Witam wszystkich Forumowiczów

Tak się niestety złożyło że mój 300D po 2 latach pracy na wykopaliskach postanowił zmniejszyć sobie precyzję autofocusa. Zbiegło się to akurat w czasie z zakupem nowych szkieł dzięki czemu dywersja została szybko odkryta. Wzrosła bowiem wyraźnie ilość wykonywanych fotografii, które odbiegały jakościowo od moich wyobrażeń. Ponieważ nie jestem jakimś zapalonym testerem zlekceważyłem całą sprawę i radośnie fotografowałem dalej.

W pewnym momencie jednak kiedy kolejne makro wyszło nieostre straciłem cierpliwość i po raz pierwszy w życiu wydrukowałem fokus charta (http://www.focustestchart.com/chart.html ).

Przeprowadziłem pierwsze testy które od razu ujawniły źródło problemów. Canon mój nabawił się (przypuszczalnie od tej niezliczonej ilości uderzeń, zimna, gorąca, wody itp.) sporego front focusa.

Wyglądało to mniej wiecej tak

Sigma 50/2.8 macro na f2.8


Canon 50/1.8 na f2.8


W Canonie blad jeszcze do przyjecia w Sigmie zdecydowanie juz nie.

Objaw był jednak nie do końca typowy bowiem na matówce obraz był ostry (o ile można ocenić ostrość na małej i ciemnej matówce 300D bez klina czy rastra). Dopiero na zdjęciu było widać że coś jest nie tak. Początkowo zwalałem winę na zbyt długie czasy, trzęsące się ręce itd. Po wykonaniu serii testów ze statywu werdykt okazał się jednoznaczny.

Doszedłem do wniosku że skoro kiedys bylo calkiem dobrze i nagle cos jest nie tak wystarczy ustawienie luster za pomocą śruby do ich kalibracji.

Sprawa z początku wydała się całkiem prosta jednak przy bliższym rozpoznaniu zmieniłem nieco zdanie. Otwór znajduje się bowiem w trudno dostępnym miejscu w pobliżu migawki.

Można wybrać dwie drogi postępowania … uruchomić opcję sensor clean dzięki czemu migawka się schowa i pracę wykonuje się na odsłoniętym sercu, bądź też przy zamkniętej migawce (co jest nie mniej stresujące bo jest materiałowa i delikatna jak cholera). Po wyborze miedzy jednym a drugim złem trzeba przygotować odpowiednie narzędzie.

Ja znalazłem kluczyk trzpieniowy w kształcie litery L o pięciokątnym przekroju. Pomiar suwmiarką (no niestety bez niej nie ma się co brać do roboty) wykazał grubość około 1,5 mm. Wartość ta jest dużo za duża gdyż docelowo potrzebne jest nam narzędzie o grubości 1 mm. Zeszlifowałem więc końcówkę klucza w kwadrat o boku około 1 mm. W rezultacie wyszło nieco mniej bo gdy był dokładnie 1 mm nie chciał wejść. Trzeba do tego podejść indywidualnie gdyż domowymi metodami występują różne drobne błędy pomiaru.



Następnie żeby ułatwić sobie pracę podkleiłem system luster tak żeby nie przeszkadzał przezroczystą taśmą klejącą. Kółkiem oznaczone zostało miejsce w które trzeba wsadzić kluczyk.


Praca kluczykiem jest już całkiem prosta. Przekręcając go w kierunku dołu body punkt ostrzenia AF przesuwa się do BF (od aparatu w nieskończoność) odwrotnie natomiast w kierunku FF (czyli do aparatu).

Znalazłem w tym wątku http://canon-board.info/showthread.p...t=mimo%B6r%F3d
wyliczenie jakoby 1 stopień dawał przesunięcie o 0,5 cm błędu AF. Kocis dysponował jednak twardymi precyzyjnie wykonanymi narzędziami. Moje natomiast sporo odbiegały od ideału wyginając się paskudnie co utrudniało cały proces kalibracji.

W rezultacie jednak po 4 operacjach udało mi się ustawić AF tak że Canon 50/1.8 na 1.8 celuje dokładnie w punkt. Idealnie też trafia Sigma 70-300 Apo macro II i co najważniejsze Sigma 50/2.8 macro, która myliła się najgorzej. Ta ostatnia niestety posiada bardzo kiepski AF który pudłuje notorycznie szczególnie na duże odległości badz w słabym świetle.
Dodam że podobne regulacje możliwe są także z innymi modelami Canona.

Na potwierdzenie Sigma 50/2.8 macro na f.2.8


Canon 50/1.8 na f1.8 (trafia co do milimetra przy f1.8 - jak dla mnie rewelacja)


Co ciekawe nawet Sigma 70-300 Apo macro II zaczela trafiac w punkt



Pozdrawiam i zycze udanych kalibracji

P.S. Cienie na zdjęciach to efekt konstrukcji balkonu Tablice ustwiałem tak żeby nie miały one w żaden sposób wpływu na prace AF. Nie sądziłem że napiszę ten tekst inaczej bardziej bym się przyłożył do strony wizualnej