No i nie ma tragedii, normalne targowanie się, nothing personal, just business. Między firmami targowanie się i przetargi sa całkiem bezwzględne, a jak zwykły żuczek się ośmieli to jest obraza, bo klient to jest nasz pan od słuchania się i płacenia ile zażadamy...
A prawo dżungli jest takie, że przede wszystkim trzeba ściagnać klienta. Można zachęcić pozytywnie oferujac "nie masz nic do stracenia" albo kombinować "nie wiem ile to będzie, trzeba zrobić eksperyzę, a eksperyza sporo kosztuje, czyli mam cię!
Ciekawe, że np. Toshiba wprawdzie pobiera za ekspertyzę, ale potem jest tylko "mała naprawa" za $250 albo "duża naprawa" za $390, oczywiście wliczona w to jest poczatkowa bezzwrotna opłata ~$130. Nie ważne jaki laptop, wyjatek to tylko jeśli jest więcej niż jeden problem, np. trzeba wymienić lcd i płytę główna. I tak powinno być, bo to nie samochód, tylko odkręcanie śrubek i wymiana całych podzespołów. Czas i koszt jest podobny, czy to guzik czy migawka. Tak samo mogłoby być z Canonami.
Spotkałem się z różnymi metodami naciagania, ale jeszcze nikt mi się nie ośmielił zabrać za naprawę bez uzgodnienia ceny i potwierdzenia. Odwrotnie, czekali czasem niepotrzebnie z naprawa auta bo im wyszło jakieś grosze więcej i nie mogli się skontaktować.