Chyba zrobienie zdjęcia to dopiero drugi etap. Najpierw trzeba wytropić ptaszka. A jak widzę, że ludzie są gotowi jechać 120km, żeby tropić konkretny gatunek, to wymiękam. Czasami pojadę sobie na mecz kilka kilometrów, ale mam pewność, że ktoś tam wyjdzie na boisko i przy odrobinie szczęścia coś pstryknę. Powiem krótko. Fotografowanie ptactwa to ciężka sprawa (nie tylko finansowo). Dla mnie jako typowego młota politechnicznego to SF.