Ja kilka lat nie miałem telewizora. "Kilka mieszkań temu" kupiłem jakiś kineskopowy 28", ale szlag go trafił podczas burzy i stwierdziłem, że prawie z niego nie korzystam - telewizji nie oglądałem w ogóle, raczej służył do oglądania filmów z innych nośników lub do grania.
Nowy telewizor i kablówkę sprawiłem sobie dopiero kiedy zauważyliśmy że dziecko (wtedy chyba około dwuletnie) chętniej posługuje się językiem angielskim niż polskim (np. podczas liczenia).
A przyczyną było to, że bajki oglądało z youtube... Tak, wiem - są tam też polskie bajki, ale prędzej czy później przeskoczy na coś angielskojęzycznego.
Dodatkowo chciałem zaoszczędzić lampę projektora, bo ten element ma dosyć krótką żywotność, a do tanich nie należy.
Sam oglądam telewizji bardzo mało - jakieś wiadomości czy cokolwiek "do spania", bo nawet jeśli coś sensownego się trafi, to nigdy o odpowiedniej porze.
Miałem ostatnio z kablówki zrezygnować, bo UPC mi chciało podnieść abonament, ale po wypowiedzeniu umowy dostałem znacznie korzystniejszą ofertę i jestem znów uwiązany na dwa lata... Ogólnie bez telewizji można żyć, bez neta gorzej :-)