Cześć,
mam wielką prośbę o informację oraz uspokojenie (lub nie) mojego skołatanego serca. Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się zapomnieć o wyłączeniu aparatu. Fotografuję kilka lat, dopiero od niedawna cyfrowo, wcześniej analogowo, więc nie wiem, gdzie w tym momencie byłam, gdy zapomniałam o wyłączeniu aparatu. Włączony aparat przeleżał 3 dni w torbie, dekielek oczywiście był na obiektywie. Bateria nadal ma się bardzo dobrze. Moje pytanie brzmi - czy jest to wielka zbrodnia na aparacie i mogę spodziewać się jakichś większych problemów z migawką, baterią, etc...? Nie wiem, czy ta informacja do czegoś się przyda, ale model aparatu to canon eos 5d, mark IV.
Dzięki za wszelkie informacje!