24-70/2,8 L to potezny agregat , ciezki i wielki.
nie bardzo odpowiedni na wycieczki - chyba ze przez jakas niebezpieczna dzielnice i w razie potrzeby moglby posluzyc jako narzedzie obronne.
mnie sie na wycieczkach nie sprawdza , natomiast w innych zastosowaniach jest wspanialy.
zycie samo pokazalo , ze zabieram na wycieczki tylko 24-105L i nic wiecej , czasem konwerter 1,4 na wszelki wypadek , ale nie przypominam sobie bym uzyl.
zonglowanie obiektywami na takim zwiedzaniu praktycznie odbiera swobode ruchow caly czas.
musisz miec torbe , plecak na drugi obiektyw.
a tak tylko jeden obiektyw podpiety do aparatu , aparat na pasku i wio..... przed siebie :-) - nie myslisz o sprzecie , myslisz o tym co widzisz.
35 mm wiecej na wycieszce tez maja znaczenie - obsluzysz lepiej np zblizenia twarzy , maly portrecik itp.
w zlych warunkach oswietleniowych i tak scen dynamicznych nie zamrozisz.
IS w 24-105 w praktyce ( wielokrotnie sprawdzone empirycznie ) daje przeciwko 24-70/2,8 uzysk z reki 1 EV.
na 70/2,8 czas naswieitlenia konczy sie gdzies max na 1/ 20 sek i to przy wstrzymaniu oddechu i podparciu reki. na 4.0 IS w takich warunkach wycigasz na 105 mm 1/10 sek.- 1/ 6 sek.
slowem mozesz fotografowac w slabszym oswietleniu. - to z praktyki.
statkiem plywam rzadko , ale zdaza sie , z pokladu zawsze przydatna byla dluga ogniskowa.
kiedys mialem maly yacht , czyli swobode ruchu na wodztie - to samo - brakowalo nawet 400 mm