Witam wszystkich.
Temat bardzo bliski mojemu sercu, więc pozwolę sobie zająć stanowisko.
Z dwóch powodów - fotografa amatora dorabiającego czasem na foto, inżyniera informatyka, który nie raz odzyskiwał różne dane, oraz tego, który po testowanej 3 miesiące nowej karcie Kingstona 64GB UHS-I z półki dla profesjonalistów stracił nad nią kontrolę, gdyż przestała reagować - gdyby ktoś chciał się spotkać na piwko, bo nikogo takiego nie zna - zapraszam. Ale po kolei...
1. Uważam, że Założyciel wątku ma bardzo rozsądne podejście. Nie panikuje - po prostu zakłada błędy **********ych chińczyków, którzy wszystko teraz klepią na ilość a prawie nigdy na jakość. Nie zlewa tematu, że "umowa doopę mi uratuje" - tylko stara się przygotować na różne ewentualności. Tak jak inni mają 5DMk3 z dwoma slotami, inni pracują na dwóch równoległych body, on pracuje na jednym body (drugie zapewne gorsze leży w torbie, ale go nie używa, by mieć zdjęcia na jednym, przyzwoitym poziomie - podobnie jak ja) i zastanawia się, co będzie jak padnie karta.
2. Krótki opis mojej historii: komunia na pobliskiej wiosce na kilka rodzin. Działałem na 3 karty (wszystkie Kingstony profesjonalne - 2*64GB i 1*32GB). Pierwsza karta - początek do "przed komunikowania", druga - sam moment komunii, trzecia - błogosławieństwo, zakończenie i grupówka. Oczywiście karty nie zapełnione nawet w 20%. Po zakończonej pracy wyłączyłem ładnie aparat na Off i pojechałem do domu. Po przyjeździe i obiadku odpalam kompa, by zrzucić materiał przez EOS Utility i kabelek i karta (ostatnia) "nie gada". Moje programy nie poradziły - ba nawet biuro informatyki śledczej w Kato też nie opanowało sytuacji do dziś. Gdyby kogoś interesowało - mogę podesłać ekspertyzę. Więc dane nieodzyskane do dziś. Zlecenie opanowane, bo grupówki poprawiłem na nieszporach. Gdyby nie fakt robienia zlecenia na 3 kartach, może całość byłaby pozamiatana.
3. Obecnie mam inny system - wożę ze sobą lapa, jadąc na wesele odpalam lapa i robię zrzuty, tak jak espire kombinuje. Pierwszy zrzut po wejściu do kościoła - przed mszą, drugi, po przysiędze, trzeci po przyjeździe do restauracji na obiedzie i kolejne, po kolejnych dwóch trzech setach. Oczywiście pełne RAWy i bez wyjmowania karty. Karta 64GB starcza mi na całość zleceń. Więc nie wyjmuję, nie zamieniam tylko zrzucam i dopisuję do niej nowe foty. Ale w razie czego, mam już na drugim nośniku!
4. Tych wszystkich mądrali, którzy twierdzą, że nic nie może się stać pytam, skąd tyle wypadków na drogach, skoro każdy wyjeżdża z domu i chce do niego wrócić? Nie chcę się mądrzyć, może ktoś powie, qp Sandiska - nie będziesz miał problemu, może zbieg okoliczności (na pewno nie wyłączałem ani nie wyjmowałem podczas zapisu), może po prostu pech. Ale prawa Murphego niestety istnieją. Nie życzę kolejnych takich sytuacji ani sobie ani nawet konkurencji, ale TAK, takie rzeczy się zdarzają. Dlatego zabezpiecza się dane serwerów macierzami, lustrzanymi dyskami i innymi możliwymi sposobami.
