Łomatko, w domu konsola, w pracy stacjonarny, w plecaku lustrzanka. Pora umierać
Co do jednego można się zgodzić z autorem tego quasitrollicznego wątku - selfie wygodniej robi się smarkfonem. Pamiętam w latach 90. kolega miał manierę odwracania zenita i robienia sobie fotki na chybił-trafił i nawet często to wychodziło. Ale smarkfonem łatwiej. I tyle, co ma lepsze telefon w sensie fotografii - ergonomię narcyzmu.
Przypomniały mi się czasy, kiedy pierwszy raz zaniosłem do drukarni pliki cyfrowe zamiast slajdu, było to w czasach kiedy w naszych sklepach nikt nie słyszał o aparatach cyfrowych. Później nastała zażarta dyskusja, czy cyfra wyprze analogi i dyskutanci byli ostro podzielni. Jedni uparcie twierdzili, że cyfra nigdy jakością nie dogoni analoga, i np. śluby tylko na analogu. Karta pamięci miała, aż........8 MB. Zmiany, zmiany, zmiany, kto dzisiaj chciałby robić reportaż aparatem w którym zamiast karty pamięci wkładało się dyskietki???
Dzisiaj mam wielu znajomych, co robią duży format, ale z cyfry też czasami korzystają. Zobaczymy co czas pokaże, o ile dożyjemy???