Ja ślubów nie robię, ale i tak nie chcę tracić danych, bo wpędziłoby mnie to w głęboka depresję.
Mam większe wymagania niż tylko zachować ważne dane - w razie katastrofy nie mam również ochoty tracić mniej ważnych danych i czasu na odbudowywanie zawartości komputerów, w tym ustawień i instalacji tuzinów softwarów.
Dlatego niezależnie od innych backupów robię kompletne klony moich dysków co "pewien czas". Chciałbym, żeby to był tydzień, ala jest często dłużej. W ten sposób w razie katastrofy nie stracę wiele czasu. Poza tym mam kilka garści kart pamięci i nie kasuję zdjęć na kartach często miesiacami.
Poza wirusami i złodziejami sa jeszcze pożary i wybuchy gazu. Więc trzeba zabrać dysk do pracy. Internet jest za powolny na kopiowanie dysków na odległy serwer.
Nie więrzę do końca żadnemu softwarowi, gdzie się klika "rób backup" i on podobno robi. Niech sobie robi, a ja i tak robię backup manualnie. W sprawach komputerowych przejrzystość jest często ważniejsza niż wygoda i elegancja. Czasem lepiej obcować bezpośrednio z folderami i plikami, chociaż to niby prymitywne.
Był taki czas nie tak bardzo dawno temu, kiedy dyski twarde dla konsumentów były bardzo tandetne i padały regularnie między rokiem 1 i 2 czy to WD czy Seagate. Nawet jak mi wysłali drugi na gwarancji, to ten drugi też padał po roku. Jednak nigdy dotad nie straciłem żadnych danych i mam pliki z lat 80. ( i email od poczatku istnienia emaila - przynajmniej dla mnie). Nigdy nie formatowałem dysku w celu reinstalacji systemu i mam oryginalna instalację systemu do momentu pozbycia się komputera. (Oczywiście zdarzało mi się upgradować system Windows do nowszej wersji). Niestety, ochrona danych ( i czasu ) kosztuje trochę wysiłku i czasu. Albo pieniędzy.