Nie, no jasne, przecież wiadomo, że podczas czysto turystycznego zwiedzania miasta i chodzenia z żoną po zabytkach i muzeach nie ma lepszej opcji niż dwie lustrzanki dyndające z dwóch boków, tak dla równowagi. No, chyba że trzy lustrzanki. Albo cztery, tak na wszelki wypadek.
Atsf, zlituj się, człowiek wyraźnie pisze: