Ostatnio skusiłam się na zakup starego, radzieckiego obiektywu - heliosa. Czar prysł, gdy zobaczyłam na soczewce coś dziwnego. Po przeczytaniu wielu wątków i obejrzeniu wielu zdjęć, okazało się, że to pleśń. Oczywiście obiektyw zwracam, ale nieustannie nurtuje mnie jedna rzecz. Wiele osób pisało, żeby jak najszybciej pozbyć się 'zarażonego' szkła, gdyż zarodniki mogą dostać się do aparatu i innych szkieł. Zatem pytam, czy podczas tego jednorazowego spotkania zarodniki mogły dostać się do body?
Wiem, że pytanie może brzmi głupio, ale zdjęcia z matrycy opanowanej przez grzyba trochę przerażały, dlatego wole zapytać, aby rozwiać wątpliwości.