Statystyka to najtańsza dziwka- każdemu daje. Te 10% jest języczkiem u wagi, a nie te 90%.
Latami wyjeżdżając kombinowałem, jak tu zestawić sprzęt, aby nie ważył znacznie ponad 2 kg (plus statyw) i wracałem z niewykorzystanymi zupełnie szkłami i bez wielu zdjęć z powodów, o których wcześniej wspominałem. A teraz się uparłem na co najmniej 2 aparaty w porywach do trzech i już mi to zaczyna owocować, jeżeli jeszcze nie jakimiś konkretnymi zdjęciami (kwestia okazji), to przynajmniej brakiem wnerwienia, że czegoś nie mam skonfigurowanego tak, jak akurat trzeba. Na wczasy zabieram rower, więc sprzęt bardziej wożę, niż noszę, w przednim koszyku. Przećwiczyłem to w terenie- na sobie mam szelki quick strapa, EOS M2 + UWA przypięty do nich i dodatkowo z paskiem zarzuconym na szyję nie przeszkadza w czasie jazdy i pozwala na zrobienie widoczku natychmiast po zatrzymaniu roweru, a 550D z 55-250mm i 6D z 28-70mm dostępne w 1 sekundę. Ekstremalnie (i to bez przesady) daję radę mieć dwa aparaty na sobie w czasie jazdy natychmiast gotowe do pracy. I nie mam zamiaru wracać do rozwiązywania dylematów, czy zmieniać obiektyw i na jaki, ale jak bym już musiał się ograniczyć do jednego body i baterii szkieł, to wybór pada na M2, bo do niego zapnę wszystko. Jeżeli jest się na dodatek w towarzystwie, to trzeba także uwzględnić jego zniecierpliwienie na operacje zmiany konfiguracji sprzętu, zwłaszcza, jak się odbywają cyklicznie.