Tu są dwa oddzielne problemy; jeden, czy stabilizacja zapewnia wystarczającą stabilność kiedy jest włączona w porównaniu ze statywem, i drugi, czy stabilizacja psuje optykę czy jest włączona czy nie.
Z mojego doświadczenia nie ma ani jednego ani drugiego problemu. Nic nie jest lepsze niż statyw solidny jak skała, i jeżeli się taki ma i kiedy się go używa, to nie ma po co zawracać sobie głowy stabilizacją. Znam tylko IS Canona i ostrość zapewniona przez IS była dla mnie zawsze wystarczająca, choć niewykluczone, że z dobrego statywu byłoby jeszcze ostrzej. Natomiast według mnie stabilizacja pomaga z marnym wątłym statywem i oczywiście z monopodem.
Dodawanie soczewek to dobra rzecz, bo przecież "odnawianie" przestarzałych obiektywów polega właśnie na dodawaniu soczewek. To dlatego głównie wychodzą wiaderka. 50/1.4 nie da się poprawić przez przeprojektowanie nowszym komputerem, bo on już jest optymalny, po prostu trzeba dorzucić soczewek. Sigma 50 A jest ostrzejsza na 1.4 i w rogach dlatego, że ma kupę soczewek. Jeśli ktoś chce mało soczewek, niechaj się cieszy bokiechem z 50/1.2 albo jakiegoś małego Zeissa, ale ostrzej nie będzie.
Chodzi tylko o to, że obiektyw trzeba z reguły zaprojektować od nowa, a nie tylko "dodać IS". Wtedy będzie ostrzejszy niż wersja bez IS. Np. w serii 70-200 wersja IS jest wyraźnie lepsza dla f/4, ale ponoć nieco gorsza dla f/2.8. W kitach też wszyscy uważają, że wersja IS jest ostrzejsza. A jak boke wyjdzie to już Boża wola.