Oczywistą rzeczą jest, że każdy dodatkowy element optyczny przed obiektywem raczej pogarsza rozdzielczość układu wprowadzając własne zakłócenia, jednakże filtry stosujemy PO COŚ. Filtr polaryzacyjny ma swoje uzasadnienie i nie rozpatrujemy kwestii czy robić zdjęcia z filtrem, czy bez niego, lecz z którym filtrem. Porównujemy więc filtry między sobą niezależnie od porównania na ile każdy z nich wpływa na osiągi obiektywu.

Zamiast tworzyć guzik warte teorie jakby nie było żadnych fizycznych możliwości zweryfikowania tych wypisywanych przez ciebie- Bechamocie- bzdur, przejdźmy do empirycznego ocenienia konkretnych filtrów. Oto 100% wycinki z kadrów zrobionych aparatem EOS 550D z wymagającą pod względem rozdzielczości matrycą APS-C 18 Mp, oraz obiektywem EF-S 4-5,6/55-250 mm IS STM @ f/5,6 @ 250 mm, czyli w układzie odpowiadającym teleobiektywowi 400 mm na FF. Oczywiście, jest widoczna pewna degradacja obrazu w stosunku do obiektywu bez filtra (nawet UV zdemontowałem do tego testu), ale porównujemy generalnie filtry, czyli na co się nam opłaca wydac pieniądze, skoro już chcemy ten CPL kupić. Dużo gorszy wynik filtra Cokin może wynikać z innego ustawienia płaszczyzny polaryzacji, co wpłynęło na kontrasty w obrazie, a zdjęcia te robiłem z ręki i dość trudno mi było tym filtrem operować przy tej ogniskowej. Jak znajdę chwilę czasu, to zrobię zdjęcia ze statywu.

W żadnym wypadku nie uznał bym za złom ani filtra Tanya, ani filtra Hoya, ani w zastosowaniu do UWA, ani do tele.