumi na wysokim ISO. Sprawdzone np przy fotografowaniu koncertów WOŚP pod PKiN. Np Canon 50D mniej szumiał przy iso-3200 na -15*C mrozie niż w lecie.
Przy fotografowaniu na zewnątrz nawet w największych mrozach nigdy nawet nie pomyślałem o specjalnym traktowaniu sprzętu.
Jedna zasada której się trzymam to nieotwieranie torby ze 2 godziny po przyjściu do domu. Sprzęt zawsze był suchy, no bo niby dlaczego miał by być wilgotny
neemeroosi
15-09-2017, 18:48
Po przejściu do ciepłego pomieszczenia faktycznie jak nie trzeba używać sprzętu to lepiej niech sobie odpocznie i wyrówna temperaturę. Warto wtedy też wyjąć baterię.
Zwróćcie uwagę, że w wielu sprzętach w instrukcji jest zapis, że po zakupie wysyłkowej sprzęt powinien "odleżeć" chwilę w domu. Wiadomo, że pewno w 99% przypadków nic się nie stanie, ale nikt nie chciałby się znaleźć w tym 1%.
andrzej1972
20-02-2018, 12:02
ja miałem przypadek ze w czasie fotografowania na mrozie pekła taśma /flex/ autofokusa .Co akurat jestem w stanie zrozumieć,
Nigdy nie miałem problemu a swego czasu nawet -30 zaliczyłem. Zasada jedna - po powrocie sprzęt leży w plecaku dość długo i powoli dochodzi do siebie.
michalko
10-01-2019, 19:16
Panowie poczytać o wykresie Moliera. Gdy materiał jest zmniejszy niż powietrze (dokładnie temperatura punktu rosy) to para wodna kondensuje się ns obiekcie. Zależy to głównie od wilgotności i temperatury.
verasport
13-01-2019, 19:09
Ja w praktyce przerobilem sytuacje nagłej zmiany temp.z 16 na -9. Wszystkie fotki skopane.
verasport
14-01-2019, 08:46
Zdjęcia miały bardzo niska jakość. Żeby to zobrazować - zdjęcia wyglądały jak że starego telefonu. Byliśmy bardzo zdziwieni...
ja fotografowałem przy -20 (6D) i nie było problemu - znaczy był chińska podróbka wężyka spustowego o niemieckiej nazwie zamarzała po mniej więcej dwóch-trzech wyzwoleniach na szczęście miałem dwa wężyki (po ogrzaniu rozmarzał) :mrgreen: a teraz mam oryginał. zdjęcia wyglądają dobrze czyli tak jak mają wyglądać, problem kondensacji dotyczy korpusu wnoszonego z mrozu do ciepłego pomieszczenia.
Rozumiem problemy przy zmianie z -9 na 16, ale w drugą stronę?
michalko
14-01-2019, 20:51
Normalna sprawa, spadam temperatura powietrza, to rośnie jego wilgotność względna.
swallow77
14-01-2019, 22:33
Normalna sprawa, spadam temperatura powietrza, to rośnie jego wilgotność względna.Rozchodzi się o powietrze zamknięte w komorze lustra?
Wysłane z mojego FRD-L19 przy użyciu Tapatalka
Może i względna, ale co to zmienia?
swallow77
15-01-2019, 11:03
Może i względna, ale co to zmienia?Jak wilg.wzgledna osiaga 100%, nastepuje kondensacja, lokalnie chlodniejsze powierzchnie ulegają zroszeniu. Kropelek na soczewkach lub sensorze nie lubimy.
Wysłane z mojego FRD-L19 przy użyciu Tapatalka
To by znaczyło, że matryca lub tylna soczewka bardzo szybko się ochłodziły, szybciej niż powietrze w komorze
swallow77
15-01-2019, 18:20
To by znaczyło, że matryca lub tylna soczewka bardzo szybko się ochłodziły, szybciej niż powietrze w komorzeOczywiscie powietrze w komorze lustra ochłodzi sie od elementow wewnatrz komory lustra. No chyba, że się "wymieni" z otoczeniem przez zoomowanie.
Przy ochładzaniu równomiernym, roszenie również wystąpi - jeśli powietrze uwięzione w komorze justra było wczesniej mocno wilgotne - taki przypadek nie wydaje mi się prawdopodobny. Ale by temu zapobiec powinno wystarczyć komorę lustra otworzyć w zimnym powietrzu, już po wyjściu z ciepłego.
Wysłane z mojego FRD-L19 przy użyciu Tapatalka
michalko
19-01-2019, 11:02
Zasada prosta, tam gdzie ma się sprzęt foto, trzymać granulki które ściagają wilgość.
-30 zaliczone 7d + 100-400. Problemy były ale z zasilaniem ;-). Takie tam -2 to wlaśnie w tej chwili jestem z a6300 na dworze. Zaliczone -15. Bez problemów.
michalko
19-01-2019, 13:47
Wczoraj robiłem zdjęcia 5d + 35mm 1.4L na morzie i wszystko super... sprzęt był parę godzin w aucie na mrpzie. ;]
Wczoraj 14h w nocnego focenia w lesie przy -4C. Rka ok, ale lampy 430 ex rt tracą prąd 2x szybciej niż 430exii. Nie wiem kiedy się rozładowały, ale po 14h były pusciutkie a starsza lampa miała jeszcze siłę.
Chyba będę zmuszony używać ich w trybie czuwania.
szymvnsky
28-12-2021, 14:44
Ja wczoraj zrobiłem mojemu 70D terapię szokową - jako jego chrzest żeby było ciekawiej - i przy mniej więcej -12 stopniach odczuwalnych zrobiłem szybką sesję na plaży (gdzie wiatru nie brakowało) i puszka zniosła to bez problemu. Nawet bateria specjalnie szybko nie spadała. Także myślę, że w granicach rozsądku można próbować te aurę wykorzystywać.
Przecież czymś ludzie robią fotki mroźnej zimy;) Jedyne, co miałbym na uwadze, to znacznie szybsze rozładowywanie akumulatorków i długą aklimatyzację sprzętu po przyniesieniu z mrozu do ciepłego.
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.